Nasze małżeństwo od samego początku nie należało do idealnych. Kiedy rok po ślubie urodziłam córkę, poczułam się nagle bardzo samotna i opuszczona. Niby oficjalnie miałam męża, jednak ze wszystkimi codziennymi sprawami musiałam radzić sobie sama. Andrzej zachowywał się tak, jakby został stworzony dla wyższych celów. Robienie zakupów, sprzątanie lub gotowanie nie były dla niego, nie wspominając już o wykąpaniu małej lub zmianie pieluchy.
Już wtedy powinnam się była zastanowić, nad sobą, nad nim i nad całym naszym małżeństwem. Ja jednak świata poza mężem nie widziałam. Nie zauważałam jego wad, nie widziałam tego, że spycha na mnie wszystkie obowiązki, że ma tylko i wyłącznie wymagania. Broniłam go przed całą rodziną, zasłaniałam i tłumaczyłam jego wieczne nieobecności.
– Andrzej tak ciężko pracuje, należy mu się chwila relaksu – twierdziłam, kiedy wychodził wieczorem z kolegami, a ja zostawałam sama.
– Andrzej nie mógł przyjść, bo ma jakieś spotkanie służbowe – mówiłam, kiedy kolejny raz przychodziłam na obiad do rodziców tylko z Magdusią.
Mama krzywiła się niechętnie, a moja starsza siostra śmiała się tylko.
– Oj mała, kręci on tobą, jak chce. Kto widział spotkanie służbowe w niedzielę. Co on jest prezes, czy jak?
– Mogłabyś się nie wtrącać? – złościłam się. Było mi przykro, bo w duchu zdawałam sobie sprawę, że Zośka ma rację.
– Mogłabym – odpowiedziała mi wtedy siostra – jak sobie życzysz, ale radzę ci, zainteresuj się, gdzie on tak znika.
Nie chciałam się nad tym zastanawiać, wolałam odsuwać od siebie wszelkie domysły, wątpliwości i obawy. Chyba wyznawałam zasadę, że jak nie będę mówić o problemie, jak udam, że go nie widzę, to będzie znaczyło, że go nie ma. Niestety nie sprawdziło się.
W końcu poczułam od mojego męża obce perfumy, damskie. Byłam w szoku, chociaż właściwie nie powinnam była być. Pokłóciliśmy się wtedy. Wybuchłam jak jeszcze nigdy. Krzyczałam, że mnie zdradza, że ja go tak kocham, a on co? Śmierdzi damskimi perfumami.
– Włóczysz się z jakimiś dziwkami, a ja ciągle siedzę sama z dzieckiem!
– Przestań, Jola – usiłował mnie przytulić – z nikim się nie włóczę, co ty sobie najlepszego wymyślasz?
– Więc co to za zapach? – Machałam jego swetrem ze złością.
– Daj spokój, myszko – śmiał się – kocham tylko ciebie. To dziewczyny w biurze wylewają na siebie całe butle perfum, a potem wszystko nimi śmierdzi.
Chciałam mu wierzyć, ale nie umiałam
I udawałam, że wierzę, chociaż tak nie było. Zaczęłam się zastanawiać, analizować każde jego wyjście i każde spóźnienie. I w kółko powtarzałam sama sobie, że nie mogę go stracić, że nie pozwolę mu odejść, nie oddam go żadnej głupiej cizi. Zaczęłam bardziej o siebie dbać, zmieniłam fryzurę, kupiłam sobie nowe ubrania.
Miesiąc później przypadkowo zobaczyłam mojego męża z kochanką. Nie miała tego napisane na czole, ale z kim mógłby być w sklepie z damską bielizną. I to w czasie, kiedy powinien być na zebraniu w pracy. A ja, ostatnia idiotka, zamiast wpaść tam i wyszarpać tę jego dziw** za kudły, stanęłam jak wryta na chodniku i przez chwilę gapiłam się przez szybę. Potem szybko schowałam się w bramie obok.
Stałam tam i płakałam, czekałam, aż wyjdą. A oni wyszli, trzymając się za ręce, pocałowali się i wsiedli do samochodu. Wyszłam z bramy dopiero, kiedy odjechali.
– Przecież on nie może mnie zostawić – powtarzałam sobie szeptem – przecież nie mogę go stracić, nie mogę zostać samotną matką. Nie potrafię bez niego żyć.
– Źle się pani czuje? – zapytała przechodząca kobieta.
– Nie, nie, wszystko w porządku… – mruknęłam.
Zaszłam w ciążę, żeby go zatrzymać
Szłam do mamy po Magdusię i zastanawiałam się, co powinnam zrobić. I chyba zbyt mocno się zastanawiałam, bo wtedy podjęłam najgłupszą decyzję mojego życia. Zamiast wrócić do domu, zrobić Andrzejowi karczemną awanturę, spakować mu walizkę i wywalić go za drzwi, ja wyrzuciłam do kosza tabletki antykoncepcyjne i postanowiłam, że zajdę w ciążę.
Jak będziemy mieli drugie dziecko, może nawet syna, Andrzej rzuci swoją kochankę i zostanie z nami. Skąd mi się wziął ten pomysł? No najwyraźniej z największej na świecie głupoty, mojej głupoty.
Andrzej był może lekko zdziwiony moją conocną inicjatywą, ale specjalnie się nie opierał. A ja nawet nie musiałam bardzo długo czekać. Kilka tygodni później byłam już prawie pewna, że jestem w ciąży. Zrobiłam test, ale chciałam także upewnić się u lekarza. Potem pomyślałam, że jeszcze trochę poczekam. Jakoś tak nie mogłam zdecydować się na rozmowę z mężem, tym bardziej że pomimo gorących nocy nic się między nami nie zmieniło.
Andrzej nadal wracał późno, nadal w niczym mi nie pomagał i, co najgorsze, nadal często czuć było od niego obce, a właściwie teraz już nie takie, obce perfumy. Dlaczego udawałam, że ich nie czuję? Tylko z głupoty, swojej głupoty.
W końcu zdecydowałam, że dłużej czekać nie mogę. Powiem mu, że będziemy po raz drugi rodzicami. I powiem także, że w takiej sytuacji musi zerwać z kochanką, o której wiem od dawna. Przygotowałam nawet smaczną kolację, a Magdę zawiozłam na noc do teściowej. Wina nie kupiłam, bo kobieta w ciąży pić nie powinna. Niestety rozmowa potoczyła się zupełnie inaczej, niż sobie zaplanowałam.
Andrzej wrócił zdenerwowany i już w progu oznajmił mi, że musimy poważnie porozmawiać.
– A skąd wiesz, kochanie? – spojrzałam na niego kokieteryjnie.
– O czym? – był jakiś rozkojarzony, jakby myślami zupełnie gdzie indziej.
– No, skąd wiesz, że musimy porozmawiać?
– Muszę ci coś powiedzieć, Jolka – klapnął na fotel, zupełnie nie zwracając uwagi na nakryty stół.
– To ja tobie chciałam coś powiedzieć – zaczynałam się lekko denerwować.
– Dobrze, ale ja pierwszy. Musimy się rozwieść – wyrzucił z siebie, zanim zdążyłam się odezwać. Po jego słowach mowę kompletnie mi odebrało.
– O czym ty mówisz? – wykrztusiłam z trudnością.
– Mam kogoś…
– Wiem – teraz ja mu przerwałam – ale musisz z nią zerwać.
– Nie mogę. Kocham ją. Poza tym Aldona jest w ciąży. Będziemy mieli syna.
Zamarłam, a potem bardzo powoli usiadłam na kanapie.
– O czym ty mówisz? – powtórzyłam.
– Jaka Aldona? W jakiej ciąży? Jakiego syna? – pytałam bezmyślnie, nie czekając na odpowiedź. –To ja jestem w ciąży – dodałam – to my będziemy mieli dziecko.
Siedzący na fotelu mąż patrzył na mnie, jakbym nagle zamieniła się w ufoludka.
– Jak to jesteś w ciąży? – wykrztusił w końcu – przecież bierzesz tabletki.
– Już dawno ich nie biorę.
– I nic mi nie powiedziałaś? Rany Boskie! – Złapał się za głowę. – Ty zrobiłaś to specjalnie – bardziej stwierdził, niż zapytał – powiedziałaś, że wiesz, że mam kogoś – przypomniał sobie – wiedziałaś i nic nie powiedziałaś? I zaszłaś ze mną w ciążę? Specjalnie, tak?
– To ja jestem twoją żoną! – krzyknęłam przez łzy. – Jak mogłeś mi to zrobić?
– Muszę się przejść, bo inaczej za chwilę zwariuję – oznajmił i mimo moich próśb wyszedł, trzaskając drzwiami. Zostałam sama z pięknie nakrytym stołem, przypalającą się zapiekanką w piecyku, niezapalonymi świecami i pękniętym sercem. Wyłączyłam piecyk i położyłam się w ubraniu na kanapie.
Do rana nie zmrużyłam oka. Do rana Andrzej nie wrócił
Następnego dnia pojechałam do teściów po Magdalenę.
– Andrzej ma kochankę – oznajmiłam im w progu zamiast dzień dobry. Oboje patrzyli na mnie jak na kosmitkę.
– Chyba oszalałaś – wykrztusiła w końcu teściowa – co ty pleciesz?
– Mówię, jak jest – warknęłam i zaczęłam ubierać małą. – Mogę wam jeszcze powiedzieć, że będziecie mieli dwoje wnuków.
– Jakich wnuków?
– Jak to dwoje?
– Porozmawiajcie sobie z Andrzejem, niech wam synek wszystko wyjaśni – właściwie nie wiedziałam, dlaczego tak na nich warczę. Nic przecież nie zawinili. Byłam jednak tak wściekła, że nie panowałam nad sobą. Chyba w głębi duszy zdawałam sobie sprawę, że jestem w ciąży na własne życzenie.
On czuje się oszukany.. On?!
Andrzej mnie zdradzał, a ja, wiedząc o tym, postarałam się zajść w ciążę. No idiotka, kompletna idiotka. Teraz on ma dwie kobiety w ciąży. Ciekawe którą wybierze? Już nie byłam pewna, że to będę ja.
Andrzej wyprowadził się z domu pomimo awantury, którą zrobiła teściowa. Krzyczała, że nie tak go wychowała, że przyzwoitość nie pozwala porzucać żony w ciąży.
On wysłuchał wszystkiego spokojnie i w końcu powiedział, że czuje się oszukany. On oszukany? A ciekawe, jak miałam czuć się ja? Przecież to on mnie zdradzał. Ja tylko zaszłam w ciążę. Nic to jednak nie dało. Mój mąż spakował walizkę, przytulił Magdę i wyszedł.
Nie wiem, czy mieszka ze swoją kochanką, czy nie? Dotychczas nie złożył pozwu rozwodowego. Nic na ten temat nie wspomina, ale twierdzi, że do domu nie wróci. Będzie mi płacił na dzieci, ale nie chce już ze mną być. Ja właściwie też nie chcę. Już go nie kocham. Zmądrzałam, tylko szkoda, że o jedną ciążę za późno.
Jolanta, 35 lat
Czytaj także:
„Wszyscy próbowali naprawiać moje małżeństwo, tylko nie ja. Nikt nie wiedział, że miałam dobry powód do rozwodu”
„Wirtualny amant rozgrzewał mnie przez ekran monitora. Gdy zobaczyłam go na żywo chciałam wiać”
„Mąż zachowywał się jak ostatnia łajza, a ja udawałam, że nic nie widzę. Wreszcie zrobił coś, co przelało czarę goryczy”