„W spadku po ojcu siostry dostały domy, a ja stare książki. Czułem się oszukany, ale dostałem więcej niż sądziłem”

Mężczyzna z książkami fot. iStock by Getty Images, Wavebreakmedia
„Właśnie wtedy okazało się, że nagła miłość moich sióstr do literatury ma swoją cenę. Wyszło na jaw, że ojciec posiadał dość dokładną wycenę księgozbioru. Teraz przyszedł list z antykwariatu z propozycjami zakupu pewnych egzemplarzy”.
/ 25.07.2024 07:15
Mężczyzna z książkami fot. iStock by Getty Images, Wavebreakmedia

Moja żona była niezadowolona i wciąż marudziła.

I co, chcesz im to podarować? – krzyknęła moja żona, Wiola.

– A czemu nie? Przecież są moimi siostrami. A poza tym sporo pomagały ostatnio tacie…

– Nie no, wszystko byś zrobił, byle tylko im nie podpaść! – prychnęła.

Wioletta oczywiście miała rację. Nie przepadałem za rozwiązywaniem konfliktów i wolałem iść na ustępstwa, byle się w nie nie wikłać. Wolałem nawet na tym stracić. Taka sytuacja zdarzyła się właśnie teraz. Chodziłoby jednak o odpuszczenie sobie spadku po ojcu. W jego testamencie zostało zapisane, że jedna siostra, Ewa, otrzymuje dom, druga siostra, Ania, dostała mieszkanie w kamienicy, które przypadło nam po matce.

Kiedy przyszedł czas na odczytanie zapisku na mnie, okazało się, że otrzymuję… jego księgozbiór. Ojciec zawsze niezwykle cenił swoją biblioteczkę i przez całe życie kolekcjonował różne stare egzemplarze. Podobno zaczął już jako siedmiolatek. Finalnie uzbierało się ich kilka tysięcy. Tylko część była wystawiona w gabinecie ojca, a reszta była starannie zapakowana na strychu.

Moja żona od razu stwierdziła, że siostry otrzymały ulokowany kapitał po kilkaset tysięcy, a ja dostałem tylko kłopoty w spadku. Dodatkowo książki znajdowały się w domu, który teraz miał należeć do Ewki. Zostawiłem je tam, zabierając ze sobą tylko dokumenty z dokładnym katalogiem pokaźnego zbioru.

Nie miałem zamiaru się ich pozbywać

Po przemyśleniu sprawy zgłosiłem się do siostry, by odebrać kilka pudeł książek. Miałem je przejrzeć, może poczytać. Ale Ewa niespodziewanie wyszła z prośbą, bym jeszcze wstrzymał się z przenoszeniem biblioteczki, bo chcą razem z Anką pogadać o tych książkach. Uznały, że najlepiej by było, gdyby zbiory podzielić równo między czas, na trzy części.

Gdy tylko to usłyszałem, wiedziałem, że moja żona będzie się sprzeciwiać. Jednak Wiola o dziwo była zadowolona z takiego obrotu spraw.

– Może to i dobrze. Wiesz, u nas nie ma za wiele miejsca i pewnie nawet tę twoją część trudno będzie gdzieś upchnąć. Myślę, że powinieneś powiedzieć, że się zgadzasz.

W tym wypadku to się nie zgadzam! – zaprotestowałem energicznie.

– Co? Dlaczego? – zdziwiła się Wiola.

– Bo tata mnie zapisał te książki i podkreślił to w testamencie. Tylko ja naprawdę je doceniam i kocham literaturę tak jak on. Anka i Ewa prawie wcale nie czytają.

– Każda z nim ma tylko kilka lat do emerytury, więc może wtedy zaczną. Chyba że planują je sprzedać… Można by na tym zarobić, ja wiem, nawet i z kilka tysięcy… – snuła rozmyślania Wiola.

Tym razem żona była mocno zaskoczona, ale ja się nie ugiąłem w moim postanowieniu. Chyba po raz pierwszy w czasie trwania naszego małżeństwa byłem tak uparty i postawiłem na swoim. Nie miałem najmniejszej ochoty wyprzedawać biblioteki ojca za jakieś marne grosze. Wiem, że tata miałby do mnie o to żal. Wiola nie mogła uwierzyć, że nie daję się przekonać do jej racji. Tym bardziej zaskoczyło ją to, że niestraszny stał mi się konflikt z rodziną.

Nie myliła się w tym temacie. Ale uznałem, że najwyżej spłacę im te kilka tysięcy, gdyby bardzo chciały mieć w tym swój udział. W razie czego nie powiem o tym żonie.

Chciałem wziąć to, co moje

Postanowiłem spotkać się z siostrami i przedstawić im swoją propozycję.

Myślisz, że jesteśmy głupie? – syknęła Anka. – Na pewno wiesz, że książki są warte o wiele więcej. Nie damy się wykiwać!

– Ania, proszę, daj spokój – powiedziała Ewa.

Właśnie wtedy okazało się, że nagła miłość moich sióstr do literatury ma swoją cenę. Wyszło, że ojciec posiadał dość dokładną wycenę księgozbioru. Teraz przyszedł list z antykwariatu z propozycjami zakupu pewnych egzemplarzy. Całość miała być warta… ponad milion złotych!

Osobno książki nie były warte aż tak dużo. Jedna z nich, która była najwyżej ceniona, szacowano na wartość około trzystu złotych. To był stary, przedwojenny egzemplarz pierwszego wydania. Jednak biorąc pod uwagę to, że książek było około siedmiu tysięcy, a znaczna część z nich warta była ponad stówkę, ostateczna cena poszybowała w górę. Ewa przypadkiem znalazła część wyceny, a reszty dowiedziała się ze wspomnianego listu.

Postanowiłem się zbuntować pierwszy raz

– Nic o tym nie wiedziałem, pojęcia nie miałem – wyszeptałem zdumiony. – Nie zgadzam się na żadne podziały – dodałem głośno. – Nie możecie ich sprzedać bez mojej wiedzy!

A jak nam tego zabronisz?

– Jak będzie trzeba, to do sądu pójdę i na policję! – zagroziłem.

Moje siostry dobrze mnie znały i nie dawały wiary tym pogróżkom. Zaczęły rozmawiać o tym, że wstępnie poczyniły już szacowania z antykwariatami i będą chciały sprzedać książki. Nie wiedziały, że ja wcale nie żartowałem. Już kolejnego dnia złożyłem zawiadomienie w prokuraturze. Oskarżyłem Ewę o to, że nie chce mi wydać książek, które należą mi się z postanowienia w spadku. Wysłałem siostrze kopię sporządzonych dokumentów.

Następnie wynająłem profesjonalną firmę zajmującą się transportem i nakazałem jej odbiór książek z domu Ewy. Przyjechałem razem z policją, by przypilnować załadunku. W efekcie tego samego wieczoru w moim mieszkaniu zaroiło się od pudeł z tomami. Tylko kuchni i łazience dało się swobodnie przechodzić. Korytarz i wszystkie pokoje były wypełnione książkami.

A może sprzedamy chociaż kilka sztuk? – pytała Wiola z błagalną miną.

– Absolutnie nie! Ocaliłem ten księgozbiór nie po to, by go rozmieniać na drobne i rozdrapać. Nie mam zamiaru się go pozbywać!

– Może bym się awanturowała, gdyby nie to, że dzięki tym całym książkom wreszcie umiałeś postawić się siostrom – powiedziała z uśmiechem moja żona.

Po długim namyśle postanowiłem przekazać większość książek do biblioteki miejskiej w depozyt. Zastrzegłem jednak, że mogą być dostępne tylko do czytelni i muszą być odpowiednio pilnowane i zadbane. Na resztę najcenniejszych dla mnie egzemplarzy przeznaczyłem niemal cały jeden pokój.

Po całej tej sprawie moje siostry przestały się do mnie odzywać. Ja też nie nawiązywałem kontaktu. Początkowo przełamywałem się w urodziny, imieniny i święta, by zadzwonić i złożyć im życia, ale one nie raczyły nawet odebrać ode mnie połączenia. Doszło do tego, że gdy zobaczyłem je, wchodząc na cmentarz z wizytą na grobach rodziców, one pośpiesznie wychodziły inną bramą. Bardzo mi przykro, że tak się to potoczyło i przez spór o pieniądze straciliśmy kontakt. Wciąż jednak uważam, że to ja miałem rację, zrobiłem to, co właściwie i nie dałem się oszukać.

Jaromir, 59 lat

Czytaj także:
„Sąsiedzi pojechali na wakacje, a ja podlewałam im kwiatki. Sama zabrałam sobie wypłatę i szybko pożałowałam”
„Gdy odziedziczyłam 600 tysięcy po dziadku, w myślach już wyruszałam w wielką podróż. Na drodze stanął jednak mój brat”
„Mój brat prowadził podwójne życie i myślał, że ujdzie mu to na sucho. Już ja mu pokażę, co czeka kłamliwych typów”

Redakcja poleca

REKLAMA