„Wczoraj żałowałam, że nie mam dzieci, a dziś dziękuję Bogu, że jestem bezdzietną singielką. Wszystko przez te smarkule”

załamana kobieta fot. iStock, VioletaStoimenova
„Może, gdy już spotkam odpowiedniego faceta powinnam zajść w ciążę, wytrwać okres pieluch i kolek, żeby mieć rodzinę? Jestem jedyną singielką z takimi refleksjami?”.
/ 21.05.2024 13:54
załamana kobieta fot. iStock, VioletaStoimenova

Wizja spędzenia pięciu dniu u przyjaciółki z czwórką dzieci mi, zdeklarowanej singielce, przeciwniczce dzieci, jawiła się jako koszmar.

Co się okazało? Dzieci są idealnymi kompanami do spędzania czasu, są szczere, bystre, inteligentniejsze niż niejedna moja koleżanka. Są kochane. Ze smutkiem pomyślałam, że może jednak coś tracę? Mam 35 lat, wieczorów samotnych setki. Sporo seksu, mało miłości. Opiekuję się jedynie kotem. Może, gdy już spotkam odpowiedniego faceta powinnam zajść w ciążę, wytrwać okres pieluch i kolek, żeby mieć rodzinę? Jestem jedyną singielką z takimi refleksjami?

Głośno mówię: uwielbiam swoje spokojne życie. Fajną pracę, małe mieszkanko urządzone przeze mnie od A do Z. Nikt nie brudzi, nikt nie hałasuje. Przyjaciółka, która w wieku 21 lat wyszła za mąż za dużo starszego mężczyznę, i urodziła do 35 roku życia czworo dzieci wydawała mi się kosmitką. Od kiedy urodziła dziecko widywałam ją rzadko, uciekałam. Wystarczyła mi jedna wyprawa do muzeum. Dzieci krzyczały, ja zapadałam się pod ziemię. 

Z gulą w gardle jechałam do niej na kilka dni na Kaszuby, nad jezioro. I co się okazało? Że to jednak ona dobrze zainwestowała i dobrą drogę wybrała. Ja mam wciąż tę samą pracę, ona czwórkę różnych, wspaniałych dzieci w przedziale wiekowym 7- 13 lat.

W życiu tak się nie wyłączyłam

Dotarłam na miejsce w piątkowy wieczór. Krzyki, radość. Milion pytań: a czy zagramy w Monopoly, jakie książki lubię, gram w Minecrafta czy nie gram. Do tego kolacja, zostałam zaangażowana do pomocy. Dopiero o 23.00 zorientowałam się, że nie mam zasięgu, nie mogę śledzić FB, pracować, czekać na wiadomości. I szczerze mówiąc guzik mnie to obchodziło. Drogie matki, czy to tak jest, że dzieci potrafią oderwać, jak nikt?

W domku chaos, bałagan, kilkanaście butów w przedpokoju. Dla mnie, pedantki, rzecz nie do uwierzenia. Po jednym dniu przestałam to zauważać. Poranne: „ciociu, a zrobisz kanapeczki”, „a mogę coś zrobić”, „herbata nie ta” rozczulało. Nie mówiąc już o tym, że w ogóle mnie nie obchodziło, jak wyglądam w kostiumie na plaży, bo dzieciaki skakały do wody na wyścigi, oblewały też mnie, ciągnęły do wody. Nie miałam czasu porównywać się z innymi kobietami. Drogie matki, czy to jest tak, że dzieci potrafią dać więcej pozytywnej energii niż ktokolwiek?

W życiu tyle się nie śmiałam

Dla mnie, żyjącej w towarzystwie poważnych korpoludków, spędzającej wieczory wśród narcystycznych mężczyzn, skupionych na swoim wyglądzie, swoich sprawach to był szok.

Dzieci, czysta energia, radość. Śmiech z powodu wtargnięcia do łazienki, gdy ktoś inny się załatwia. Z powodu Kalambury i głupich min, gdy ciotka (ja) chce pokazać hasło przebiśnieg. A ktoś inny męczy się, by przedstawić komórkę. Drogie matki, czy to jest tak, że dzieci potrafią się śmiać ze wszystkiego?

„Ciocia, a jeśli przywiozłaś trzy kilo jabłek, to ile przywiozłaś jabłek” padło pytanie od 13- letniej uzdolnionej matematycznie Heleny. Wyszukiwanie, ile gram ma jabłko (pierwszy raz nie po to, żeby liczyć kalorie) i obliczenia Heli. „A ile jest piasku na plaży?”, „A od kiedy rycerze walczą z tarczami?” 

Umysł przy dzieciach gimnastykuje się od rana do wieczora. Drogie matki, czy to jest tak, że dzieci non stop zadają pytania o rzeczy najprostsze i wtedy się dowiadujecie, ile nie wiecie, ile zapomniałyście i odnawiacie (pogłębiacie) swoją wiedzę?

Zostałam obdarzona czułością

Ani nikt inny. „Ciocia, ale ty jesteś piękna”, „jaką masz śliczną sukieneczkę”, „wymyślasz najlepsze hasła w Dixit i bezbłędnie zgadujesz”, „jesteś taka wesoła”. Wow, bezpretensjonalne, szczere komplementy, w których nie chodzi o to, by kogoś zdobyć, czy coś uzyskać.

Drogie matki, czujecie czasem, że tylko dzieci potrafią być czułe bez żadnych oczekiwań? Dlatego zazdroszczę wam, matki. Bo wróciłam znów do pustego domu. I na „tu i teraz” ciężko mi uwierzyć, że wybrałam dobrą drogę (kariera, wolność). I wiecie co mnie jeszcze przeraziło? Że kiedyś wszyscy byliśmy takimi dziećmi. Co się z nami stało?

A tak całkiem poważnie. Mam nadzieje, że skumaliście moją ironię? Kocham dzieci, ale czyjeś. Wspaniale jest spędzać z nimi czas, ale jeszcze piękniej, przynajmniej dla mnie, jest wrócić do domu, do świętego spokoju, czystości i ciszy. Zazdroszczę wam matki, ale tylko częściowo.

Kamila, 35 lat

Czytaj także:
„Sprzedaliśmy mieszkanie, by zapłacić za dom opieki. Dzieci się obraziły, bo chciały tę kasę dla siebie”
„Nie miałam kasy na drogie prezenty, więc na Komunię dałam chrześnicy Biblię. Z rozczarowania zalała się łzami”
„Teść przez 5 lat krył mojego męża, gdy spędzał delegacje w łóżku kochanki. Nie robił tego bez powodu”

Redakcja poleca

REKLAMA