„Ukryłem pierścionek zaręczynowy w... jajku niespodziance. Siostrzeniec zepsuł moje romantyczne zaręczyny”

Siostrzeniec zrujnował moje zaręczyny fot. Adobe Stock, VadimGuzhva
„Przez chwilę zajął się jakąś grą komputerową, potem myszkował po kuchni. A potem zniknął mi z oczu. Byłem tak zajęty przekonywaniem Ani do swojej trasy, że nie zwracałem na Kajtka uwagi. I to był błąd".
/ 09.12.2022 07:29
Siostrzeniec zrujnował moje zaręczyny fot. Adobe Stock, VadimGuzhva

Strasznie denerwowałem się przed pierwszym spotkaniem z Anią. Poznaliśmy się przez internet, na jednym z portali randkowych. Niby rozmawialiśmy wcześniej godzinami na czacie, a potem przez telefon, niby widziałem na zdjęciach, jak Ania wygląda, ale wiadomo, jak jest – nigdy nie można być pewnym, czy ktoś spodoba ci się w realu.

Wyrwałem się tamtego dnia wcześniej z pracy

Czekałem w umówionym miejscu już pół godziny przed czasem. Przygotowywałem sobie właśnie jakieś zgrabne zdania i komplementy, którymi mógłbym obdarzyć Anię, gdy w mojej kieszeni zawibrował telefon. Dzwoniła siostra, by poinformować mnie, że mój chrześniak, Kajtek, dostał piątkę z matematyki.

Próbowałem jej przerwać i powiedzieć, że zadzwonię później, bo czekam na ważne spotkanie, ale Kaśka, gdy już dorwie jakieś słuchacza, to tak łatwo nie odpuszcza.

– To wszystko dzięki temu, że ostatnio pomagasz mu w lekcjach – szczebiotała. – Naprawdę, nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła!

Szwagier dawno się zmył z życia mojej siostry, więc raczej nie mógł pomóc synowi w zawiłościach ułamków, a Kaśka ledwo pamięta tabliczkę mnożenia. Kto więc miał pomóc Kajtkowi, jeśli nie jego wujek? Zresztą, dzieciak bardzo się do mnie garnie, widocznie brak mu męskiej ręki, więc nasze korepetycje były czystą przyjemnością.

A teraz jeszcze się okazało, że mam smykałkę do nauczania!

– Cieszę się – usiłowałem taktownie skończyć rozmowę. – Wpadnę jutro i coś mu przyniosę w nagrodę, okej? Ale teraz muszę kończyć! – i trochę mniej taktownie rozłączyłem się.

Do przyjścia Ani miałem jeszcze kilka minut, więc skoczyłem do pobliskiego spożywczaka i kupiłem czekoladowe jajko z niespodzianką. Co prawda Kaśka nie lubiła, gdy częstowałem swojego siostrzeńca słodyczami, ale chyba w tym wypadku nie będzie robić problemów?

Schowałem jajko do kieszeni, strasznie się denerwując, bo godzina randki nieubłaganie się zbliżała, a Ani wciąż nie było. Bałem się, że może się rozmyśliła? Kręciłem się wokół fontanny, wypatrując drobnej blondynki, gdy ktoś postukał mnie w ramię.

– Tomek? – zapytała śliczna dziewczyna w czerwonym płaszczyku.

Nigdy nawet sobie nie wyobrażałem, że dziewczyna z taką klasą mogłaby zwrócić na mnie uwagę! Wyszczerzyłem zęby w uśmiechu i wyciągnąłem ręce z kieszeni, żeby ją uściskać na powitanie. Tyle że odruchowo podałem jej jajko z niespodzianką!

– Ojejku, to dla mnie? – zarumieniła się, jakbym szarpnął się na nie wiadomo, jaki gest, aż mi się głupio zrobiło, bo dopiero teraz pomyślałem, że może trzeba było kupić jakieś kwiatki…

Jednak Ania była zadowolona

– To miłe – stwierdziła. – I nie takie oklepane, jak ci wszyscy faceci przynoszący na spotkania wymięte bukiety kupione w ostatniej chwili w pobliskim markecie…

Pokiwałem tylko głową, podziękowałem w duchu siostrzeńcowi, i ruszyliśmy na spacer. Byłem tak zachwycony Anią, że mało co się odzywałem, i nawet trochę się bałem, że weźmie mnie za gbura, który nie potrafi powiedzieć nic ciekawego? Nic takiego się jednak nie stało, Ania z chęcią przyjęła zaproszenie na drugie spotkanie, i tak to się potoczyło…

Oczywiście nie przyznałem się, że w życiu by mi do głowy nie wpadł pomysł z jajkiem niespodzianką, i to wszystko zdarzyło się przypadkiem. Nie minęło wiele czasu, a ja byłem już pewien, że Ania to ta jedyna. A skoro tak, to na co czekać? Zaopatrzyłem się w pierścionek i zacząłem pomału planować ten jeden z najważniejszych, jak twierdziły liczne czasopisma, dni w życiu kobiety.

Ale co tu wymyślić oryginalnego, skoro wszystko już było? Wybór miejsca był łatwy – oboje kochaliśmy góry i często tam jeździliśmy, więc Ania nie zorientowałaby się, co mam w planach, i nie zepsułoby jej to niespodzianki. Nie wydawało mi się to jednak szczególnie oryginalne, szukałem więc sposobu, żeby jeszcze bardziej podgrzać atmosferę.

Byłem już tak sfrustrowany, że zacząłem przeglądać jakieś babskie fora w poszukiwaniu inspiracji. I właśnie tam ją znalazłem! Jakaś dziewczyna chwaliła się, że jej facet zrobił jej tort czekoladowy i w kawałku ciasta umieścił pierścionek. Wydało mi się to niepraktyczne, bo co by było, gdyby się udławiła?

Inne kobitki były zachwycone

Nie zamierzałem bynajmniej targać ze sobą na szczyt Kasprowego tortu, ale małe, dyskretne czekoladowe jajko – jak najbardziej…

Ile ja się naprzeklinałem w duchu samego siebie i swoje durne pomysły, kiedy starałem się rozłożyć jajko na części pierwsze, a potem poskładać je i zawinąć w sreberko tak, żeby niczego nie było widać! A ile jajek przy tym napsułem! W końcu jednak udało mi się osiągnąć jaki taki efekt. Nie był może idealny, ale liczyłem na to, że w emocjach Ania nie będzie zwracać uwagi na detale.

Jajko wsadziłem do plecaka, żeby nie zapomnieć go tego szczególnego dnia. Pech chciał, że tego wieczoru, gdy Ania wpadła, żeby dopracować ze mną szczegóły eskapady, siostra podrzuciła mi Kajtka. A wiadomo jak to jest z małymi chłopcami, którzy nudzą się, bo wujek z ciotką przeglądają jakieś mapy. Zaczynają interesować się wszystkim dookoła.

Przez chwilę zajął się jakąś grą komputerową, potem myszkował po kuchni. A potem zniknął mi z oczu. Byłem tak zajęty przekonywaniem Ani do swojej trasy, że nie zwracałem na Kajtka uwagi. I to był błąd. Mały skurczybyk dobrał się do mojego plecaka i oczywiście znalazł tam starannie ukryte jajko!

– Wujku, wujku, mogę? – przypadł do mnie. – Nic nie powiem mamie, że dostałem od ciebie słodycze!

– Pewnie, że nic nie powiesz – ryknąłem. – Bo nic nie dostaniesz! Odłóż mi to zaraz na miejsce!

Młody wykrzywił buzię w podkówkę, a Ania popatrzyła na mnie jak na jakiegoś brutala.

– Ależ Tomek… – zaczęła z wyrzutem. – Rozumiem, że to twoje prywatne zapasy, ale musisz robić aż taką aferę? Tego się po tobie nie spodziewałam…

Kajtek wyglądał, jakby zaraz miał wybuchnąć płaczem, a do tego traciłem punkty u mojej dziewczyny.

– Dobra, dostaniesz to jajko – warknąłem. – Ale to ciocia musi otworzyć i zobaczyć, co jest w środku…

Byłem już kompletnie zrezygnowany

Moje marzenia o oświadczynach w górach miały teraz tyle wspólnego z rzeczywistością, że klęczałem obok stołu, na którym leżały przewodniki górskie, w obecności dzieciaka, któremu bardziej niż na romantycznej chwili zależało na zeżarciu czekolady.

Nic dziwnego, że w takiej sytuacji starannie zaplanowana mowa wyparowała mi z głowy. Zresztą, Ania chyba na nią nie czekała, bo kiedy otworzyła plastikowy pojemniczek i zobaczyła pierścionek, rzuciła mi się na szyję i od razu się zgodziła. 

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Ono uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA