„Tyle panienek chodzi po świecie, a syn wybrał rozwódkę z dzieckiem. Chciałam normalną synową, a nie kobietę z odzysku”

Załamana matka fot. Adobe Stock, offsuperphoto
„Zamarłam. Wnuczka? Rozwódka z dzieckiem? O czym ona mówi? Dlaczego nic mi o tym nie powiedzieli? Dlaczego kłamali? Co to za kobieta? Taka młoda i już po rozwodzie? Byłam wściekła i wzburzona! No, świat na głowie stanął!”.
/ 27.08.2022 09:15
Załamana matka fot. Adobe Stock, offsuperphoto

Doczekaliśmy się z Heniem dwójki wspaniałych dzieci. Zawsze bardzo się różnili, co jest dość nietypowe u bliźniąt. Agatka była wesoła, energiczna, żywiołowa. Jacek zaś raczej spokojny, rozważny. Ona ciągle biegała z poobdzieranymi kolanami, łaziła po płotach i drzewach, on wolał rysować lub czytać, bo bał się wejść nawet na najniższe gałęzie.

Nie zdziwiło mnie, kiedy po maturze Agata oznajmiła nam, że wylatuje do USA jako au pair. Jacek za to, zgodnie z moimi przewidywaniami, poszedł na architekturę. Był na trzecim roku, kiedy coś się zmieniło. Zaczął o siebie bardziej dbać, znikał na całe wieczory i weekendy, chodził z głową w chmurach, i nie rozstawał się z telefonem.

– A co ty się tak szczerzysz do tego wyświetlacza? – zagadnęłam go przy obiedzie. – Przyznaj się, zakochałeś się, co? – dopytywałam.

Jacek nieco się zmieszał, spuścił wzrok, a za chwilę powiedział:

– Tak, mamo. I to bardzo.

Nic więcej jednak nie chciał zdradzić

Postanowiłam nie naciskać i uzbroić się w cierpliwość. Wieczorem rozmawiałam z Agatką. Przekazałam jej tę radosną nowinę, jednak wcale nie była zaskoczona. No cóż, mimo różnicy charakterów, byli z Jackiem bardzo zżyci i często ze sobą rozmawiali. Pewnie zdążył jej się pochwalić.

– Mamo, a ty ją już poznałaś? – spytała trochę dziwnym tonem.

– Jeszcze nie, ale Jacek obiecał, że niedługo ją przyprowadzi. A czemu pytasz? – w mojej głowie zaroiło się nagle od czarnych myśli.

– Nie, nie, nic. Wszystko w porządku. Tylko pamiętaj, że najważniejsze jest szczęście Jacka…

Dalej mówiła coś o pochopnych ocenach, uprzedzeniach. Zaczęłam się denerwować. O co jej chodzi? Może sympatia syna ma inny kolor skóry albo jest innego wyznania… Albo licho wie, co jeszcze!

Niestety, nic z córki nie wyciągnęłam. Na szczęście tego samego dnia Jacek zapytał, czy mogą wpaść z Basią w niedzielę na obiad. Basia, ładnie. I tak po polsku, więc chyba Polka. Oczywiście zgodziłam się.

Nie drążyłam tematu, ale zaniepokoiłam się

Punktualnie w południe syn zjawił się ze swoją ukochaną. Szczupła blondynka, długie włosy, niebieskie oczy, skromna sukienka za kolano. Przyniosła szarlotkę. Zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Szybko zorientowałam się, co miała na myśli Agata – Basia była starsza od Jacka. Może nie dużo, ale od razu to zauważyłam. Nie przejęłam się tym za bardzo. Czy kilka lat może przesądzić o szczęściu w związku?

Obiad przebiegał w bardzo miłej atmosferze. Basia była inteligentna, skromna, ułożona. Przy deserze zaczęłam delikatnie ją o wszystko podpytywać. Dowiedziałam się, że ma 26 lat (czyli tylko o 4 cztery więcej od Jacka), skończyła studia, pracuje w korporacji, wynajmuje mieszkanie na obrzeżach miasta.

– A rodzina? Mieszka pani sama czy z rodzicami? – dopytywałam.

Miałam wrażenie, że oboje się zmieszali, spojrzeli na siebie i Basia już miała coś powiedzieć, kiedy przerwał jej Jacek.

– Rodzice Basi mieszkają za miastem. Ale może zjedzmy wreszcie te wasze pyszności – zmienił temat.

Coś mi tu nie pasowało, nie chciałam jednak wyjść na wścibską. Kiedy młodzi już pojechali, zagadnęłam o to męża.

– Ty już przestań szukać dziury w całym. Dziewczyna ładna, mądra, poukładana, a tobie zawsze coś nie pasuje – wywrócił oczami.

Przyznałam mu rację. Zadzwoniłam do Agaty. Powiedziałam, że niepotrzebnie mnie nastraszyła tymi gadkami o uprzedzeniach.

– Za kogo ty mnie uważasz, kochana? Nie żyjemy w średniowieczu, a Basia jest przemiła – powiedziałam.

– Naprawdę tak myślisz? – wydawała się zdziwiona. – Byłam pewna, że tak łatwo jej nie zaakceptujesz. Ale masz rację, jakie to ma znaczenie: panna czy rozwódka? Zresztą w pakiecie od razu wnuczkę dostałaś, żyć nie umierać!

Zamarłam. Wnuczka? Rozwódka z dzieckiem?

– Mamo, stało się coś? – spytała, a po chwili zorientowała się, że nie miałam o niczym pojęcia. – Jezu, nie wiedziałaś? Jacek mnie zabije…

Próbowała coś tłumaczyć, ale ja już jej nie słuchałam. Basia była rozwódką i miała dziecko. Dlaczego nic mi o tym nie powiedzieli? Dlaczego kłamali? Co to za kobieta? Taka młoda i już po rozwodzie? Byłam wściekła i wzburzona! Powiedziałam o wszystkim Heniowi. Zdziwił się, ale zaczął ich bronić, że pewnie bali się, że z góry ją skreślę. I że powinnam dać im szansę na wyjaśnienia.

Wybrałam numer Jacka i zażądałam natychmiastowego przyjazdu. Stwierdził, że porozmawiamy kiedy indziej, bo nie mają z kim zostawić Lenki. Pewnie to ta jej córka! No, świat na głowie stanął!
Nie spałam całą noc, w pracy ledwie wytrzymałam te 8 godzin. Koło południa dostałam od Jacka esemesa z informacją, że przyjadą o osiemnastej. Byłam zdenerwowana, wściekła, rozemocjonowana.

– Ja chciałam państwa przeprosić. Powinniśmy byli od razu powiedzieć o wszystkim – zaczęła Basia.

– To moja wina. Chciałem, żebyś najpierw zobaczyła, jaką Basia jest wspaniałą osobą – wtrącił Jacek.

Prychnęłam tylko i zaczęłam mówić o relacji budowanej od początku na kłamstwie. Zarzuciłam im tchórzostwo, niedojrzałość. Nie chciałam dopuścić ich do słowa. Dopiero kiedy Heniek się wtrącił, nieco się opamiętałam, a głos zabrała Basia.

Z czasem było coraz gorzej

Radka, ojca Leny, znała ze szkoły. Chodzili ze sobą ponad rok, kiedy zorientowała się, że jest w ciąży. Miała 19 lat, właśnie zaczęła studia i była przerażona. Pod naciskiem rodziny wzięli szybki ślub i zamieszkali u rodziców Radka. Lenka urodziła się zdrowa. Dzięki pomocy rodziców i teściów Basia skończyła zaoczne studia. Na męża nie mogła liczyć. Zatrudnił się w firmie montującej okna.

W końcu Basia dostała się na staż do biura, w którym pracuje do dziś.

– Od tej pory było gorzej. Radek wściekał się, że pewnie go zdradzam. Sprawdzał mnie, kontrolował, urządzał awantury – mówiła. 

Sam za to nadal był w domu gościem, do tego wracał pod wpływem alkoholu. Jakiś czas później wyszło na jaw, że zdradził Basię.

– Spakowałam wtedy swoje rzeczy, zabrałam Lenkę i przenieśliśmy się do moich rodziców.

Radek bardzo o nią zabiegał, przepraszał i obiecywał, że więcej tego błędu nie powtórzy. W końcu Basia uległa i wróciła z nim do teściów. Przez kilka pierwszych dni było dobrze. A potem znów się zaczęło…

– Kiedyś Jacek przyszedł grubo po północy. Śmierdział wódą i damskimi perfumami. Strasznie się pokłóciliśmy… – Basia zawiesiła głos.

Zobaczyłam, że z oczu płyną jej łzy.

Coś ścisnęło mnie za serce

– Pobił mnie wtedy – powiedziała, a ja aż złapałam się za serce. – Wcześniej zdarzało się, że mnie szarpał, wykręcał ręce, popychał. Zawsze mu wybaczałam. Wtedy jednak pobił mnie do tego stopnia, że straciłam przytomność…

Miała złamany nos, pęknięte dwa żebra i wiele stłuczeń. Po wyjściu ze szpitala złożyła pozew rozwodowy. Lenka dostała się akurat do przedszkola, więc z pomocą rodziców i teściów, którzy stali za nią murem, wynajęła mieszkanie w mieście. Od tej pory żyję tutaj z córką. Kilka miesięcy temu poznałam Jacka. Zdaję sobie sprawę, że jest młodszy, a ja mam spory bagaż ze sobą, ale… Miłość nie wybiera. Proszę mi wierzyć, że podobnie jak państwu, zależy mi na jego szczęściu – Basia zakończyła swoją opowieść.

Nie wiedziałam, co powiedzieć.

– Bardzo mi przykro, naprawdę, ale… proszę spróbować mnie zrozumieć. Może gdybyście na początku powiedzieli prawdę – dukałam.

– Mamo, kocham Basię, Lenkę też pokochałem. Dobrze nam razem, proszę, zaakceptuj to – powiedział.

Żałowałam Basi, ale mimo wszystko trudno było mi zaakceptować tę sytuację. Potrzebowałam czasu, by sobie wszystko przemyśleć. Jacek przeprowadził się do swojej dziewczyny, do domu wpadał coraz rzadziej. Pewnego dnia zatrzymałam go w drzwiach. Westchnęłam głęboko. Nie miałam prawa niczego mu nakazywać czy bronić. Był dorosły i podjął decyzję. Ja musiałam się z nią pogodzić. I tylko ode mnie zależało, czy stracę syna, czy może zyskam synową i… wnuczkę.

– Może wpadniecie do nas w niedzielę na obiad? Chętnie poznam Lenkę. To musi być fajna dziewczynka – powiedziałam niepewnie, a Jacek mocno mnie przytulił.

Czytaj także:
„Przyjaciółka przygarnęła do domu swojego eks wraz z nową narzeczoną. Musiałam ją uratować i zaaranżowałam >>eksmisję<<”
„Kochałam męża, ale nie potrafił dać mi spełnienia. Myślałam, że tak już musi być, dopóki nie spotkałam Pawła”
„Córka wpadła w rozpacz po tym, jak jej chłopak okazał się draniem. Myślałam, że jej przejdzie, ale sprawa była poważna”

Redakcja poleca

REKLAMA