„Wesele mojej siostry przypominało stypę. Rodzice zmusili ją do ślubu, bo przecież panna z brzuchem to wstyd”

smutna panna młoda fot. Getty Images, SimpleImages
„– Każesz jej wyjść za faceta, którego nie kocha. Tak twoim zdaniem powinien wyglądać normalny dom? Chyba kpisz! Mamo, zrozum. Mamy dwudziesty pierwszy wiek. Ciąża pozamałżeńska to nic strasznego”.
/ 14.07.2024 07:15
smutna panna młoda fot. Getty Images, SimpleImages

Kieruję się zasadą, że każdy powinien mieć na względzie przede wszystkim swoje dobro. Przecież w życiu nie chodzi o to, żeby spełniać czyjeś ambicje i oczekiwania. Gdy usłyszałam, że moja młodsza siostra niebawem stanie przed ołtarzem, nie miałam wątpliwości, że wpłynęli na nią nasi rodzice. Nie pomyliłam się. Próbowałam ją od tego odwieść, ale bez rezultatu. Wyszła za mężczyznę, do którego nic nie czuje. Tylko po to, by przypadkiem nie zszargać reputacji mamy i taty.

Nie wierzyłam w tę wielką miłość

– Alinko, dzwonię, bo mam ci do przekazania dobrą informację – powiedziała mama. – Nasza Aneczka wkrótce wychodzi za mąż.

– Wychodzi za mąż? – zdziwiłam się. – Ale jak to? Za kogo?

– Za Marcina, syna Staszka i Jadzi. Znasz ich, mieszkają na drugim końcu wsi.

Minęło jedenaście lat, odkąd wyprowadziłam się z rodzinnego domu. Ale to, że nie było mnie na miejscu, nie oznaczało, że nie mam kontaktu ze swoją młodszą siostrzyczką. Anka jest mi szczególnie bliska. Rozmawiałyśmy średnio raz na dwa dni i doskonale wiedziałam, że z nikim się nie spotyka. A tu nagle informacja o ślubie spada jak grom z jasnego nieba. Nie miałam żadnych wątpliwości, że rodzice muszą mieć w tym swój udział.

– A co ten Marcin niby do niej ma? – zapytałam. – Przecież oni nawet się nie spotykali.

– Widać Bóg ich połączył, córeczko. Skoro młodzi nie potrafią bez siebie żyć, trzeba im organizować wesele. I właśnie dlatego dzwonię. Tak im się spieszy do ołtarza, że nie zdążymy wysłać wszystkich zaproszeń. Ślub odbędzie się za trzy tygodnie.

Nie musiała mówić nic więcej. Skoro wszystko odbywało się na wariackich papierach, powód był oczywisty. Anka zaszła w ciążę.

Słowa księdza liczyły się najbardziej

Wychowałam się w miejscu, w którym do dziś panuje średniowieczna mentalność. Na wsi najbardziej liczy się słowo księdza, a jak sięgam pamięcią, nasz proboszcz powtarzał, że dziecko z nieprawego łoża jest skazane na potępienie. Bogobojni ludzie słuchali go, jakby przemawiał do nich sam Stwórca.

Gdy byłam nastolatką, jedna dziewczyna od nas zaszła w ciążę. Miała wtedy dziewiętnaście lat. Nie wiem, jak udało się jej to zrobić, ale ukrywała swój stan aż do rozwiązania. Biedaczka bała się reakcji rodziców. Kiedy urodziła, cała wieś wzięła ją na języki. W końcu doszło do tego, że rodzice wyrzucili ją z domu.

Mama odbyła ze mną wtedy poważną rozmowę. „Alinko, żebyś ty nigdy nie ważyła się zrobić tego, co wyczyniła ta Boguśka. Pomyśl tylko, jakie nieszczęście ściągnęła na biednych rodziców. Ludzie im tego nie zapomną. Do końca życia będą mieli wypominane, że nie potrafili wychować córki na przyzwoitą pannę”.

Idę o zakład, że taką samą rozmowę odbyła z Anką. Młoda najwyraźniej nie wyciągnęła właściwych wniosków. Rozczarowała rodziców i teraz każą jej za to zapłacić. „Chyba zwariowali, jeżeli myślą, że pozwolę im na to” – pomyślałam i sięgnęłam po telefon. Miałam zadzwonić do siostry. Zamiast tego, wybrałam numer szefowej i poprosiłam o urlop. W pośpiechu spakowałam walizkę i jeszcze tego samego wieczora pojechałam do rodzinnego domu.

Przyznała, że rodzice zmusili ją do ślubu

Mama ucieszyła się, że przyjechałam tak szybko. „Przyda nam się do pomocy dodatkowa para rąk” – powiedziała. Gdyby tylko wiedziała, jaki był prawdziwy cel mojej wizyty, nie byłaby taka szczęśliwa. Kiedy zostałam sama z Anką, od razu wzięłam ją w obroty.

– Dobra, młoda. Możemy swobodnie porozmawiać, więc mów jak na spowiedzi. Co się do cholery dzieje?

– O co ci chodzi? – udawała zdziwioną.

Nie zgrywaj się – upomniałam ją. – Przecież wiem, że nie zadawałaś się z tym Marcinem. Gdyby tak było, powiedziałabyś mi o tym. A nagle rodzice organizują wam wesele? To niedorzeczne.

– Nie muszę ci się spowiadać. Zresztą, mogłam zapomnieć ci o tym powiedzieć.

– Daj spokój, Anka. Kiedy do ciebie dzwonię, buzia ci się nie zamyka. Opowiadasz, co jadłaś na śniadanie i kogo spotkałaś w drodze do sklepu. A teraz każesz mi uwierzyć, że zapomniałaś wspomnieć o narzeczonym? Nie rób wariatki ze swojej starszej siostry.

Nagle w jej oczach stanęły łzy. Przytuliłam ją do siebie mocno i pogładziłam po głowie.

– Skarbie, przecież wiesz, że możesz zwierzyć mi się ze wszystkiego.

– Wiem – powiedziała łamiącym się głosem.

– Więc jak to było z tym Marcinem?

– On nigdy nie był moim chłopakiem. Pewnej nocy spotkaliśmy się na imprezie u Marceliny. Wypiliśmy kilka drinków i wylądowaliśmy w łóżku. Zaszłam w ciążę. Powiedziałam o tym mamie, a ona zezłościła się na mnie. Mówiła, że ludzie ich wyklną. Wygadała się ojcu, a on wściekł się nie na żarty. Poszedł rozmówić się z rodzicami Marcina. Gdy wrócił, oznajmił, że skoro będziemy mieli dziecko, musimy wziąć ślub.

– Chcesz tego? Czujesz coś do tego chłopaka?

– Nie wiem.

– Skoro nie wiesz, to znaczy, że wcale nie chcesz za niego wychodzić.

Chciałam przemówić mamie do rozsądku

Byłam wkurzona jak wszyscy diabli. Poszłam do mamy, żeby odbyć z nią poważną rozmowę.

– Jak możesz robić coś takiego własnej córce?

– Alinko, o czym ty mówisz?

– Nie udawaj! Wiem, że ten ślub to pomysł twój i ojca.

– Córciu, robimy to dla twojej siostry. Skoro będą mieli dziecko, muszą stworzyć mu normalny dom.

– Każesz jej wyjść za faceta, którego nie kocha. Tak twoim zdaniem powinien wyglądać normalny dom? Chyba kpisz! Mamo, zrozum. Mamy dwudziesty pierwszy wiek. Ciąża pozamałżeńska to nic strasznego.

– Panna z brzuchem to wstyd i hańba! – uniosła się. – Ania nie myślała o nas, kiedy szła do łóżka z tym Marcinem. Nie myślała, że ściągnie na nas nieszczęście. A przestrzegałam ją, tak jak i ciebie przestrzegałam. Ty usłuchałaś. Co prawda zostałaś starą panną, co nie przynosi mi dumy, ale lepsze to niż panna z dzieckiem bez męża. Ania nie była rozsądna. Teraz musi wziąć za to odpowiedzialność. Wyjdzie za niego. Tak postanowiliśmy.

– Mamo, ona w tym roku skończy dwadzieścia lat! Nie możecie układać jej życia!

– Nie mów mi, co możemy. To nie ty będziesz musiała wstydzić się za nią.

– Skoro, masz wstydzić się własnej córki, zdejmę z ciebie ten ciężar. Ślubu nie będzie. Wracam do domu i zabieram ją ze sobą.

Anka poddała się woli rodziców

– Alina, nie – odezwała się Anka. – Chcę wyjść za Marcina.

– Anka, daj spokój. Jesteś dorosła. Nie musisz robić tego, co mówi ci mama.

– Nie. Ja naprawdę tego chcę. Nie mogę sama wychowywać dziecka.

– A chcesz je wychowywać z facetem, którego prawie nie znasz? Co ty o nim wiesz? Nawet z nim nie mieszkałaś. Nie wiesz, jakim będzie mężem i ojcem. Dziewczyno, nie marnuj sobie życia! Pomogę ci. Możesz zamieszkać ze mną, dopóki dziecko nie podrośnie. Do tego czasu staniesz na nogi i ułożysz sobie życie.

– Przyjechałaś tu, żeby ją buntować? – wtrąciła się mama.

– To sprawa między mną a Anką. Ty już powiedziałaś swoje.

– Alina, proszę cię – przerwała mi siostra. To już postanowione.

To było najgorsze wesele, na jakim byłam

Daję słowo, próbowałam ze wszystkich sił, ale na nic moje starania. Ślub, który powinien być radosną uroczystością, cieszył wszystkich, tylko nie państwa młodych. A wesele? To nie było wesele, tylko stypa! Zaproszeni goście przez cały czas gapili się w swoje talerze, a z twarzy nie schodziła im posępna mina. Nie byli głupi i widzieli, że bohaterowie dnia są szczęśliwi jak zwierzęta zamknięte w klatce.

Skoro o młodych mowa, Anka i Marcin prawie ze sobą nie rozmawiali. W ich pierwszym tańcu nie było widać szczęścia i radości. Tylko mama i ojciec cieszyli się, jakby rzeczywiście mieli z czego. Wszystkim chwalili się, jakie to szczęście, że ich córka znalazła takiego wspaniałego męża, podczas gdy rozmówcy patrzyli na nich z autentycznym politowaniem.

Żal mi mojej siostry. Jest taka młoda, a już życie rzuciło jej pod nogi wielką kłodę. Życzę jej jak najlepiej, ale wiem, że nie będzie szczęśliwa. Nie chcę bawić się we wróżkę, ale jestem przekonana, że nie będzie szczęśliwa, a jej małżeństwo i tak zakończy się rozwodem. Lepiej, żeby nastąpiło to prędzej niż później. Jeżeli oboje w końcu się otrząsną i zrozumieją, że nie muszą spełniać niczyich oczekiwań, może jeszcze zdążą ułożyć sobie życie.

Alina, 35 lat

Czytaj także:
„Bałem się wpuścić syna za kółko po tym, co się stało. I słusznie, bo chłopak okazał się nieodpowiedzialnym smarkaczem”
„Teściowa córki pogardziła rosołem i kartoflami, ale nie moim mężem. Dureń będzie miał z nią piekło na ziemi”
„Tamta staruszka naprawdę chwyciła mnie za serce. Chciałem jej pomóc, ale była tylko jedna rzecz, którą mogłem zrobić”

Redakcja poleca

REKLAMA