„Udaje, że kocha, a szuka tylko naiwniaczek, u których może mieszkać. Czeka, aż była żona... pozwoli mu wrócić”

Rozmślająca kobieta fot. Fotolia
„Usłyszałam dzwonek do drzwi. W progu zobaczyłam kobietę z pokaźną reklamówką w ręce. – Mam na imię Kamila. Chcę oddać Andrzejowi kilka jego rzeczy. Nie odbiera moich telefonów, a chcę się tego wreszcie pozbyć. Przy okazji, jest mi winien 400 złotych, już dawno miał mi oddać... Jest teraz u pani?”.
/ 04.12.2021 22:58
Rozmślająca kobieta fot. Fotolia

Kiedy poznałam Andrzeja, od jego rozwodu właśnie mijały 2 lata. Sama byłam rozwódką, więc zupełnie mi to nie przeszkadzało. To, że Andrzej ma nastoletniego syna, też nie. Michał miał już 15 lat i mieszkał z matką, nie przeszkadzał nam więc.
– Dlaczego się rozwiedliście? – zapytałam wprost już na wstępie.
– Zdrada – odparł ze smutkiem.
– Ty czy ona?
– Ona... – westchnął. – Renatka poznała kogoś w pracy i się zakochała. Ale po naszym rozwodzie się rozstali. Wszystko tak bez sensu wyszło.

Trochę zdziwił mnie żal w jego głosie. Podobnie jak i to, że o byłej żonie, która go zdradziła i zostawiła, mówił „Renatka”. Jednak postanowiłam, że nie będę się czepiać. Od dawna byłam sama, a on naprawdę mi się podobał.

Nie za szybko pozwoliłam mu się wprowadzić?

Po miesiącu znajomości Andrzej zaproponował, że się do mnie wprowadzi. Po rozwodzie wynajmował mieszkanie i stwierdził, że zamiast płacić obcym ludziom, dołoży mi się do rachunków. Zaskoczył mnie, ale zgodziłam się. „Co mi szkodzi, mogę spróbować” – pomyślałam.

Nadszedł czas przeprowadzki. Na tę okazję przygotowałam uroczystą kolację i kupiłam wino. Ledwie zasiedliśmy za stołem, kiedy Andrzej nerwowo zaczął przeszukiwać kieszenie spodni, a później marynarki...
– Nie ma! – zwołał zdenerwowany.
– Czego nie ma? – zdziwiłam się, bo chyba przywieźliśmy wszystko. Nie odpowiedział, tylko pobiegł do przedpokoju i zaczął szperać w kurtce.
– Tu też nie ma! – rzucił nerwowo.
– Moje dokumenty i portfel. Muszę po nie natychmiast wracać. Wszystko zostało u Renatki w mieszkaniu.
– U kogo?! – zbaraniałam.
– No u Renatki. Byłem dziś u niej...
– Ale po co? – zmarszczyłam brwi. – Mówiłeś, że z synem widzisz się jutro!
– No tak, ale pojechałem po kilka swoich rzeczy, żeby tu przywieźć...
– Miałeś tam jeszcze swoje rzeczy? Dwa lata po rozwodzie?!
– Przecież wiesz, że wynajmowałem kawalerkę – wzruszył ramionami. – Wszystkiego bym w niej nie pomieścił, więc Renatka się zgodziła...
– Dobra, nieważne! – przerwałam mu. – A nie możesz jutro po te dokumenty pojechać? Przy okazji, jak będziesz odwiedzał Kubę?
– I niby jak jutro do pracy pójdę bez dowodu i pieniędzy? – popukał się w głowę. – Daj spokój, szybko podjadę i za godzinkę będę z powrotem.
– Ale kolacja jest na stole...
– To się podgrzeje – odpowiedział beztrosko i... wybiegł z domu.

Było mi przykro. Nie tak miał wyglądać nasz pierwszy wieczór razem. „Czemu on mówi o niej tak ciepło? Jak często się z nią widuje? A może wciąż ze sobą sypiają?” – te pytania nie dawały mi spokoju. Zwłaszcza że Andrzej wrócił do domu... ponad trzy godziny później.
– Bawiliście się z Renatką w chowanego? Schowała ci ten portfel i dowód? – zapytałam złośliwie.
– Przepraszam, zasiedziałem się trochę... Z synem pogadałem...
– Czyli jutro już tam nie jedziesz?
– Jadę. Mamy iść z Kubą do kina. Odgrzejesz mi kolację, kochanie? – zapytał jak gdyby nigdy nic.
Wkurzyłam się.
– Sam sobie podgrzej. Jak podawałam trzy godziny temu, była ciepła – odburknęłam i poszłam spać.
„Czy ja dobrze zrobiłam, że tak szybko pozwoliłam mu się wprowadzić?”– zastanawiałam się, leżąc w łóżku.
Miałam poważne wątpliwości.

Ani tej nogi nie złamała, ani nawet nie skręciła. Po prostu nabiła sobie siniaka. A on pognał do niej jak na skrzydłach!

Następnego dnia Andrzej po pracy znów pojechał do byłej żony i syna. Jak dowiedziałam się wieczorem, w kinie byli... w trójkę!
– Po co ty się właściwie rozwodziłeś? – musiałam zadać mu to pytanie.
– Mówiłem ci! Renatka poznała innego, rozstaliśmy się...
– Ale już jest wolna! To może wrócisz do niej? Nie chce cię już?!
– Co cię opętało?! Mamy syna, więc muszę tam czasem pojechać.
– Do kina zabrałeś nie tylko syna...
– Zapytała, czy może iść. Też chciała ten film obejrzeć, to co miałem odpowiedzieć? – nic nie rozumiał.
Drugi wieczór z rzędu się żarliśmy.

– Nie kłóćmy się – powiedział rano, przytulając mnie. – Przecież Renatka to już przeszłość. Jestem dawno po rozwodzie. Zapomniałaś o tym?
– Dlaczego wciąż mówisz o niej „Renatka”?! – nie wytrzymałam.
– A nie wiem... Tak się jakoś przyzwyczaiłem – rozłożył ręce.
Przez pewien czas był spokój. Andrzej pomagał mi w domu, starał się i było miło. Sama zaproponowałam, żeby jego syn odwiedzał go u nas. Oczywiście chodziło mi o tę całą Renatkę. Nie chciałam, żeby mój facet zbyt często widywał byłą żonę.

Pewnego wieczoru Andrzej odebrał telefon. Widziałam, że rozmawia z kimś coraz bardziej zdenerwowany.
– Renatka chyba złamała nogę. Spadła z taboretu. Prosiła, żebym przyjechał. Ona nie ma prawa jazdy, a może trzeba na pogotowie jechać! – wykrzykiwał, wyraźnie poruszony.
– To niech jedzie taksówką – zaproponowałam, czując narastającą złość.
Doprawdy miałam już serdecznie dosyć tej baby w naszym życiu.
– Noga ją boli, jak sobie poradzi na pogotowiu sama? – jęknął Andrzej.
– A Kuba? Nie może z nią jechać?
– To jeszcze dzieciak!
– Andrzej, czy ja jeżdżę do swojego byłego męża?! – wrzasnęłam.
– Nie macie dzieci. Gdybyś miała, zobaczyłabyś, jak to jest...
– Ale przecież tobie nie chodzi teraz o dziecko. Do niej jedziesz!
Bo to... matka mojego dziecka. Muszę jej pomóc – rzucił i wyszedł.
Z takim argumentem nie mogłam dyskutować. W końcu co ja, bezdzietna, mogłam wiedzieć o wychowywaniu dzieci? I o ich matkach?!

Andrzej wrócił po kilku godzinach. Okazało się, że Renatka nie miała ani złamanej nogi, ani nawet skręconej. Nabiła sobie siniaka i to wszystko. Andrzej opowiadał mi o tym bardzo przejęty... To był kompletny absurd. Następnego dnia po pracy nie wrócił od razu do domu. Miałam przeczucie, a właściwie pewność, że ma to jakiś związek z Renatką...

Widziałam ją pierwszy raz, ale czułam, że nie kłamie

Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. W progu zobaczyłam kobietę – elegancką, w moim wieku, z pokaźną reklamówką w ręce.
– Dzień dobry! Czy jest Andrzej?
– A kim pani jest? – zdziwiłam się.
– Mam na imię Kamila. Chcę oddać Andrzejowi kilka jego rzeczy. Nie odbiera moich telefonów, a chcę się tego wreszcie pozbyć. Przy okazji, jest mi winien 400 złotych, już dawno miał mi oddać... Jest teraz u pani?
– Jeszcze nie wrócił z pracy – odparłam, zszokowana tym, co usłyszałam.
– A co, jest u Renatki? – spytała nagle i... parsknęła śmiechem.
– Skąd pani zna Andrzeja?
Mieszkałam z nim kilka miesięcy temu. Mamy wspólnych znajomych. Powiedzieli mi, gdzie teraz mieszka...
– A kiedy się od pani wyprowadził? – czułam, jakbym śniła.
– Jakieś trzy miesiące temu – odpowiedziała po chwili zastanowienia.
– To niemożliwe. Mówił, że od rozwodu wynajmował kawalerkę.
– On dużo rzeczy mówi... Chcę pani poznać trochę faktów? Czy pani w nie uwierzy, czy nie, to już pani sprawa.

Skinęłam głową.
– Ma obsesję na punkcie byłej żony. I cały czas czeka, aż ona pozwoli mu do siebie wrócić. Na razie szuka naiwniaczek, u których może mieszkać – powiedziała Kamila, patrząc mi w oczy.

Zrobiło mi się słabo. Widziałam tę kobietę pierwszy raz w życiu, ale czułam, że mnie nie okłamuje.
– Powie mi pani coś jeszcze?
– Poznaliśmy się jakiś rok temu.
Od razu się do mnie wprowadził, ale non stop jeździł do byłej żony, zapewniając, że chodzi o syna. W końcu został u niej na noc...
– Wtedy się rozstaliście? – chciałam dowiedzieć się jak najwięcej.
– Nie od razu. Powiedział, że syn się nagle rozchorował i dlatego tam nocował, ale czułam, że kłamie. Wtedy zaczęłam wypytywać wspólnych znajomych. Opowiedzieli mi co nieco o Andrzeju i tej jego Renatce...
– To dlaczego jeszcze nie wrócili do siebie?! – nie wytrzymałam.
– Bo ona cały czas liczy na to, że pozna kogoś lepszego – zachichotała.
– A na razie ma głupiego Andrzejka, który jest na każde jej skinienie. Naprawi kran, zawiezie na wakacje...
– Wakacje też razem spędzili?!
– Nie, ale zawiózł ją i Kubę nad morze, a potem po nich pojechał.
– Tracę czas? – zapytałam wprost.
– Moim zdaniem tak. Ale nie wtrącam się. Jeśli lubi pani trójkąty... Proszę oddać mu te rzeczy i przypomnieć o pieniądzach – powiedziała na koniec.

Zostałam sama z natłokiem myśli w głowie. Andrzej był pierwszym mężczyzną, z którym zamieszkałam po rozwodzie. Miałam nadzieję, że to będzie coś poważnego. Czułam żal i rozczarowanie. Z drugiej strony, może powinnam cieszyć się, że nie stracę więcej czasu na złudzenia?

Andrzej wrócił późnym wieczorem.
– Kamila cię szukała – powiedziałam.
Andrzej wyraźnie się speszył.
– Jaka Kamila? – spytał.
– Dobrze wiesz jaka. Przyniosła twoje rzeczy. I chce odzyskać pieniądze, które od niej pożyczyłeś.
– Aaa, moja była! Nie wspominałem ci... Pewnie jakichś głupot ci nagadała?! Jest zazdrosna, bo ja ją rzuciłem...
– Nie wyglądała na zazdrosną. Raczej na zadowoloną, że się ciebie pozbyła. Masz godzinę na spakowanie swoich rzeczy. I sprawdź, czy wszystko wziąłeś. Nie chcę cię później szukać tak jak moja poprzedniczka.   

Więcej prawdziwych historii:„Chciał mnie zeswatać ze swoim bratem tylko po to, bym była bliżej. Gnojek od początku planował zdradzić żonę!”„Od 4 lat mam romans, ale od męża odejdę dopiero, gdy nasze dzieci skończą liceum”„Moja córka ma ADHD. Wszyscy mówią, że jest po prostu rozpuszczona, a ona naprawdę wymaga specjalnej uwagi”„Na mieście mówią, że moja 15-letnia córka prowadza się ze starym dziadem. Muszę zareagować, zanim stanie się tragedia”

Redakcja poleca

REKLAMA