„Skorzystałam z okazji i wyszłam na tym, jak Zabłocki na mydle. Człowiek zwietrzy okazję i dostaje małpiego rozumu”

masaż ciała fot. Adobe Stock, 4frame group
„Salon masażu mieścił się w jednej z kamienic w samym centrum Warszawy. Było to zwykłe mieszkanie z przedpokojem przerobionym na poczekalnię, łazienką oraz dwoma pokojami, gdzie odbywały się zabiegi. Ciasno, ciemno i duszno. Od razu mi się nie spodobało, ale nie posłuchałam instynktu, który kazał mi uciekać”.
/ 05.05.2023 08:30
masaż ciała fot. Adobe Stock, 4frame group

Miałam za sobą ciężki tydzień i postanowiłam w weekend sprawić sobie małą przyjemność. Poszperałam w Internecie i na znanym portalu z zakupami grupowymi znalazłam super ofertę. Pakiet SPA – masaż całego ciała oraz peeling za połowę normalnej ceny takich zabiegów. Łącznie dwie godziny relaksu. 

Podczas umawiania wizyty okazało się, że jeśli chcę zakupić pakiet przez portal, to najbliższy dostępny termin jest za miesiąc, w dodatku w dzień powszedni w godzinach mojej pracy. Ale jeśli zapłacę bezpośrednio na miejscu, to możemy umówić się już zaraz, teraz, kiedy mi tylko pasuje. Za tę samą cenę. Pomyślałam: „Ktoś tu chyba oszukuje”, ale to nie ja miałam umowę z portalem, więc teoretycznie nie była to moja sprawa. Zgodziłam się. I to był błąd. Zakupy przez Internet miały jeden zasadniczy plus. Jeśli usługodawca nie wywiązał się z umowy, można było złożyć reklamację i zwracali ci pieniądze…

Ta dziewczyna nie znała się na masażu!

Salon masażu mieścił się w jednej z kamienic w samym centrum Warszawy. Było to zwykłe mieszkanie z przedpokojem przerobionym na poczekalnię, łazienką oraz dwoma pokojami, gdzie odbywały się zabiegi. Ciasno, ciemno i duszno. Od razu mi się nie spodobało, ale nie posłuchałam instynktu, który kazał mi uciekać.

– Co my właściwie mamy robić? – spytała młoda dziewczyna, najwyraźniej masażystka, po czym zaczęła się tłumaczyć: – Bo wie pani, to szefowa zapisuje klientki, ja tylko robię swoją robotę – zachichotała.

Wyjaśniłam jej więc, po co tu przyszłam. Pokiwała głową, wskazała jeden z dwóch ciemnych pokoików, kazała się rozebrać i położyć na leżance. Sama poszła po kosmetyki. Żadnej ankiety, żadnych pytań o uczulenia czy jakiekolwiek przeciwwskazania. Nic. Wróciła po chwili z jakąś podejrzaną zieloną mazią w słoiczku i bez słowa rozpoczęła pracę

Byłam w życiu na kilku masażach i z całą pewnością mogę powiedzieć, że dziewczyna nie miała o tym pojęcia. W sumie dobrze, że „masaż” polegał na wcieraniu mi w plecy mazi, będącej chyba najtańszą oliwką dla dzieci z odrobiną jakiejś perfumowanej substancji, bo gdyby próbowała prawdziwych technik masażu, mogłaby mi zrobić krzywdę. To nie żarty. Słyszałam o sytuacjach, że ktoś trafił do niedouczonego masażysty albo fizjoterapeuty i skończył na wózku inwalidzkim. Ja zostałam jedynie wysmarowana kleistym paskudztwem.

Po plecach i tylnej części nóg. Tak pani masażystka zinterpretowała określenie „masaż całego ciała”. Potem, nie zmywając poprzedniej, wsmarowała we mnie kolejną maź, tym razem ziarnistą, i zostawiła mi ją na ciele na kilka minut, a sama poszła plotkować z koleżanką przez telefon. „Peeling i maska w jednym? Ciekawe…” – pomyślałam. 

Musiałam umyć się samą wodą

Leżałam w ciemnym pokoju i czułam się lekko zdezorientowana. To wszystko było okropnie nieprofesjonalne! W dodatku muzyka puszczona z płyty przestała grać, nikt nie kwapił się, żeby ją z powrotem włączyć, więc słyszałam każde słowo wypowiadane przez dziewczynę za drzwiami.

– Ty wiesz, że ta małpa nie płaci za nadgodziny? – dobiegło do moich uszu. – Naprawdę! Siedzi człowiek nocami zupełnie za darmo i użera się z klientkami. Teraz też przyszła taka laleczka i masażu chce. Phi! No, zrobiłam ten masaż, ale przecież ja od paznokci jestem. Już nie mam siły…

„To wszystko wyjaśnia” – pomyślałam i przy okazji zerknęłam na zegar wiszący na ścianie. Od mojego przyjścia minęła dopiero godzina. A miały być dwie.

Po chwili dziewczyna wróciła z plotek i rzekła:

– Dobrze, zapraszam pod prysznic. 

Spojrzałam na nią jak na wariatkę. Od góry do dołu byłam wysmarowana klejącą mazią, golusieńka jak mnie pan Bóg stworzył. Nie dostałam nawet klapek ani szlafroka, a wejście do łazienki znajdowało się w przedpokoju służącym za poczekalnię dla klientek. 

– Ale jak to? Tak na golasa mam biegać po mieszkaniu?

– Spokojnie – machnęła ręką. – Zanim przyjdzie kolejna klientka, minie jeszcze z dziesięć minut.

„Ach, cudownie. Czyli tyle mam na umycie się” – pomyślałam poirytowana, ale poszłam pod ten prysznic, bo przecież nie będę nago dyskutować z dziewczyną.

W łazience nie znalazłam żadnego mydła, więc musiałam się umyć samą wodą. Oczywiście tłuszcz, który miałam na ciele, nie zszedł, trzeba było go ścierać papierowym ręcznikiem. Tak, w takich małych kwadracikach. Innych nie było. Na szczęście, kiedy wracałam, w przedpokoju nikt nie czekał. Ale już dwie minuty później, gdy się ubrałam, na krześle siedziała uśmiechnięta starsza pani, kolejna klientka. A co, jakby przyszła chwilę wcześniej? Zostałaby poproszona o zamknięcie oczu?

Komedia? Mnie ani trochę nie było do śmiechu. I kiedy przyszło do płacenia, głośno to wyraziłam:

Nie jestem zadowolona z usługi. Pomijając inne kwestie, minęła dopiero godzina, a zabiegi miały trwać dwie. Jak rozwiążemy tę sytuację?

– Nie wiem – dziewczyna spojrzała na mnie spłoszona. – Ja tu tylko pracuję. To szefowa wszystko ustala z klientkami. Ja nie mam czasu na rozmowy, już czeka następna klientka…

– Będzie pani musiała znaleźć czas, bo ja się umawiałam na co innego, niż dostałam! – odparłam wzburzona, na co dziewczyna jeszcze bardziej się zmieszała.

– Możemy zadzwonić do szefowej…

Oszukują i robią ze mnie kryminalistkę

Dziewczyna z niepewną miną wstukała w komórce numer, po czym podała mi telefon. Spokojnie wyłuszczyłam sytuację, licząc przynajmniej na przeprosiny i jakiś rabat. Tymczasem osoba po drugiej stronie słuchawki zaczęła na mnie krzyczeć!

– Jakie dwie godziny?! O czym pani mówi?! Masaż trwa zawsze godzinę, a peeling się robi szybko. Zresztą, była pani jeszcze pod prysznicem, to już jest dodatkowe dwadzieścia minut! Jak nie chce pani płacić, to proszę bardzo, zaraz wezwiemy policję! – piekliła się szefowa salonu.

No, tego już było za wiele. Żeby straszyć policją! Człowiek przychodzi do salonu masażu, bo chce się zrelaksować, a tam nie dość, że go oszukują, to jeszcze robią z niego kryminalistę, gdy dopomina się o swoje. W życiu jeszcze nikt mnie tak nie potraktował. Dokładnie to odpowiedziałam tej kobiecie, dosadnie i podniesionym głosem. Całej sytuacji przysłuchiwała się z coraz większym przerażeniem starsza pani siedząca w poczekalni. Gdy zakończyłam rozmowę, poderwała się z krzesła i zaczęła się zbierać do wyjścia.

– Wie pani co, ja byłam umówiona na manicure, ale po tym, co usłyszałam, jednak się nie zdecyduję – powiedziała do mnie. 

– Uciekam i pani radzę zrobić to samo!

No tak, rzeczywiście mogłabym po prostu wyjść, ale zrobiło mi się żal dziewczyny. Stała tam taka bezradna, przestraszona, nie wiedząc, jak się zachować. Może i nie znała się na masażu, może nie grzeszyła profesjonalnym podejściem do klienta, ale jednak to jej szefowa była odpowiedzialna za takie a nie inne prowadzenie interesu. Wyjęłam więc z portfela gotówkę, położyłam na stoliku i na odchodne powiedziałam:

– Radzę pani zmienić pracę, bo to nie jest poważna firma.

Po powrocie do domu zrobiłam to, co powinnam była zrobić na samym początku – poczytałam opinie o tym „salonie” w Internecie. W 90 procentach były negatywne!

Klientki pisały, że jakość zabiegów marna, że większość trwa o połowę krócej niż powinna, że oszczędzają na kosmetykach, ręcznikach, środkach czystości, na wszystkim! Na pensjach pracowników podobno również, o czym pisały byłe pracownice. Także kochane czytelniczki, zawsze dowiedzcie się jak najwięcej o firmie, z której usług zamierzacie skorzystać.

Czytaj także:
„Mój były to cham i despota, który miga się od płacenia na własne dzieci. Nikt nie jest idealny, a ja... wciąż go kocham”
„Nie znoszę przyjaciela mojego męża. To zwykły cham i prostak, który nie ma za grosz szacunku do kobiet”
„Uważałam mojego idola za ideał faceta. Kiedy przyjechał na spotkanie autorskie, okazało się, że to zwykły gbur i prostak”

Redakcja poleca

REKLAMA