„Urlop z przyjaciółką był totalną klapą. Zamiast all inclusive dostałam stary makaron, ciasny pokój i marudę przy boku”

niezadowolona kobieta fot. Getty Images, Westend61
„Powiedziała mi, że przeniesienie do innego hotelu jest niemożliwe, ponieważ biuro posiada kontrakt tylko z tym obiektem. Zagroziłam, że opublikuję negatywne opinie o nich na mediach społecznościowych. Niestety, tym razem ten argument nie zadziałał”.
/ 15.03.2024 13:15
niezadowolona kobieta fot. Getty Images, Westend61

Ludzka niewdzięczność nie zna granic. Moja przyjaciółka mnie zwyzywała, mimo że nic złego nie zrobiłam. Wręcz przeciwnie: chciałam, żebyśmy razem spędziły udane wakacje. A ona, zamiast być mi wdzięczna, ma do mnie jeszcze pretensje!

Znalazła w sieci dobrą ofertę

Kamilę poznałam trzy lata temu, w pracy. Była zawsze uprzejma i uśmiechnięta. Osobiście, nie jestem zbyt optymistycznie nastawiona do otaczającego mnie świata, więc nie spodziewałam się, że nawiążemy tak silną więź. Mimo to, szybko stałyśmy się dobrymi przyjaciółkami. Nasze relacje nie kończyły się na rozmowach o pracy. Często po godzinach wychodziłyśmy razem na kawę lub na zakupy. Lubiłam spędzać z nią czas.

Dlatego też, gdy na początku tego lata zaproponowała mi wspólny wyjazd na wakacje za granicę, natychmiast się zgodziłam. Niedawno zakończyłam związek z chłopakiem, a myśl o samotnym urlopie wydawała mi się straszna.

– Trafiłam na idealne miejsce do odpoczynku. Spójrz tylko: hotel sto metrów od morza, blisko centrum popularnego kurortu. Idealnie dla nas. I ta cena! Za taką kwotę nawet tygodnia nad Bałtykiem nie przesiedzimy. A tu dostajemy aż dwanaście dni! – pokazała mi wydruk z komputera.

Dokładnie przestudiowałam ofertę.

– Hmm, nie jestem pewna, wydaje się zbyt piękne, żeby było prawdziwe. Obawiam się, czy to nie jest jakieś oszustwo – wyraziłam swoje obawy.

– Och, ty zawsze doszukujesz się problemów. To przecież oferta last minute, stąd taka niska cena. Rezerwujemy pobyt? Zobaczysz, wszystko będzie dobrze – próbowała mnie przekonać.

– No dobrze, zrób rezerwację – zgodziłam się.

Mimo to czułam pod skórą, że ten wyjazd nie spełni moich oczekiwań. Wiedziałam, że się nie myliłam, kiedy tylko się zakwaterowałyśmy.

Czar prysł od razu

Hotel wyglądał tak, jak na zdjęciach z Internetu, ale pokój już zdecydowanie nie. Był mniej komfortowy. Łóżka były ciasne i niewygodne, zamiast foteli były krzesła, nie było telewizora, a łazienka była bardzo mała. Kiedy to zobaczyłam, prawie się załamałam. Z kolei Kamila była wniebowzięta.

– Ale tu przyjemnie i ciepło, prawda? – zapytała z uśmiechem.

– Zwariowałaś?! To przecież straszna rudera!

– No nie dramatyzuj. Mamy tutaj wszystko, czego nam trzeba. Mamy lodówkę, klimatyzację. A zresztą, nie po to tu przyjechaliśmy, aby siedzieć w hotelu – starała się mnie uspokoić.

– No pewnie! Już dzwonię do pilotki z tego przeklętego biura podróży. Albo nam załatwi inną kwaterę, albo nie odpowiadam za siebie! – nie mogłam pojąć, jak Kamila może być tak spokojna w takiej sytuacji.

Konwersacja z kobietą z recepcji nie była przyjemna. W mało sympatyczny sposób odrzuciła pomysł zamiany pokoju. Oświadczyła, że wszystkie są już zarezerwowane. Poza tym według niej nasz jest zgodny z opisem w folderze wyjazdu. Musiałam jej powiedzieć, że opublikuję całą sytuację w mediach społecznościowych. Dopiero wtedy zmieniła swoje podejście. Otrzymałyśmy klucze do innego apartamentu. Nie był doskonały, ale nieco większy od poprzedniego. I z telewizorem.

– Widzisz? Ważne jest, aby umieć się postawić – zadowolona usiadłam w fotelu.

– Znasz włoski? – spytała, gdy z uśmiechem na twarzy włączyłam telewizor.

– Nie...

– No to pech, bo telewizor odbiera wyłącznie włoskie stacje.

Zaczęłam przerzucać kanały. Okazało się, że moja przyjaciółka mówiła prawdę.

– Nic to. W najgorszym wypadku posłuchamy muzyki – powiedziałam.

– No dobrze, skoro tak chcesz. Mam jednak nadzieję, że teraz będziesz w pełni zadowolona i zamiast stresować się, zaczniemy odpoczywać i dobrze się bawić – uśmiechnęła się do mnie.

– Jasne, przecież nie jestem marudą. Po prostu nie cierpię, kiedy ktoś próbuje mnie oszukać – zapewniłam.

Kamila była wiecznie zadowolona

Nie dałam rady dotrzymać obietnicy, ale niewiele było w tym mojej winy. Godzinę później, znowu byłam wściekła. Zdecydowałyśmy, że sprawdzimy, jak prezentuje się plaża. I jak się okazało, nie była tak blisko, jak to opisano w broszurze. Rzeczywiście, z okna hotelu widoczne było morze, ale aby dotrzeć do jego brzegu, musiałyśmy przejść przez całe miasto. Zajęło nam to ponad pół godziny. Dodatkowo nasz hotel usytuowany był na wysokim klifie. W jednym kierunku szło się jeszcze dość łatwo, bo z górki. Ale z powrotem...

– Znowu nas oszukali! Obiecywali, że do morza jest co najwyżej dwieście metrów. A zamiast tego, po tych uliczkach, to będzie z kilometr, a może i więcej! I jeszcze ta cała wspinaczka. Jakbym chciała pochodzić po górach, pojechałabym do Zakopanego – westchnęłam, kiedy w końcu dotarłyśmy do naszego hotelu.

Kamila oczywiście nie widziała problemu.

– No co ty, to wcale nie jest tak daleko. Taki wymuszony trening tylko nam pomoże. Poprawi naszą kondycję i spalimy trochę kalorii – puściła do mnie oko.

– Przestań. Nie zamierzam tego odpuścić! – zaczęłam marudzić.

– Co zamierzasz zrobić? – moja przyjaciółka spojrzała na mnie z przerażeniem.

– Zaraz pójdę porozmawiać z rezydentką! Przecież jest teraz przy recepcji. Niech nas przeniosą do innego hotelu, bliżej morza – stwierdziłam.

– Proszę cię, zostaw to. Tu naprawdę nie jest tak źle – splotła ręce w błagalnym geście.

– Nie ma mowy! – i poszłam na wojnę z rezydentką.

Ponownie spotkałam się z nieprzyjemnym traktowaniem przez rezydentkę. Powiedziała mi, że przeniesienie do innego hotelu jest niemożliwe, ponieważ biuro posiada kontrakt tylko z tym obiektem. Zagroziłam, że opublikuję negatywne opinie o nich na mediach społecznościowych. Niestety, tym razem ten argument nie zadziałał.

– Jeżeli pani jest niezadowolona, zawsze po powrocie może pani złożyć skargę – stwierdziła chłodnym tonem.

– Z pewnością to zrobię! Albo oddacie nam część zapłaconej kwoty, albo spotkamy się w sądzie – odpowiedziałam.

– Bardzo proszę. Niech pani zrobi, co uważa za stosowne. Ale teraz przepraszam, muszę coś załatwić – odparła i odwróciła się na pięcie.

Byłam wściekła.

– Widziałaś co za bezczelność?! Przecież nie skończyłam nawet mówić! – wysyczałam do Kamy.

– O jejku, daj spokój, przecież ci powiedziała, co możesz zrobić – westchnęła.

– I zrobię. Przygotuję taką reklamację, że aż im w pięty pójdzie. Trzeba bronić swoich praw – stuknęłam nogą w podłogę.

– No to przygotuj. A czy teraz możemy w końcu iść na obiad? Trochę jestem głodna – rzekła już nieco sfrustrowana Kamila.

Chciałam po prostu udanych wakacji

Lokal zrobił na mnie dobre wrażenie. Czyste obrusy, lśniące sztućce. Niestety, pozytywne odczucia szybko się rozwiały, gdy podeszłam do bufetu. Liczyłam na ciekawe i różnorodne potrawy, a tam były właściwie same makarony.

– Do cholery, tu niczego innego nie ma oprócz makaronów! Przecież nie będę na kolację codziennie jeść spaghetti. To dość obciążająca potrawa – oznajmiłam Kamili.

– Co? Naprawdę nie ma tu nic innego? – zdawała się zdumiona. – Przecież są sałatki, ryba. Na pewno znajdziesz coś smacznego – starała się mnie przekonać.

– To nie jest żaden obiad, to jakiś żart. Idę zadzwonić do rezydentki – oznajmiłam i zaczęłam wybierać numer.

– Jeżeli znowu zrobisz awanturę, to dzisiaj wracam do domu. Pierwszym samolotem – usłyszałam głos mojej przyjaciółki.

Podniosłam wzrok z telefonu. Stała przede mną z miną jak burzowa chmura.

– Ale co się stało? – nie rozumiałam jej postępowania.

– Mam tego po dziurki w nosie! Nie wytrzymam tego ani chwili dłużej.

– Czego?!

– Twojego zachowania. Przyjechałyśmy tutaj zaledwie kilka godzin temu, a ty już zdołałaś wywołać dwa konflikty. I teraz wygląda na to, że szykujesz się do następnego. Wszystko ci nie pasuje. To może doprowadzić człowieka do szału! Jeżeli tak to będzie dalej wyglądać, to wolałabym być w Warszawie, niż musieć wysłuchiwać twojego ciągłego narzekania.

– Ja tylko chcę, abyśmy spędziły miłe wakacje – wydusiłam ze zdziwienia.

– Cóż, w takim razie przestań uprzykrzać sobie życie, a raczej ciesz się z tego, co jest. Słoneczną pogodą, piękną plażą, ciepłym morzem, smacznymi posiłkami. Zauważ, wszyscy dookoła są szczęśliwi. Tylko ty ciągle marudzisz!

– Ponieważ mam powody – prychnęłam.

– Nie, nie masz! Wymyślasz je sama! I uwielbiasz się czepiać. Więc, jak będzie? Mam zacząć się pakować? – przyglądała mi się intensywnie.

– Rób, co uważasz za słuszne – odparłam i pogniewana udałam się do pokoju.

Miałam nadzieję, że Kamila ruszy za mną, przeprosi, ale nic z tego. Kiedy wychodziłam, nakładała sobie wielką ilość makaronu. To mi tak podniosło ciśnienie, że w pokoju nie mogłam powstrzymać łez. Jeśli nie powie mi „przepraszam” po powrocie z kolacji, to ten tydzień spędzony razem będzie naszym pierwszym i ostatnim. I na pewno zdecyduję się zakończyć naszą przyjaźń. W końcu przecież nic złego nie zrobiłam...

Czytaj także:
„Rodzice wydali mnie za mąż za starego faceta. Dla nich liczył się zysk i prestiż, moje uczucia mieli za fanaberie”
„Myślałam, że babcia nie ma przede mną tajemnic, a tu taka niespodzianka. Zmroziła mnie historia, którą przeżyła”
„Sąsiadka panoszyła się u mnie w domu bez skrępowania. Wyniosła mi z domu mąkę i herbatę. Dobrze, że męża nie pożyczyła”

Redakcja poleca

REKLAMA