„Teściowie na każdym kroku udowadniają mi, że nie zasługuje na ich syna. Gdy uknuli intrygę, miarka się przebrała”

załamana kobieta fot. Adobe Stock, dikushin
„Matka i ojciec Olka od początku zachowywali się, jakby połknęli kij od miotły. Patrzyli na mnie z ukosa i zadawali mi mnóstwo pytań. Gdy opowiedziałam, że zawodowo zajmuje się podróżami, prowadzeniem bloga na ten temat i organizacją wyjazdów dla innych, komentarzom nie było końca. Widać było, że raczej mnie nie polubili”.
/ 26.05.2023 11:15
załamana kobieta fot. Adobe Stock, dikushin

Każdy z nas nie raz słyszał historie o upierdliwych teściach, którzy uprzykrzają życie swoim dzieciom. Na początku związku z Olkiem żartowałam więc, że trafiła mi się niezła parka teściów z piekła rodem. Szybko okazało się, że wcale się nie pomyliłam w ich ocenie. Przestało mnie to jednak już śmieszyć.

Olek jest pilotem i cóż tu dużo mówić, poleciałam na jego mundur, gdy zobaczyłam go po raz pierwszy na lotnisku. Czekałam na samolot w jednej z kawiarni, a on szykował się na swój lot za ocean. Od zawsze byłam bardzo spontaniczna, więc nie zastanawiając się zbyt długo, po prostu podeszłam, przedstawiłam się i zapytałam, czy mogę się dosiąść. Olek był tak zaskoczony, że udało mu się tylko kiwnąć głową. Kliknęło i nasza półgodzinna rozmowa na lotnisku zmieniła się w prawdziwy związek.

Można powiedzieć, że byliśmy parą doskonałą, bo rzadko bywaliśmy w domu. Olek latał na różne kontynenty, a ja zawodowo dużo podróżowałam. Zawsze jednak zgrywaliśmy nasze grafiki w taki sposób, aby spędzać ze sobą wolne chwile. Zamieszkaliśmy razem w Warszawie i wszystko układało się doskonale, dopóki nie poznałam jego rodziców. Olek od razu uprzedzał mnie, że są bardzo specyficzni i dość nadęci, a do tego lubią wchodzić z butami w życie innych. Między innymi z tego powodu miał z nimi ograniczony kontakt. Jak mówił, dla własnego zdrowia psychicznego.

Niestety mój ukochany ani trochę nie przesadzał. Matka i ojciec Olka od początku zachowywali się, jakby połknęli kij od miotły. Patrzyli na mnie z ukosa i zadawali mi mnóstwo pytań. Gdy opowiedziałam, że zawodowo zajmuje się podróżami, prowadzeniem bloga na ten temat i organizacją wyjazdów dla innych, komentarzom nie było końca. Widać było, że raczej mnie nie polubili, ale podejrzewam, że tak samo traktowaliby każdą inną kandydatkę na synową.

Na szczęście bardzo rzadko miałam z nimi kontakt, więc na dłuższą metę mi nie przeszkadzali. Wszystko zmieniło się jednak w momencie, gdy poinformowaliśmy ich o naszym ślubie. Od tego momentu nie przestawali mnie zadręczać.

Koszmarne przygotowania ślubne

Myślałam, że organizacja ślubu będzie pięknym okresem w moim życiu. I pewnie by tak było, gdyby nie moi teściowe, którzy chcieli decydować o wszystkim. Każdy mój pomysł spotykał się z ich krytyką, niezależnie od tego, czy chodziło o wybór sali, czy serwetek na stoły. Teściowa potrafiła wydzwaniać do mnie po 10 razy dziennie, dopytując o wszystkie szczegóły uroczystości. A ja za każdym razem gryzłam się w język, żeby nie powiedzieć jej, co o tym myślę.

Mama uspokajała mnie i przypominała, że zaraz będziemy rodziną, więc muszę to znosić, by spróbować się jakoś z nią dogadać. Olek z kolei namawiał mnie, żebym tupnęła nogą. Prosił, żebym po prostu nie odbierała telefonów, to w końcu się nauczą, że nie mogą zawracać mi głowy, kiedy tylko chcą. Ja jednak byłam zbyt miła i nie chciałam zaczynać naszej relacji, od nieporozumień. Próbowałam przekonać samą siebie, że z czasem będzie lepiej i po ślubie po prostu będą musieli w pełni mnie zaakceptować.

Niestety rodzice Olka niczego mi nie ułatwiali. Doszło nawet do tego, że wydzwaniali w naszym imieniu do wybranego przez nas lokalu i zmieniali nasze ustalenia. Zamiast żurku miał być rosół, a zamiast pstrąga ich ulubiony łosoś. Nie wytrzymałam dopiero w momencie, gdy teściowa anulowała moje zamówienie na welon. Pewnie nie dowiedziałabym się o tym do dnia ślubu, gdyby właścicielka salonu sukien ślubnych nie zadzwoniła do mnie następnego dnia, aby to potwierdzić.

— Co ty sobie wyobrażasz? Postradałaś zmysły? Dlaczego zmieniasz moje zamówienia na welon? — krzyczałam w furii do telefonu.

— Możesz się uspokoić? Brzmisz jak jakaś wariatka. — mówiła ze spokojem teściowa. — Nie umiesz się ubrać jak dama w tak ważnym dniu, to trzeba to zrobić za ciebie.

— Ty jesteś chyba nienormalna! Przestań się mieszać do naszego ślubu! Nie chcę twojej pomocy i nie życzę sobie, żebyś miała cokolwiek wspólnego z jego organizacją! — powiedziałam stanowczo i odłożyłam słuchawkę.

Po tej rozmowie teściowa nieco spuściła z tonu, ale do ostatniej chwili martwiłam się, czy znowu nam czegoś nie pomiesza. Na szczęście ostatnie tygodnie przygotowań poszły już raczej gładko, choć nie zabrakło wbijania mi szpili przy każdej nadarzającej się okazji. Podczas samej uroczystości teściowie byli bardzo powściągliwi i wyszli z wesela bardzo wcześnie. Nie było mi jednak smutno, bo dzięki temu mogłam się zrelaksować i bawiłam się świetnie z mężem do białego rana.

Teściowie przechodzili samych siebie

Zaraz po ślubie wyjechaliśmy na dwutygodniowe wakacje, w trakcie których nie odbieraliśmy telefonów od teściowej. Było bajecznie i wróciłam do domu w doskonałym humorze. Moje szczęście nie trwało jednak długo, bo rodzice Olka nie zamierzali odpuszczać. A nękanie mnie traktowali chyba jako doskonałą rozrywkę.

Codzienne telefony i niezapowiedziane wizyty stały się moją rzeczywistością. Podczas każdej interakcji z nimi musiałam wysłuchiwać, co robię źle. Olek był niewdzięcznym synem, który ciągle ganiał po świecie, zamiast zająć się biednymi rodzicami. Ja byłam bałaganiarą bez normalnej pracy, która nie umie zająć się porządnie sobą i domem.

Przytyki nie miały końca, a ja traciłam resztki cierpliwości. Momentami czułam się zaszczuta, a mimo to nadal nie umiałam tupnąć nogą, tak jak zrobiłam to przy okazji ślubu. Wszystko miało się jednak zmienić, gdy dowiedziałam się, co robią za naszymi plecami.

Jakiś miesiąc po naszym ślubie zadzwoniła do mnie dobra przyjaciółka z informacją, która zmroziła mi krew w żyłach.

— Iwona, czy ty wiesz, co wyprawia twoja teściowa? — zapytała od razu, gdy tylko odebrałam telefon.

— Nie wiem, ale już się boję — odparłam, naprawdę obawiając się tego, co miałam zaraz usłyszeć.

— Dzwoniła do mnie wczoraj wieczorem i wygadywała o was jakieś bzdury — relacjonowała Aneta.

— Co? Dzwoniła do ciebie? A skąd ona w ogóle ma twój numer? Zresztą nieważne, co ci mówiła? — dopytywałam, zupełnie gubiąc się w tej całej historii.

— Między innymi to, że ty jesteś alkoholiczką, a Olek jest uzależniony od filmów dla dorosłych — mówiła wyraźnie zniesmaczona Aneta.

— Co?! Chyba sobie żartujesz?! Co ta idiotka sobie wyobraża? I skąd ona bierze te durne historie? — krzyczałam do słuchawki jak opętana. Nie chciało mi się wierzyć, że posunęła się do czegoś takiego.

— To nie wszystko. Z tego co udało mi się już dowiedzieć, twój teść dzwonił z kolei do Marzeny i Bartka, a teściowa między innymi do Ilony. Dla każdego mają inne soczyste historyjki wyciągnięte z palca — kontynuowała moja przyjaciółka.

Nie mogłam zrozumieć, co się dzieje

Wiem, że relacje z teściami są trudne, ale to przekraczało wszystkie możliwe granice. Kiedy rozłączyłam się z Anetą, po prostu rozpłakałam się z bezsilności. Kilka godzin później udało mi się skontaktować z Olkiem. Gdy opowiedziałam mu, czego się dowiedziałam był równie zaskoczony, co ja. On jednak nie miał zamiaru płakać. Od dawna wiedział, co powinniśmy zrobić, aby żyć spokojnie.

Po powrocie męża do domu, pojechaliśmy do teściów. Nie po to, żeby z nimi porozmawiać. Chcieliśmy osobiście im oświadczyć, że od tej pory zupełnie się od nich odcinamy. Wylaliśmy z siebie wszystkie żale, po czym poinformowaliśmy ich, że nie chcemy mieć już nimi żadnego kontaktu.

Oczywiście nie obyło się bez krzyków ze strony teściów. Powtarzali, że jesteśmy niewdzięcznymi bachorami i nie umiemy uszanować starszych. Mówili, że jeszcze będziemy błagać ich pomoc, ale oni zapamiętają sobie, jak ich potraktowaliśmy. Grozili też, że jeśli się nie opamiętamy, to nas wydziedziczą i przekażą wszystko na kościół, ale nas to zupełnie nie ruszało. Nic od nich nie chcieliśmy, więc nie mogli nas szantażować.

Minął rok od tych wydarzeń, właśnie urodził się nam syn i jestem szczęśliwa, że nigdy nie pozna swoich dziadków. Od czasu ostatecznej rozmowy z rodzicami Olka czujemy wreszcie spokój. Na początku oczywiście próbowali się z nami za wszelką cenę kontaktować, ale kiedy się przeprowadziliśmy, wreszcie przestali nas nękać. Nigdy nie sądziłam, że przejdę przez takie piekło i to z powodu ludzi, którzy mieli stać się moją rodziną.

Czytaj także:
„Kochałem Agę jak nigdy nikogo, a ona zdradziła mnie z jakimś gachem. Nie miałem wyjścia, musiałem wymierzyć jej karę"
„Mąż zdradził mnie z moją siostrą. Na odchodne zwyzywał mnie i powiedział, że to ja wepchnęłam ją w jego ramiona”
„Mąż tak bardzo szukał mojej atencji, że zdradził mnie z moją przyjaciółką. Nakryłam go z kochanką na gorącym uczynku”
 

Redakcja poleca

REKLAMA