W liceum wydawało mi się, że poznałam idealnego kandydata na męża. Alan był wymarzonym chłopakiem. Tak wtedy uważałam. Grał w szkolnej drużynie siatkarskiej, był w równoległej klasie, szalały za nim wszystkie dziewczyny. No, czego więcej mogłam oczekiwać w tym wieku?
Kiedy się mną zainteresował i w dodatku dał mi do zrozumienia, że chciałby czegoś więcej, bardzo chętnie wskoczyłam mu do łóżka. To było na jakiejś imprezie. Wiadomo, nikt nas wtedy nie pilnował, a reszta towarzystwa skupiła się raczej na sobie.
Potem szczyciłam się tym, że to właśnie mnie wybrał najpopularniejszy chłopak w szkole. Nasze kontakty były co prawda trochę ograniczone, ale tłumaczyłam to sobie tym, że Alan ma tyle zajęć. Nie mógł przecież co chwilę latać ze mną na lody czy do kina – miał treningi, musiał się uczyć, znaleźć też czas dla rodziny.
Kiedy odkryłam, że spóźnia mi się okres, nawet się nie przejęłam. Dopiero później, gdy dostałam mdłości, dotarło do mnie, co to może oznaczać. Zrobiłam test i uśmiechnęłam się do siebie, widząc wynik. Byłam w ciąży. Nie planowałam tego, to fakt. Miałam szkołę, niewiele lat, ale… uznałam, że jesteśmy to w stanie na pewno ogarnąć. Ojcem mojego dziecka miał być przecież chłopak, którego kochałam do szaleństwa. Było jak w bajce.
Wszyscy mnie zdradzili
Nie chciałam długo czekać i zaraz po zajęciach kolejnego dnia złapałam Alana, żeby obwieścić mu radosną nowinę. Akurat wybierał się na trening.
– No, co tam, mała? – rzucił niecierpliwie. – Spieszę się trochę, ale gadaj.
– Jestem w ciąży – oznajmiłam bez zbędnych wstępów.
Parsknął śmiechem.
– Fajnie – stwierdził. – I co ja mam do tego?
– No z tobą jestem w ciąży, Alan – tłumaczyłam mu. Nie rozumiałam wtedy, jak może być taki niedomyślny.
– A… – Podrapał się po głowie, wyraźnie zakłopotany. – No to chyba to jakoś rozwiążesz, nie? Są na to jakieś sposoby czy coś…
Zamrugałam.
– Sposoby? – wykrztusiłam. – Alan, ja chcę tego dziecka. To… to przecież nasze dziecko! Mówiłeś, że mnie kochasz!
– O nie, nie! – Uniósł ręce w obronnym geście i się cofnął. – Nie wrobisz mnie w to, laska. Jak się chcesz bawić w mamuśkę to spoko, ale mnie w to nie mieszaj. I nigdy nie mówiłem, że cię kocham. Zresztą… – Uśmiechnął się beztrosko. – Tak się tylko mówi.
Wtedy zawalił mi się cały świat. Wróciłam do domu zdruzgotana i postanowiłam wypłakać się mamie. Jak podejrzewałam, rodzice byli wściekli. Wierzyłam jednak, że jak już ochłoną, to mi pomogą. A na pewno nie uznają mojego dziecka za zbędny balast.
Ucieszyłam się, gdy oboje zgodnie doszli do tego, że powinnam urodzić. Potem jednak zaczęły się schody. Bo stwierdzili, że absolutnie nie będę wychowywać tego dziecka, a jego rodzicami zostaną oni. Kiedy zaczęłam protestować, zarzucili mnie masą ich zdaniem niepodważalnych argumentów. Że nie mogę zawalić szkoły, muszę pójść na studia, zdobyć wykształcenie. Że jestem zdecydowanie za młoda na bycie matką, że jeszcze do tego nie dojrzałam.
Padło też pytanie o ojca, a ja… cóż, nie chciałam się przyznawać do swojej życiowej porażki, więc skłamałam, że spałam z kilkoma chłopakami i nie wiem, czyje to dziecko. Wtedy usłyszałam jeszcze, że nie mam nikogo, kto będzie się ze mną dzielił obowiązkami. No i tak maluch powinien mieć przecież oboje rodziców, a nie tylko niedojrzałą matkę.
Starałam się być blisko Kuby
Rodzice postawili na swoim. Ja zresztą nie miałam za wiele do powiedzenia. Tak jak chcieli, skupiłam się na nauce, odcięłam od Alana, a i on nie zawracał mi więcej głowy. Może bał się, że będę go ścigać o to ojcostwo. Grunt, że trzymał się z daleka.
Moje stosunki z rodzicami gwałtownie się ochłodziły. Oni uważali, że to taki kaprys, że się obraziłam, bo mi nie ustąpili, a potem mi przejdzie. Dla mnie to był natomiast cios prosto w serce. Bo chciałam tego dziecka, małego Kubusia, który miał mnie znać jedynie jako siostrę.
Poszłam na studia, zakończyłam edukację i zdobyłam posadę w banku. Nigdy jednak nie zapominałam o moim synku. Wciąż o nim myślałam, nawet gdy akurat znajdowałam się daleko. Wyprowadziłam się do własnego mieszkania, ale nadal byłam częstym gościem w domu rodziców. Pragnęłam uczestniczyć w życiu Kubusia. Wspierać go, dzielić z nim wszystkie sukcesy i porażki. I tak upływały lata. Czas, w którym wcale nie było mi łatwo.
Za każdym razem, kiedy przychodziłam do rodziców, skupiałam się na Kubie. Dbałam o to, żebyśmy mieli dobry kontakt, a on traktował mnie jak swoją przyjaciółkę. Matce się to do końca nie podobało, ale miałam to gdzieś. Wciąż uważałam, że mi go zabrali. Że bym sobie poradziła, a tak wyrządzili krzywdę i mnie, i jemu. I coraz poważniej nosiłam się z zamiarem powiedzenia mu prawdy.
Matka nie chciała o tym słyszeć
– Powiem mu – oświadczyłam matce któregoś dnia, gdy mojego syna nie było w domu. – Kuba musi wiedzieć.
Odstawiła z hukiem patelnię na kuchenkę i odwróciła się do mnie gwałtownie.
– Chyba zwariowałaś! – rzuciła ostro. – Przez szesnaście lat był naszym synem. Chcesz mu teraz mieszać w głowie? I po co?
– Było mu powiedzieć od razu – stwierdziłam z przekąsem. – Ja go chciałam wychowywać! Ja…
– Siedemnastoletnia dziewczynka! – przerwała mi. – I co ty byś mu zaoferowała? Jakie życie byś mu potem zafundowała? Bezrobotna? Bez skończonej szkoły? Studiów? Tu miał dom, rodziców, miłość!
– Ja też go kocham! – nie wytrzymałam. – I boli mnie, że patrzy na mnie jak na siostrę! Że nie ma pojęcia, kim naprawdę dla niego jestem!
Matka zmrużyła oczy.
– Jesteś egoistką, Nina – wycedziła. – Chcesz mu zniszczyć życie, żeby poczuć się lepiej. Naprawdę potrafisz być taka okrutna? No, zastanów się nad tym.
Daniel dodał mi siły
Po dłuższym zastanowieniu przyznałam matce rację. I choć byłam strasznie nieszczęśliwa, postanowiłam się poświęcić. Dla dobra Kuby. Raz było mi łatwiej, raz trochę trudniej, ale starałam się robić dobrą minę do złej gry. Kiedy jednak zaczęły się zbliżać osiemnaste urodziny mojego syna, pragnienie, by wyznać mu prawdę, powróciło.
Zaczęłam się wtedy spotykać z nowym facetem, Danielem. Jako że bardzo mi na nim zależało, trochę się bałam przyznawać, że mam już prawie dorosłego syna, który… myśli, że jest moim młodszym bratem.
Któregoś wieczora po powrocie od rodziców tak się jednak rozkleiłam, że wyznałam mu wszystko.
– Matka zabroniła mi mu mówić – zakończyłam, ciągnąc nosem. – Nazwała mnie egoistką…
– Nie jesteś egoistką, Nina. – Daniel zgarnął mi włosy, mokre od łez, na jedną stronę i pogłaskał po odkrytym policzku. – A Kuba ma prawo wiedzieć. I niczym się nie martw. Jestem z tobą i będę cię wspierać. Cokolwiek postanowisz.
Nie będę go dłużej oszukiwać
Wsparcie Daniela sporo mi wtedy dało. Poczułam się silna, gotowa, by to zrobić. Daniel zaimponował mi też jako mężczyzna, bo zamiast obrażać się i wyrzucać mi kłamstwo, bo przecież o niczym go wcześniej nie poinformowałam, wziął moją stronę. I starał się poprawiać moje samopoczucie, najlepiej jak potrafił. To bardzo nas do siebie zbliżyło. On stał się zresztą pierwszym mężczyzną, poza Kubą, któremu zaczęłam naprawdę ufać.
Jutro mój syn stanie się pełnoletni. Dowie się też, kto jest jego prawdziwą matką. Moim rodzicom nic nie powiedziałam, bo wiem, że na pewno próbowaliby mnie powstrzymać.
Pojęcia nie mam, jak zareaguje Kuba. Liczę jednak, że nasza więź jest na tyle silna, by zdołał to jakoś przetrawić. Nie chcę psuć tego, co jest między nami ani niszczyć mu życia. Mimo to uważam, że okłamywanie go było potwornym świństwem i nie podobało mi się od początku. A teraz zamierzam wreszcie zrobić coś po mojemu, bez pytania rodziców o zdanie.
Oni już mieli swój czas. Teraz pora, żebym ja zawalczyła o siebie, mojego syna i naszą wspólną przyszłość. Z Danielem – jeśli tylko Kuba się zgodzi.
Czytaj także:
„Nie potrafiłem zmajstrować żonie dziecka, więc zastąpił mnie kolega z pracy. Teraz jestem rogaczem i wychowuję cudzego syna”
„Mąż wolał sudoku niż moje wdzięki. Kiedy próbowałam go skusić powiedział, żebym dała mu spokój i znalazła sobie kochanka”
„Mąż całe życie mówił, że się przy mnie męczy, więc gdy zachorował uznałam, że należy mu się już wieczny odpoczynek”