„Urocza sąsiadka była bardziej niedostępna niż Himalaje. Zaliczałem gafę za gafą, aż wreszcie odkryłem na nią sposób”

chłopak fot. iStock by Getty Images, wernerimages
„No cóż, chyba rzeczywiście wyszedłem na durnia. Ale przynajmniej na durnia, który się troszczy. Przez parę godzin głowiłem się nad tym, jak zagaić rozmowę z nią, żeby uniknąć kolejnej niefortunnej wpadki”.
/ 08.08.2024 20:30
chłopak fot. iStock by Getty Images, wernerimages

Od razu wpadła mi w oko! Julia, dziewczyna z dołu. Jak tylko zobaczyłem, że wprowadza się do naszej klatki, byłem pewien – muszę ją mieć. Co to właściwie znaczy” „muszę ją mieć”? Szczerze mówiąc, wtedy jeszcze o tym nie myślałem. Nie chodziło mi raczej o ślub, gromadkę dzieciaków i spłacanie razem mieszkania do końca życia, czyli o te sprawy, które świadczą teraz o poważnej relacji. Najzwyczajniej w świecie chciałem się z nią umówić.

Była urocza

Niewysoka, co już samo w sobie wydawało mi się niewiarygodnie urocze. Do tego odrobinkę okrąglutka, zupełnie inaczej niż wszystkie te chude modelki. Julka miała tak przyjemne kształty, że samo patrzenie na nią rozgrzewało, a kiedy paradowała w kusej spódniczce, to aż robiło się gorąco.

Nie należę do tych, którzy przegapiają okazje, dlatego nie zwlekałem ani chwili. Nazajutrz zastukałem do drzwi lokalu oznaczonego numerem 6.

– Cześć, mieszkam pod dziesiątką. Chciałem się przywitać. Mam na imię Paweł.

– Cześć – odparła uprzejmie. – Jestem Julia.

Posłała mi uśmiech i zamknęła drzwi. Zaniemówiłem. Mogła mnie chociaż na małą kawkę zaprosić!
Następnego dnia spotkałem ją, gdy schodziła po schodach. Miała na sobie krótkie spodenki i koszulkę, a tego dnia na dworze akurat zrobiło się zimno.

– Pani Julio, mimo wszystko sugerowałbym założyć kurtkę. Jest zaledwie piętnaście stopni!

Popatrzyła na mnie, jakbym był jakimś głupkiem. Intrygujące, z jakiego powodu.

– Przecież idę do piwnicy! A pan za każdym razem, jak schodzi do piwnicy, zakłada kurtkę?

No cóż, chyba rzeczywiście wyszedłem na durnia. Ale przynajmniej na durnia, który się troszczy. Przez parę godzin głowiłem się nad tym, jak zagaić rozmowę z nią, żeby uniknąć kolejnej niefortunnej wpadki. Odruchowo zerknąłem na ścianę, gdzie wisiał kalendarz… Lepszej okazji nie mogłem sobie wymarzyć!

Strzelałem gafy

Po pracy wstąpiłem do kwiaciarni, by kupić bukiet. Wieczorem wbiłem się w dżinsy i białą koszulę, chwyciłem kwiaty i zbiegłem schodami piętro w dół. Zapukałem do jej mieszkania.

– Moje najszczersze życzenia, pani Julio! – rzekłem, podając kwiaty.

– Co za niespodzianka! A jaka to okazja? – zapytała zdziwiona.

– Pani imieniny, rzecz jasna!

– Moje wypadają dziesiątego grudnia. Przecież Julia ma imieniny kilka razy w ciągu roku.

Odebrało mi mowę, kompletnie nie miałem pojęcia, jak zareagować. Liczyłem, że może przynajmniej wejdę do środka i napijemy się razem herbaty. Moje oczekiwania szybko zostały rozwiane przez Julię:

– Chętnie zaproponowałabym panu herbatę, ale niestety za chwilę mam pilne wyjście.

Ale ze mnie pechowiec! A ona to dopiero niedostępna dziewczyna! Jeszcze nigdy nie poznałem kogoś takiego.

Kolejne dwa tygodnie upłynęły mi na rozmaitych próbach nawiązania kontaktu, lecz bez rezultatu. Wymieniała ze mną pojedyncze zdania, posyłała uprzejme uśmiechy i znikała. Nie miałem szansy, by się wykazać. W końcu olśniło mnie. Wprawdzie pomysł wydawał się ryzykowny, ale już wcześniej wyczerpałem wszystkie sensowne opcje.

To był fortel

Kolejnego ranka opuściłem mieszkanie chwilę przed Julią. Oczekiwałem na jej pojawienie się na schodach. Kiedy doszedł do mnie odgłos zamykanych drzwi, podjąłem marsz w stronę postoju autobusowego. Wieczór wcześniej padał deszcz.

Akurat w tym miejscu zamiast chodnika była cegła klinkierowa, która po deszczu robi się okropnie śliska. W dodatku to była wczesna wiosna, trochę w nocy przymroziło. Parę razy o mały włos nie gruchnąłem na glebę. Aż wreszcie – łup! Wywinąłem orła na chodniku. Julka momentalnie znalazła się tuż przy mnie.

– Wszystko w porządku? Nic panu nie dolega?

– Chyba skręciłem kostkę – zmyśliłem na poczekaniu.

– Proszę pozwolić, że panu pomogę.

Zaoferowała, że pomoże mi dotrzeć do mieszkania. Opierając się na niej, z trudem wgramoliłem się na schodki prowadzące do klatki schodowej.

– Nie mam siły iść dalej – sapnąłem. – Potrzebuję chwili, żeby usiąść i złapać oddech.

Julia zaprosiła mnie do swojego mieszkania. Zaciekawiony, zacząłem się rozglądać. Wystrój był raczej ascetyczny, ale z klasą. Niewyszukane umeblowanie, sporo regałów i trochę książek.

– Miała pani okazję przeczytać coś autorstwa tego laureata Nagrody Nobla? Bodajże Mo Yan? – Sam nie wiem czemu akurat o niego zapytałem, chyba po prostu chciałem wypaść w jej oczach na oczytanego, a żadnego innego pisarza nie potrafiłem wymienić.

– Niestety nie. Nawet nie mam pojęcia, jakie książki napisał.

Udało się!

– Napisał książkę pod tytułem Przezroczysta marchewka.

– Chyba sobie pan żarty robi?

– I jeszcze Krainę wódki.

– Kpi pan sobie, prawda?

– Nic z tych rzeczy! Jest jeszcze jedno jego dzieło: Obfite piersi, pełne biodra.

Nie dała temu wiary. Stwierdziła, że to tylko moje wymysły, abym mógł zrobić na niej wrażenie. W odpowiedzi zaproponowałem jej zakład. Przystała na to. Na szali postawiliśmy obiad, który oczywiście przypadł mnie.

– Jak laureat Nobla może nadawać swoim dziełom tak niedorzeczne nazwy? – była kompletnie zdumiona.

Dyskutowaliśmy chwilę o książkach, a od tego momentu nasza rozmowa płynęła gładko. W niedzielne popołudnie wspólnie zasiedliśmy do posiłku. Poruszałem się z trudem, a Julia z troską dopytywała, czy odczuwam silny ból. Potwierdzałem, informując ją, że moja noga została złamana w okolicy stawu skokowego.

Dostrzegałem w jej spojrzeniu wyraźne współczucie. Po upływie trzech tygodni przestałem kuleć. Julia była zadowolona, że moja kończyna tak szybko się zrosła. Nadszedł czas, by powiedzieć prawdę.

Oszalałem na jej punkcie

Od czasu, gdy doznałem kontuzji, minął miesiąc, a w naszej relacji zaszło sporo zmian. Najpierw spacerowaliśmy razem i chodziliśmy do kina, a później zaczęliśmy wspólnie przygotowywać posiłki oraz robić zakupy. Nie ma co ukrywać – wymienialiśmy już pocałunki i na tym się nie skończyło. Julia darzy mnie sympatią, a może nawet czymś więcej. Jeśli chodzi o mnie, to straciłem dla niej głowę!

Pewnego dnia zdecydowaliśmy się wybrać w góry. Akurat nastała piękna letnia pogoda. Na miejscu postanowiliśmy wypożyczyć rowery, żeby szybciej się przemieszczać między górskimi miasteczkami. W którymś momencie naszła mnie ochota na małe współzawodnictwo.

– Złap mnie, jeśli potrafisz! – krzyknąłem do Julii i pomknąłem w dół serpentyną.

Stanowczo zbyt szybko jechałem. Przy kolejnym wirażu trafiłem na nierówność, co wytrąciło mnie z równowagi. Nie utrzymałem kierownicy, straciłem równowagę. Przy takiej szybkości nie miałem żadnych szans. Zacząłem fikać niczym akrobata, lecąc w dół zbocza. Gdy nareszcie przestałem się turlać, poczułem przeraźliwy ból w stawie skokowym.

Podniesienie się z ziemi okazało się niemożliwe. Po chwili nadjechała zaniepokojona Julia. Kilka minut później stało się jasne, że sam nie dam rady wstać. Julia zadzwoniła po GOPR. Po półtorej godzinie dotarliśmy do szpitala, gdzie czekało mnie prześwietlenie. Lekarz rzucił okiem na zdjęcie rentgenowskie i stwierdził skręcenie stawu skokowego. Julia westchnęła ciężko, przypominając, że miesiąc temu miałem złamanie dokładnie w tym samym miejscu.

Musiałem się przyznać…

Lekarz zerknął ponownie na zdjęcie rentgenowskie i stwierdził, że to nie może być prawda, bo nie dostrzega oznak świeżego urazu. Poczułem, jak robię się cały czerwony na twarzy. Co mogłem zrobić w tej sytuacji? Przyznałem się wreszcie. Wyjaśniłem, że zabrakło mi już innych sposobów, by nawiązać z nią kontakt.

– Chcesz powiedzieć, że udawałeś z tą szyną przez prawie miesiąc? – Julia nie kryła zaskoczenia.

– No wiesz, brałem kilka listewek, owijałem je opatrunkiem i zakładałem na nogę…

– Rany, to niesamowite, jak ci na mnie zależało! – nie posiadała się z radości. – Jesteś totalnie szurnięty! Kocham cię za takie akcje!

Jej twarz promieniała szczęściem. Chwyciłem jej rękę i rzuciłem pytanie:

– Kochana, co powiesz na wspólne zaciągnięcie pożyczki na mieszkanie?

Lekarz popatrzył na mnie zaskoczony. Najwyraźniej do tej pory żaden z jego podopiecznych nie poruszał tematu zobowiązań finansowych.

Paweł, 27 lat

Czytaj także:
„Żona przez całe wakacje ciągle miała fochy. Gdy tylko spakowała walizki, zaszalałem. I to był błąd”
„Przyjaciel pożyczył mi ogromną sumę na egzotyczne wakacje. Gdy przekazał mi tragiczne wieści, zamarłem”
„Teściowie traktowali nasz dom jak pensjonat. Miał być rajem, a stał się piekłem na ziemi”

Redakcja poleca

REKLAMA