Mój mąż stał na progu salonu i uśmiechając się do mnie i zaoferował, że przygotuje mi kawę... Nie miałam chyba najmądrzejszej miny. W końcu od dłuższego czasu prawie nie rozmawialiśmy ze sobą, nasz związek przechodził bardzo poważny kryzys. Każde z nas pochłonięte jest pracą i swoimi prywatnymi sprawami. Po blisko siedmiu latach nasze małżeństwo trwało chyba tylko siłą rozpędu.
Nie mieliśmy dzieci ani wspólnych hobby, żadnych wspólnych tematów, a nawet łóżkowa intymność przemieniła się w rutynę. Zaczęłam zastanawiać się nad sensem tego wszystkiego, ale nie chciałam podejmować zbyt pochopnych decyzji. Byłam zakochana w Andrzeju i miałam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży. Rozważałam nawet możliwość starania się z nim o dziecko, może wówczas w końcu przekształcilibyśmy się w prawdziwą rodzinę...
– Miło z twojej strony – odpowiedziałam, odkładając gazetę na stolik. – Tylko chyba nie zauważyłeś, że ja już nie piję kawy.
– Serio? – zapytał zdziwiony. – A może zrobić ci herbatę?
– Ale po co? – nie mogłam zrozumieć. – Czy coś ci dolega?
– Nie, nie dzieje się nic złego! – zaśmiał się, chociaż w jego głosie słyszałam napięcie. – Pomyślałem, że porozmawiamy – rzucił mi krótkie spojrzenie. – Bo może poszlibyśmy na kolację do jakiegoś fajnego miejsca?
Moje serce zaczęło bić szybciej. To miała być już siódma rocznica naszego małżeństwa i możliwe, że mój mąż zapragnął uczcić ją w szczególny sposób. Może to oznaczało, że w końcu zmieni się coś w naszej relacji. Przypomniało mi się coś, co kiedyś usłyszałam od babci, że życie zmienia się co siedem lat. Czyżby nadszedł czas na te lepsze lata dla nas?
– Z przyjemnością – odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
– W takim razie, zapraszam cię w przyszłą sobotę do „naszego” miejsca na rynku – powiedział Andrzej.
Tak jak podejrzewałam – planował uczcić naszą rocznicę! Nie powiedział mi o tym, ale prawdopodobnie chciał mnie zaskoczyć.
Muszę wyglądać jak bogini
Muszę wyglądać jak bogini. Chcę, by był ze mnie dumny. Chcę mu się podobać tak, jak siedem lat temu – pomyślałam, przeglądając moje najlepsze sukienki. Ale minęło już dużo czasu, odkąd kupiłam coś nowego. Żadna z moich kreacji nie wydawała mi się odpowiednia. Oszczędziłam trochę pieniędzy, więc zdecydowałam się na kupienie sukienki i butów. Do tego wizyta u fryzjera, kosmetyczki, a może nawet spa... To wszystko było warte naszego małżeństwa. Skoro Andrzej pamiętał o naszej rocznicy, to nie mogłam go teraz zawieść.
Nagle zrozumiałam, że przecież powinnam zastanowić się nad prezentem dla niego, bo z pewnością przygotował dla mnie coś unikalnego i drogiego...
Naprawdę się postarałam. Spoglądając na swoje odbicie w lustrze, doszłam do wniosku, że wysiłek był wart zachodu. Po wszystkich tych kosmetyczno–fryzjerskich procedurach, w nowo zakupionej, stylowej sukience do kolan wyglądałam naprawdę olśniewająco! Andrzej, kiedy zobaczył mnie przed wyjściem, wręcz zaniemówił z wrażenia.
– Wyglądasz zachwycająco Asiu! – patrzył na mnie z podziwem. – Nie mogę uwierzyć, że to ty.
– No oczywiście, że to ja, wariacie, a kto inny – jego entuzjazm nieco mnie peszył. – Nie bądź śmieszny i nie udawaj.
– Ale ja nie udaję – zaprzeczył, kręcąc głową. – Po prostu nie zdawałem sobie sprawy, że... – na chwilę zamilkł. – Że moja żona jest tak piękna. Jesteś absolutnie olśniewająca!
W trakcie jazdy do restauracji nieustannie patrzył na mnie z nieukrywanym podziwem.
– Skup się na drodze, bo jeszcze kogoś potrącisz! – wybuchnęłam śmiechem. – Przecież od siedmiu lat widujesz mnie każdego dnia, więc powinieneś wiedzieć, jak wyglądam.
– No właśnie chyba patrzyłem nie w tę stronę – powiedział zamyślony. – I chyba mi się wszystko pomieszało, sam już nie rozumiem, jak mogłem... – mówił chaotycznie, nie mogłam zrozumieć, o co mu chodzi.
Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam
W restauracji czekało na mnie jeszcze jedna niespodzianka. Nasz stół zdobił imponujący bukiet róż, a w srebrnym wiaderku chłodził się szampan. Uśmiechałam się, obserwując, jak kelner napełnia kieliszki. Andrzej zaczął mówić, że ostatnio nasze relacje nie układały się najlepiej i że to on ponosi za to winę. Widziałam, jak jest z tego powodu zmartwiony i spięty, więc zdecydowałam się przerwać te jego przemowę.
– Zapomnijmy o wszystkim, co było złe, przecież to już za nami, skarbie – uśmiechnęłam się do niego i uniosłam kieliszek w górę. – Cieszmy się tym, co mamy, to przecież nasza rocznica... – przerwałam, bo zauważyłam, że wyraz jego twarzy wskazywał, że nie wie, co mam na myśli.
– Rocznica, rzeczywiście... – wydukał i zaczerwienił się jeszcze bardziej.
– Andrzej, zachowujesz się, jakbyś postradał zmysły! – w końcu straciłam cierpliwość. – Czy może wziąłeś nadmiar leków?! Przecież to ty zaprosiłeś mnie na romantyczną kolację z okazji naszej siódmej rocznicy ślubu, czyż nie? To skończ już tę głupią zabawę!
Ku mojemu zdziwieniu, zauważyłam, jak jego dłoń z kieliszkiem powoli opada. Przygryzł usta i spojrzał na mnie takim spojrzeniem, że aż się przestraszyłam.
– Tak naprawdę to nie – odpowiedział, uciekając spojrzeniem w bok. – Nie z tego powodu cię tu zaprosiłem... Doskonale zdajesz sobie sprawę, że od pewnego czasu nasze relacje nie były najlepsze, przestałem być dla ciebie ważny. Właściwie jedynie praca coś dla ciebie znaczyła. Zaniedbywałaś mnie... – wyglądał na naprawdę przygnębionego. – I musisz wiedzieć, że mam kogoś i chciałem ci o tym powiedzieć właśnie dzisiaj, podczas tej kolacji. Chciałem zachować się w porządku, stąd te róże i szampan... – przerwał.
Milczałam – prawdopodobnie dlatego, że zupełnie nie wiedziałam, co mam powiedzieć – Jak to ja go zaniedbywałam?! Przecież to jego nigdy nie było w domu... Przez cały czas w mojej głowie krążyła ta sama myśl – zaprosił mnie do naszej ulubionej knajpy, zabrał do naszego ulubionego miejsca, kupił róże i szampana, i wszystko dlatego, żeby poinformować mnie, że odchodzi i ma kogoś na boku. Kompletnie nie mogłam tego pojąć.
A ja idiotka, odstawiłam się na tę okazję. Wszystkie pieniądze wydałam na kosmetyczkę, torebkę i ciuchy. Żeby mu się podobać. Żeby był ze mnie dumny! Nie potrafiłam się opanować, zaczęłam się histerycznie śmiać.
Tak łatwo zmieniał zdanie
– Wiesz – powiedział Andrzej, wyglądając na człowieka, na którego spadło jakieś nieszczęście. – Gdy ujrzałem cię dzisiaj, byłaś taka piękna, zadbana, seksowna, dosłownie nie mogłem uwierzyć własnym oczom. To niesamowite, że jesteś moją żoną...
– Dosyć – krzyknęłam pełna gniewu i podniosłam kieliszek w górę. – Za twoje zdrowie! Twoje i tej panienki, która ma mnie zastąpić. Toast za waszą wspólną przyszłość – opróżniłam kieliszek do ostatniej kropli.
– Kochanie, ale ja nie zamierzam od ciebie odchodzić! – Andrzej energicznie potrząsnął głową i gwałtownie wstał z krzesła. – Ona się zupełnie nie liczy. Zaczniemy wszystko od początku.
– To sobie zaczynaj, ale beze mnie – przerwałam mu, podnosząc się z miejsca. – Czy dla ciebie liczy się tylko to, co noszę na sobie i jak wyglądam? Makijaż, fryzura i ta sukienka?! Słuchaj, jesteś zwykłym palantem! Jak mogłam tego wcześniej nie widzieć! – odwróciłam się na pięcie i uciekłam, zostawiając go samego z tymi różami i butelką szampana.
Wściekła dotarłam do mieszkania na piechotę. Spędziłam siedem lat z tym idiotą! Niepojęte, że nie dostrzegałam wcześniej, jakim jest durniem! Według niego najważniejsze w kobiecie jest to, jak wygląda...! A co do tej, która miała mnie zastąpić? Zapewne niewiele dla niego znaczyła, skoro tak szybko i łatwo chciał ją porzucić.
Chciał mnie zostawić dla innej baby… Po siedmiu latach małżeństwa. I nagle zmienił zdanie, bo spodobała mu się moja kiecka! To niewiarygodne, Andrzej zachowywał się jak chorągiewka na wietrze! Nie można z nim stworzyć solidnego, trwałego związku.
Dobrze, że w końcu to do mnie dotarło – pomyślałam sobie. – Dziś to ja mu powiem, że go zostawiam. Mimo że nie mam nikogo i nigdy go nie zdradzałam. Ale najpierw zmyję z mojej twarzy ten kretyński makijaż i przebiorę się w wygodne domowe ciuchy. Fryzurę jednak zostawię, dobrze mi w niej....
Liczyłam na to, że następnego dnia uda mi się zwrócić ten zegarek, który kupiłam u jubilera, jako prezent dla męża.
Czytaj także:
„Szukałam mężowi kochanki. Chciałam, żeby w sądzie orzeczono rozwód na moją korzyść. Nie oddam tej ciamajdzie majątku”
„Ojciec mojego dziecka mnie prześladuje. Śledzi mnie i wydzwania. Na ulicy oglądam się za siebie”
„Moja synowa to łachudra bez honoru. Porzuciła swoje dziecko, i teraz chce oskubać mojego syna. Nie pozwolę na to”