„Bałam się, że mąż dowie się o zdradzie, więc zgodziłam się zapłacić sporą sumkę szantażującemu mnie kochankowi”

zdrada.png fot. WavebreakmediaMicro
„Nie wierzyłam w to, co przeczytałam. Przecież to był tylko jeden jedyny raz. Moment mojej słabości, który zresztą on skrzętnie wykorzystał. A teraz chciał mnie szantażować? Zniszczyć wszystko, co tak długo budowałam z Kornelem”.
/ 13.07.2023 09:15
zdrada.png fot. WavebreakmediaMicro

Przez długi czas uważałam nasze małżeństwo za bardzo szczęśliwe. Nie mieliśmy dzieci, ale tylko dlatego, że oboje tego nie chcieliśmy.

Kornel pracował coraz więcej

Nasze przytulne mieszkanko znajdowało się w doskonałej dzielnicy, a pieniędzy nam nie brakowało. Ja, jako graficzka, pracowałam zdalnie, Kornel był programistą w korporacji, więc sporo czasu spędzał w firmie. A kiedy dostał awans, zaczął pracować jeszcze więcej. I wtedy zaczęły się schody.

Kornel stał się gościem w naszym domu. Widywałam go zwykle tylko rano i wieczorem – najpierw zalatanego i niemającego na nic czasu, potem potwornie zmęczonego i marzącego wyłącznie o śnie. Nie mogłam z nim niczego przedyskutować, porozmawiać na żaden ważny temat, bo nie było kiedy.

Im dłużej to trwało, tym bardziej robiłam się zirytowana. Nie rozumiałam, dlaczego musi tkwić w pracy, która zajmuje mu całe życie. Ja przecież też zarabiałam, a miałam czas na inne rzeczy. Problem w tym, że nawet o jego wiecznej nieobecności nie było kiedy porozmawiać.

Zapomniał nawet o naszej rocznicy

To była nasza dziesiąta rocznica ślubu. Kornel miał się szybciej urwać z pracy, tak, żebyśmy o siedemnastej mogli usiąść do odświętnego obiadu. Specjalnie na tę okazję przygotowałam jego ulubione danie i ciasto czekoladowe. Liczyłam zresztą, że po jedzeniu napijemy się wina i spędzimy razem trochę czasu. To miał być upojny wieczór.

Za dziesięć piąta usiadłam przy stole i ze zniecierpliwieniem oczekiwałam jego powrotu. Minęła godzina, minęły dwie, a męża nie było. O dwudziestej postanowiłam sobie, że nie będę odgrzewać kolacji, a godzinę później otworzyłam wino.

Kornel zjawił się dopiero przed dwudziestą drugą. Stanął w przedpokoju, a kiedy mnie dostrzegł, zesztywniał z teczką w dłoni.

–Rocznica! – wypalił.

– No.

Pociągnęłam kolejny łyk wina.

– To dzisiaj? – rzucił z zakłopotaniem. – Kochanie, na śmierć zapomniałem… Mieliśmy w firmie tyle rzeczy do załatwienia…

– Nie no, pewnie... – Dopiłam alkohol, pozbierałam się i ruszyłam do wyjścia. – Więc odpocznij, bo jak zawsze jesteś zmęczony. A ja spędzę miło czas. Sama.

I wyszłam. Coś tam za mną wołam, ale nie słuchałam. Złapałam taksówkę i pojechałam do najbliższego baru.

To stało się tak szybko…

Podczas tego wyjścia w ogóle nie myślałam, co robię. Byłam po butelce wina, a w barze zamówiłam sobie kolejne. Po czasie przysiadł się do mnie jakiś chłopaczek. Miał dwadzieścia parę lat, burzę jasnobrązowych włosów i uwodzicielski uśmiech.

Schlebiało mi, że ktoś taki się mną zainteresował. Czułam się ważna. Atrakcyjna. Nie to, co w domu, gdzie Kornel ciągle nie miał dla mnie czasu. Zapominał, że w ogóle byliśmy razem.

Po dwóch kolejnych kieliszkach dałam się wyciągnąć do motelu. Nie mam zielonego pojęcia, jak wylądowałam z tym chłopakiem w łóżku. To stało się tak szybko…

Zapomnijmy o tym

Rano biłam się z myślami. Poczekałam, aż chłopak się obudzi, i od razu rzuciłam:

– To, co się wydarzyło… ja… nie byłam sobą…

Uśmiechnął się i skinął głową.

– Jasne.

– Mam mężatłumaczyłam dalej. – I bardzo go kocham.

– Nie mam nic do twojego męża – stwierdził spokojnie. –To była tylko zabawa.

– No, to świetnie – ucieszyłam się. – W takim razie… po prostu zapomnijmy o tym.

Znów pokiwał głową.

– Zapomnijmy.

Uspokojona, doprowadziłam się do porządku i opuściłam motel. Sprawdziłam telefon, a gdy dostrzegłam dziesięć nieodebranych połączeń od Kornela, postanowiłam mu napisać esemesa.

Wszystko ze mną w porządku. Musiałam ochłonąć. Będę w domu, jak wrócisz.

Choć udało mi się dogadać z moim przypadkowym kochankiem, wciąż czułam jakiś dziwny niepokój. Miałam poważny problem ze skupieniem się na pracy. Stale przypominałam sobie moment, w którym się obudziłam, a obok mnie zamiast Kornela leżał zupełnie obcy mężczyzna. To było… takie dziwne i niewłaściwe.

Kiedy szykowałam obiad, przyszedł esemes. Myślałam, że to mój mąż, więc sięgnęłam po telefon. Zdziwił mnie nadawca wiadomości, czyli Patryk. Potem uświadomiłam sobie, że tak miał na imię ten chłopak z baru. Nie wierzyłam, że naprawdę wymieniliśmy się numerami.

Ja o wszystkim zapomnę, ale to będzie kosztować. Przynieś jutro o siedemnastej 2 tysiące pod nasz bar, a mężuś o niczym się nie dowie.

Zapłaciłam, a on chciał więcej

Nie wierzyłam w to, co przeczytałam. Przecież to był tylko jeden jedyny raz. Moment mojej słabości, który zresztą on skrzętnie wykorzystał. A teraz chciał mnie szantażować? Zniszczyć wszystko, co tak długo budowałam z Kornelem?

Kochałam swojego męża, a on nie mógł się o niczym dowiedzieć. Dlatego zgodziłam się zapłacić za to, żeby Patryk milczał i zniknął z mojego życia.

W domu nie potrafiłam sobie znaleźć miejsca, a podczas kolacji byłam tak nieobecna, że aż Kornel pytał mnie, czy wszystko na pewno w porządku. Miał ogromne poczucie winy w związku z poprzednim wieczorem i twierdził, że jakoś mi to wynagrodzi. Mówił coś o wspólnym weekendzie nad morzem.

Czułam się okropnie. W pewnym momencie byłam nawet bliska wyjawienia mu całej prawdy, ale… za bardzo się bałam. Tego, że mnie zostawi. Że przestanie na mnie patrzeć z takim uczuciem, jak do tej pory.

Spotkałam się z Patrykiem następnego dnia i dałam mu pieniądze. Nie reagowałam na jego zaczepki, ale kazałam się trzymać z daleka.

Miałam nadzieję, że to już koniec moich problemów. Przy kolacji dostałam od niego kolejnego esemesa:

Chyba za mało się cenię, Blanka. Przynieś mi jutro jeszcze 5 tysięcy, a mąż na 100% się o nas nie dowie. To samo miejsce. Dziewiętnasta.

– Kto to? – spytał Kornel znad talerza.

Zmusiłam się do uśmiechu.

– A, klient – odparłam. – Chce jakichś dodatkowych poprawek przy projekcie.

Ona nie da ci więcej pieniędzy

Długo myślałam, czy rzeczywiście powinnam ulec Patrykowi. Z jednej strony wiedziałam, że to niedorzeczne, z drugiej potwornie bałam się reakcji Kornela. Czułam, że ten podły chłopak nie cofnie się przed niczym. Dla niego była to przecież świetna zabawa.

Choć cała trzęsłam się z oburzenia, poszłam do banku i wypłaciłam z zaoszczędzonej kwoty pięć tysięcy. W pracy zrobiłam sobie wolne, bo wiedziałam, że tego dnia nie zrealizuję żadnego projektu tak, jak powinnam.

Plątałam się po domu, potem przeglądałam strony w Internecie, a później zajęłam się obiadem.

Ku mojemu zdumieniu, Kornel wrócił do domu wyjątkowo szybko – dochodziła dopiero siedemnasta. Powiedziałam mu, że siostra poprosiła mnie o krótkie spotkanie i muszę wyjść przed dziewiętnastą. Popatrzył na mnie wtedy jakoś dziwnie, ale pokiwał głową.

Oczywiście, na miejsce spotkania dotarłam punktualnie. Patryk już tam czekał.

– No, a już się martwiłem – rzucił drwiąco. – Widać, że zależy ci na tym twoim śmiesznym małżeństwie.

– Dobra, kończmy to – burknęłam, zaczynając grzebać w torebce. – Mam, co chciałeś.

– Świetnie – ucieszył się. – W takim razie…

– Ona nie da ci więcej żadnych pieniędzy.

Zamarłam. W naszą stronę zmierzał Kornel.

– Jak… – wyjąkałam. – Skąd ty wiedziałeś, że…

– Wysłał ci drugiego esemesa, jak byłaś pod prysznicem – przerwał mi. – Razem z twoim nagim zdjęciem, zrobionym jak śpisz. Żebyś wiedziała, że ma dowód.

Patryka zatkało. Popatrzył najpierw na niego, potem na mnie, a następnie się zmył.

– Kornel – zaczęłam. – Ja ci wszystko wyjaśnię…
– Wiesz co? – Mój mąż spojrzał na mnie z rezygnacją. – Daj sobie spokój, Blanka.

I odszedł.

Nie wiem, czy Kornel kiedykolwiek mi wybaczy

Ja i Kornel obecnie ze sobą nie mieszkamy. On wyprowadził się zaraz następnego dnia po zdemaskowaniu Patryka. Długo też nie chciał ze mną rozmawiać. Uważał, że nie mamy o czym. Dopiero po blisko miesiącu zgodził się na spotkanie. O dziwo, nie wniósł o rozwód.

Pozwolił mi mówić, więc opowiedziałam mu o tym, jaka czułam się samotna i jak bardzo zabolało mnie to, że zapomniał o rocznicy. Przyznałam, że spotkanie z Patrykiem było zupełnie przypadkowe, a poza tym bardzo go żałowałam. To wszystko wymknęło mi się spod kontroli i zrobiłam coś, o co nigdy bym się nie podejrzewała.

Kornel zgodził się na terapię małżeńską. Nie wiem, czy kiedykolwiek mi wybaczy. Widzę jednak, że już rzadziej odwraca ode mnie wzrok, a na jego twarzy od czasu do czasu pojawia się blady uśmiech. Może więc jeszcze nie wszystko stracone.

Czytaj także:
„Kocham męża i nigdy bym go nie zdradziła, ale on nie musi o tym wiedzieć. Odrobina zazdrości tylko dobrze mu zrobi”
„Byłam o krok od uwikłania się w romans bez przyszłości. Powstrzymał mnie wypadek, w którym prawie zginęłam”
„Żeby mnie zdobyć, była gotowa zrobić wszystko. Uciekała się nawet do szantażu i inwigilacji mojego maila…”

 

Redakcja poleca

REKLAMA