„Umówiłam się z kolegą, że go poślubię, jeśli do trzydziestki nikogo nie znajdę. Nie miałam wyjścia i został moim mężem”

szczęśliwa para fot. Getty Images, Westend61
„– Dobra, to ustalmy coś. Jeśli do trzydziestki nie spotkam swojego księcia, który przyjedzie do mnie na białym koniu, to wtedy Ty zostaniesz moim mężem. Jeśli i ty nie spotkasz tej jednej jedynej – w kierunku Janka wyciągnęłam swoją dłoń, proponując mu zawarcie zakładu”.
/ 26.12.2023 11:15
szczęśliwa para fot. Getty Images, Westend61

Wydawałoby się, że od głupiego gadania do poważnych zobowiązań jest daleka droga. W życiu przekonałam się jednak, że niektóre rzeczy warto zostawić przeznaczeniu.

To była tylko zabawa

To było zwykłe przyjacielskie gadanie, jakiego wiele między dobrymi znajomymi. Czuliśmy jakąś chemię między nami, ale było to jedynie platoniczne uczucie. Nawet wówczas, gdy zawarliśmy pakt.

– Kasia, a wolałabyś, żeby twój chłopak miał włosy blond czy czarne? – zapytał Janek.

– Blondyn. Zdecydowanie blondyn – oparłam bez namysłu.

– O, to ciekawe. A z jakiego powodu?

– Podoba mi się taka ich chłopięcą delikatność, a z drugiej strony mają w sobie coś przyciągającego.

– Blondyni to takie flaki z olejem – odparł Janek, który był brunetem.

– Bzdury jakieś wygadujesz – udawałam, że bardzo zabolała mnie ta uwaga.

– Bruneci są bardziej interesujący…

– Mówisz tak, bo sam masz ciemne włosy

– Nie rozumiem, o co ci chodzi…

– Janek, chcesz mi o czymś powiedzieć?

– Daj spokój Kaśka, jesteśmy przyjaciółmi. Nie ma w tym żadnego podtekstu – odparł spokojnie.

– Dobra, to ustalmy coś. Jeśli do trzydziestki nie spotkam swojego księcia, który przyjedzie do mnie na białym koniu, to wtedy Ty zostaniesz moim mężem. Jeśli i ty nie spotkasz tej jednej jedynej – w kierunku Janka wyciągnęłam swoją dłoń, proponując mu zawarcie zakładu.

Wyciągnął do mnie swoją rękę, uścisnął nią moją, ale po chwili szybko ją cofnął, bo w naszym kierunku zmierzały nasze koleżanki. Pewnie nie w smak mu było, aby ktokolwiek miał podejrzenia co do naszej zbyt zażyłej relacji. A powodów ku temu było bardzo dużo. Jednak byliśmy wtedy nastolatkami i nie myśleliśmy o budowaniu poważnych relacji. Wkrótce po zawarciu zakładu, ja znalazłam sobie pierwszego chłopaka, blondyna, a dziewczyną Janka została Andżela z równoległej klasy. Nasz kontakt osłabł, z czasem niemal całkiem go straciliśmy.

Okazał się zwykłym draniem

Na studiach w Gdańsku poznałam Roberta. Przez kilka lat bardzo dobrze nam się układało, mieszkaliśmy razem i mieliśmy wspólne plany. Z czasem okazało się jednak, że nasze wizje przyszłości nie do końca się pokrywają. Po kilku latach znudziły nam się wzajemne kompromisy i uleganie drugiej stronie. Wkrótce przed moimi 30. urodzinami, mój ówczesny facet stwierdził, że dusi się w związku ze mną.

– Nie mogę już tego wytrzymać. Czuję, że mnie ograniczasz – powiedział mi na zakończenie.

– Ale w czym? Powiedz mi, czego ci zabraniam, czego ci nie pozwalam – starałam się dowiedzieć prawdy.

– Chodzi o to, że… Nie wiem, o co chodzi. Nie chcę już z Tobą być…

Jeszcze tego samego dnia spakowałam swoje walizki i na kilka tygodni zamieszkałam z kuzynką. Potrzebowałam czasu, by się zastanowić nad tym, jak teraz powinno wyglądać moje życie. Czy powinnam zostać w Gdańsku? A może powinnam podkulić ogon i wrócić do rodzinnego miasta i rodziców? Siedząc na kartonach w mieszkaniu Wioli, dostałam życzliwy donos z informacją, że do Roberta wprowadziła się długonoga koleżanka z pracy. Wtedy poznałam imię rzekomego ograniczenia.

Mimo że szybko dotarło do mnie, jakim durniem był mój były, bardzo ciężko przeżyłam to rozstanie. Stwierdziłam, że w Trójmieście nic mnie nie trzyma. Musiałam odpocząć, nabrać dystansu, ułożyć swoje życie na nowo. W pracy wzięłam zaległy urlop i ruszyłam w kierunku mojego miasteczka. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że te kilka dni wolnego zmieni się w całe tygodnie, miesiące i lata nowego życia.

Znowu się spotkaliśmy

Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Następnego dnia rano kuzynka odstawiła mnie z moimi walizkami na dworzec autokarowy. Kiedy zapakowałam już bagaże, pożegnałam się z Wiolą, a następnie weszłam do kabiny, by znaleźć wolne miejsce. Jedyne wolne siedzenie znajdowało się pod oknem, a moim sąsiadem miał być brunet zapatrzony w komórkę. Na oko był mniej więcej w moim wieku, ale nie miałam ochoty na żadne rozmowy, więc ucieszyłam się, że w uszach ma słuchawki.

– Dzień dobry, czy to miejsce jest wolne – zapytałam mężczyznę.

– Tak, tak. Zapraszam – odpowiedział.

Gdy podniósł wzrok i nasze spojrzenia się spotkały, nagle rozpoznałam w nim Janka.

– Janek, to Ty?

– Tak, a kto pyta… – przez chwilę mnie nie rozpoznawał – Kaśka, to Ty! Co za spotkanie! Ile lat się nie widzieliśmy?

To był on, mój przyjaciel Janek, ten, z którym 11 lat temu zawarłam pakt.

– Myślę, że minęła już dekada od naszego ostatniego spotkania. Co robiłeś tutaj w Gdańsku?

– Pracowałem w nudnym korpo. Miesiąc temu złożyłem wypowiedzenie i teraz zacznę pracować sam dla siebie. Otwieram serwis komputerowy w naszym mieście.

Z planu milczącej podróży nic nie wyszło. Rozmawialiśmy przez kilka godzin, było tyle tematów do nadrobienia, tyle wspomnień do omówienia. Opowiadaliśmy sobie nawzajem o naszym życiu, studiach, pracy… Tak samo jak ja, nie miał szczęścia w miłości, niedawno rozstał się ze swoją narzeczoną, która wolała postawić na karierę, niż na rodzinę.

– Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło Kaśka – głowa do góry.

– Wiem, wiem. Ale wiesz, zaczynać teraz wszystko od nowa, znowu kogoś szukać, budować coś od zera…

– Hej, mówisz jakbyś miała 80 lat i stała nad grobem. Ja ci tylko przypomnę, że nie mamy jeszcze trzydziestki. No i nie zapominaj, że mamy umowę – z uśmiechem powiedział Janek.

– Jaką umowę? – naprawdę całkiem wypadło mi to z głowy.

– Jak możesz nie pamiętać? Umówiliśmy się, że jeżeli do trzydziestki nie znajdziemy drugich połówek, to wtedy zostaniemy parą!

– Faktycznie, tak było! Niezły numer, ale mieliśmy wtedy fantazję – powiedziałam z lekką rezygnacją.

– Fantazja? Ja bym to nazwał raczej przeznaczeniem. Nasze drogi się skrzyżowały dzisiaj i w tym miejscu. Przypadek? Nie sądzę – uśmiechnął się, a na jego policzku zauważyłam lekki rumieniec.

– Może. Ale czy to oznacza, że jak tylko dojedziemy do naszego miasteczka, to idziemy prosto do kościoła dać na zapowiedzi?

– Nie tak szybko, Kaśka. Nie przesadzaj – wybuchnął szczerym śmiechem. – Najpierw może bym Cię zaprosił na randkę. Co Ty na to?

– Zgadzam się, z przyjemnością – dawno nie byłam tak szczęśliwa, jak wtedy gdy wypowiadałam te słowa.

Tak musiało być

Nasza podróż dobiegła końca, chociaż przyznam szczerze, że mogłabym ją kontynuować jeszcze przez wiele godzin. Wymieniliśmy się numerami telefonów, ale się sądziłam, że Janek skontaktuje się ze mną tak szybko. Nie zdążyłam jeszcze wejść do domu rodziców, gdy otrzymałam od niego sms. Następnego dnia zadzwonił i zaprosił mnie do kawiarni. Następnego dnia byliśmy w kinie, kolejny dzień spędziliśmy w parku. To były niesamowite dni. Wtedy też powiedział, bym nie wracała już do Gdańska i do starej pracy.

– Przyjechałam tu na chwilę, nabrać dystansu. Po co mam tu zostać?

Janek przytulił mnie i pocałował.

– Kasia, musimy zrealizować naszą umowę! Nie musisz szukać już tego księcia na białym koniu. Oto ja!

Nasza nastoletnia umowa doszła do skutku. Od 5 lat ja i Janek jesteśmy małżeństwem, mamy 3-letnią córeczkę i oczekujemy narodzin synka. Jestem szczęśliwa i kochana. Mam wszystko, o czym marzyłam.

Czytaj także:
„Co roku z teściami mamy świąteczne sesje zdjęciowe. Śmiejemy się na niby, by pokazać na Facebooku, że niby się kochamy”
„Starszy brat przez 2 lata ukrywał, że ma partnerkę. Gdy wreszcie mieliśmy okazję ją poznać, byliśmy mocno zaskoczeni”
„Jako żona prawnika pławiłam się w luksusach. Zapomniałam, że on specjalizuje się w rozwodach i puścił mnie z torbami”

Redakcja poleca

REKLAMA