Nie wiem, w którym momencie zaczęłam ryzykować. Może to była chęć poczucia czegoś nowego, czegoś, czego nie dawał mi Adam, a może to zwykła ciekawość. Poznanie Wiktora zmieniło wszystko – sprawił, że znowu czułam się pożądana i doceniona. Z czasem drobne ukradkowe spojrzenia zmieniły się w coś więcej, coś, czego nawet sama przed sobą nie chciałam nazwać zdradą.
Kiedy Adam odkrył prawdę, nie miałam szansy niczego mu wyjaśnić. Po prostu odszedł, tak jak stał. Myślałam, że chociaż Wiktor zostanie przy mnie, ale i on nagle wycofał się, zostawiając mnie całkowicie samą. Dopiero wtedy zrozumiałam, jak poważny błąd popełniłam.
Dowiedział się i odszedł
Tego dnia, gdy Adam wrócił do domu wcześniej niż zwykle, czułam, że coś jest nie tak. Nie uśmiechnął się na mój widok, tylko wszedł, odłożył klucze, spojrzał na mnie chłodno, jakby widział mnie po raz pierwszy. Zaczął zbierać swoje rzeczy, najpierw w sypialni, potem w łazience. Nie mogłam tego pojąć. Stałam tam, obserwując, jak wkłada ubrania do walizki, a w głowie pulsowała jedna myśl: „On wie”.
– Adam, poczekaj… Możemy porozmawiać? – powiedziałam cicho, niemal błagalnie.
Odwrócił się, nie zatrzymując się ani na chwilę, i odpowiedział zimno:
– Nie mamy o czym rozmawiać, Natalia. Wiem wystarczająco dużo.
Zastygłam, jakby ktoś wyciął ze mnie całą siłę. Stałam w miejscu, bezsilna, gdy odwrócił się do mnie plecami i ruszył w stronę drzwi. Próbowałam jeszcze coś powiedzieć, wytłumaczyć się, szukałam w głowie słów, które mogłyby to wszystko naprawić.
– To był błąd… Naprawdę, uwierz mi, to był błąd – szeptałam, ale jego twarz pozostawała nieporuszona.
Spojrzał na mnie chłodno, a jego głos był prawie beznamiętny:
– Błędy mają swoje konsekwencje. Teraz będziesz musiała z nimi żyć.
Nie wiem, ile czasu minęło, odkąd zniknął, wychodząc. Gdy usłyszałam odgłos zamykanych drzwi, coś we mnie pękło. Usiadłam na podłodze i przerażona zaczęłam się zastanawiać, co teraz robić. Nie mogłam uwierzyć, że naprawdę odszedł, że nasz związek, wszystko, co razem przeżyliśmy, mogło się skończyć tak nagle. Myślałam, że Wiktor mnie wesprze, że ten związek, który zbudowałam na kłamstwie, w jakiś sposób pomoże mi zapełnić pustkę po Adamie.
Liczyłam na wsparcie kochanka
Wiktor. Jego imię brzmiało teraz pusto, choć wcześniej każde spotkanie z nim wywoływało emocje, które uważałam za szczęście. Gdy Adam odszedł, próbowałam zadzwonić do Wiktora, jednak nie odbierał. W końcu, po kilkunastu nieodebranych połączeniach, odebrał i umówił się ze mną w parku. Kiedy pojawił się na miejscu, wyglądał na zdenerwowanego, jakby sam nie wiedział, co powiedzieć.
– Twój mąż wie? – spytał, patrząc na mnie z napięciem.
Pokiwałam głową, próbując ukryć łzy.
– Po prostu odszedł. Nie dał mi szansy na wyjaśnienia, nie słuchał... Wiktor, muszę wiedzieć, że będziesz teraz przy mnie.
Spojrzał w bok, unikając mojego spojrzenia. Czułam, że coś się zmienia, że on również się oddala, jakby bał się konsekwencji, które mogą wyniknąć z naszej relacji. W końcu wyznał cicho:
– Wiesz, Natalia… Może to jednak nie jest dla mnie. Myślałem… myślałem, że to coś innego, ale nie chcę być częścią twojego rozwodu, nie chcę z tego robić problemu.
Patrzyłam na niego, czując, jak serce mi się ściska z żalu. Myślałam, że Wiktor był dla mnie kimś, na kim mogłam polegać, ale teraz widziałam, że był tylko iluzją. Odsunął się ode mnie, pożegnał się szybko, wymówił jakimiś obowiązkami, które nagle wydały się pilniejsze niż ja. I tak, w jednej chwili, zostałam sama. Adam mnie opuścił, a Wiktor… Wiktor okazał się tchórzem, który przeraził się konsekwencji, jakie niesie za sobą jego własne życie.
Musiałam ponieść konsekwencje
Gdy zostałam sama, rzeczywistość zaczęła docierać do mnie w pełni. Mój telefon milczał, nie dzwonili ani znajomi, ani rodzina. Wszyscy wiedzieli, co zrobiłam. Wiedzieli o zdradzie i unikali mnie, tak jak ja unikałam kiedyś odpowiedzialności za własne życie. Moja matka nie odbierała telefonu, a przyjaciółka, która wcześniej była zawsze gotowa mnie wysłuchać, nie odzywała się od tygodni.
Siedziałam przy stole, przeglądając stare zdjęcia z Adamem, przypominając sobie każdą chwilę, każdy uśmiech. Jak mogłam to wszystko stracić dla iluzji szczęścia? Wiktor nie był odpowiedzią na moje pragnienia – był jedynie chwilą słabości, a ta słabość zniszczyła wszystko, co miało dla mnie wartość.
W końcu odważyłam się zadzwonić do jednej z moich najbliższych przyjaciółek. Po długim sygnale odebrała, choć w jej głosie wyczułam dystans.
– Natalia? Czego chcesz?
– Chciałam tylko... porozmawiać. Myślisz, że Adam kiedykolwiek mi wybaczy? Że moglibyśmy wrócić do tego, co było?
Usłyszałam jej westchnienie.
– Wiesz, Adam cię kochał, ale… zdradziłaś go. A zdrada nie zawsze jest czymś, co można naprawić. Może musisz nauczyć się żyć z konsekwencjami.
– Zostałam zupełnie sama – szepnęłam, czując, jak łzy napływają mi do oczu. – Myślałam, że Wiktor zawsze przy mnie będzie, że mnie rozumie…
– Musisz zrozumieć, że nie da się mieć wszystkiego – odpowiedziała chłodno, kończąc rozmowę.
Znów zostałam sama, bez wsparcia, z uczuciem pustki i wstydu, którego nie mogłam już zatuszować ani przed sobą, ani przed nikim innym.
Próbowałam znaleźć wyjście
Czas mijał, a ja powoli dojrzewałam do tego, by spróbować porozmawiać z Adamem. Nie liczyłam na cud, ale potrzebowałam chociaż spróbować. Zadzwoniłam do niego pewnego wieczoru, drżąc z nerwów. Odebrał po kilku sygnałach, jego głos był chłodny, jakby rozmawiał z kimś obcym.
– Ja tylko… chciałam, żebyś wiedział, jak bardzo żałuję. Chciałabym móc wszystko cofnąć, naprawić – zaczęłam cicho, wstrzymując oddech.
Po drugiej stronie linii zapadła cisza. Kiedy w końcu odpowiedział, jego słowa były proste, ale każde z nich bolało.
– To już nie ma znaczenia. Przestałem wierzyć w coś, co kiedyś nas łączyło.
Zacisnęłam dłonie na telefonie, próbując zapanować nad rozpaczą.
– Czy kiedykolwiek mi wybaczysz?
Jego odpowiedź była stanowcza i pełna zdecydowania, które odbierało mi wszelką nadzieję.
– Wybaczenie jest czymś, co muszę dać sobie, nie tobie. Żegnaj.
Aparat wypadł mi z rąk. Adam zamknął drzwi do przeszłości, a ja zostałam z pustką, której sama sobie przysporzyłam. Ostateczna decyzja była jasna – nas już nie było.
Wszystko zniszczyłam
Mąż odszedł, a ja zaczynałam dostrzegać, jak głęboko sięgają skutki moich decyzji. W domu panowała cisza, której nie umiałam zapełnić. Każde wspomnienie, każda chwila z Adamem teraz wydawały się bolesnym przypomnieniem tego, co utraciłam. Zdrada, którą wtedy tłumaczyłam sobie jako chwilę słabości, teraz stała się raną, która nie chciała się zagoić. Nie mogłam już liczyć na pomoc rodziny, przyjaciół ani nikogo, kogo kiedyś uważałam za bliskiego.
Adam – mężczyzna, który kiedyś był dla mnie wszystkim, teraz żył swoim życiem, daleko od mojego bólu, powoli odzyskując spokój. Dla niego nasze małżeństwo było zamkniętym rozdziałem, częścią przeszłości, do której nie chciał wracać. Wiedziałam, że to ja zniszczyłam wszystko, co mieliśmy, i że nie mam już szansy, by naprawić naszą relację.
Próbowałam odnaleźć w sobie siłę, by zaakceptować nową rzeczywistość, samotność i ciszę, którą sama na siebie sprowadziłam. Moje życie zamieniło się w zbiór gorzkich refleksji i smutku, z którym musiałam nauczyć się żyć. Każdy dzień przypominał mi na nowo, że niektórych błędów nie da się naprawić i że czasem jedyną rzeczą, którą możemy zrobić, jest nauczenie się żyć z ciężarem naszych wyborów.
Adam poszedł dalej, znalazł spokój, którego ja straciłam. A ja? Pozostałam sama, z pustką i świadomością, że to, co straciłam, już nigdy do mnie nie wróci.
Natalia, 35 lat
Czytaj także:
„Mąż tak zatracił się w bieganiu, że nie mogę za nim nadążyć. Nie zdziwię się jak z impetem wbiegnie zaraz innej do sypialni”
„Wyszłam za buca, który myśli, że jest pępkiem świata. Każdy dzień na tym łez padole przysłaniają mi myśli o rozwodzie”
„Przyjaciółka uwiodła mojego chłopaka i zaciągnęła go przed ołtarz. Ta zołza nieświadomie uratowała mnie przed piekłem”