Po tych niekończących się negocjacjach z przedstawicielami z Francji czułem totalne wyczerpanie. Żeby przez to wszystko przebrnąć, musiałem zachować zimną krew, a to wcale nie było łatwe. Gdy wreszcie dobrnęliśmy do końca, miałem wrażenie, jakbym zaliczył trudną wspinaczkę w Tatrach. Opuszczając salę konferencyjną, marzyłem już tylko o powrocie do mieszkania, relaksującej kąpieli i kolacji z żoną.
Kończyłem właśnie pakować dokumenty do teczki i szykowałem się do wyjścia z biura, gdy niespodziewanie w drzwiach pojawił się zdenerwowany szef.
– Mariusz! Na szczęście wciąż tu jesteś! – zawołał, wpadając do środka. Widać było, że coś bardzo go zestresowało.
W głowie zacząłem analizować, co takiego mogło się stać, że mój przełożony ma taką przerażoną minę. Może kontrakty z Francuzami padły? Nie, to musiało być coś zupełnie innego...
Poczułem się trochę niezręcznie
– Słuchaj, mamy problem... Kompletnie nie ma kto zaopiekować się gośćmi i pokazać im trochę rozrywek w mieście – powiedział dyrektor, patrząc na mnie błagalnym wzrokiem.
– Przecież od tego był Jurek! – zaprotestowałem od razu. – To on zajmował się takimi sprawami, w końcu to on odpowiada za marketing...
– Racja, ale Jurek leży chory – odpowiedział bezradnie szef. – Złapał dużą grypę, podobno kiepsko z nim. Nie możemy na niego liczyć.
Nagle olśniło mnie, że... najwyraźniej to ja mam przejąć jego obowiązki tego wieczoru!
– Stary, zaklinam cię! – mój szef nigdy tak nie mówił, więc kompletnie zbiło mnie z tropu jego błaganie. – Jurek ogarnął już wszystkie bilety, wszystko dopięte na ostatni guzik. Ty musisz ich tylko podrzucić na miejsce, a potem dadzą sobie radę sami... No i będą się świetnie bawić, to akurat pewne jak w banku.
Spodziewałem się, że będziemy dużo pić – to w końcu normalne na takiej imprezie. Ale kompletnie mnie zaskoczyło, że trafimy do klubu z tancerkami pole dance! Nie uważam się za jakiegoś świętoszka, ale kiedy zobaczyłem te dziewczyny kręcące się na rurze tuż nad naszymi głowami, zrobiło mi się jakoś niezręcznie. Szczerze mówiąc, gdybym mógł wybierać, raczej omijałbym takie miejsca szerokim łukiem.
No ale cóż... reszta towarzystwa była tym występem totalnie zachwycona! Było dość oczywiste, że tancerki poruszały się po scenie z ogromną pewnością siebie. Posyłały zalotne uśmiechy w stronę zafascynowanych panów, którzy wciskali banknoty pod ich brokatowe stroje. Sytuacja stawała się coraz bardziej niesmaczna i już miałem zamiar wyjść, gdy nagle...
Na podium pojawiła się nieoczekiwanie dziewczyna skrywająca twarz pod maską. Obserwując jej sylwetkę, zauważyłem coś kruchego i nieporadnego w jej postawie, co odróżniało ją od wyzywających tancerek dookoła. Ale kiedy rozpoczęła swój występ przy rurze, nie potrafiłem oderwać wzroku.
Nie emanowała wulgarnością
W sposobie, w jaki się poruszała, było coś przykuwającego uwagę. Nie emanowała wulgarnością – biła od niej naturalna zmysłowość i urok. Nawet grupka rozgadanych Francuzów przerwała swoje żarty, oczarowana jej występem.
– Ale z niej piękność – mówili przyciszonym głosem.
Kiedy wyszedłem z klubu, ledwo trzymałem się na nogach. Wszystko mi się mieszało w głowie. Jak tylko dotarłem do mieszkania, wskoczyłem do łóżka i przykryłem się kołdrą, układając się przy śpiącej żonie.
Z pozoru wszystko toczyło się tak jak dawniej, ale to tylko powierzchowne wrażenie. Odkąd pierwszy raz ujrzałem tę tajemniczą kobietę w masce i jej hipnotyzujący taniec, nie mogłem przestać o niej myśleć – zarówno w dzień, jak i podczas snu.
Podczas intymnych zbliżeń z żoną wyobrażałem sobie zmysłowe ruchy tamtej tancerki, co sprawiało, że doznawałem intensywnej rozkoszy. Ta nieznajoma kompletnie zawładnęła moimi myślami. Czułem coraz silniejszą potrzebę, by jeszcze raz ją zobaczyć – to uczucie powoli zamieniało się w obsesję.
Długo walczyłem ze sobą, ale ostatecznie przegrałem z tymi uporczywymi pragnieniami. Wiedziałem, że nie mam wyboru – muszę tam ponownie pójść...
Czekałem tam cierpliwie
Kolejnej nocy postanowiłem wrócić do tego klubu ze striptizem. Wybrałem stolik przy samej scenie i wziąłem coś do picia. Czekałem tam cierpliwie, bo interesowała mnie tylko jedna tancerka. W momencie gdy weszła na scenę, przeszył mnie dreszcz emocji. Jej ruchy były jeszcze bardziej magnetyczne i olśniewające niż w moich wspomnieniach.
Kompletnie mnie oczarowała, zauroczyła, wpadłem po uszy. Muszę przyznać, że totalnie straciłem dla niej głowę, choć nie miałem pojęcia, jak wygląda jej twarz, jak ma na imię, ani nic. Wcześniej nie wierzyłem, że takie uczucie jest w ogóle realne, a jednak... właśnie to mnie spotkało.
Od momentu, kiedy drugi raz byłem w tym miejscu, wszystko wywróciło się do góry nogami. Zacząłem przychodzić do klubu praktycznie każdego dnia. Żonie wciskałem kit, że muszę zostawać po godzinach.
– Wiesz, kochanie, mój przełożony robi się ostatnio naprawdę wymagający – patrzyłem jej w oczy bez mrugnięcia, wymyślając kolejne kłamstwa. Najgorsze było to, że kompletnie nie czułem się z tym źle.
W knajpie pilnowałem się, by wypijać tylko po jednym drinku. Nie chciałem, żeby Monika zorientowała się po zapachu, że piłem. Problem w tym, że lokal miał kosmiczne ceny. Pod koniec miesiąca zorientowałem się, że przepuściłem na tych pojedynczych drinkach aż czterysta złotych. Wymyśliłem więc historyjkę dla żony, że ktoś musiał buchnąć mi kasę zaraz po tym, jak wybrałem ją z bankomatu.
– Naprawdę nie mam pojęcia, kiedy to się wydarzyło. Możliwe, że w pracy... Teraz już nikogo nie można być pewnym! – znowu ją oszukałem, a ona wciąż darzyła mnie pełnym zaufaniem.
To były tylko moje fantazje
Dni mijały błyskawicznie, a kolejne wizyty w lokalu sprawiły, że kelnerki już dobrze kojarzyły moją twarz. Często rzucały żartobliwe uwagi, gdy tylko przekraczałem próg. Doskonale rozumiały powód moich częstych wizyt. A jak reagowała ona? Nigdy nie potrafiłem odczytać jej prawdziwych emocji – stale nosiła swoją maskę, której nie zdejmowała nawet na moment.
Niekiedy wydawało mi się, że kiedy na mnie spogląda, jest jakby nieobecna duchem. Głowiłem się, próbując zrozumieć znaczenie tych spojrzeń. Zastanawiałem się, czy może wzbudzam w niej jakieś uczucia. Dziś już wiem, że to były tylko moje fantazje, lecz wtedy wszystko zdawało się możliwe. W końcu byłem nią kompletnie oczarowany...
Codziennie po skończonej pracy moje kroki same kierowały mnie w stronę miejsca, które najbardziej lubię. I tym razem nie było inaczej. Niestety, gdy pokonałem już połowę trasy, dotarło do mnie, że żona chciała, bym dzisiaj szybciej zjawił się w domu, ponieważ mieliśmy gościć jej krewnych.
Miałem ochotę wymyślić kolejną historyjkę o nagłym nawale pracy, ale uznałem, że to zbyt ryzykowne posunięcie. Z rezygnacją ruszyłem z powrotem. Gdy dotarłem do mieszkania, okazało się, że zamiast spodziewanej rodzinnej zgrai, czeka tam tylko jedna osoba – kuzynka mojej żony. Pamiętałem ją mgliście z naszego ślubu jako dość niepozorną kobietę, która raczej trzymała się na uboczu. Niewiele o niej wiedziałem, poza tym, że samotnie wychowuje dziecko.
Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Coś było nie tak – wydawała się zdenerwowana, jakby się czegoś bała. Byłem wkurzony, że mój wymarzony wieczór właśnie legł w gruzach. Najbardziej jednak wkurzyło mnie to, że Monika musiała wyskoczyć na zakupy i zostaliśmy we dwójkę.
To były sztuczne włosy
Siedzieliśmy naprzeciwko siebie w ciszy, bo jakoś się nam nie układała rozmowa. W pewnym momencie Olga podniosła wzrok i spięta wypaliła:
– Kiedy planujesz poinformować innych o wszystkim?
– Słucham? – byłem zaskoczony – Możesz powtórzyć?
– No kiedy zamierzasz powiedzieć reszcie o mnie? – spytała ponownie, a ja wciąż kompletnie nie miałem pojęcia, o co jej chodzi.
Musiałem wyglądać na totalnie zdezorientowanego, bo w końcu nie wytrzymała i wybuchnęła:
– Daj spokój z tą udawaną niewinnością! Po co przychodzisz każdego wieczoru do klubu, skoro nie zamierzasz mnie wsypać? – przerwała na moment, zauważając moje osłupienie i doprecyzowała: – Do lokalu, w którym występuję!
Nawet gdyby w tym momencie przez środek pokoju przeszedł papież, chyba nie byłbym bardziej zaskoczony...
– Czekaj, ty tam tańczysz? Naprawdę? – wydusiłem z siebie kompletnie oszołomiony.
– Owszem, to ja! Bywasz tam co wieczór, zajmujesz miejsce tuż obok sceny i gdy zaczynam występ, rzucasz mi te twoje oceniające spojrzenia! – głos Olgi stał się głośniejszy. – Nie możesz mnie osądzać za moją pracę, jasne? To, że wykonuję taniec na rurze, nie oznacza, że jesteś ode mnie lepszy! Po prostu staram się związać koniec z końcem i zapewnić byt mojemu dziecku, którym zajmuję się całkiem sama. Nie ma w tym niczego złego!
– Masz rację, nie ma... – wyszeptałem bez namysłu.
– Po co za mną chodzisz, skoro masz takie zdanie? Chcesz wszystko wysypać mojemu ojcu? – spytała drżącym głosem. – Wiesz co by było, gdyby się dowiedział? Od razu wystawiłby mnie za drzwi. A gdzie niby miałabym się podziać z maleństwem? – zauważyłem, że zaczyna płakać, więc momentalnie podsunąłem jej chusteczki.
Patrząc na nią z mieszaniną zaskoczenia i ciekawości, zapytałem:
– Coś mi tu nie pasuje... Kiedy występujesz, masz przecież całkiem inny look... No i te długie włosy...
– To tylko sztuczne włosy. Faceci przepadają za długimi – mruknęła, unosząc lekko ramiona.
– Szczerze mówiąc, kompletnie cię nie poznałem przez tę perukę. Przysięgam, że nie przychodziłem tam, żeby cię wyśledzić albo coś takiego. Po prostu twój sposób tańczenia zrobił na mnie ogromne wrażenie. Właściwie to można powiedzieć, że wpadłem w nałóg oglądania cię na parkiecie.
– Serio? – zdziwiła się.
Kiwnąłem głową.
– Wiesz co? Nie będę ci prawić kazań o twoich zdolnościach ani namawiać do szukania innej pracy. Życie jest jakie jest. Zarobek masz uczciwy i nikomu nic do tego.
– Serio tak myślisz? – spytała z uśmiechem na twarzy.
Po powrocie Moniki ze sklepu rozmawiałem z Olgą. Atmosfera była przyjemna, padło nawet kilka żartów. Widziałem, jak się wreszcie odpręża i na jej buzi pojawia się uśmiech. To właśnie wtedy dotarło do mnie, że role się odwróciły – teraz to ona trzyma wszystkie karty. W końcu sam zdecydowałem się wyznać jej prawdę o moim uzależnieniu. Wiedziałem, że mój sekret pozostanie między nami, pod warunkiem że ja również zachowam dla siebie to, co mi powierzyła.
Mariusz, 35 lat
Czytaj także:
„Byłam samotną matką i wkurzały mnie opowieści kumpeli o dalekich podróżach. Powtarzała, że w domu marnuję swoje życie”
„Rodzice z dnia na dzień zakręcili nam kurek z pieniędzmi. Powinni mi pomagać, bo ja się na świat nie pchałam”
„Mam 28 lat i udaję, że studiuję, bo wolę życie bez zobowiązań na koszt starszych. Ale nagle przyszło twarde lądowanie”