„Wiedziałem, że po 40. faceci zaczynają szaleć. Zastanawiałem się, czy mnie uda się powstrzymać rozporek na wodzy”

dojrzały mężczyzna fot. Getty Images, Westend61
„– Może dokończymy to, co przerwaliśmy wtedy, pamiętasz? Tego wieczora przed twoim wyjazdem? – Widzę, że ciężko ci się kontrolować. Na szczęście ten stół stoi między nami – zażartowałem niezręcznie, starając się zamaskować buzujące we mnie pragnienie”.
/ 01.01.2025 18:30
dojrzały mężczyzna fot. Getty Images, Westend61

Nie wierzyłem, że cos takiego jak kryzys wieku średniego istnieje. A jednak dopadł i mnie. Jeszcze chwila, a mocno bym tego pożałował.

Sto lat się nie widzieliśmy

Już miałem przekroczyć próg biura, gdy usłyszałem dzwonek telefonu.

– Cześć, z tej strony Natalia – odezwał się miły, dziewczęcy głos. – Pamiętasz mnie jeszcze, zwierzaku?

Poczułem, jak moje serce przyspiesza. W końcu tylko jedna osoba używała wobec mnie takiego słowa.

– Natka? Niemożliwe, że to ty!

Roześmiała się wesoło na moje słowa. Natalia... To właśnie ona była pierwszą miłością mojego życia. Los zetknął nas ze sobą na początku liceum i już trzy tygodnie później tworzyliśmy związek. Niestety, kiedy przeszedłem do kolejnej klasy, musiałem z rodzicami przenieść się do stolicy. Od tego momentu moje kontakty z Natalią ograniczyły się do wymiany listów, która stopniowo wygasła po około roku.

Ostatnią noc przed przeprowadzką spędziliśmy w pokoju jej koleżanki. Będąc wtedy nastolatkami, ograniczyliśmy się do niewinnych czułości – namiętnych pocałunków i przytulania, które trwały do późna. W końcu zmęczenie wzięło górę i usnęliśmy, trzymając się w ramionach.

– Możesz się dzisiaj ze mną spotkać około czwartej? – usłyszałem w słuchawce. – Przyjechałam właśnie do stolicy, zostanę tu do jutra, i pomyślałam... – w jej tonie wyczułem jakąś zagadkowość.

– Gdzie? – rzuciłem krótko.

– W lobby hotelowym Sheratona, przy barze koktajlowym.

Wybrałem numer do żony. Odebrało nasze dziecko.

– Gdzie mama? – spytałem Misię.

– Niedawno skończyła dyżur i położyła się. Mówiła, żeby jej nie przeszkadzać aż do rana – wyjaśniła Michalina.

– Słuchaj, muszę być na spotkaniu w mieście. Nie wiem dokładnie o której wrócę, więc nie czekajcie z jedzeniem.

– Okej, tatku.

Znalazłem chwilę dla Natalii

Wypatrywała mnie, spoglądając w kierunku wejścia ze swojego miejsca przy kontuarze. Dostrzegliśmy się równocześnie. Ruszyłem w jej stronę, udając odważniejszego niż byłem. Zeskoczyła z barowego stołka i momentalnie objęła mnie ramionami.

– Nareszcie jesteś! – wyszeptała blisko mojego ucha.

– Minęło tyle lat... i znów się spotykamy...

Mocno ją objąłem, a do głowy napłynęły mi wspomnienia dawnych chwil. Zastanawiałem się, czy dawne emocje też wrócą. Czy w ogóle tego pragnąłem? Wyglądała oszałamiająco. Zadbana, piękne perfumy i stylowe ciuchy. Od razu było widać, że nosi ekskluzywne, kosztowne rzeczy – to rzucało się w oczy, podobnie jak jej niewątpliwa atrakcyjność.

Kiedy już zdała maturę, pojechała na ślub koleżanki w Danii. Wcześniej wysłała dokumenty na prawo w Warszawie, ale los chciał inaczej. Spotkała tam wysokiego Duńczyka o jasnych włosach, który w ciągu zaledwie jednego wieczoru całkowicie zawrócił jej w głowie. Przez to krótki weekendowy wypad zamienił się w całe trzy dekady życia w tym kraju.

W Kopenhadze rozpoczęła studia i tam też przyszły na świat jej dzieci – najpierw chłopiec, a później dziewczynka. Po jakimś czasie znalazła zatrudnienie w duńskiej firmie prawniczej. Wykazała się tak dużymi umiejętnościami, że nie minęło nawet 10 lat, gdy awansowała na pozycję partnera w kancelarii. Zanim to jednak nastąpiło, zakończyła swoje małżeństwo z Duńczykiem, który nie spełnił jej wyobrażeń o wymarzonym mężu.

– Dopiero później się dowiedziałam, że wśród europejskich języków to właśnie duński uważa się za najtrudniejszy do przyswojenia – mówiła, chichocząc. – Ale że nie miałam o tym zielonego pojęcia, nauczyłam się go w dwa lata. Na początku to była prawdziwa męka, ale pod koniec radziłam sobie nawet z prawniczym żargonem. Moi współpracownicy byli zachwyceni, jak łączę solidną znajomość duńskiego prawa ze sprytem typowym dla Polaków, dzięki czemu wygrywam kolejne rozprawy. Zostałam prawdziwą gwiazdą! – zaśmiała się ponownie. – A jak wyglądają twoje sprawy?

– Cóż, w moim życiu nie dzieje się nic tak spektakularnego – odrzekłem.

Uczyłem w niepublicznym ogólniaku, gdzie zajmowałem się wychowywaniem następnych generacji polskiej młodzieży. Moja żona kierowała zespołem pielęgniarek na chirurgii w miejscowym szpitalu. Wspólnie zajmowaliśmy się wychowywaniem naszej córeczki. Chociaż moje życie układało się naprawdę dobrze i wielu ludzi mogło patrzeć na nie z zazdrością, to jakoś nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że przy Natalii moje dokonania wypadają dość blado.

Czas przestał istnieć

Cofnęliśmy się wspomnieniami do przeszłości. Na początku gadaliśmy o naszej wspólnej koleżance, Agacie, która nieświadomie pomogła narodzić się naszemu uczuciu. Wymieniliśmy kilka zdań o tym, jak sobie radzi i co się u niej dzieje. Z czasem nasza rozmowa zmieniła kierunek –  ja oraz ty ustąpiły miejsca słowu „my”. Chociaż sam nie wiedziałem, czy powinniśmy w ogóle poruszać ten temat... Gdy zobaczyłem, jak Natalia spogląda na zegarek, przeszło mi przez myśl, że pewnie musi już iść.

– Adam, zobacz, która godzina... Dochodzi dziewiąta. Pora coś przekąsić i... położyć się do łóżka – puściła do mnie oko.

– No to na co masz ochotę? – odpowiedziałem zaczepnie.

– Na ciebie...

Splotła nasze dłonie razem i wbiła we mnie intensywne spojrzenie.

– Może dokończymy to, co przerwaliśmy wtedy wieczorem? Tu i teraz, bez żadnego czekania...?

– Widzę, że naprawdę ci się spieszy. Na szczęście ten stół stoi między nami – zażartowałem, starając się ukryć zmieszanie i rosnące pragnienie.

Wybaczcie niebiosa, ale jestem tylko człowiekiem. Natalia chyba to wyczuła, bo podniosła się bez słowa i trzymając mocno moją rękę, poprowadziła mnie do wind. Szedłem za nią bez sprzeciwu, kierując się bardziej sercem niż rozumem.

Krąży takie powiedzenie, że dziewczyny nie zapominają swojego pierwszego całusa, a chłopaki nawet nie pamiętają tego ostatniego. Szczerze? Sam nie wiem... W moim przypadku pierwsza randka z Natalią i pocałunek wryły mi się w pamięć na zawsze. Bo przecież pierwsze uczucie jest wyjątkowe dla każdego – zostaje w nas jak trwały ślad i mimowolnie porównujemy do niego wszystkie następne związki.

Myśli o Natalii często krążyły mi po głowie. Nieraz zadawałem sobie pytania – co robi, dokąd los ją zaprowadził, czemu się nie odzywa, jak wiedzie jej się obecnie. Niekiedy zastanawiałem się też, czy ja zajmuję jakieś miejsce w jej wspomnieniach i czy te wspomnienia wywołują u niej uśmiech. Dziś dochodzą kolejne wątpliwości. Skoro nie jest już z mężem, to może widzi we mnie tę wyjątkową osobę?

Może to przez to, że byliśmy dla siebie pierwszą, choć niedokończoną historią miłosną? Pierwsza miłość zawsze zostawia ślad w sercu, nawet gdy później trafiamy na uczucia silniejsze i prawdziwsze, które zostają z nami na dłużej. Tak przynajmniej było w moim przypadku. Ale jak to wygląda u Natalii?

Mocno ściskała moją dłoń gdy staliśmy przed windą – jakby się bała, że zaraz się ulotnię i znów zostanie sama. Nie chciałem jej przysparzać więcej cierpienia ani kolejny raz porzucać, jednak... Cholera, kompletnie nie wiedziałem, co robić! Kiedy winda powoli jechała w górę, kłębiły mi się w głowie różne myśli. Targały mną rozterki. Doskonale rozumiałem cel naszej podróży na wyższe piętro i jakaś cząstka mnie też tego pragnęła. Chętnie dokończyłbym to wszystko, wrócił do momentu, w którym nasza relacja się zatrzymała. Z kolei inna część mojej osoby...

Wiedziałem, co nastąpi

W moim życiu tylko dwie kobiety zawładnęły moim sercem, choć prawdziwą bliskość przeżyłem wyłącznie z jedną. Długo uważałem to za plus – w końcu po co poznawać kolejne dziewczyny, skoro wszystkie wydają się podobne? Jednak ostatnio ta pewność zaczęła się chwiać... Może facet powinien spróbować innych relacji? Chociażby żeby przekonać się, że to strata czasu. A może właśnie po to, by odkryć, że warto coś zmienić w swoim życiu. Tylko czy ja w ogóle chciałem jakichś zmian? Czy rzeczywiście ich potrzebowałem?

Krąży opinia, że faceci przekraczający czterdziestkę zaczynają robić dziwne rzeczy i nic się na to nie poradzi. Trudno powiedzieć, czy winne są hormony, psychika, czy może strach przed przemijaniem. Niewykluczone, że gdy facet zdaje sobie sprawę, że ma już za sobą większą część życia, postanawia wreszcie spróbować rzeczy, na które wcześniej nie miał odwagi. Sam nie byłem pewien, jak to jest w moim przypadku.

Po wyjściu z windy znaleźliśmy się na odpowiedniej kondygnacji. Natalia pociągnęła mnie przez hol hotelowy. Gdy weszliśmy do środka, sięgnęła po zawieszkę z napisem „nie przeszkadzać” i umieściła ją na klamce. Przekręciła blokadę w drzwiach. Potem podeszła i mocno się do mnie przytuliła.

– Czekałam na to całe trzydzieści lat...

Odwzajemniłem uścisk. Staliśmy bez ruchu, pogrążeni w milczeniu i jakimś dziwnym uniesieniu, każde z nas tocząc własną wewnętrzną walkę. Przynajmniej ja się z tym zmagałem. Tymczasem Natalia zaczęła się wiercić i kręcić coraz bardziej niespokojnie.

– Pocałujesz mnie chociaż?

– No dobra – odrzekłem, podejmując spontaniczną decyzję. Następnie musnąłem ustami jej czoło. Odskoczyła lekko i popatrzyła na mnie ze zdumieniem.

– Muszę cię rozczarować, ale nic z tego nie wyjdzie – powiedziałem wprost.

– No ale jak to? – wybuchnęła jak rozkapryszone dziecko, któremu rodzice odmówili kupna wymarzonej zabawki.

– Mam żonę.

– Aha, czyli nie chcesz jej zdradzić, dobrze rozumiem? – rzuciła z nutą ironii w głosie. – Myślisz, że to by ją skrzywdziło? Nawet gdyby się nigdy nie dowiedziała? Bo ja na pewno nic jej nie powiem. Ty też możesz zachować to dla siebie...

Czułem do niej ogromny pociąg, ale zachowałem dystans, stojąc od niej na wyciągnięcie ręki. Koniec z tymi czułościami i fizycznym kontaktem. Spojrzała na mnie podejrzliwie, z niezrozumieniem w oczach.

– Myślałam, że faceci zachowują się zupełnie inaczej...

– Trudno powiedzieć. Po prostu taki jestem i zawsze taki byłem. Może na moment o tym zapomniałem, ale chociaż naprawdę cieszę się z tego spotkania i możliwości zobaczenia ciebie, nie mogę zdradzić swojej żony. Wybacz. Ty byłaś moją pierwszą wielką miłością, ona będzie ostatnią. Do ciebie czułem miłość w przeszłości, ją darzę uczuciem dzisiaj. – Podszedłem bliżej i delikatnie ucałowałem ją w czoło.

– Ale się wygłupiłam – mruknęła pod nosem.

Roześmiałem się głośno.

– Przecież do tego nie dopuściłem. Dbaj o siebie i czasem o mnie pomyśl. Na razie!

Adam, 49 lat

Czytaj także:
„Wodzirej zrobił ze mnie pośmiewisko na własnym weselu. Zamiast wirować na parkiecie, spiekłam buraka i miałam ochotę wiać”
„Żona i brat próbowali mnie oszukać, by przejąć firmę po ojcu. W tym kurniku nie było miejsca na takie farbowane lisy”
„W romantycznej chatce w górach chciałem podsycić ogień naszego małżeństwa. Zamiast pożaru uczuć dogasałem pogorzelisko”

Redakcja poleca

REKLAMA