„Ważne projekty w firmie ciągle okazywały się totalną klapą. Gdy odkryłem, jaki był powód, nie dowierzałem własnym uszom”

mężczyzna fot. iStock by Getty Images, Hinterhaus Productions
„Zdecydowałem, że muszę działać. Przypadkowa konfrontacja z Bartkiem mogła tylko pogorszyć sytuację, więc postanowiłem baczniej go obserwować. Wiedziałem, że muszę działać ostrożnie, by nie wzbudzić podejrzeń”.
/ 05.08.2024 17:30
mężczyzna fot. iStock by Getty Images, Hinterhaus Productions

Pracuję w firmie, która zajmuje się nowoczesnymi technologiami. Codzienność w moim zawodzie jest pełna wyzwań, ale też satysfakcji z osiągniętych celów. Każdy dzień to nowy projekt, nowa szansa na rozwój.

Jest moim przyjacielem

W firmie pracuje również moja żona, Ania. Poznaliśmy się na studiach i od tego czasu jesteśmy nierozłączni. Jest dla mnie nie tylko żoną, ale też najlepszą przyjaciółką i partnerką w pracy. Nasza relacja jest mocna, oparta na wzajemnym zaufaniu i zrozumieniu. Ania zawsze wspiera mnie w trudnych chwilach, a ja staram się robić to samo dla niej.

Jednym z najbliższych mi ludzi w firmie jest Bartek. Znamy się jeszcze z czasów szkoły średniej, a nasze drogi zawodowe skrzyżowały się ponownie, gdy zacząłem pracować w obecnej firmie. Bartek pracował wcześniej w konkurencyjnej firmie, zanim przeszedł do naszej, ale to nigdy nie wpływało na naszą przyjaźń.

Był wtorek rano, typowy dzień pracy w biurze. Siedziałem przy swoim biurku, przeglądając dane z najnowszego projektu. Był to niezwykle ważny projekt dla naszej firmy, który miał potencjał zrewolucjonizować rynek. Wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik, bez miejsca na najmniejsze błędy.

Janek, mój szef, wszedł do sali konferencyjnej z poważnym wyrazem twarzy. Za nim szedł Bartek, który jak zwykle tryskał energią i dobrym humorem. Atmosfera jednak była napięta. Janek rzucił spojrzenie, które mogło przeciąć powietrze na pół.

Nie zgadzały się dane

– Dobra, panowie, zaczynamy – powiedział Janek, zasiadając na czele stołu. – Otrzymaliśmy raporty z ostatniego tygodnia. Niestety, nie wszystko wygląda tak, jak powinno.

Janek rzucił nam spojrzenie pełne dezaprobaty. Przerzucił kilka stron dokumentów przed sobą, a potem spojrzał prosto na mnie i Bartka.

– Wojtek, Bartek, musimy porozmawiać o tych danych. Coś tu ewidentnie nie gra. Wiele z tych wyników jest nieprawidłowych. Ktoś musi mi to wyjaśnić.

Spojrzałem na Bartka z niedowierzaniem. Przez ostatni tydzień to on był odpowiedzialny za większość analiz i przygotowań. Wiedziałem, że jest kompetentny, ale te błędy były zbyt rażące, by mogły być przypadkowe.

– Sprawdzałeś te dane przed przekazaniem ich dalej?

Bartek podrapał się po głowie, próbując znaleźć odpowiednie słowa. Jego twarz nagle stała się bardziej napięta.

– Tak, sprawdzałem. Wszystko było w porządku. Może to jakiś błąd w systemie albo zła synchronizacja danych?

Coś ukrywał

Janek wtrącił się, zanim zdążyłem odpowiedzieć.

– Błąd w systemie? Zła synchronizacja? To nie są odpowiedzi, których oczekuję. Potrzebuję konkretów. Wojtek, czy masz jakieś uwagi?

Próbowałem zebrać myśli. Coś w zachowaniu Bartka wydawało się dziwne. Był zbyt pewny siebie, jakby próbował coś ukryć. Znałem go zbyt dobrze, żeby nie zauważyć, że coś jest nie tak.

– Musimy dokładnie przejrzeć te dane jeszcze raz. Może faktycznie jest to jakiś błąd techniczny, ale nie wykluczam też, że coś mogło zostać przeoczone – starałem się brzmieć spokojnie, choć wewnętrznie narastała we mnie frustracja.

Po zakończeniu spotkania podszedłem do Bartka.

– Słuchaj, musimy to szybko wyjaśnić. To nasz kluczowy projekt. Może wspólnie przejrzymy te dane jeszcze raz?

Bartek skinął głową, ale w jego oczach dostrzegłem coś, co sprawiło, że poczułem niepokój. Jego spojrzenie unikało mojego, jakby bał się, że odkryję coś, czego nie powinienem widzieć.

W drodze powrotnej do swojego biurka nie mogłem przestać myśleć o tej sytuacji. Coś mi tu nie pasowało. Bartek zawsze był solidny, a teraz nagle takie błędy? Próbowałem skupić się na pracy, ale myśli o dziwnym zachowaniu Bartka nie dawały mi spokoju.

Zachowywał się podejrzanie

Po pracy, kiedy wróciliśmy do domu, usiedliśmy z Anią w kuchni.

– Co się stało? Wyglądasz na zmartwionego.

Zacząłem opowiadać o dzisiejszym spotkaniu, o błędach w danych i o dziwnym zachowaniu Bartka. Ania słuchała uważnie.

– Wiesz, zastanawiam się, czy Bartek czegoś nie ukrywa – powiedziałem na koniec, wpatrując się w jej oczy, szukając w nich odpowiedzi.

Ania westchnęła, jakby ważyła swoje słowa.

– Widziałam go kilka razy w ostatnich tygodniach zachowującego się… dziwnie – zaczęła ostrożnie. – Czasami wyglądał na zestresowanego.

Jej słowa wzbudziły we mnie jeszcze większy niepokój.

– Czemu mi o tym nie powiedziałaś? – zapytałem, czując rosnące napięcie.

Ania spojrzała na mnie z żalem.

– Myślałam, że może to tylko moje paranoje. Poza tym Bartek to twój najlepszy przyjaciel. Nie chciałam cię martwić bez potrzeby.

Próbowałem to poukładać

– Ale teraz, kiedy te błędy zaczynają się pojawiać... nie możemy tego zignorować – powiedziałem z determinacją. – Musimy dowiedzieć się, co się dzieje.

Ania skinęła głową, a ja poczułem, że mam jej pełne wsparcie. To dodało mi odwagi, ale jednocześnie czułem, że stoję przed trudnym wyzwaniem. Co jeśli Bartek naprawdę coś ukrywa? Jak to wpłynie na naszą przyjaźń i nasz projekt?

Te pytania krążyły mi w głowie, kiedy kładłem się spać. Wiedziałem, że muszę działać ostrożnie, ale jednocześnie nie mogłem pozwolić, żeby coś lub ktoś zaszkodził temu, nad czym pracowaliśmy tak ciężko.

Zdecydowałem, że muszę działać. Przypadkowa konfrontacja z Bartkiem mogła tylko pogorszyć sytuację, więc postanowiłem baczniej go obserwować. Wiedziałem, że muszę działać ostrożnie, by nie wzbudzić podejrzeń.

Pewnego wieczoru, gdy wszyscy wychodzili już z biura, postanowiłem zostać dłużej. Pracowałem nad projektem, ale jednocześnie miałem na oku Bartka. Widziałem, jak rozmawia przez telefon, ale nie zwracałem na to większej uwagi, dopóki nie usłyszałem fragmentu rozmowy.

Podsłuchałem go

– Tak, mam te dane – mówił Bartek, szeptem, jakby obawiał się, że ktoś może go podsłuchać.

Serce zaczęło mi bić szybciej. Podszedłem nieco bliżej, ukryty za ścianą działową, i starałem się usłyszeć więcej.

– Projekt będzie nasz, a oni nie mają o niczym pojęcia – kontynuował.

Nie mogłem uwierzyć własnym uszom. Wszystko zaczęło układać się w jedną całość. Błędy w danych, dziwne zachowanie Bartka, jego unikanie mojego spojrzenia. Wszystko wskazywało na to, że mój przyjaciel zdradził mnie i pracował dla konkurencji.

Wybiegłem zza ściany, nie mogąc dłużej powstrzymywać emocji.

– Bartek, co ty wyprawiasz?! – wykrzyknąłem, a mój głos odbił się echem od pustych ścian biura.

Odwrócił się gwałtownie, widząc mnie zszokowanego i wściekłego. Próbował szybko zakończyć rozmowę.

– Zadzwonię później – powiedział do telefonu, rozłączając połączenie.

– Podsłuchałem twoją rozmowę. Jak mogłeś to zrobić? Po tylu latach przyjaźni?

Bartek spuścił wzrok, próbując znaleźć odpowiednie słowa, ale widziałem, że jest zbyt zaskoczony, by skutecznie się bronić.

Sprzedawał dane!

– Wojtek, pozwól mi to wyjaśnić. To nie jest tak, jak wygląda…

– A jak niby wygląda? Sabotujesz nasz projekt, przekazujesz informacje konkurencji. To nie jest zdrada?

Wzburzenie i gniew przeradzały się w poczucie głębokiego żalu i rozczarowania. Znałem Bartka od lat, uważałem go za przyjaciela, brata. Teraz czułem, że całe nasze zaufanie zostało zniszczone.

– Powiedz mi prawdę – powiedziałem, starając się uspokoić i dać mu szansę na wyjaśnienia. – Dlaczego to zrobiłeś?

Bartek podszedł bliżej, jego twarz była bledsza niż zwykle. Widziałem, że jest w nim coś, co chce mi powiedzieć, ale jednocześnie bał się konsekwencji swoich słów.

– Wojtek, ja naprawdę potrzebuję tych pieniędzy. Konkurencja zaoferowała mi coś, czego nasza firma nie mogła. Ale nie wiedziałem, że sprawy zajdą tak daleko.

Jego wyznanie sprawiło, że poczułem mieszankę gniewu i smutku. Wiedziałem, że cokolwiek teraz powiem, zmieni naszą relację na zawsze.

– Muszę z tym iść do Janka. Nie mogę tego zignorować. Ale wiedz jedno: zdradziłeś nie tylko mnie, ale i cały nasz zespół.

Bartek spuścił głowę, wiedząc, że jego zdrada ma swoje konsekwencje. Z duszą na ramieniu podszedłem do gabinetu szefa. Zapukałem do drzwi i wszedłem do środka. Janek siedział przy biurku, przeglądając jakieś dokumenty. Gdy mnie zobaczył, uniósł wzrok.

Musiałem to wyznać

– Wojtek, co się stało? Wyglądasz na zaniepokojonego.

– Chodzi o Bartka.

Janek zmarszczył brwi, odkładając dokumenty na bok.

– Co z Bartkiem? Czy coś się stało?

Usiadłem na krześle naprzeciwko niego i zacząłem opowiadać o tym, co usłyszałem. O błędach w danych, o dziwnym zachowaniu kumpla, o jego rozmowie z konkurencyjną firmą. Każde słowo było jak ostry nóż, który ciął przez nasze wspólne wysiłki i nadzieje. Szef słuchał uważnie, jego twarz stawała się coraz bardziej poważna.

– To bardzo poważne oskarżenie – powiedział, gdy skończyłem. – Masz jakieś dowody na to, co mówisz?

Wiedziałem, że potrzebuje konkretów, ale cała sytuacja była tak nagła, że nie zdążyłem ich zebrać.

– Słyszałem, jak rozmawiał przez telefon, przekazując dane konkurencji. Wiem, że to nie jest wystarczający dowód, ale znam Bartka od lat. On nie zachowuje się w ten sposób bez powodu.

Janek westchnął, przetarł dłonią czoło i zastanowił się przez chwilę.

– Musimy to dokładnie sprawdzić. Jeśli Bartek rzeczywiście sabotuje nasz projekt, to jest to sprawa dla zarządu. Ale nie możemy działać pochopnie. Musimy mieć solidne dowody.

– Rozumiem. Ale co teraz?

Martwiłem się o niego

Janek wstał i zaczął przechadzać się po gabinecie.

– Najpierw musimy zabezpieczyć wszystkie dane. Przeprowadzimy wewnętrzny audyt i sprawdzimy, kto miał dostęp do informacji. Musimy być pewni, zanim podejmiemy jakieś kroki.

Czułem, że ciężar odpowiedzialności nieco się rozluźnił, ale wiedziałem, że to dopiero początek długiej i trudnej drogi.

– A co z Bartkiem? – zapytałem.

– Musimy zachować ostrożność. Nie możemy go teraz konfrontować, bo może to zniszczyć wszelkie dowody, które mogłyby potwierdzić twoje oskarżenia. Będziemy go obserwować i zbierać informacje.

Czułem, że to dobra decyzja, ale jednocześnie byłem pełen niepokoju. Bartek był moim przyjacielem. Opuściłem gabinet Janka z mieszanymi uczuciami. Wiedziałem, że podjęliśmy właściwe kroki, ale jednocześnie czułem, że coś nieodwracalnie się zmienia.

Wróciłem do swojego biurka, starając się skupić na pracy, ale myśli o całej sytuacji nie dawały mi spokoju. Czułem się zdradzony i nie wiedziałem, komu teraz mogę ufać. Ale wiedziałem jedno – muszę być gotowy na to, co przyniesie przyszłość, niezależnie od tego, jak bolesna może być prawda.

Wojciech, 32 lata

Czytaj także:
„Koleżanka z treningu traktowała mnie jak króla. Jej komplementy sprawiały, że całkiem zapomniałem o marudnej żonie”
„Figle i swawole z fryzjerem to spełnienie moich marzeń. Mąż płaci za fryzurki, a napiwki styliście daję na zapleczu”
„Byłam szczęśliwą żoną, dopóki nagle nie poznałam tajemnicy męża. Teściowa kryła go przez 5 lat”

Redakcja poleca

REKLAMA