Wydawało mi się, że wszystko jest w porządku. Miałem wspaniałą żonę, stabilne życie i bezpieczną przyszłość. Ola była moją miłością od lat, osobą, która zawsze mnie wspierała i którą kochałem. Jednak coś we mnie pękło. Może to była nuda, która powoli wkradała się w nasze życie, a może zwyczajne szaleństwo?
Nie brałem tego na poważnie
Wtedy pojawiła się Anna. Na początku wydawało się, że to niewinny flirt – nic, co mogłoby zagrozić mojemu małżeństwu. Jedno spotkanie przekształciło się w kolejne, a każda rozmowa z Anną stawała się coraz bardziej osobista, coraz bardziej intymna.
Miałem świadomość, że wchodzę na grząski grunt, ale usprawiedliwiałem się przed sobą. „To tylko chwila słabości, nic poważnego” – myślałem. Zdrada miała być jednorazowym wybrykiem, czymś, co zniknie tak szybko, jak się pojawiło. Żyłem w przekonaniu, że mogę to kontrolować, że Anna nie zagrozi mojemu związkowi z Olą.
To miał być zwykły dzień. Siedzieliśmy z Anną w restauracji, rozmawialiśmy o pracy, o błahych sprawach. Choć próbowałem zachowywać dystans, chemia między nami była wyczuwalna. Było coś w jej obecności, co przyciągało mnie coraz bardziej, choć wiedziałem, że to niewłaściwe. Miałem jednak wszystko pod kontrolą – przynajmniej tak mi się wydawało.
Wtedy ją zobaczyłem.
Ola siedziała kilka stolików dalej, patrzyła prosto na mnie. Moje serce zaczęło bić szybciej, a w głowie pojawił się jeden impuls – muszę stąd uciec. Nie miałem odwagi spojrzeć jej prosto w oczy, wiedziałem, że ona widzi wszystko. Zamiast podejść i spróbować wyjaśnić cokolwiek, pożegnałem się szybko z Anną i wybiegłem z restauracji, jakbym uciekał przed samym sobą.
Nie miałem odwagi się wytłumaczyć
Kiedy wróciłem do domu, Ola już tam była. Jej obecność była przytłaczająca, a napięcie w powietrzu można było kroić nożem. Wiedziałem, że nie ma odwrotu, że muszę się zmierzyć z tym, co się wydarzyło.
– Widziałam cię dzisiaj w restauracji – powiedziała spokojnie, ale w jej głosie czułem zimno, które przeszywało mnie na wskroś.
Zrobiło mi się gorąco, poczułem, jakby ktoś uderzył mnie w brzuch. To nie była złość, to była chłodna analiza sytuacji, w której mnie przyłapała.
– Kim ona jest? – zapytała bez emocji.
– To nic takiego, to tylko znajoma – próbowałem się wykręcić, ale wiedziałem, że Ola mnie przejrzała. Zawsze była bardziej przenikliwa niż ja.
Tej nocy prawie nie spałem. Ola leżała obok mnie, ale czułem, jakby była o setki kilometrów dalej. Jej oddech był spokojny, jakby już podjęła decyzję, a ja byłem tylko przeszkodą, którą musiała usunąć. Myśli nie dawały mi spokoju, wiedziałem, że następnego dnia dojdzie do konfrontacji.
Rano, kiedy siedzieliśmy przy stole, wiedziałem, że to moment, który zmieni wszystko. Ola była spokojna, ale widziałem, że coś w niej pękło. Próbowałem udawać, że wszystko da się jeszcze uratować. Może uda się zbagatelizować sytuację?
– To nie było nic ważnego – powiedziałem, próbując uciec od odpowiedzialności. – Spotkałem się z nią kilka razy, ale to nic nie znaczy. Kocham cię, Olu.
Spojrzała na mnie z niedowierzaniem, jakbym właśnie stracił resztki wiarygodności.
– Nic nie znaczy? Zdradziłeś mnie, a teraz próbujesz udawać, że to bez znaczenia? Jak mogłeś mi to zrobić? – jej głos drżał, ale to nie była słabość. To było rozczarowanie.
Próbowałem ratować sytuację, obiecywałem, że to się więcej nie powtórzy, że to była chwila słabości. Ale Ola już nie chciała mnie słuchać.
– Zdrada to zdrada. Nieważne, czy to jeden raz, czy dziesięć. Zniszczyłeś wszystko, co budowaliśmy.
Cisza, która mówi więcej niż słowa
Następne dni były pełne nieznośnej ciszy. Ola milczała, a ja nie wiedziałem, jak zacząć rozmowę. Każde słowo, które mogłem wypowiedzieć, wydawało się bez znaczenia, jakby tylko mogło pogorszyć sytuację. Byłem świadomy, że Ola powoli odsuwa się ode mnie, coraz bardziej zamyka w sobie, a ja nie wiedziałem, co zrobić, żeby ją zatrzymać.
Wieczorami próbowałem rozmawiać, ale ona zbywała mnie krótkimi odpowiedziami. Wiedziałem, że w jej głowie dzieje się coś strasznego, że próbuje sobie to wszystko poukładać, ale nie chciała mnie do swoich myśli dopuścić. Czułem, że nasza relacja wisi na włosku, że wystarczy jeden zły ruch, a wszystko się rozpadnie.
– Chyba potrzebujemy przerwy – powiedziała w końcu, a jej głos był suchy, jakby nie chciała tego mówić, ale wiedziała, że musi.
Byłem w szoku. Ola, moja żona, z którą byłem od tylu lat, teraz chciała odejść? Próbowałem ją powstrzymać, przekonywać, że możemy to naprawić.
– Proszę, nie zostawiaj mnie. Wiem, że to, co zrobiłem, było straszne, ale możemy to naprawić. Kocham cię.
Patrzyła na mnie z chłodną determinacją.
– Myślisz, że to można naprawić? – zapytała, a jej głos przeszył mnie na wskroś. – Myślisz, że wystarczy powiedzieć, że to był błąd? Zniszczyłeś coś, czego już nigdy nie będziemy mieli.
Straciłem wszystko, co miałem
Kilka dni później Ola wyprowadziła się z naszego mieszkania. Powiedziała, że potrzebuje czasu, by to wszystko zrozumieć, by zastanowić się, co dalej. Stałem w drzwiach i patrzyłem, jak pakuje swoje rzeczy. Czułem, jak moje życie powoli się rozpada. Wszystko, co wydawało się stałe i pewne, teraz zniknęło w jednej chwili.
Zdrada miała być odskocznią. Ale teraz widziałem, że pozostawiła po sobie więcej zniszczeń, niż mogłem sobie wyobrazić. Z każdym dniem traciłem Olę coraz bardziej. Pisała mi krótkie wiadomości, ale to nie były już te ciepłe, pełne miłości słowa, które kiedyś dostawałem. Kiedy próbowałem do niej zadzwonić, zawsze była zajęta. Widziałem, jak nasz związek rozpada się na moich oczach, a ja byłem bezsilny.
W końcu postanowiłem zakończyć wszystko z Anną. Wiedziałem, że to nie miało sensu, że muszę spróbować odzyskać Olę. Kiedy spotkałem się z Anną, widziałem, że była zaskoczona, a może nawet rozczarowana.
– Myślałam, że coś do mnie czujesz – powiedziała cicho.
Wiedziałem, że nie mogłem jej tego dać. Moje serce należało do Oli, nawet jeśli teraz nie było to już wystarczające. Zbyt późno zrozumiałem, że kocham tylko Olę.
Chciałem cokolwiek uratować
Po kilku tygodniach Ola wróciła. Nie wyprowadziła się na stałe, ale widziałem, że coś w niej się zmieniło. Próbowała zachowywać się normalnie, ale nasza codzienność nie była już taka sama. Między nami była teraz przepaść, której nie potrafiłem przeskoczyć. Postanowiłem spróbować jeszcze raz.
– Olu, proszę cię, daj mi szansę. Możemy to naprawić – mówiłem z nadzieją w głosie, próbując ją przekonać.
Ola patrzyła na mnie długo, zanim odpowiedziała. W jej oczach widziałem zmęczenie i smutek.
– Nie wiem, czy potrafię ci wybaczyć. Może nadal cię kocham, ale to nie jest już ta sama miłość, Łukasz.
Jej słowa były jak ostateczny wyrok. Wiedziałem, że miała rację. Moje próby naprawienia sytuacji były daremne. Wszystko, co budowaliśmy przez lata, teraz leżało w gruzach, a ja nie mogłem już tego odbudować. Przepaść między nami była zbyt duża, a czas, który mieliśmy, już się skończył.
Ola podjęła decyzję, która była dla mnie ostatecznym ciosem. Postanowiła odejść na dobre.
– Zasługuję na coś lepszego – powiedziała, pakując swoje rzeczy. Jej głos był spokojny, a ja wiedziałem, że nie mogę jej winić. Wiedziałem, że miała rację. Zdrada zniszczyła wszystko, co było dla nas ważne.
Patrzyłem, jak zamyka drzwi naszego mieszkania, i wiedziałem, że to koniec. Teraz zostałem sam z pustym mieszkaniem i wspomnieniami, które nie dawały mi spokoju. Każdy kąt tego domu przypominał mi o Oli, o tym, co mieliśmy, a co już straciłem. Kocham ją, ale to, co zrobiłem, było nieodwracalne.
Łukasz, 33 lata
Czytaj także:
„Romantyczne grzybobranie w lesie przerwał nieznajomy facet. To, kim się okazał, przerosło moje wszelkie wyobrażenia”
„By zostać żoną, musiałam wygrać konkurs, w którego jury zasiadła teściowa. Mąż słuchał jej rad nawet w sypialni”
„Siostra i jej leniwy mąż żyją na garnuszku naszej mamy. Chyba najwyższy czas, żeby wystawiła im rachunek”