Na zewnątrz panował siarczysty ziąb – temperatury w nocy były już ujemne, więc niedługo można było spodziewać się wokół białego puchu. Dawno nie widziałem tak okropnych warunków pogodowych.
Najchętniej zostałbym w ciepłym mieszkaniu, ale musiałem ruszyć się z miejsca. W pobliskim paczkomacie czekała na mnie paczka do odebrania.
Była naprawdę atrakcyjna
Trzeba było przejść się kawałek piechotą. Przeklinając pod nosem fatalne warunki, wypełniłem swoje zadanie i przemrożony do szpiku kości udałem się w kierunku domu.
Przechodząc na skróty przez mały park, nagle stanąłem jak wryty. To, co zobaczyłem, kompletnie mnie zaskoczyło. Między wysokimi drzewami przechadzała się samotna kobieta. Wyglądała, jakby właśnie wymknęła się z jakiejś imprezy kostiumowej – miała na sobie tylko elegancką suknię w granatowym kolorze i praktycznie nic więcej.
Mogłem ją zignorować i iść dalej swoją drogą, ale coś mnie powstrzymało. Taki już jestem – zawsze muszę się zainteresować. No i trzeba przyznać, że była naprawdę atrakcyjna.
– Przepraszam! – krzyknąłem do niej, wymachując dłonią. – Czy coś się stało?
Bez wahania ruszyłem w jej stronę, instynktownie szykując się do zdjęcia ciepłych rzeczy. Rozluźniłem szalik na szyi i zacząłem odpinać guziki płaszcza, żeby w razie czego móc ją nim przykryć. Gdy nasze spojrzenia się spotkały, zobaczyłem w jej oczach dezorientację, która tylko potwierdziła moje obawy o jej stan.
– Halo, niech pani słucha! – zawołałem ponownie. – W taki mróz można się wykończyć! – krzyknąłem z troską.
Spojrzała na mnie badawczo, po czym zaprzeczyła ruchem głowy.
– Nie zgadza się pani z tym?! – zareagowałem głośno. – Przecież straszny ziąb dzisiaj!
Odruchowo chwyciłem jej dłonie. Były zimne jak lód – aż przeszedł mnie dreszcz. Szarpnęła się i cofnęła ręce, najwyraźniej przestraszona tym nieoczekiwanym gestem. W sumie nic dziwnego – nikt nie lubi, gdy dotyka go nieznajomy.
– Czy wszystko w porządku? Może ktoś panią zaatakował albo coś ukradł? – próbowałem naprawić sytuację, zadając kilka szybkich pytań. Okryłem jej ramiona swoją kurtką i dodałem: – Niech mi pani powie, co się stało. Zaraz wezwę jakąś pomoc.
Na początku nie chciała się zgodzić, ale w końcu przyjęła mój płaszcz, podczas gdy ja trząsłem się z zimna obok, przestępując niespokojnie z jednej nogi na drugą. Próbowałem odblokować komórkę, ale moje zmarznięte palce nie dawały rady, a telefon i tak nie działał w tym mrozie.
Wypuściłem powietrze z głośnym westchnieniem.
– Mam mieszkanie całkiem blisko stąd. Moglibyśmy tam pójść, żeby mogła pani wykonać jakiś telefon – powiedziałem.
Podziwiałem jej niezwykłą urodę
Rozumiałem, jak to może wyglądać – obcy mężczyzna zapraszający do siebie napotkaną w parku kobietę zapewne wydaje się podejrzany i niebezpieczny. Ale co innego mogłem zrobić w tej sytuacji? Nigdy wcześniej nie stanąłem oko w oko z przepiękną, skąpo ubraną dziewczyną podczas mroźnej nocy.
A ta była wyjątkowo urzekająca. Patrząc na nią coraz dłużej, dostrzegałem kolejne detale jej niezwykłej urody. Porcelanowa skóra, oczy o barwie nieba i prawie srebrzyste włosy. Ten kolor fryzur ostatnio króluje w modzie – przynajmniej tak przekonywała mnie niedawno moja siostra, kiedy pozwoliłem sobie zakpić z jej przesadnie rozjaśnionych kosmyków...
– Nie, naprawdę nie ma takiej potrzeby – powiedziała kobieta, odzywając się pierwszy raz. Jej subtelny, ledwo słyszalny głos ginął w podmuchu chłodnego wiatru. – Wszystko w porządku, po prostu się przechadzam i niedługo wracam do domu.
– To naprawdę nic wielkiego – przekonywałem. – Jeśli mogę w czymś pomóc, proszę powiedzieć. Nie wybaczyłbym sobie, gdybym panią tak zostawił! – Szczerze mówiąc, sam nie byłem pewien, czy kieruje mną czysta chęć pomocy, czy może szukam wymówki, by ją bliżej poznać. – Może jednak wstąpi pani do mnie? – zaproponowałem ponownie.
W słabym świetle parkowej latarni dostrzegłem, jak błysnęły jej oczy. Były nie tylko piękne, ale miały w sobie coś magicznego. Lśniły podobnie jak oszronione gałęzie drzew, które wisiały nad nami.
– Dobrze – odparła.
Przytaknąłem i poszedłem pierwszy, pokazując kierunek. Mówiłem bez przerwy, próbując ją przekonać o moich dobrych intencjach. Tak bardzo skupiłem się na gadaniu, że nie zauważyłem, kiedy przestałem słyszeć drugą parę kroków na lodowatej dróżce. Gdy się obejrzałem, nikogo za mną nie było.
Zobaczyłem tylko moje okrycie rzucone na pobliską ławeczkę. Zdezorientowany podniosłem płaszcz, rozglądając się dookoła.
Nie mogłem pojąć, jak ta pani zdołała tak błyskawicznie zniknąć mi z oczu. Patrzyłem uważnie, ale nie zauważyłem żadnych śladów jej obecności. Miałem dylemat – może trzeba zgłosić odpowiednim służbom, że po parku chodzi zziębnięta kobieta? W końcu nie wypadało zignorować takiej sytuacji.
Nikt nie odnalazł tej kobiety
Po wszystkim przyszło mi spędzić cały wieczór na posterunku, gdzie musiałem relacjonować całe zajście policjantom. Patrząc na ich niedowierzające miny podczas mojej opowieści, sam zacząłem się zastanawiać – może ta piękna tajemnicza kobieta była jedynie wytworem mojej wyobraźni?
Nikt nie odnalazł tej kobiety, zakładając że ktokolwiek próbował ją odszukać. Ale to nie był finał tej opowieści. Dość prędko dotarło do mnie, że dzieje się tu coś dziwnego. Z dnia na dzień po tym, jak spotkałem zagadkową kobietę, mój przytulny apartament z ogrzewaniem przestał przypominać ciepłe gniazdko. Wszystko działo się powoli i początkowo wcale tego nie dostrzegałem.
Byłem wtedy zawalony robotą przy pewnym audycie, do domu docierałem późno i od razu zasypiałem wykończony. Każdego poranka budziłem się cały zmarznięty, mimo przykrycia. Na początku myślałem, że to po prostu efekt przepracowania albo jakieś przeziębienie – w końcu biegałem wtedy na dworze bez porządnego okrycia. Ale to nie była prawdziwa przyczyna.
Dopiero kiedy zobaczyłem, jak na szybie mojego okna, i to po wewnętrznej stronie, pojawiły się piękne lodowe wzory, dotarło do mnie, że coś tu jest mocno nie tak. Walczyłem z problemem jak mogłem, ale temperatura w mieszkaniu była nie do zniesienia – warunki były naprawdę nie do wytrzymania.
– Może jeszcze raz spróbuj skontaktować się ze spółdzielnią – zasugerowała siostra. – Jak nie pomoże, pakuj manatki i przyjeżdżaj do mnie. I tak nie masz lepszego wyjścia.
Właściwie sam już wcześniej o tym myślałem. Ale ponieważ był już wieczór, uznałem, że jakoś przetrzymam do rana.
– No dobra – odpowiedziałem. – Jutro się pojawię. Mam nadzieję, że przygotujesz coś smacznego – zażartowałem. – Należy mi się porządne przyjęcie!
– Ta, jasne! - odburknęła moja niemożliwa siostra.
Koszmarnie wspominam tę noc. Mimo że włączyłem wszystkie dostępne farelki i otuliłem się grubą warstwą pościeli, wciąż trzęsłem się z zimna. Temperatura w mieszkaniu spadła tak bardzo, że przypominało to warunki na zewnątrz – widziałem własny oddech i obserwowałem, jak na przedmiotach wokół tworzy się lodowa powłoka. To jednak nie był koniec nieprzyjemności.
Podczas bezsennego leżenia dotarło do mnie, że ktoś lub coś jest w pobliżu. Takie przeczucie pojawiało się już wcześniej, ale starałem się je wypierać z myśli. O tej porze jednak, w głębokich godzinach nocnych, nawet najbardziej nieprawdopodobne scenariusze zaczynają nabierać realnych kształtów.
– Ktoś tu jest? – zawołałem w mrok, choć rozum podpowiadał mi, żeby milczeć.
I nagle mrok poruszył się, a jego oczy zalśniły... niczym kryształki zamarzniętej wody. Dostrzegłem białą jak śnieg twarz, jasną czuprynę i smukłe ręce. Miałem pewność, że są zimne jak lód... Dokładnie takie same jak wtedy, gdy po raz pierwszy je poczułem. Poderwałem się gwałtownie z miejsca.
– Poznaję cię – powiedziałem do dziewczyny, którą spotkałem wcześniej w parku. – Jakim cudem znalazłaś się u mnie?
Spojrzała w moją stronę, przechylając głowę w zamyśleniu.
– Sam mnie przecież zaprosiłeś – odpowiedziała.
Norbert, 26 lat
Czytaj także:
„Dom odziedziczony po cioci był jak szczęśliwy los od życia. Zniszczony budynek krył jednak dużo niepokojących sekretów”
„Zawsze oczekiwałam od życia czegoś więcej niż mąż z najniższą krajową. Chciałam chociaż raz poczuć trochę luksusu”
„Przyszła teściowa złożyła mi propozycję nie do odrzucenia. Myślałam, że mnie testuje przed ślubem, ale myliłam się”