Spodziewałam się, że Karol poprosi mnie o rękę. Byliśmy ze sobą od ponad czterech lat, kochaliśmy się i chcieliśmy ze sobą spędzić resztę życia. Kiedy więc w czasie romantycznej kolacji we dwoje klęknął przede mną i zapytał, czy zostanę jego żoną, nie musiałam się zastanawiać. Natychmiast odpowiedziałam „tak”.
Założył mi wtedy na palec pierścionek zaręczynowy
I w jednej chwili czar prysł. W zasadzie nie jestem łasa na błyskotki. Rzadko noszę biżuterię, a jeżeli już, to bardzo delikatną, prawie niewidoczną. Nie marzyłam więc o pierścionku z brylantem wielkości przepiórczego jajka. Ale gdy zobaczyłam, co mi ofiarował, byłam, delikatnie mówiąc, zawiedziona.
Już na pierwszy rzut oka było widać, że to biżuteria za grosze... Kamień jak ziarenko piasku, na dodatek osadzony na obrączce niewiele grubszej od nici. Nie czułam, że coś mam na palcu.
– Nie podoba ci się? – Karol wyglądał na zaniepokojonego.
– Nie, jest bardzo ładny. Naprawdę! Taki prosty i klasyczny – zapewniłam gorąco, bo nie chciałam psuć wyjątkowej chwili.
– A to w porządku… Bo miałaś przed chwilą niewyraźną minę – uspokoił się i zabrał się za deser.
Do końca wieczoru udawałam, że jestem szczęśliwa i wzruszona
Tak naprawdę czułam się okropnie. Było mi przykro, że wykręcił się taką tanizną.
Następnego dnia wpadła do mnie przyjaciółka, Ewka
Chciała koniecznie obejrzeć pierścionek. Gdy go jej pokazałam, nie zostawiła na Karolu suchej nitki.
– Słuchaj, jesteś pewna, że chcesz za niego wyjść? – dopytywała się.
– Tak. O co ci chodzi? – udawałam, że nie rozumiem, w czym rzecz.
– Bo to sknerus i sukinsyn! Zarabia krocie, a dał ci coś takiego! Ja bym go pogoniła! – ciągnęła.
– Nie przesadzaj. Przecież to tylko symbol. Najważniejsze, że się kochamy – próbowałam bronić narzeczonego.
– Przestań chrzanić! Jaki symbol, takie uczucie – ucięła.
– No tak, ale…
– Żadne ale. Ucieszyłaś się z tego pierścionka? Ale szczerze…
– Nie – przyznałam.
– Pochwaliłaś się nim rodzicom?
– Też nie – spuściłam głowę.
– A widzisz? Jednak sama masz wątpliwości! Oczywiście zrobisz jak zechcesz, ale ja na twoim miejscu jeszcze raz poważnie bym się zastanowiła. Może to jednak nie jest facet dla ciebie? – zapytała, patrząc ze współczuciem.
Po wyjściu przyjaciółki kompletnie się załamałam
Dotarło do mnie, że o moim tanim pierścionku zaręczynowym dowiedzą się za chwilę wszyscy znajomi. Ewka nie umiała trzymać języka za zębami. Byłam pewna, że już dzwoni po wszystkich przyjaciółkach i dzieli się swoimi przemyśleniami.
Oczami wyobraźni już widziałam te złośliwe uśmieszki, słyszałam szepty za plecami. Zrobiło mi się tak smutno i źle, że aż się rozpłakałam. Ryczałam jak małe dziecko. I wtedy przyjechał Karol. Gdy zobaczył moje łzy, przeraził się nie na żarty.
– Dlaczego płaczesz? Ktoś ci zrobił krzywdę? – chciał mnie przytulić, ale go odepchnęłam.
– Tak! Ty! – wypaliłam.
– Ja? W jaki sposób? Kiedy? – był bezgranicznie zdumiony.
– Wczoraj, gdy poprosiłeś mnie o rękę.
– Nie chcesz za mnie wyjść? – wykrztusił.
– Chcę.
– To o co chodzi?
– O to! – wyciągnęłam palec z nieszczęsnym pierścionkiem.
– Powiedziałaś, że ci się podoba.
– Kłamałam! Jak mogłeś mi kupić taką taniochę! Pół miasta już się ze mnie śmieje i radzi, żebym zerwała zaręczyny – naburmuszyłam się.
Karol był w szoku...
Przez dłuższą chwilę nie był w stanie wydusić z siebie ani słowa. W końcu jednak się pozbierał.
– Przepraszam, nie chciałem sprawić ci zawodu i przykrości. Myślałem, że o takim pierścionku właśnie marzysz – zaczął się tłumaczyć.
– Zwariowałeś? Skąd ci to przyszło do głowy?
– Skąd? Sama mi to powiedziałaś! Nieraz powtarzałaś, że nie lubisz biżuterii, śmiałaś się z kobiet obwieszonych błyskotkami jak choinka. No to wybrałem taki maleńki pierścionek, żebyś z chęcią go nosiła – odparł.
Teraz ja byłam w szoku.
– No tak, rzeczywiście… Masz rację… Nienawidzę błyskotek. Ale od każdej reguły są wyjątki – wykrztusiłam, gdy już trochę ochłonęłam.
– Czyli co? Chciałaś duży pierścionek? Mimo że takich nie lubisz? – dopytywał się Karol, jakby chciał się upewnić, czy dobrze zrozumiał.
– No tak – skinęłam głową.
– O rany, i weź tu człowieku traf za kobietą – wzniósł oczy do góry a potem wybiegł z mieszkania jak szalony.
Trzy godziny później oświadczył mi się po raz drugi. Brylant w pierścionku, który założył mi na palec, miał chyba ze trzy karaty…
Czytaj także:
„Mąż mnie obraża i kontroluje, a ja… nie umiem odejść. Płaczę w poduszkę, a potem znowu wstaję i robię mu śniadanie”
„Nowa pracownica robiła błędy, jak dziecko z podstawówki. Długo mi zajęło nim odkryłam, że to nieoszlifowany diament”
„Gdy siostra dowiedziała się, że nie jest córką naszego ojca, zaczęła traktować go jak obcego. Mściła się, gdy mnie faworyzował”