Kiedy planowaliśmy te wakacje, czułam, że będą to nasze najwspanialsze wspólne chwile. Po raz pierwszy mieliśmy całą rodziną wybrać się na wymarzony rejs po Karaibach. Długo odkładaliśmy na niego pieniądze. Mikołaj, mój mąż, od miesięcy mówił o tym z podekscytowaniem, a nasze dzieci, Asia i Paweł, odliczały dni do wyjazdu. To miała być nasza ucieczka od codzienności, szansa na spędzenie czasu razem, bez żadnych obowiązków.
Marzyłam o tym od lat
Dzień przed wyjazdem biegałam po domu, pakując ostatnie rzeczy. Paweł nie mógł się doczekać, żeby zanurzyć się w karaibskich wodach, a Asia opowiadała mi o książkach, które planuje przeczytać na pokładzie. Mikołaj też wydawał się podekscytowany, choć zauważyłam, że ostatnio często jest zamyślony.
Odkąd pamiętam, Mikołaj zawsze był pilnym pracownikiem. Jednak coś w jego głosie i spojrzeniu mówiło mi, że to nie tylko praca jest powodem jego zamyślenia. Postanowiłam jednak nie drążyć tematu przed wyjazdem. Może naprawdę potrzebował odpoczynku.
Na lotnisku czułam, że mimo wszystko nasze wakacje zaczną się dobrze. Widok uśmiechniętych twarzy Asi i Pawła, którzy patrzyli na startujące samoloty, dodawał mi otuchy. W samolocie rozmawialiśmy o miejscach, które chcemy odwiedzić, i o przygodach, jakie nas czekają. Nawet Mikołaj wydawał się bardziej odprężony.
Rejs rozpoczął się od powitalnej kolacji na pokładzie. Statek był ogromny, a widok na ocean zapierał dech w piersiach. Paweł natychmiast zaprzyjaźnił się z grupą chłopców i razem biegali po pokładzie, odkrywając wszystkie zakamarki. Asia siedziała z książką przy basenie, a Mikołaj i ja delektowaliśmy się kolacją na tarasie.
– To będzie cudowny rejs – powiedziałam, patrząc na rozgwieżdżone niebo.
– Oby – odpowiedział Mikołaj, ale w jego głosie wyczułam nutę niepokoju.
Wiedziałam, że te wakacje będą dla nas ważne. Czułam, że mogą przynieść nam wiele radości, ale też obawiałam się, że coś wisi w powietrzu. Coś, co mogło zniszczyć nasze idealne plany. Ale wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak bardzo moje przeczucia okażą się prawdziwe.
Chłonęłam wszystko dookoła
Pierwsze dni rejsu były jak z bajki. Słońce, turkusowa woda i wspaniałe jedzenie. Dzieci były w swoim żywiole, a ja czułam się tak odprężona jak nigdy. Ale Mikołaj... Jego zamyślenie nie znikało.
– Mikołaj, wszystko w porządku? Wyglądasz na zmartwionego – zapytałam, kiedy staliśmy na tarasie, patrząc na ocean.
– Tak, wszystko dobrze. Po prostu stres mnie jeszcze trzyma – odpowiedział, jakby chciał mnie zbyć.
Nie mogłam przestać się martwić. Każdego wieczoru widziałam, jak mąż unika mojego wzroku, jak z trudem ukrywa swoje emocje. Jednej nocy, gdy wróciłam do naszej kajuty, zobaczyłam, że Mikołaj szybko schował telefon.
– Z kim rozmawiałeś? – zapytałam, starając się, żeby mój głos brzmiał neutralnie.
– To tylko kolega z pracy, musieliśmy omówić coś pilnego – odpowiedział, ale jego oczy unikały mojego spojrzenia.
Zaczęłam zastanawiać się, co tak naprawdę się dzieje. Czy to naprawdę tylko praca, czy może coś znacznie poważniejszego? Wiedziałam, że muszę dowiedzieć się prawdy, ale bałam się, co mogę odkryć.
Jak mógł mi to zrobić?
Pewnego wieczoru, gdy dzieci już spały, Mikołaj poszedł na spacer po pokładzie. Postanowiłam to wykorzystać. Wróciłam do naszej kajuty i zaczęłam przeszukiwać jego rzeczy. Serce waliło mi jak młot, gdy natknęłam się na jego telefon.
Chwilę się wahałam, ale ciekawość zwyciężyła. Zajrzałam do wiadomości. To, co zobaczyłam, sprawiło, że nogi się pode mną ugięły. „Kochanie, musimy być ostrożni. Beata niczego nie podejrzewa” – pisał do jakiejś kobiety.
Ręce mi drżały, ale czytałam dalej. „Nie mogę się doczekać, aż znów cię zobaczę. Te dni bez ciebie są nie do zniesienia”. „Kiedy wrócisz, musimy spędzić trochę czasu razem. Tęsknię za tobą.” Kolejne wiadomości były pełne czułości i namiętności, których brakowało mi od dawna.
Łzy napłynęły mi do oczu. Moje serce biło jak szalone, a w głowie miałam tylko jedno pytanie: „Jak mogłeś mi to zrobić, Mikołaj?”
Usłyszałam kroki na korytarzu. Szybko odłożyłam telefon na miejsce i usiadłam na łóżku, starając się opanować drżenie rąk. Mikołaj wszedł do kajuty z uśmiechem, który teraz wydawał mi się fałszywy.
– Beata, wszystko w porządku? – zapytał, widząc moją twarz.
– Tak, jestem tylko trochę zmęczona – skłamałam, próbując utrzymać głos w ryzach.
Nie mogłam uwierzyć, że człowiek, którego kochałam, zdradził mnie. Wszystko zaczęło się układać – jego zamyślenie, unikanie mojego wzroku, te sekrety. Musiałam dowiedzieć się więcej, ale wiedziałam, że to będzie boleć.
Zawiodłam się na nim
Następnego ranka, gdy dzieci poszły na śniadanie, postanowiłam skonfrontować się z Mikołajem. Moje serce biło jak szalone, ale wiedziałam, że nie mogę dłużej udawać, że nic się nie dzieje.
– Mikołaj, musimy porozmawiać – powiedziałam, starając się brzmieć spokojnie.
Spojrzał na mnie z zaskoczeniem, ale usiadł naprzeciwko. Wzięłam głęboki oddech.
– Wczoraj znalazłam twoje wiadomości – zaczęłam, a jego twarz natychmiast zbledła. – Z kimś romansujesz, prawda?
Milczał przez chwilę, a potem spuścił głowę.
– Beato, to nie tak, jak myślisz – zaczął. – To był jeden raz, tylko chwilowa słabość. Przepraszam, proszę, zrozum mnie.
Zamknęłam oczy, czując, jak łzy napływają mi do oczu.
– Jeden raz? A te wszystkie wiadomości? „Kochanie”, „Tęsknię za tobą”? Jak mogłeś mi to zrobić? – głos mi się załamał.
Mikołaj próbował złapać mnie za rękę, ale odsunęłam się.
– Beata, proszę, nie skreślaj mnie – powiedział, patrząc na mnie błagalnie.
Wstałam, czując, że nie mogę dłużej tego słuchać.
– Zdradziłeś mnie, Mikołaj. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę mogła ci wybaczyć – wyszeptałam i wyszłam z kajuty, zostawiając go samego.
Na pokładzie świeże powietrze nie przyniosło mi ulgi. W głowie miałam mętlik, a serce pękało z bólu. Wiedziałam, że przed nami jeszcze długie dni rejsu, a ja muszę jakoś przetrwać.
Utknęłam w tej sytuacji na dobre
Atmosfera na pokładzie stawała się coraz bardziej napięta. Każda chwila spędzona w kajucie z Mikołajem była dla mnie torturą. Starałam się unikać go, ale dzieci szybko zaczęły coś podejrzewać.
– Mamo, co się dzieje z tobą i tatą? – zapytała Asia, gdy siedzieliśmy przy basenie.
– To skomplikowane, Joasiu. Widzisz, tatuś i ja mamy teraz trudny okres, trochę się pokłóciliśmy – odpowiedziałam, starając się ukryć łzy.
Paweł patrzył na mnie ze smutkiem w oczach.
– Dlaczego się kłócicie? – zapytał cicho.
– To sprawa między nami, kochanie. Wiem, że to trudne, ale proszę, postarajcie się zrozumieć – próbowałam ich uspokoić.
Niestety, kłótnie z Mikołajem były nieuniknione. Każda próba rozmowy kończyła się awanturą.
– Nie mogę w to uwierzyć. Jak mogłeś mnie zdradzać?! – wybuchłam pewnego wieczoru, gdy dzieci były w klubie młodzieżowym.
– Przepraszam, Beata. Byłem głupi. Zrozum, że to nic nie znaczyło – Mikołaj kolejny raz próbował się tłumaczyć.
Nie mogłam już dłużej słuchać jego wymówek.
– Nic nie znaczyło? Zdradziłeś mnie, zdradziłeś naszą rodzinę! – krzyknęłam, czując, jak złość i ból mieszają się w jedno.
Było mi ciężko zrozumieć, jak mamy przetrwać te wakacje. Czułam, że sami jesteśmy jak ten statek na wzburzonym morzu, ale bez steru i bez nadziei na spokojne wody.
Te wakacje były koszmarem
Próbując jakoś ratować te wakacje, postanowiliśmy z Mikołajem, że spędzimy więcej czasu z dziećmi, starając się ukryć nasze problemy. Organizowaliśmy wspólne wycieczki i gry, choć w głębi duszy czułam, że to tylko udawanie.
Ból zdrady nie dawał mi jednak spokoju. Każdego wieczoru, gdy dzieci zasypiały, między nami dochodziło do kolejnych kłótni.
– Mikołaj, to nie jest takie proste. Jak mam ci teraz ufać? – zapytałam pewnej nocy, gdy siedzieliśmy na balkonie naszej kajuty.
– Beata, doskonale wiem, że zawiodłem. Przepraszam, z całego serca. Ale wybacz mi dla dobra naszych dzieci – powiedział, łamiącym się głosem.
Spojrzałam na niego, widząc w jego oczach ból i żal. Wiedziałam, że próbuje naprawić to, co zepsuł, ale czy to było możliwe?
Następnego dnia, podczas wycieczki na plażę, Asia i Paweł bawili się w wodzie, śmiejąc się i chlapiąc nawzajem. Patrzyłam na nich, czując ciężar na sercu.
– Mamo, zobacz, jak świetnie się bawimy! – zawołała Asia, machając do mnie.
– Cieszę się, kochanie – odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem.
Mikołaj podszedł do mnie i położył rękę na moim ramieniu.
– Może z czasem to wszystko jakoś się ułoży – powiedział.
– Może... – odparłam, niepewna, czy rzeczywiście wierzę w jego słowa.
Rejs dobiegł końca, ale nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że to, co miało być naszym wymarzonym urlopem, zmieniło się w koszmar. Mikołaj robił wszystko, by naprawić swoje błędy, spędzał więcej czasu z dziećmi, starał się być troskliwy i obecny. Jednak ja czułam się zagubiona i zraniona.
Nie mogłam tego ciągnąć
Każdego dnia próbowałam uśmiechać się dla rodziny, a zwłaszcza dla dzieci, Asi i Pawła, ale w środku byłam wrakiem. Kiedy wróciliśmy do domu, wiedziałam, że muszę podjąć decyzję. Przyszłość naszej rodziny wisiała na włosku, a ja musiałam myśleć o dobru dzieci, ale także o swoim własnym szczęściu.
– Beata, co z nami będzie? – zapytał Mikołaj pewnego wieczoru, gdy dzieci spały.
– Nie wiem, Mikołaj. Potrzebuję czasu, żeby to wszystko przemyśleć – odpowiedziałam, czując, jak łzy napływają mi do oczu.
Mikołaj spuścił głowę, wiedząc, że moja decyzja nie będzie łatwa.
Przez kolejne dni starałam się wrócić do normalności. W pracy, z dziećmi, w codziennych obowiązkach. Ale każda chwila przypominała mi o zdradzie, o bólu, który przeżyłam. Wiedziałam, że nie mogę żyć w ciągłym strachu i niepewności.
Pewnej nocy, gdy siedziałam przy oknie, patrząc na gwiazdy, podjęłam decyzję. Nie była to decyzja łatwa, ale wiedziałam, że muszę to zrobić dla siebie i dla dzieci.
– Mikołaj, postanowiłam, że chcę rozwodu. Nie potrafię dalej żyć w tym małżeństwie po tym, co się stało. Potrzebuję zacząć od nowa, dla siebie i dla dzieci – powiedziałam spokojnie.
Mąż zamknął oczy, walcząc z emocjami.
– Sam to zacząłem, więc muszę uszanować twoją decyzję. Chcę tylko, żebyś była szczęśliwa – odpowiedział, choć widziałam, że jest to dla niego trudne.
Zrozumiałam, że choć nie było to łatwe, to była jedyna droga do odzyskania spokoju i równowagi. Wiedziałam, że czeka nas jeszcze wiele trudnych rozmów i emocji, ale czułam, że podjęłam właściwą decyzję.
Beata, 42 lata
Czytaj także:
„Byłam kochanką żonatego faceta, ale to miało być chwilowe. Mnie wciskał kit o rozwodzie, a jej zrobił dzieciaka”
„Mąż wiedział, że podczas figlowania, myślę o innym facecie. Pewnego dnia porządnie wybił mi go z głowy”
„15 lat temu mąż wyszedł po ziemniaki i już nie wrócił. Teraz nagle się zjawił i ma pretensje, że nie czekałam”