„Tyrałem na dwa etaty, żeby żona miała na kosmetyczkę. Tak mi dziękowała, że aż opowiadała o tym sąsiadowi w łóżku”

Zapracowany mężczyzna fot. iStock by Getty Images, Iona Studio
„– Przecież muszę się jakoś prezentować – argumentowała, gdy próbowałem ją przekonać do większej powściągliwości podczas robienia zakupów. – Nie lubisz, jak ładnie wyglądam? – pytała z uwodzicielskim uśmiechem. Oczywiście, że lubiłem”.
/ 30.10.2024 22:00
Zapracowany mężczyzna fot. iStock by Getty Images, Iona Studio

Zawsze wiedziałem, że moja żona kocha pieniądze i dobra luksusowe. A ponieważ ja kochałem swoją żonę, to robiłem wszystko, aby zapewnić jej jak najwyższy komfort życia. Jednak nie doczekałem się z jej strony wdzięczności. W ramach podziękowań moja kochana żona uciekła do przystojnego sąsiada.

Żona lubi wygodne życie

Kiedy poznałem Magdę, to moje życie było w całkowitej rozsypce. Nie tylko straciłem pracę, z którą wiązałem duże na dzieje na rozwój, to na dodatek rzuciła mnie kobieta, z którą planowałem ułożyć sobie życie. 

Nic mi się w życiu nie układa – żaliłem się kumplowi, z którym co tydzień spotykałem się na męskim wypadzie na miasto.

– Wszystko będzie dobrze – próbował mnie pocieszyć. Pewnie, łatwo było mu to mówić. Sam był szczęśliwie zakochany i za kilka miesięcy miał stanąć na ślubnym kobiercu. A dodatkowo prowadził własny biznes, który z każdym tygodniem przynosił coraz większe zyski. A ja? Miałem wrażenie, że moje życie właśnie rozsypało się na milion kawałków.

I wtedy w moim życiu pojawiła się Magda. Poznaliśmy się przez zupełny przypadek. Oboje lubiliśmy kryminały i nasze drogi zetknęły się przy półce w bibliotece.

– Polecasz coś? – usłyszałem obok siebie kobiecy głos. A gdy się odwróciłem, to moim oczom ukazała sią burza ciemnych loków i przeurocze dołeczki w policzkach.

– Mam kilka typów – odpowiedziałem szybko. A potem zaprosiłem ją na kawę, aby przedstawić jej listę swoich ulubionych autorów kryminałów.

Musiałem ją zdobyć

Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko. Już kilka tygodni po pierwszym spotkaniu czułem, że jestem szaleńczo zakochany i że nie potrafię wyobrazić sobie życia bez mojej nowej dziewczyny. Ona na szczęście czuła to samo, co w konsekwencji doprowadziło nas przed ołtarz. I już tego dnia dotarło do mnie, że moja żona bardzo lubi wygodne, luksusowe i komfortowe życie.

– Myślę, że w podróż poślubną powinniśmy polecieć na jakąś egzotyczną wyspę – powiedziała podczas krojenia weselnego tortu. A mi od razu przeszedł dreszcz po plecach. Już na samo wesele wydałem kupę kasy, bo Magda zażyczyła sobie ceremonię z przepychem. I chociaż na kilka miesięcy przed ślubem znalazłem nieźle płatną pracę, to i tak musiałem się zapożyczyć u rodziny i znajomych.

– A może przełożymy to na później? – zaproponowałem nieśmiało. – Na razie trzeba spłacić wesele – powiedziałem. A mojej żonie ewidentnie się to nie spodobało. Wygięła usta w dziubek i wymruczała, że na pewno coś wymyślę. Nie miałem serca jej odmówić. Obiecałem sobie, że choćbym miał stanąć na głowie, to pojedziemy w wymarzoną podróż poślubną. 

Chciałem zapewnić jej życie na poziomie

Jeszcze przez kilka tygodni po ślubie spłacałem nasze wesele, które okazało się skarbonką bez dna. A zaraz potem Magda zaczęła domagać się obiecanej wycieczki. 

Przecież obiecałeś – mówiła płaczliwym tonem, gdy próbowałem ją przekonać, że powinniśmy zrezygnować z egzotycznej wyspy i pojechać do jednej z europejskich stolic. Na pewno wyszłoby dużo taniej. – A obietnice się spełnia – dodała z uśmiechem. 

– No dobrze – powiedziałem szybko. Nie chciałem, aby moja żona była nieszczęśliwa. Dlatego też poszukałem dodatkowego zajęcia, aby spełnić marzenie swojej ukochanej.

Ostatecznie nasza wycieczka była bardzo udana. Była też niestety bardzo droga, co szybko odczuło moje konto bankowe. Od razu po powrocie musiałem wziąć mnóstwo nadgodzin i dodatkowych zleceń, aby moja sytuacja finansowa wróciła do normalności.

A to i tak nie był koniec. Moja żona z każdym kolejnym dniem miała coraz większe wymagania. Okazało się, że każdego miesiąca potrzebowała sporej gotówki na kosmetyczkę, fryzjera, kosmetyki, ciuchy i perfumy. A dodatkowo lubiła dobre jedzenie i luksusowe produkty, które także mocno uszczuplały nasz budżet. 

– Przecież muszę się jakoś prezentować – argumentowała, gdy próbowałem ją przekonać do większej powściągliwości podczas robienia zakupów. – Nie lubisz, jak ładnie wyglądam? – pytała z uwodzicielskim uśmiechem. Oczywiście, że lubiłem, ale jednocześnie uważałem, że kilka stów za butelkę perfum lub niezbyt ładną kieckę to stanowczo za dużo.

Ale cóż było robić? Kochałem swoją żoną i chciałem zapewnić jej wszystko co najlepsze. Dlatego harowałem od świtu do nocy, aby Magdę było stać na wszystko o czym marzyła. A gdy prosiła błagalnie o nową torebkę lub wizytę u najdroższego fryzjera w mieście, to pokornie brałem kolejne zlecenie.

Dla ciebie wszystko – mówiłem wręczając jej swoją kartę płatniczą. A Magda z ochotą z niej korzystała.

Kochała na pewno moje pieniądze

Sam nie wiem, kiedy zorientowałem się, że w moim małżeństwie nie wszystko jest tak, jak powinno być. W ciągu kilku miesięcy bardzo oddaliliśmy się od siebie, a nasze rozmowy ograniczały się do wymiany zdań o niczym. 

– Dzisiaj nie mogę – odpowiadałem żonie niemal za każdym razem, gdy proponowała wyjście do kina, restauracji lub na koncert. Inną wymówką było zmęczenie lub konieczność dokończenia jakiegoś projektu. Ale taka właśnie była prawda. 

Ty w ogóle nie masz dla mnie czasu – każdorazowo słyszałem pretensje swojej żony. I w takich chwilach miałem na końcu języka, że to jej zachcianki doprowadzają do takiej sytuacji. Pieniądze się przecież same nie zarobią, prawda?

Jednak nigdy nie powiedziałem tego wprost. Wręcz przeciwnie – za każdym razem obiecywałem Magdzie, że znajdę w końcu czas, aby spędzić z nią romantyczny wieczór. Niestety nigdy nic z tego nie wyszło.

Aż w końcu Magda przestała namawiać mnie na to, abyśmy spędzili wspólnie przynajmniej jeden wieczór. Wtedy nie wiedziałem, że tak naprawdę przestało ją już zupełnie interesować, co robię, gdzie jestem i o której wrócę. Skończyły się wymówki, pretensje i żale o to, że nigdy nie mam dla niej czasu. Odnosiłem nawet wrażenie, że mojej żonie pasuje to, że nigdy mnie nie ma.

Ta cała sytuacja nie zmieniła jednak tego, że Magda wciąż chętnie korzystała z moich pieniędzy, Nawet jeżeli się do mnie nie odzywała, to nie odmawiała sobie zapłacenia moją kartą za kosmetyczkę, fryzjera czy zakupy w drogich sklepach. To akurat zupełnie się nie zmieniło.

Zajmij się swoją żoną, bo w przeciwnym razie to nią zajmie się ktoś inny – ostrzegał mnie kumpel, który sam kilka tygodni wcześniej dowiedział się o zdradzie żony. 

– Daj spokój – roześmiałem się. – Z kim będzie jej tak dobrze jak ze mną? – zapytałam ironicznie. Kilkanaście minut wcześniej zauważyłem, że z mojego konta zniknęła całkiem spora sumka.

– Tylko nie mów, że cię nie ostrzegałem – kolega tylko wzruszył ramionami. A ja tylko się uśmiechnąłem.

W ramach podziękowań uciekła do sąsiada

Mimo wszystko zacząłem zastanawiać się nad słowami kumpla. I jednocześnie z większą uwagą zacząłem obserwować swoją żonę. I niestety zauważyłem sporo niepokojących objawów.

Kochasz mnie jeszcze? – zapytałem któregoś razu swoją żoną. Akurat przyszła mi ochota na igraszki, ale Magda odsunęła się ode mnie i powiedziała, że jest zmęczona.

– Tomek... – Magda westchnęła i popatrzyła na mnie smutnym wzrokiem. A ja wystraszyłem się, że za chwilę usłyszę coś, czego nigdy nie chciałbym usłyszeć. 

– Tak czy nie? – powtórzyłem pytanie, tym razem nieco zbyt ostro. I nie wiem dlaczego, ale w głębi duszy już wiedziałem, że odpowiedź wcale mi się nie spodoba.

– Myślę, że powinniśmy się rozstać – powiedziała w końcu moja żona. A gdy spojrzałem na nią jak na wariatkę, to powiedziała, że wcale się nie przesłyszałem.

– Ale dlaczego? – zapytałem zszokowany. I od razu w myślach pojawiła mi się cała lista powodów, dla których moja żona chciała mnie zostawić. I od razu obiecałem sobie, że we wszystkim się poprawię.

Poznałam kogoś – usłyszałem. I chociaż właśnie tego obawiałem się najbardziej, to nie chciałem przyjąć tego do wiadomości.

– To niemożliwe – wyszeptałem kręcąc z niedowierzaniem głową.

– Możliwe – powiedziała Magda. – Zakochałam się – dodała jeszcze.

Gdy próbowałem zrozumieć, dlaczego tak się stało, to Magda zakomunikowała mi, że to moja wina. Okazało się, że mojej żonie przeszkadzało to, że nigdy nie ma mnie w domu. Szkoda tylko, że nie wspomniała o tym, że to z powodu jej zachcianek pracowałem tak długo.

Wybrankiem mojej żony okazał się przystojny sąsiad z góry. Już kilka tygodni później Magda wyprowadziła się do niego i zaczęła układać  z nim swoje nowe życie. A ja musiałem się wyprowadzić się z naszego starego mieszkania i poszukać sobie czegoś nowego. Nie wyobrażałem sobie sytuacji, w której miałbym spotykać codziennie na schodach kobietę, która złamała mi serce. I chociaż próbuję przekonać sam siebie, że Magda okazała się zwykła harpią, to mimo wszystko nie mogę przestać jej kochać. 

Tomasz, 35 lat

Czytaj także:
„Znalazłam niezawodny patent na pozbywanie się natrętnych adoratorów. Lubię się bawić, ale na własnych zasadach”
„Odbiłem żonę najlepszemu przyjacielowi. Myślałem, że to jak wygrana w totka, ale ten los okazał się podwójnie fałszywy”
„Na górskim szlaku uderzyła nas strzała amora. Nie traciliśmy czasu i związek przypieczętowaliśmy na jesiennych liściach”

Redakcja poleca

REKLAMA