Wiedziałam, że czas dorastania mojego jedynaka łatwy nie będzie. Oczywiście, każdy rodzic musi się z tym prędzej czy później zmierzyć, jednak ja zawsze byłam z synem tak blisko, że nie potrafiłam pogodzić się z tą nagłą separacją.
Próbowałam utrzymać naszą więź, ale Piotrek ewidentnie zaczął traktować moje pytania i walkę o jego uwagę jako nadmierną kontrolę. Im bardziej naciskałam, tym bardziej on mi się wymykał. Często mówił, że idzie na lekcję gry na perkusji, ale gdy raz wpadłam przypadkiem na jego nauczyciela z ogniska i zapytałam, jak idzie Piotrkowi, spojrzał na mnie zdziwiony i odpowiedział, że Piotrek dawno już u niego nie był. Zrobiło mi się wstyd, że nie panuję nad tym, czym zajmuje się moje własne dziecko, i oczywiście zrobiłam synowi awanturę.
– Daj mu spokój!– zareagował w końcu mąż, widząc, że zamiast rozmów coraz częściej jest świadkiem kłótni.
– Jak mam mu dać spokój?! Przecież on zupełnie już się nie interesuje rodziną! Chodzi gdzieś i nas okłamuje. Martwię się o niego. Co on robi całymi dniami?! Ma coraz gorsze oceny! Może ćpa?!
Mąż pokręcił głową
Nieraz nabijał się ze mnie, nazywając mnie „mamą helikopterem”, bo wciąż monitorowałam sytuację.
– Nie ćpa. To dobry chłopak. Taki wiek. Po prostu szuka nowych autorytetów.
Wcale mnie to nie pocieszało. Autorytetem to może być papież, nauczyciel albo jakiś wartościowy artysta. Na naszym osiedlu jakoś nie zauważyłam dotąd nikogo, komu mogłabym przypisać taki tytuł. Roiło się za to od cwaniaczków i obawiałam się, że to te lokalne sławy mogły tak odciągać jego uwagę od rodziny i nauki.
Martwiłam się, ale jednocześnie wiedziałam, że moje próby wpływania na niego przynoszą odwrotny skutek i Piotrek zamiast zrozumieć, że się o niego troszczę, uciekał od zaborczej matki. Nie miałam zatem innego wyjścia, jak odpuścić. Piotrek wychodził, nie zwierzał mi się, a ja pilnowałam, żeby wracał o przyzwoitych porach i nie zawalił szkoły.
– Rozumiem, że średnia ci trochę spadła, bo to już liceum, jednak błagam, panuj nad tym! Nie będę ci sprawdzać zeszytów, bo jesteś już starym koniem, ale nie rób żadnych głupot, bo będziesz powtarzał klasę! Jeśli chcesz się dostać na studia…
– Mamuś… nie męcz mnie, proszę! Mam ważniejsze sprawy na głowie niż studia za sto lat… – odpowiadał.
– Jakie sprawy?
– No… moje!
Miałam ochotę go udusić
Zapewniał, że ma wszystko pod kontrolą. Mimo to nie widziałam nigdy, żeby siedział nad książkami. Za to codziennie po szkole znikał na dobrych kilka godzin, a ja nie miałam pojęcia, gdzie jest i co robi.
– Co ja mam zrobić z tym dzieciakiem!? – narzekałam Mirze, mojej sąsiadce i przyjaciółce, której syn przyjaźnił się z Piotrkiem od lat.
– Nie wiem, co mogę ci powiedzieć. Jacek twierdzi, że Piotrek od jakiegoś czasu już się z nim tak nie trzyma. Wydaje mi się, że się pokłócili, ale Jacek też mi się nie zwierza. Może po prostu Piotrek znalazł jakieś nowe towarzystwo.
– Ale jakie? Mam ochotę śledzić go po szkole i wreszcie dowiedzieć się, gdzie znika na całe dnie.
– Nie rób tego, to na pewno się źle skończy! – powstrzymała mnie, choć ja sama dobrze wiedziałam, że to nie jest najlepszy pomysł.
Nie podobało mi się to, w jakiej jestem sytuacji
Czekałam tylko na telefon od dyrektora, wzywający mnie na dywanik. W głębi duszy miałam nadzieję, że tak się stanie, bo wtedy przynajmniej dowiedziałabym się, co się dzieje. Pewnego dnia prosto po pracy poszłam na zakupy do sklepu po przeciwnej stronie miejskiego parku. Już z oddali zauważyłam grupę ubranej na czarno młodzieży. Wśród nich była jakaś przytulona para, dwóch chłopaków miało na plecach futerały z gitarami… Kiedy przechodziłam obok, zauważyłam, że chłopakiem, który przytula dziewczynę, jest mój Piotrek! Był w nią tak zapatrzony, że nawet mnie nie zauważył, a reszty towarzystwa nie znałam nawet z widzenia, więc nie miał mnie kto zdemaskować. Zrobiłam zakupy i wróciłam inną trasą, żeby nie mijać ich po raz drugi. Kiedy wróciłam, Piotrek był już w domu.
– Mamo, a ty co tak późno? Już miałem zamiar wzywać policję!– zażartował, bo zwykle to ja witałam go takimi słowami.
- Byłam w sklepie za parkiem. Nie widziałeś mnie po drodze?
– Nie… – Piotrek ewidentnie się speszył.
– Fajna ta dziewczyna… Szkoda, że mi jej nie przedstawiłeś.
Piotrek spuścił głowę zawstydzony
Miałam wrażenie, że nie odpowie, ale okazało się, że podpaliłam lont bomby, która po chwili wybuchła.
– Mamo, chciałem powiedzieć ci już wcześniej, ale trochę się bałem. Nie wiedziałem, jak zareagujesz…
– Na to, że się z kimś spotykasz? To chyba nic dziwnego. Nie rozumiem, po co się kryjesz. Chętnie wysłucham, co ci leży na sercu. Przecież wiesz.
Piotrek westchnął ciężko, a ja postanowiłam pociągnąć temat. Czułam, że coś leży mu na wątrobie i chciałam się dowiedzieć, co takiego ukrywa. Znałam go dobrze – ostatnie miesiące jego buntu i dziwnych zachowań musiały być wynikiem jakiejś sytuacji, o której nie chciał mówić.
– Chodzi o to, że Marlena była dziewczyną Jacka. On zaczął się z nią spotykać już we wrześniu. Zachowywał się jak cwaniak. Opowiadał o niej, jak o jakiejś pierwszej lepszej lasce, którą zamierza… no wiesz – zaczerwienił się.
– Domyślam się.
– A ja naprawdę się w niej zakochałem. Marlena śpiewa w szkolnym zespole rockowym. Ma niesamowity głos i jest… jest naprawdę świetna. Szukali perkusisty, więc oczywiście się zgłosiłem i kiedy się bliżej poznaliśmy, zupełnie straciłem dla niej głowę. Nie wiedziałem, jak to powiedzieć Jackowi. Kiedy się okazało, że Marlena też jest mną zainteresowana, poszedłem do niego i powiedziałem mu prawdę. A on…
– Wściekł się?
– Nie… przestał się do mnie odzywać. Myślę, że uważa mnie za ostatniego zdrajcę. Ale ja nie mogłem inaczej. Kocham Marlenę. Gramy razem w zespole i jestem taki szczęśliwy. Tylko mam wyrzuty sumienia z powodu Jacka.
Spojrzałam na niego zauroczona tą historią. Było w niej wszystko, co konieczne do książkowego romansu: przeciwności losu, zauroczenie od pierwszego wejrzenia, pasja i konflikt! Oto mój mały chłopiec stał się prawdziwym mężczyzną, zdolnym poświęcić wszystko dla kobiety. Wiedziałam, że trudno mu było o wszystkim mi powiedzieć, bo tak jak on od lat przyjaźnił się z Jackiem, tak jak przyjaźniłam się z mamą Jacka. Pewnie sądził, że go potępię.
– Myślę, że powinieneś porozmawiać z Jackiem. Jeśli jest prawdziwym przyjacielem, zrozumie. Emocje już opadły.
Piotrek spojrzał na mnie smutnym wzrokiem. Wiedziałam, że wolałby uniknąć konfrontacji, jednak zależało mu na wieloletniej przyjaźni. Poza tym to, że tak bardzo się przede mną zamknął, pokazywało, jak bardzo mu to ciążyło i jak wielkie miał wyrzuty sumienia. Nie odpowiedział nic, ale czułam, że o tym pomyśli. Następnego dnia Piotrek wstał, wziął szybki prysznic i nawet nie wszedł do kuchni na śniadanie. Chwycił tylko jabłko na drogę.
Ciekawość, co zamierza zrobić z tym fantem, dosłownie mnie zżerała, ale nie zamierzałam się narzucać swoimi pytaniami. Wróciłam po południu z pracy i nie zastałam Piotrka w domu. Wrócił godzinę później. Wszedł do kuchni i spojrzał na mnie. Miał podbite oko.
– Jezus Maria! Co się stało?!
– Załatwiłem sprawę! – powiedział z uśmiechem. – Dał mi w mordę, bo zasłużyłem, i już wszystko gra między nami.
Nie mogłam uwierzyć. Piotrek był ewidentnie zadowolony z tego, jak potoczyła się ich rozmowa. Do wieczora miał wyśmienity nastrój. Oglądał z nami telewizję, śmiał się i gadał jak nakręcony. Opowiadał o Marlenie, szkole, zespole i planach. Miałam wrażenie, że wrócił mój dawny Piotruś i nie mogłam się nim nacieszyć.
– A może chcielibyście ją poznać, co?
– Marlenę? Oczywiście, z przyjemnością.
Kilka dni po „rozmowie”, spotkałam na klatce Mirę
Następnego dnia upiekłam ciasto i lekko się umalowałam. Skoro miałam poznać potencjalną synową, chciałam zrobić miłe wrażenie. Myślałam, że jest pewną siebie, może nawet zadziorną dziewczyną i trochę się bałam, że się nie polubimy.
– Dzień dobry – powiedziała nieśmiało, gdy weszli do przedpokoju, i wręczyła mi bukiecik kwiatów. – Miło mi państwa poznać. Piotrek dużo o państwu opowiadał. Szczególnie o pani.
Byłam oczarowana. Marlena okazała się przemiłą i ciepłą dziewczyną. Nie dziwiło mnie wcale, że zauroczyła zarówno Jacka, jak i Piotrka. Ja sama nie mogłam przestać się nią zachwycać. Piotrek chętnie zapraszał ją do nas do domu i czasem nawet zdarzało się, że się razem uczyli. Marlena była bardzo sumienna i potrafiła także Piotra ustawić do pionu, kiedy czekał ich jakiś trudniejszy sprawdzian. Kilka dni po „rozmowie” chłopaków, spotkałam na klatce Mirę.
– Kochana, tak mi wstyd! Wiem, że Jacek podbił oko twojemu Piotrkowi…
– Spokojnie, Mira. Chłopaki załatwili to między sobą. Piotr twierdzi, że mu się należało, więc nic nam do tego. Takie męskie porachunki. Wpadnij na kawkę, to sobie poplotkujemy – powiedziałam z uśmiechem, a ona odetchnęła z ulgą, że między nami także wszystko po staremu!
Czytaj także:
Ciotka była taką jedzą, że mąż uciekł od niej na tamten świat. Ciągnęliśmy losy, u kogo nocuje
Mój mąż miał kompleks - on był robotnikiem, ja lekarką. To dlatego usprawiedliwiał przemoc
Syn jest ode mnie młodszy o 13 lat. Jego matka zginęła w wypadku, ja już wtedy znałam jego ojca