„Matka chciała mi wmówić, że moja ukochana jest kochanką mojego ojca. Ona już wybrała sobie idealną synową”

mężczyzna który podejrzewa dziewczynę o zdradę fot. Adobe Stock
„Wszelkie opisy zaskoczenia Doroty nie oddałyby tego, jak naprawdę wyglądała. Byłaby pewnie mniej zdziwiona, gdyby nagle dowiedziała się, że tak naprawdę od urodzenia jest mężczyzną. Oczywiście pierwszą osobą, do której zadzwoniła, była moja mama. Byłem na to przygotowany, chociaż nie przypuszczałem, że mamę tak to rozzłości”.
/ 16.04.2022 06:44
mężczyzna który podejrzewa dziewczynę o zdradę fot. Adobe Stock

– Mamusiu, chcę się żenić.
– To cudownie! Wreszcie się zdecydowałeś! – mama pogłaskała mnie czule po policzku. – Dorota mi nic nie mówiła…
Bo ja się nie żenię z Dorotą, tylko z Anią.
Mama błyskawicznie się odsunęła i zlustrowała mnie wzrokiem, sprawdzając, czy sobie z niej nie żartuję.
– Wydawało mi się, Robercie, że już rozmawialiśmy na ten temat – stwierdziła chłodno.
– Przecież sama radziłaś mi ostatnio, żebym posłuchał głosu serca – udałem zdziwienie. Dobrze wiedziałem, że mama była pewna jednego – moje serce i głowa słuchają przede wszystkim jej, a ona już dawno wybrała dla mnie Dorotę.
Wszyscy zawsze uważali, że jestem kochanym synkiem, który w niczym nie sprzeciwi się matce. Zauważyła to również Dorota, dziewczyna, którą poznałem na uczelni.

I uznała, że jeśli chce mnie złapać w swą pajęczą sieć, musi się zaprzyjaźnić z przyszłą teściową. Wkrótce okazało się, że zgadzają się niemal we wszystkim, matula zaś zaczęła się do niej zwracać per „córeczko”.

Na początku mnie to nawet cieszyło. Tata już dawno mnie ostrzegał, że się nie ożenię, bo mama nie zaakceptuje żadnej kobiety w moim życiu. A tu taka miła niespodzianka. Były to jednak miłe złego początki.

Pierwszy niepokojący sygnał pojawił się po zawale ojca

Matka doszła do wniosku, że wszystkiemu jest winna niewłaściwa dieta i radykalnie zmieniła domowe menu.
– Ja nie dam rady dłużej jeść tej tektury bez smaku – żalił się tata już po tygodniu.
– To jest bardzo zdrowa żywność – oświadczyła mama.
– Ale czemu mnie dręczysz po tym zawale? Lekarz przecież powiedział, że potrzebny mi jest przede wszystkim spokój i odpoczynek – próbował bronić się staruszek.
– I odpowiednia dieta. Przecież ja to wszystko robię dla ciebie.
– Dietę wymyśliłaś sama, żeby mnie wpędzić do grobu. Ja tego zawału dostałem tylko dlatego, że się ze mną cały czas kłócisz. Jadę na ryby – zakończył jak zawsze, kiedy chciał trochę odsapnąć od żony.
Nie da się ukryć – stosunki pomiędzy rodzicami od dawna nie należały do najlepszych. Odkąd pamiętam, mama zawsze miała tacie za złe, że nie wykorzystuje nadarzających się okazji do awansu, na czym cierpi nasz budżet. Tata z kolei twierdził, że przede wszystkim cierpiała na tym duma mamy, a on nie miał zamiaru pod nikim kopać dołków za parę groszy więcej. Na co mama odpowiadała, że on jest zupełnie pozbawiony ambicji i ma nadzieję, że ja tego po nim nie odziedziczę.

Szczerze mówiąc, też byłem niezadowolony zmianą diety. Tylko że ja, w odróżnieniu od taty, częściowo żywiłem się na mieście i tak mi to nie dokuczało. Do czasu…
– Chyba nie masz zamiaru zjeść dwóch hamburgerów i dużej porcji frytek? – Dorota spojrzała na mnie z przerażeniem, gdy złożyłem zamówienie w jednej z fastfoodowych restauracji, do której wpadliśmy w przerwie między wykładami.
– Jestem głodny jak wilk.
Przecież wiesz, że masz rodzinne skłonności do zawałów. Mama – mówiąc o niej nie używała już słowa „twoja” – byłaby bardzo niezadowolona.
– Dlatego się o niczym nie dowie – roześmiałem się, odbierając zamówienie.

Na tym się jednak nie skończyło. Miałem zepsuty cały posiłek, bo Dorota wciąż patrzyła na mnie z dezaprobatą, która powiększała się z każdą zjedzoną frytką i kęsem hamburgera. Następnego zaś dnia mama przeprowadziła ze mną poważną rozmowę na temat mojego żywienia. Nie powiedziała wprost, że wie o moim „grzechu”, by nie zdemaskować Doroty, ale dało się wyczuć, że zna prawdę o frytkach i hamburgerach.
– Wiesz co, synku, pomyślałam sobie, że ty na tych studiach zapewne jadasz, co popadnie. Dlatego od dzisiaj będę ci przygotowywała kanapki.
– Ale ja potrzebuję zjeść coś ciepłego…
– Obiad dostaniesz po powrocie do domu. A na zajęcia wystarczą kanapki i owoce – stwierdziła kategorycznie mama.
Wiem, że to śmieszne, aby dwudziestodwuletni mężczyzna pozwalał sobie wmuszać takie rzeczy, lecz ja wolałam zgodzić się z mamą dla świętego spokoju. Od tej chwili zacząłem jednak baczniej zwracać uwagę na to, co mówiłem przy Dorocie. I od czasu do czasu zwyczajnie jej się urywałem, żeby przekąsić coś normalnego. Na szczęście nie wszystkie zajęcia mieliśmy razem. A Dorota nie dostrzegła nic niepokojącego w tym, że nie na każdej z przerw prowadzamy się za rączkę. Była pewna, że i tak jestem już dla niej zaklepany.

Kiedy zacząłem jej trochę unikać, też jeszcze nie myślałem o zerwaniu – raczej o odpoczynku od wszechobecnej inwigilacji  i kontroli mojej diety.

Dlatego Ani nie postrzegałem w pierwszej chwili jako kogoś, z kim mógłbym się związać. Była w niej jakaś dziwna przekora, która sprawiała, że od razu wiedziałem, że mama jej nie polubi. Bo Ania przenigdy by się nie podporządkowała niczemu, czego nie uważałaby za słuszne. I wciąż myślę, że gdyby nie to przypadkowe spotkanie, to może nigdy nie odważyłbym się przed nią otworzyć.
– Widzę, że masz wolne? – zapytała z uśmiechem Ania. Przed chwilą przysiadłem się do niej na jednej z ławek, zabierając się do jedzenia niezdrowej żywności.
– W jakim sensie?
– Przecież widzę, że urwałeś się swojej dziewczynie, która pilnuje cię na każdym kroku. Swoją drogą, niezły z ciebie pantoflarz – wypaliła szczerze.
– To nie tak… To znaczy, to nie o nią chodzi… – urwałem, bo zauważyłem, że Ania przygląda mi się intensywnie. A raczej przypatruje się czemuś poza moimi plecami.
– Gdzie byłeś? – zaskrzeczała za moimi plecami Dorota. Dawniej nie zwracałem uwagi na jej piskliwy głos. – Szukam cię po całym kampusie.
– Ja… tego…
– Robert poszedł ze mną po obiad – Ania przysunęła do siebie ogromną torbę, w której kryły się moje ulubione hamburgery z dużą porcją frytek. Dora spojrzała na nią krytycznie. Figura Ani zdecydowanie zaprzeczała miłości do niezdrowego jedzenia. Ona sama zaś szybko zrozumiała badawcze spojrzenie mojej dziewczyny.
– Patrzysz, co jadam? – spytała. – Nie martwię się, mam dobrą przemianę materii.
– Aha. To gratuluję – przez twarz Doroty przebiegł niesympatyczny grymas. Ona sama musiała się bardzo pilnować. Uważałem zresztą, że zmusza mnie do tej zdrowej żywności nie tylko, aby być w zgodzie z moją mamą, ale żebym i ja cierpiał męki odchudzania. – Robert, powinniśmy już iść – chwyciła mnie za rękę.
– Muszę dziś wpaść do biblioteki – skłamałem gładko. Sam nie wiem, dlaczego to zrobiłem. Miałem zamiar wprawdzie iść do domu, lecz Dorota zachowywała się jak mamusia, która przyszła po niegrzecznego synka. A ta rola mi się nie podobała.
– Zawsze uczysz się w domu…
– Ale dzisiaj chce poszperać w bibliotece – Anię widocznie bawiła złość Doroty. – To nie jest chyba zabronione? – zapytała ze słodką minką.

To rozwścieczyło moją dziewczynę

– Co się wtrącasz? Pytał cię ktoś?!
– Taki mam zwyczaj, że odpowiadam niepytana.
Dorotę zatkało. Spojrzała na mnie wymownie.
Pozwolisz mnie tak obrażać?!
– Nie zauważyłem, żeby cię ktokolwiek obrażał. To raczej ty…
Nie poczekała, aż skończę. Odwróciła się na pięcie i szybko odeszła. Ja zaś poczułem, że muszę powiedzieć Ani o sobie dużo ważnych rzeczy. Tak naprawdę najchętniej od razu zaproponowałbym jej randkę, ale miałem świadomość, że muszę wpierw zakończyć związek z Dorotą. Bo o tym, że nasze dalsze wspólne bycie ze sobą nie ma sensu, byłem już absolutnie przekonany. Tylko nie bardzo wiedziałem, jak to zrobić.

Przez kilka dni Dorota ostentacyjnie nie zauważała mnie na zajęciach. W końcu jednak coś ją zaniepokoiło i podeszła do mnie.
Długo mam jeszcze czekać, aż mnie przeprosisz?
– Dorota, ja…
– Rozumiem, nie wiesz, jak mi to powiedzieć – weszła mi w słowo – Przyjmuję twoje przeprosiny. Tylko nie życzę sobie, żebyś się spotykał z tą anorektyczką.
– Nie mam zamiaru cię przepraszać. Przemyślałem to wszystko i uważam, że nie powinniśmy być razem.
Wszelkie opisy zaskoczenia Doroty nie oddałyby tego, jak naprawdę wyglądała. Byłaby pewnie mniej zdziwiona, gdyby nagle dowiedziała się, że tak naprawdę od urodzenia jest mężczyzną. Oczywiście pierwszą osobą, do której zadzwoniła, była moja mama. Byłem na to przygotowany, chociaż nie przypuszczałem, że mamę tak to rozzłości. Po powrocie do domu zrobiła mi awanturę, a następnie oświadczyła, że nie będzie się do mnie odzywać, dopóki nie zmienię swojej decyzji. Ponieważ w mojej obronie stanął tata, jemu też się dostało.

W naszym domu zaczęły się prawdziwie ciche dni, co miało też dobrą stronę. Skończyły się „tekturowe” obiadki, za to atmosfera stała się nie do wytrzymania. Miałem nadzieję, że mama trochę się opamięta, kiedy przyprowadzę do domu Anię i zamieni z nią choć kilka słów. Tak się jednak nie stało. Wyszła wtedy manifestacyjnie, nie odpowiadając nawet Ani „dzień dobry”. Za to mnie poinformowała że umówiła się z Dorotą na zakupy.

Ania wcale się tym nie przejęła i od razu weszła w znakomitą komitywę z moim tatą. Okazało się, że mają wspólne hobby. Wędkarstwo. Mnie ten temat średnio interesował. W swoim czasie zadbała o to mama.
– Nie dość, że zostawiasz mnie na całą niedzielę, to jeszcze chcesz mi zabrać Roberta? – zrzędziła, ilekroć ojciec próbował wyciągnąć mnie nad wodę.
– Ale przydałoby mu się…
– To niebezpieczne. Ty na tych rybach zapominasz o całym świecie, jeszcze się gdzieś chłopak zsunie ze skarpy do rzeki, a ty tego nawet nie zauważysz.
Tata ustępował dla świętego spokoju, ja zaś musiałem całą niedzielę towarzyszyć mamie w nudnych rodzinnych wizytach. Dlatego teraz nie mogłem uczestniczyć w ożywionej rozmowie jego i Ani o najlepszych przynętach, łowiskach i największych złapanych okazach. Cieszyłem się jednak, że przynajmniej jednemu z moich rodziców przypadła do gustu moja nowa dziewczyna.

Ta sympatia nie uszła też uwagi mamy. I oczywiście nie ucieszyła jej.

Byłem już z Anią prawie rok

Nasze studia powoli dobiegały końca i czułem, że jest teraz czas na podjęcie poważnych decyzji. Sytuacja w domu trochę się ustabilizowała. Mama mówiła już mojej dziewczynie „dzień dobry”, choć na tym najczęściej kończyła się ich rozmowa. Rodzice więcej ze sobą rozmawiali, choć tak naprawdę wymieniali gównie złośliwości. Dlatego nie zdziwiło mnie, gdy któregoś dnia mama zapytała:
– Ciebie nie martwi, że ona jeździ z ojcem razem na ryby?
– Raczej się cieszę – odparłem – biorąc pod uwagę, jak ty ją traktujesz.
– Mam powody. A na twoim miejscu tak bardzo bym się tym nie cieszyła…
– O co ci chodzi?
– Raczej o co jej chodzi. Przyjrzyj się uważnie, jak ona patrzy na ojca tymi swoimi maślanymi oczami.
– Tym razem grubo przesadziłaś, mamo. Ania nie jest taka…
– Jak to nie jest? Już jednej kobiecie mężczyznę odbiła. Zresztą ojciec też nie lepszy.
– O czym ty mówisz?
– Nie pamiętasz? Kiedy byłeś w podstawówce, cały czas spędzał w delegacjach albo wyjeżdżał na te swoje ryby. Jakbym nie była taka uparta i nie przetrzymała tamtej baby, to jak nic skończyłoby się rozwodem.

Rzeczywiście, przypominałem sobie, że to był szczególnie napięty okres w stosunkach między rodzicami. Ale nigdy nie dopuszczałem do siebie myśli, że była w życiu mojego taty inna kobieta.
– Takie młode dziewczyny lecą na facetów z pozycją… A twój ojciec, dzięki mojej ambicji, na szczęście do czegoś w życiu doszedł – zakończyła tryumfalnie.
Choć na głos wyśmiałem podejrzenia mamy, zasiały one w mojej duszy ziarno niepokoju. Postanowiłem towarzyszyć Ani i tacie w ich wędkarskich wyprawach. Odniosłem wrażenie, że to ich specjalnie nie ucieszyło. Nie protestowali wprost, lecz dawali do zrozumienia, że im przeszkadzam. To wzmocniło moje obawy. Kiedy więc któregoś dnia Ania z rozbawieniem opowiadała mi o jakiejś zabawnej wędkarskiej przygodzie, wybuchnąłem:
– Naprawdę nie możemy czasami rozmawiać o czymś innym?!
– Ale o co ci chodzi? – spojrzała na mnie zdziwiona.
– O nic. Tylko albo jedziesz z moim ojcem na ryby, albo w kółko o tym mówisz.
– Robert, chyba nie jesteś zazdrosny o własnego tatę?
Usiłowałem zaprzeczyć, ale nie wypadło to zbyt przekonująco.
– Ty naprawdę jesteś o niego zazdrosny – stwierdziła stanowczo. – I wiem, czyja to zasługa. A ja, głupia, miałam nadzieję, że już przestałeś się trzymać mamusinej spódnicy.
– Nie przesadzaj, w końcu to moja matka. Nie mogę jej zupełnie ignorować!
– Powinieneś dla własnego dobra. Póki tego nie zrozumiesz, nie mamy o czym gadać.

Ania nie dała mi dojść do słowa. Ja zresztą nie miałem zamiaru przepraszać jej za swoje podejrzenia. W końcu ich zachowanie nie było naturalne. Facet pod pięćdziesiątkę i studentka, z którą regularnie jeździ na ryby. To nie zdarza się zbyt często i uważałem, że mam prawo być zazdrosny. Nie zamierzałem bynajmniej zrywać z Anką, kiedy jednak przez kilka dni nie dzwoniła do mnie i nie odbierała moich telefonów, uznałem, że nie będę się narzucał.

Rodzice dość szybko zauważyli, że się nie spotykamy

Mama była zadowolona. Nie komentowała tego, ale stwierdziła, że najwyższy czas, bym posłuchał głosu swojego serca i wybrał odpowiednią osobę. Za to ojciec był wyraźnie zmartwiony i koniecznie chciał się dowiedzieć czegoś więcej. A ponieważ nie należał do osób wścibskich, trudno mu było zacząć rozmowę ze mną. W końcu się jednak odważył.
– Synku, nie chcę się wtrącać w twoje sprawy, nie rozumiem jednak, czemu się rozstałeś z Anią. Powiem szczerze, że chyba nie mógłbym sobie wymarzyć lepszej synowej… Polubiłem ją.
– Jesteś taki sam jak mama – wybuchnąłem. – Chcesz wybierać za mnie.
– Ależ skąd, jeśli uznałeś, że nie pasujecie do siebie, to nie ma sprawy – był wyraźnie zdziwiony i zakłopotany moim wybuchem. – To twoje życie i sam bierzesz za nie odpowiedzialność. Byłem tylko ciekaw czemu, bo może moglibyśmy porozmawiać…
– Jak chcesz, zapytaj Anię – sam nie wiem, czemu zdobyłem się na taką złośliwość.
– Jeśli sobie życzysz, mogę do niej zadzwonić. Daj mi tylko numer.

Tata całkiem mnie zaskoczył. On naprawdę chciał namiary na Ankę. Ja go podejrzewałem o Bóg wie co, kiedy on nie znał nawet jej telefonu. Zrobiło mi się strasznie głupio. Dlatego wykręciłem się od dalszej rozmowy, a tata już więcej nie zebrał się na odwagę, żeby mnie o to pytać.

Mnie także jej zabrakło, żeby pójść do Ani i przeprosić ją za okropne podejrzenia. Zakończyliśmy już zajęcia na uczelni, oboje byliśmy po absolutorium... Pozostało nam jedynie napisanie i obrona pracy magisterskiej. Dlatego małe były szanse, że się przypadkowo spotkamy. Za to któregoś dnia, o dziwo, wpadłem na Dorotę. Wyglądała naprawdę świetnie i ubrana byłą raczej jak na imprezę, a nie wizytę w dziekanacie. Wkrótce zrozumiałem dlaczego.
– Cześć Robert – przywitała mnie z czarującym uśmiechem.
– Cześć! – Nie bardzo miałem ochotę na rozmowę z nią, ale ona chwyciła mnie za rękę. Nie chciałem się wyrywać, żeby nie robić niepotrzebnego przedstawienia. Dlatego postanowiłem chwilę pogadać, a potem ją spławić.
– Co słychać?
– Za miesiąc się bronię. A od jutra zaczynam pracę w banku.
– To gratuluję – próbowałem delikatnie wysunąć moją dłoń z jej dłoni, ale jej uścisk był zaiste żelazny.
– A co u ciebie? Podobno rozstałeś się z Anią? – rzuciła z udawanym smutkiem.
Tak. Ale nie szukam nowej dziewczyny – nie mogłem sobie odmówić tej drobnej złośliwości. Przyniosło to ten efekt, że Dorota wypuściła moją rękę. Chciałem odejść, lecz jej słowa zatrzymały mnie w miejscu.
– Kiedy znajdziesz sobie następną, uważaj, żeby nie spodobała się też twojemu tatusiowi. No co się tak na mnie patrzysz? Nie zauważyłeś, że mnie też podrywał?

W jednej chwili wszystko stało się jasne. Dorota nie znalazła się tu przypadkowo. To mama musiała jej powiedzieć, o której mam spotkanie z promotorem. I podpowiedzieć jej bajeczkę o rzekomym romansie.

Podjąłem najważniejszą w życiu decyzję

Zrozumiałem, że czas posłuchać głosu serca. Poszedłem do banku i podjąłem prawie całe moje skromne studenckie oszczędności. Potem przez pół dnia biegałem po mieście, szukając najpiękniejszego pierścionka zaręczynowego.

Gdy Ania ujrzała mnie pod klatką swojego bloku, na początku nie chciała ze mną rozmawiać. Ale kiedy zobaczyła, co dla niej mam, udała że robi surową minkę i kazała przed sobą klęknąć, żeby wszystko było jak należy. A gdy się już oświadczyłem, oznajmiła poważnie, że musi się zastanowić nad moją propozycją.

Rozważała ją bardzo długo. Jakieś dziesięć sekund, z których każda zdawała się miesiącem. Na szczęście podjęła właściwą decyzję i dlatego już od ponad roku jesteśmy małżeństwem. Mama natomiast musiała pogodzić się z tym, że jej synowa ma swoje zdanie i nie należy do osób, które tylko grzecznie przytakiwać. Na razie jeszcze trochę iskrzy między nimi, ale mam nadzieję, że to się zmieni. Obie są przecież mądrymi kobietami.

Czytaj także:
„Miał na mnie czekać, gdy ja wyjechałam, by zająć się chorą matką. Zamiast tego zniknął bez słowa i złamał mi serce”
„Prawie spóźniłem się na własny ślub, bo zdradziłem przyszłą żonę na kawalerskim. Oby niczego się nie dowiedziała…”
„Miesiącami mamił mnie, że weźmie rozwód z żoną. Gdy zaszłam w ciążę, uznał, że jednak ją kocha i do niej wrócił”

Redakcja poleca

REKLAMA