Za pierwszym razem trafiłam naprawdę źle. Norbert był zabawny, ale jak się okazało, był także niedojrzały. Niestety, ja też się nie popisałam. Zawiodłam ojca po całości, ale zrobił wszystko, co tylko mógł, abym nie została samotną matką.
Wyszłam za mąż na siłę
Zaciągnął Norberta do ołtarza, robiąc to niemal siłą. Nie zniósłby, gdyby ktoś o jego wnuku powiedział, że jest bękartem. W słowniku mojego taty takie słowa po prostu nie istniały. Udało mu się osiągnąć sukces, miał dwie szklarnie, zamierzał otworzyć kwiaciarnię. W głębi serca nadal był jednak prostym rolnikiem.
Ślub wzięliśmy na początku roku, Beatka pojawiła się na świecie we wrześniu. Szybko okazało się, że kompletnie do siebie nie pasujemy. Ciągłe awantury, wypominanie różnych rzeczy. Norbert uważał, że pokrzyżowałam mu jego życiowe plany, ja z kolei miałam do niego pretensje o to, że unika odpowiedzialności. Po roku zdecydowałam się wystąpić o rozwód. Wyczułam ulgę Norberta, kiedy mu o tym powiedziałam. Mieliśmy siebie dość.
Ojciec był rozczarowany
Mój ojciec był katolikiem i tradycjonalistą. Uważał więc, że ślub kościelny to świętość.
– Czyli uważasz, że już nigdy nie stanę na ślubnym kobiercu? – zapytałam z nutką prowokacji w głosie.
Sama nie wiem, co we mnie wstąpiło. Nie spieszyło mi się do kolejnego związku. Może po prostu chciałam wiedzieć, jak on widzi moją sytuację.
Tata popatrzył na mnie –początkowo jakby ze złością, ale jego spojrzenie szybko złagodniało. Głęboko westchnął.
– Mam swoje zasady. Jestem też za stary, żeby je zmieniać. Zmusiłem go, żeby się z tobą ożenił. Tak po prostu musiało być. Ale kiedy zdecydowałaś się go wyrzucić, zrozumiałem twoje argumenty. Ale rozwód? Tego w naszej rodzinie nigdy nie było. Pamiętaj jednak, że dobro twoje i Beatki jest dla mnie najważniejsze. Nie zapominaj o tym – powiedział i z czułością pogładził mnie po twarzy.
Wzruszyłam się, bo tata nie był typem człowieka, który okazuje emocje.
– No już dobrze, nie rozklejaj się – dodał.
– A następnym razem wybierz rozsądnie, bez pośpiechu… – znacząco zerknął na Beatkę. Więc nie spieszyłam się…
Byłam samotną matką
Moje dni wypełniały głównie opieka nad córeczką i praca w kwiaciarni. Okazało się, że świetnie radzę sobie nie tylko z wiązankami, ale też klientami. Beatkę zabierałam ze sobą. Na zapleczu miała łóżeczko i trochę zabawek. Najbardziej podobało jej się jednak, jak mogła raczkować między kwiatami.
W wieku ośmiu lat Beatka była bardzo spokojnym i grzecznym dzieckiem. Tym, co trochę zakłócało jej świat, byli jednak mężczyźni. Uwielbiała dziadka, ale unikała innych. Kiedy tylko w kwiaciarni pojawiał się jakiś mężczyzna, Beatka natychmiast chowała się albo za mną, albo za jakimś dużym kwiatkiem.
Zastanawiałam się wtedy, czy to ja nieświadomie zaszczepiłam w niej nieufność do mężczyzn. Wprawdzie nie żyłam jak zakonnica – umawiałam się na randki, miałam na swoim koncie kilka krótkich związków, ale nie potrafiłam, a może po prostu nie chciałam się zaangażować. Najwyraźniej moja córka to czuła. Mężczyźni kojarzyli jej się z rozczarowaniem. Tak było jednak do pewnego momentu.
Poznałam Janka
Janek przyszedł do naszej kawiarni po bukiet dla swoich rodziców z okazji dwudziestej piątej rocznicy ich ślubu. Od razu przykuł moją uwagę. Był wysoki i bardzo chudy. Jak wchodził, zawadził swoją czupryną o wiszącą doniczkę z bluszczem. Zareagował na to śmiechem. Na nosie miał okulary, a jego rude włosy zaczynały się przerzedzać, przez co wyglądał na starszego niż był.
Zdradzał go brak pewności siebie i niezgrabne ruchy – wyglądało to tak, jakby nie przyzwyczaił się jeszcze do swojego imponującego wzrostu. I ta konsekwencja, z jaką odwracał wzrok, kiedy zauważyłam, że patrzy się na moje piersi. Przywykłam do takich spojrzeń, ale jego najwyraźniej zawstydziłam. Zrobił się czerwony jak burak i zaczął się jąkać, próbując zamówić bukiet. Było tak do momentu, w którym zobaczył Beatkę chowającą się tradycyjnie za kwiatami.
Córka od razu go polubiła
Kucnął i uśmiechnął się do niej.
– Cóż to za prześliczna stokrotka się tutaj schowała? – powiedział spokojnie.
Moja córka nie schowała się głębiej, ale z odwagą wyszła i zapytała:
– Skąd to wiesz?
– Że jesteś stokrotką? Przecież to oczywiste. Stokrotki lubią ukrywać się w trawie, udając, że są niewidzialne. Ale gdyby naprawdę chciały, żeby ich nikt nie widział, nie byłyby takie pięknie. Mam rację, czy nie?
Beatka skinęła głową.
– Kim jesteś? – przez moment mu się przyglądała. – Wiem, słonecznikiem! Wysokim, chudym i złotym.
– No to mnie pochwaliłaś – zaczął się głośno śmiać.
Po chwili Beatka też się śmiała.
Naprawdę się zakochałam
Zakochałam się wbrew sobie i wszystkim okolicznościom. Moja córka sama do niego lgnęła. Był taki uroczy, kochany. O rękę poprosił mnie zaledwie po miesiącu. Potraktowałam to jak żart, ale okazało się, że nie żartował. Oświadczał mi się regularnie w każda niedzielę przez następnych pięć miesięcy.
– Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Będę prosił cię o rękę tak długo, aż w końcu się zgodzisz.
Ostatecznie przyjęłam jego oświadczyny, ale targało mną wiele wątpliwości. Miałam 30 lat i wiele doświadczeń za sobą. On był jeszcze studentem akademii rolniczej. Zgodziłam się, choć targały mną rozterki. Należałam do grona kobiet doświadczonych przez los, a on nic jeszcze nie przeżył. Bałam się, że stanę się dla niego ciężarem, który zablokuje mu drogę do sukcesu i udanej przyszłości.
Nawet mój ojciec zauważył, że coś się dzieje.
– Nie chcę patrzeć, jak cierpisz kolejny raz – powiedział. – Janek to fajny chłopak, bardzo go lubię i dobrze nam się rozmawia, ale bez urazy, niewiele wie o dorosłym życiu. On jest w ogóle świadomy, na co się decyduje? Beatka nie jest jego córką, chociaż widzę, jak bardzo się lubią. To wspaniale, ale czy będzie w stanie kochać ją tak mocno, jak swoje przyszłe dzieci? Jak ty się odnajdziesz w tej sytuacji? I co na to wszystko jego rodzice?
Matka Janka była oschła
No tak. Moja przyszła teściowa już podczas pierwszego spotkania jasno dała mi do zrozumienia, że liczyła na trochę inną synową.
– Bukiet na naszą rocznicę ślubu był piękny. Naprawdę ma pani talent – powiedziała na początku.
Później jednak dodała:
– Ślub tak szybko? Czyżbyście musieli go brać?
– Byłoby naprawdę trudno, bo na każdej randce mamy przyzwoitkę w postaci Beatki, która nie odstępuje nas na krok – oznajmił z dumą Janek.
– To wspaniale, że ma pani już taką dużą córkę. Gratuluję – powiedziała matka Jana, uśmiechając się. – Z tego wynika jednak, że dzieli was z Jankiem różnica wieku.
– 8 lat – powiedziałam.
– Wygląda pani jak jego rówieśniczka. Gratulacje, synu – ojciec poklepał Janka po plecach, co trochę rozluźniło atmosferę.
Później sytuacja jednak wcale nie była lepsza.
Nie polubiła mnie
Następne spotkania wiązały się z kolejnymi docinkami.
– Jeśli chodzi o ślub, to chyba nie bierzecie pod uwagę ślubu kościelnego, co?
– Niestety nie, bo już raz byłam mężatką.
– No ładnie... – westchnęła mama Janka, nie kryjąc swojego zawodu. – Mieliśmy duże oczekiwania co do ciebie, synu. Myśleliśmy, że po studiach wyjedziesz z Polski. Zakładaliśmy, że najpierw ułożysz sobie życie zawodowe, a dopiero potem będziesz myślał o założeniu rodziny. I to raczej z kimś w podobnym wieku i o podobnej pozycji. Wiadomo, serce nie sługa, ale jeśli teraz zdecydujesz się ożenić ze starszą od siebie kobietą, do tego z dzieckiem... Nie chcemy mieszać się w twoje sprawy, ale...
– Ale właśnie to robisz, mamo – Janek delikatnie zwrócił jej uwagę.
Jestem tylko grzesznicą
Kiedy usłyszałam, jak mój przyszły mąż mówi do swojej mamy z taką serdecznością, bez cienia złości w głosie, dotarło do mnie, że on naprawdę ją kochał. Uświadomiłam, że nigdy nie będzie między nami takiej relacji, o jakiej marzyłam.
Moja biologiczna mama odeszła, gdy skończyłam zaledwie 4 lata. Mam tylko kilka mglistych wspomnień – jej uśmiech, woń perfum, parę nutek kołysanki... To wszystko, co mi po niej pozostało. Nigdy nie poczułam więzi, jaka łączy matkę z córką. Miałam nadzieję, że moja przyszła teściowa wypełni pustkę. Niestety, dla niej zawsze będę niewystarczająco dobra, z grzechem na karku, bo według niej rozwód to grzech. Nigdy nie zaakceptuje w pełni ani mnie, ani Beatki.
Kiedyś mój ojciec uważał, że Norbert to kiepska partia dla mnie, dzisiaj los się odwrócił – to ja zostałam uznana za nieodpowiednią kandydatkę na żonę. Bałam się, że prędzej czy później do podobnych wniosków dojdzie Janek, który będzie musiał wybierać między mną a swoją rodziną. Nie chciałam zmuszać go do podejmowania tego typu decyzji. Poza tym czułam, że muszę zatroszczyć się o swoją córkę.
Dlatego postanowiłam zakończyć nasz związek. Przede wszystkim dla mojej córki.
Cierpiałam ja, cierpiała też córka
– Dlaczego Janek już do nas nie przychodzi? Coś mu zrobiłaś? Jesteś okropna! – krzyczała, a potem spędzała długie godziny, chowając się w kwiatach.
Nie potrafiłam złagodzić jej cierpienia, ja też cierpiałam.
– Kochanie, może to właśnie Janek jest ci pisany. Nie rezygnuj z własnego szczęścia – powiedział mój ojciec głosem pełnym emocji.
– Tato, przecież te frazesy kompletnie do ciebie nie pasują – zażartowałam, starając się powstrzymać napływające do oczu łzy. – Tato, ja nigdy nie będę dość dobra dla jego rodziny, dla jego matki. Ich podejście do mnie prędzej czy później zniszczyłoby naszą relację. Teraz mam przynajmniej miłe wspomnienia. Zawsze będę go kochać.
Tata przytulił mnie mocno – czułam, że zaraz zmiażdży mnie swoimi silnymi ramionami. Chciał mnie pocieszyć, sprawić, żebym poczuła się naprawdę bezpiecznie.
Teściowie potrzebowali czasu
Jakieś dwa miesiące później, kiedy rodzice Janka pojawili się w naszej kwiaciarni, kompletnie nie wiedziałam, co zrobić. Na szczęście miałam Beatkę, która od razu ich poznała. Szybko wybiegła zza kwiatów i zaczęła zadawać im pytania.
– Gdzie jest Janek? Czemu nie przyszedł z wami? Czy on się na nas obraził? Bardzo za nim tęsknię.
Tata Janka kucnął, z trudem przełknął ślinę i zaczął mówić:
– Janek przestał się uśmiechać, odkąd was nie ma. Jest bardzo smutny, a kiedy on jest smutny, mnie też jest smutno.
– Przytulić się? – zapytała moja pociecha.
– A możesz?
Nasze spojrzenia spotkały się ponad ich głowami. Dwie kobiety i dwie matki zdolne do wszystkiego, aby tylko zadbać o dobro swoich dzieci. I wtedy na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Był niepewny, ale tym razem naprawdę szczery.
Wiedziałam, że tym razem wybrałam naprawdę właściwie. Moja teściowa też zrozumiała, że Janek naprawdę nas kocha i bez nas nigdy nie będzie szczęśliwy. Dla niego schowała do kieszeni własne oczekiwania. Nawet jeśli nadal nie była zadowolona z naszego związku, nigdy więcej nie dała mi tego odczuć. Poczułam, że zaakceptowała mnie i Beatkę.
Anna, 30 lat
Czytaj także: „Od 20 lat mam dla córki idealną partię. Weterynarz z polem to prestiż. Nie to co ten jej ulizany goguś z miasta”
„Mój pierwszy mąż mnie zdradzał, drugi się awanturował, a trzeci zwiał. Nawet syn mnie zostawił. Nie rozumiem facetów”
„Teściowa zrobiła z naszego domu prywatną imprezownię. Sprasza koleżanki emerytki i oprowadza je jak po swoim”