„Toksyczna teściowa niszczyła moją żonę. Przede mną zgrywała troskliwą mamusię, a własną córkę zaszczuła do granic”

Toksyczna teściowa fot. iStock by Getty Images, fizkes
„– Matka od zawsze wmawiała mi, że skończę jako stara panna i żaden mężczyzna nie spojrzy na mnie przychylnym okiem. Kiedy zauważyła, że mam chłopaka, stwierdziła, że to ona musi sprawić, byś został przy mnie. Inaczej na pewno byś mnie rzucił”.
/ 19.06.2024 13:15
Toksyczna teściowa fot. iStock by Getty Images, fizkes

Matka mojej małżonki chyba nie potrafiła funkcjonować bez naszego towarzystwa. Niespodziewane wpadanie „na kawkę” stały się już niemal tradycją. Co najmniej cztery razy w tygodniu! Zazwyczaj wtedy, kiedy wracałem padnięty po robocie i marzyłem tylko o tym, by w ciszy i spokoju rozłożyć się na sofie, poczytać jakieś czasopismo, a potem spędzić trochę czasu z moim synkiem. Ale nie ma tak dobrze! Akurat przed szóstą po południu matka żony kończyła plotkowanie u swojej przyjaciółki, mieszkającej na sąsiednim blokowisku i wpadała do nas po drodze.

– A co tam gotujecie, co? – zaglądała do garnków. – Słuchaj Alu, nie dziw się, jeśli Wojtek zacznie szukać innej baby, jak będziesz mu podawać takie paćki – rzuciła przy mnie. – To nie jest rosół, tylko rozwodnione siki. Inaczej cię uczyłam gotować. A ten wasz Piotrek jak chodzi do przedszkola ubrany? Jak dziecko stróża. Powinnaś się lepiej przykładać do swojej roli – ganiła Alę.

Nie dało się tego znieść. W większości przypadków ledwo padło kilka słów, a ja już uciekałem do drugiego pomieszczenia. Kiedy marudzenie teściowej docierało do mnie nawet tam, po prostu cichaczem wymykałem się z chaty. Alicja nie miała jednak dokąd uciec. Od dziecka matka non stop wytykała jej błędy. Czepiała się, że córka przynosi do domu piątki zamiast szóstek, wybrała kierunek humanistyczny, a nie techniczny, po którym znalazłaby dobrą robotę, zapuszcza fryzurę, a powinna ją skrócić i tak w kółko...

Od początku matka dawała jej popalić

Alicja zawsze miała problem ze spełnianiem oczekiwań swojej rodzicielki. Mam wrażenie, że moja teściowa po prostu wymyśliła sobie w swojej głowie kompletnie inne dziecko niż to, które w rzeczywistości przyszło na świat. Z tego powodu ciągle chodziła niezadowolona.

Na dodatek Alicja jest jedynaczką. Zatem cały ten jad wylewał się tylko i wyłącznie na nią. Dopóki mój teść był wśród żywych, starał się jeszcze jako tako ochraniać swoją córeczkę. Nie zgadzał się, aby małżonka tak często nas odwiedzała, stawał murem za Alicją, kiedy matka zaczynała ją przy wszystkich ganić. Niestety dwa lata temu dopadł go udar i odszedł z tego świata.

– Nic dziwnego, mając taką żonę – kiedyś niechcący powiedziałem w obecności Ali.

Moja ukochana nie gniewała się na mnie za te słowa. Świetnie zdawała sobie sprawę, że mówiłem prawdę. Jej mama miała zdolność doprowadzenia do szewskiej pasji dosłownie każdego. Niestety Alicja nie była na tyle silna i asertywna, aby postawić swojej rodzicielce wyraźne granice.

Teściowa dała mi święty spokój, co jest dla mnie sporym zaskoczeniem. Już od samego początku przypadłem jej do gustu. Kiedy pierwszy raz pojawiłem się u niej w mieszkaniu, zaraz po tym jak poznałem Alicję, rozpieszczała mnie jak nikt inny wcześniej.

– Może skusisz się na kawałek mojej szarlotki? – zaświergotała. – Spójrz, upiekłam kurczaka według przepisu, który znalazłam w telewizji. Wyszedł przepyszny. Jeśli będziesz miał ochotę, to mogę ci go przyrządzać do pracy. Wystarczy, że wpadniesz do mnie z samego rana i zabierzesz go w pojemniczku.

Przede mną udawała troskliwą

Długo głowiłem się nad tym, jaki jest sens tego wszystkiego. Dlaczego kobieta, która jest taka władcza, okazuje mi jednocześnie tyle sympatii? Na szczęście Alicja szybko rozwiała moje wątpliwości.

– Przez całe życie wmawiała mi, że zostanę starą panną i żaden mężczyzna nie będzie mnie chciał, bo mam zbyt krzywe nogi, zbyt mały biust i za piskliwy głos. Robiła wszystko, co w jej mocy, żeby obniżyć moje poczucie własnej wartości. Kiedy więc zobaczyła, że mam chłopaka, doszła do wniosku, że to ona musi sprawić, abyś przy mnie został. W przeciwnym razie na pewno ze mną zerwiesz.

Ta opowieść z początku wydawała mi się całkiem zabawna. Jednak szybko dotarło do mnie, w jak niezdrowym środowisku dorastała moja ukochana. Alicja to cudowna osoba – śliczna, dobra, z wysokimi kwalifikacjami i pracowita. Poza tym genialnie odnajduje się jako mama. Nie potrafiłbym sobie wyobrazić doskonalszej partnerki życiowej. Próby jej matki, aby mnie przy niej zatrzymać, były zupełnie niepotrzebne. Natomiast po naszym weselu sytuacja stała się wręcz nieznośna.

– No i dokąd w te wakacje się wybieramy? – zagadnęła pewnego dnia teściowa, znów przesiadując w naszym mieszkaniu i wytykając Alicji każdy pyłek na regałach.

– Słucham?! My? Wybieramy się gdzieś? – niemal zerwałem się z kanapy.

Chyba nie zostawicie mnie tu samą przez całe dwa tygodnie? – teściowa zrobiła naburmuszoną minę. – Jestem samotną wdową, nie mam towarzysza podróży. A w dodatku mogłabym wam pomóc z małym Piotrkiem.

– Szczerze mówiąc, mamo, to nie jestem przekonana – niepewnie odparła Alicja. – Nasz plan na te wakacje to wyjazd w góry.

Co ty opowiadasz, góry?! – zdenerwowała się teściowa. – Kompletnie bez sensu. Piotruś jest jeszcze za malutki na górskie wędrówki, a poza tym moje kolano ostatnio mi dokucza. Jedziemy na wybrzeże – oznajmiła stanowczo.

– Jeśli chodzi o wakacje nad Bałtykiem, to moim zdaniem lepiej pojechać do Włoch lub Chorwacji – powiedziałem. – Po tym, jak ostatnio przez całe dwa tygodnie padał deszcz, dałem sobie słowo, że nigdy więcej nie spędzę urlopu w polskich kurortach nadmorskich.

– Synku, przecież wiesz, że ja nigdzie za granicę się nie wybieram – odparła moja teściowa. – Sama nie wiem, skąd mi się to wzięło, ale mam taką nieuzasadnioną obawę przed wyjazdami i koniec. Nasz kraj jest tak urokliwy, że nie muszę nigdzie indziej jechać, żeby dobrze odpocząć. Mój świętej pamięci Zdzisiek doskonale to rozumiał. Wy też jakoś dacie radę to zaakceptować…

Muszę ocalić moich najbliższych

Byłem bliski furii. Alicja posłała mi błagalne spojrzenie, prosząc w duchu, abym nie robił sceny. Opamiętałem się wyłącznie przez wzgląd na nią. Zdawałem sobie sprawę, jak ciężko by to zniosła. Lecz w głębi serca wiedziałem, że muszę skończyć z tym toksycznym trójkątem.

– Skarbie, oboje jesteśmy już dorośli, zakładamy własną rodzinę i twoja mama nie powinna nam narzucać, gdzie mamy jechać na urlop – starałem się w spokoju wytłumaczyć żonie moje zdanie.

Wiem doskonale, że ona niszczy nasze życie – Alicja ledwo powstrzymywała łzy. – Ale zwyczajnie nie daję rady stanąć z nią twarzą w twarz – wyznała. – Nie potrafię się jej postawić, ciągle się jej boję, zupełnie jak mała dziewczynka. Czasami się zastanawiam, czy pewnego dnia nie uwierzysz w to, co ona o mnie gada i mnie porzucisz.

– No coś ty – parsknąłem śmiechem i objąłem żonę. – Kochanie, to co mówi twoja matka, nie ma dla mnie kompletnie żadnego znaczenia.

Po tej rozmowie zdałem sobie sprawę, że muszę wykombinować jakieś rozwiązanie, żeby uratować naszą rodzinę. I udało mi się! Po sześciu tygodniach w pracy zaproponowali mi delegację na dwa lata do filii w Niemczech. Pomyślałem sobie: „To nie jest może za daleko, ale zawsze za granicą”. „Jak się tam przeniesiemy, to przez te dwa lata będziemy mieć święty spokój od teściowej”.

– Ona na pewno nie ruszy za nami w taką podróż – przekonywałem moją ukochaną. – Znalazłem w pobliżu świetną polską szkołę dla naszego synka. Zamieszkamy w sporej miejscowości, a do mojej wypłaty dorzucą też niemałe diety każdego dnia. Spokojnie możesz zrezygnować z dotychczasowego zajęcia i na luzie rozejrzeć się tam za jakąś nową robotą.

– W zasadzie całkiem nieźle radzę sobie z niemieckim… – Alicja nie kryła radości.

W końcu udało nam się ją spławić

Zdecydowałem się wyjechać na tę delegację i bez dwóch zdań był to strzał w dziesiątkę jeśli chodzi o moje dotychczasowe wybory życiowe. No, ale jak to bywa, teściowej mało szlag nie trafił, gdy się o tym dowiedziała.

– Wy to potraficie dać mi popalić – lamentowała. – Porywając mojego ukochanego wnusia na dwa lata, skazujecie mnie na samotność! Gdy umrę tak jak mój świętej pamięci Zdzisio, to nawet nie raczycie się zjawić, żeby mnie godnie pochować – usiłowała zrobić córce wodę z mózgu, grając na emocjach.

Tym razem jednak sam postanowiłem pogadać z mamą mojej żony.

– Mamo, to przeze mnie – próbowałem ją udobruchać. – Prezes postawił sprawę jasno. To dla mnie ogromna szansa, jeśli chodzi o rozwój zawodowy. Te dwa lata zlecą niepostrzeżenie, a po powrocie do kraju obejmę o wiele lepsze stanowisko i będę znacznie więcej zarabiać – mijałem się z prawdą. – Jak się nie zgodzę, to po prostu wylecę z roboty. A przecież wiesz, że mamy kredyt hipoteczny na karku. Będziemy wpadać, a kto wie, może ty też nas odwiedzisz…

– O, nie ma mowy! – oburzyła się teściowa. – Ja do Niemiec w życiu nie pojadę.

Tak więc udało nam się to załatwić. Od półtora roku naszym domem jest Berlin. Od tamtej pory tylko trzykrotnie odwiedziliśmy Polskę. Mamusia jeszcze o tym nie wie, ale w planach mamy pozostanie tutaj przez następne dwa lata. A kto wie, może nawet na dłużej... Najistotniejsze jest to, że nareszcie możemy wieść życie po swojemu. Ala jest wyluzowana, myślimy o powiększeniu rodziny. Teściowa nie ma pojęcia, czym się zajmujemy na co dzień, więc nie wtrąca się w nasze sprawy. I niech tak zostanie!

Wojciech, 35 lat

Czytaj także:
„Mąż wolał grać w piłkę nożną, niż zajmować się dzieckiem. Mecze, strzelone bramki i karne, to był tylko początek”
„Mąż i szwagierka mieli ważniejsze sprawy niż opieka nad niedołężną matką. Podmywałam teściową, bo było mi jej żal”
„Wnuczka liczyła, że na 18-stkę sypnę jej od serca kasą. Obraziła się, bo tylko upiekłam jej tort”

Redakcja poleca

REKLAMA