Od najmłodszych lat byłyśmy z Moniką nierozłączne. Szkoła podstawowa, liceum, studia – wszędzie razem. Pamiętam, jak w liceum trzymałyśmy się za ręce przed egzaminem maturalnym, przekonując się nawzajem, że damy radę. Albo kiedy po rozstaniu z pierwszym chłopakiem Monika przybiegła do mnie z pudełkiem lodów, gotowa wspierać mnie przez całą noc.
Codzienność była prosta, ale szczęśliwa. Pracuję jako grafik komputerowy w małej agencji reklamowej, a Piotr, mój mąż, jest inżynierem budowlanym. Nasze życie jest ciche i spokojne, chociaż od czasu do czasu zdarzają się kłótnie, jak to w każdym małżeństwie. Moja matka zawsze była blisko, gotowa do pomocy, chociaż często wtrącała się w nasze sprawy, co bywało uciążliwe.
– Kiedy w końcu dasz mi wnuki? – pytała co rusz, a ja z uśmiechem odpowiadałam, że wszystko w swoim czasie.
Dostałam niepokojący telefon
Pewnego dnia telefon z tajemniczej instytucji przyniósł wiadomość, która zburzyła mój spokój. Zadzwonił wczesnym rankiem, kiedy byłam jeszcze zaspana. Odebrałam bez zastanowienia.
– Dzień dobry. Chciałbym porozmawiać o pani niespłaconych należnościach – powiedział głos.
Zamarłam. Przez chwilę myślałam, że to jakiś głupi żart.
– Przepraszam, jakie należności? – zapytałam, czując, jak serce zaczyna bić szybciej.
– Mamy w systemie kilka niespłaconych pożyczek na pani nazwisko. Chciałem zapytać, kiedy planuje pani uregulować zaległości – odpowiedział spokojnie głos w słuchawce.
– To musi być jakaś pomyłka – wykrztusiłam. – Nie brałam żadnych pożyczek.
– Rozumiem, ale mamy tutaj dokładne dane – mówił dalej mężczyzna. – Może pani do nas przyjść, aby to wyjaśnić?
– Oczywiście, przyjadę jak najszybciej – odpowiedziałam, próbując opanować drżenie w głosie. – Dziękuję za informację.
Rozłączyłam się i przez chwilę siedziałam w milczeniu, patrząc na telefon. Myśli kotłowały się w mojej głowie. Jak to możliwe? Kto mógł wziąć chwilówki na moje nazwisko? Chwyciłam telefon i wybrałam numer przyjaciółki. Odebrała po kilku sygnałach.
– Cześć, Ewa! Co się stało? – zapytała radośnie, jakby nic się nie działo.
– Monika, musimy porozmawiać – powiedziałam, starając się utrzymać głos w miarę spokojny. – Ktoś wziął pożyczkę na moje nazwisko.
W słuchawce zapadła cisza. Monika milczała przez dłuższą chwilę.
– Ewa, o czym ty mówisz? – zapytała w końcu, ale w jej głosie zabrzmiała nuta niepewności, której nie mogłam zignorować.
– Dostałam dzisiaj telefon. Podobno mam niespłacone długi, o których nic nie wiem. – zapytałam, czując narastające napięcie.
– To absurd – odpowiedziała Monika, ale jej głos wydawał się drżeć. – Na pewno to jakieś nieporozumienie.
W jej słowach było coś, co mnie niepokoiło. Coś, co sprawiało, że moje zaufanie do niej zaczynało się kruszyć. Postanowiłam, że muszę zobaczyć się z Moniką twarzą w twarz. Umówiłam się z nią na spotkanie. Monika przyszła spóźniona. Zajęła miejsce naprzeciwko mnie, unikając mojego wzroku.
– Ewa, naprawdę nie wiem, o co chodzi z tymi pożyczkami – zaczęła, zanim zdążyłam coś powiedzieć. Jej głos był nienaturalnie spokojny.
– Monika, musisz mi powiedzieć prawdę – odpowiedziałam, patrząc jej prosto w oczy. – Ta firma twierdzi, że mam niespłacone zaległości na moje nazwisko. Czy masz z tym coś wspólnego?
Jej twarz przez chwilę pozostała bez wyrazu, ale potem zauważyłam, jak zaczynają jej drżeć ręce.
– Ewa, przysięgam, to nie ja – powiedziała, ale jej głos był pełen napięcia. – To musi być jakieś nieporozumienie.
Nie mogłam tego dłużej znieść. Pochyliłam się w jej stronę, starając się zachować spokój.
– Monika, znamy się od lat. Byłyśmy jak siostry. Jak możesz patrzeć mi w oczy i kłamać? – zapytałam, czując, jak łzy napływają mi do oczu.
Monika opuściła wzrok. Przez chwilę wydawało mi się, że może rzeczywiście jest niewinna, ale potem jej słowa rozwiały moją nadzieję.
– Prawda jest taka, że… – zaczęła, ale głos jej się załamał. – Miałam problemy finansowe i nie wiedziałam, co robić.
Czułam, jak moje serce zaczyna bić szybciej, a gniew wzbiera we mnie jak fala.
– Więc postanowiłaś ukraść moją tożsamość? – zapytałam, nie wierząc własnym uszom. – Jak mogłaś?
Monika zaczęła płakać, ale moje współczucie dla niej zniknęło w mgnieniu oka. Czułam tylko gniew i rozczarowanie. To była osoba, której ufałam najbardziej na świecie, a ona zdradziła mnie w najgorszy możliwy sposób.
Moje zaufanie zniknęło w mgnieniu oka
– Ewa, proszę, pozwól mi to wyjaśnić… – zaczęła, ale ja wstałam, nie chcąc słuchać ani słowa więcej.
– Nie ma już nic do wyjaśnienia, Monika. Zawiodłaś mnie jak nikt inny.
Odwróciłam się i wyszłam z kawiarni, zostawiając ją za sobą. Wiedziałam, że to dopiero początek mojej walki o odzyskanie dobrego imienia, ale czułam, że straciłam coś znacznie ważniejszego – zaufanie do osoby, którą uważałam za część swojej rodziny.
Następnego dnia umówiłam się na spotkanie z moim prawnikiem. Był on nie tylko doskonałym specjalistą, ale również przyjacielem rodziny, który zawsze potrafił znaleźć wyjście z najtrudniejszych sytuacji.
– Ewa, musimy to rozegrać bardzo ostrożnie – powiedział Mariusz, kiedy siedzieliśmy w jego biurze. – Jeśli Monika rzeczywiście zaciągnęła te chwilówki na twoje nazwisko, może to mieć poważne konsekwencje.
Słuchałam go uważnie, starając się zrozumieć, co mówi, ale w mojej głowie wciąż huczały słowa Moniki. Jak mogła zrobić coś takiego?
– Co możemy zrobić? – zapytałam, czując, jak dopada mnie bezsilność.
Mariusz pochylił się w moją stronę, patrząc mi prosto w oczy.
– Musimy zebrać dowody – powiedział stanowczo. – Czy masz jakieś dokumenty, które mogłyby wskazywać na to, że Monika była zaangażowana w te działania?
Przypomniałam sobie o naszych wspólnych chwilach, kiedy Monika korzystała z mojego komputera, gdy podawała swoje dane do moich formularzy. Wszystko, co kiedyś wydawało mi się niewinne, teraz nabrało zupełnie nowego znaczenia.
– Tak, mam kilka rzeczy, które mogą być pomocne – odpowiedziałam, wyciągając z torby dokumenty i zapiski, które zebrałam po rozmowie z bankiem.
Mariusz przyjrzał się im uważnie.
– To dobry początek – powiedział. – Zaczniemy od tego. Skontaktuję się z nimi i poproszę o więcej informacji. Musimy również zebrać dowody na to, że to nie ty zaciągałaś te pożyczki.
Czułam, że mój świat zaczyna się walić. Wszystko, co do tej pory wydawało się pewne i stabilne, nagle stało się niepewne. Ale wiedziałam, że muszę walczyć. Nie tylko dla siebie, ale również dla mojego męża i matki, którzy nie zasługiwali na to, by być wciągniętymi w tę sytuację.
Zdradziła mnie własna przyjaciółka
Kilka dni później Mariusz zadzwonił do mnie z nowymi informacjami.
– Ewa, mam dla ciebie coś, co może cię zainteresować – powiedział, a w jego głosie słychać było napięcie.
Umówiłam się z nim na spotkanie, a kiedy usiedliśmy w jego biurze, przedstawił mi dokumenty, które jednoznacznie wskazywały na winę Moniki.
– To są dowody, które wskazują, że Monika zaciągała pożyczki na twoje nazwisko – powiedział Mariusz, podając mi papiery.
Patrzyłam na dowody z mieszanką gniewu i bólu. To była prawda. Monika naprawdę mnie zdradziła. Musiałam jednak walczyć dalej, by odzyskać swoje dobre imię.
Wieczorem tego samego dnia, kiedy wróciłam do domu, wiedziałam, że muszę porozmawiać z Piotrem i matką. Usiadłam z nimi w salonie, czując, jak narasta we mnie napięcie.
– Muszę wam coś powiedzieć – zaczęłam, czując, jak łzy napływają mi do oczu. – Monika… Monika ukradła moją tożsamość i zaciągnęła długi na moje nazwisko.
Piotr spojrzał na mnie z niedowierzaniem, a matka wyraźnie zbladła.
– Co? Jak to możliwe? – zapytał Piotr, chwytając mnie za rękę.
– Dostałam telefon – odpowiedziałam, opowiadając im o całej sytuacji. – Byłam u Mariusza i mamy dowody, że to ona.
Mama zasłoniła usta ręką, a w jej oczach pojawiły się łzy.
– Ewa, tak mi przykro… – powiedziała cicho.
– Co teraz zrobimy? – zapytał Piotr, patrząc mi prosto w oczy. – Jak możemy ci pomóc?
Spojrzałam na nich, czując mieszankę gniewu i bólu. Wiedziałam, że muszę walczyć, ale potrzebowałam ich wsparcia.
– Muszę skonfrontować się z Moniką jeszcze raz, ale tym razem z Mariuszem – powiedziałam stanowczo.
– Musimy zmusić ją do przyznania się i wzięcia odpowiedzialności za to, co zrobiła.
Piotr przytulił mnie mocno, a mama podeszła do mnie, trzymając moją rękę.
– Jesteśmy z tobą, Ewa – powiedziała ciepło. – Razem to przetrwamy.
Czułam, że mimo wszystko mam wokół siebie ludzi, którzy mnie kochają i wspierają. To dodawało mi sił do dalszej walki.
Kilka dni później umówiłam się z Moniką na spotkanie w obecności Mariusza. Była wyraźnie zestresowana, a kiedy weszła do pokoju, unikała mojego wzroku.
– Monika, musimy porozmawiać – powiedział Mariusz, zaczynając spotkanie. – Mamy dowody, które jednoznacznie wskazują na to, że to ty zaciągałaś chwilówki na nazwisko Ewy.
Monika zbladła, a w jej oczach pojawił się strach. Wiedziała, że nie ma już ucieczki.
– Miałam problemy finansowe i nie wiedziałam, co robić. To było jedyne wyjście, jakie widziałam.
Czułam, jak łzy napływają mi do oczu, ale starałam się je powstrzymać. To było zbyt bolesne.
– Dlaczego mi nie powiedziałaś? – zapytałam, patrząc na nią z mieszanką gniewu i rozczarowania. – Mogłyśmy razem znaleźć rozwiązanie.
– Nie chciałam cię obciążać swoimi problemami.
Mariusz wziął głęboki oddech i spojrzał na mnie.
– Ewa, teraz musimy zdecydować, co dalej – powiedział. – Możemy zgłosić sprawę na policję albo spróbować rozwiązać to polubownie.
Patrzyłam na Monikę, czując, jak mój gniew powoli ustępuje miejsca smutkowi. Wiedziałam, że niezależnie od tego, co zdecyduję, nasza przyjaźń już nigdy nie będzie taka sama.
– Chcę, żebyś wzięła odpowiedzialność za swoje czyny – powiedziałam w końcu, patrząc prosto na Monikę. – Ale nie chcę cię zniszczyć. Znajdźmy sposób, żeby to naprawić.
Monika skinęła głową, a łzy płynęły jej po policzkach.
– Dziękuję – powiedziała cicho. – Obiecuję, że zrobię wszystko, żeby to naprawić.
Po tym spotkaniu musiałam zmierzyć się z nową rzeczywistością. Monika zaczęła spłacać długi, a ja starałam się odzyskać swoje dobre imię. To było trudne i bolesne, ale wiedziałam, że muszę iść dalej.
Relacje z Piotrem i Ireną stały się jeszcze silniejsze. Wiedziałam, że mogę na nich liczyć, niezależnie od tego, co się stanie. Byli moją podporą, moim oparciem w najtrudniejszych momentach.
Ale z Moniką było inaczej. Nasza przyjaźń została nieodwracalnie zniszczona. Chociaż obie starałyśmy się to naprawić, nic już nie mogło być takie jak wcześniej. Straciłam zaufanie do osoby, którą uważałam za część swojej rodziny. Zastanawiałam się, jak teraz będzie wyglądało moje życie bez niej.
– Zaufanie to coś, co buduje się przez lata, ale można je stracić w mgnieniu oka – powiedziałam kiedyś do Piotra, kiedy siedzieliśmy wieczorem na kanapie. – Ale muszę wierzyć, że jeszcze kiedyś będę mogła komuś zaufać.
Ewa, 36 lat
Czytaj także:
„Żona rozstawia mnie po kątach, a ja nie pisnę nawet słowa. Może i jestem pantoflarzem, ale lubię święty spokój”
„Narzeczona na emigracje, by zarobić na wesele. Zamiast kasy, przywiozła nową rodzinę”
„Stara matka była dla moich braci niewygodna. Woleli oddać ją do przytułku, niż zapewnić godną starość”