„Teściowie chcą, żebym przed ślubem podpisała intercyzę. Myślą, że są sprytni, ale ja nie dam się przechytrzyć”

Pewna siebie kobieta fot. iStock by GettyImages, deimagine
„Według moich teściów powinnam być wdzięczna, że ich syn zwrócił na mnie uwagę. Michał jest przystojny i bogaty z domu, ale ja nie jestem jakąś łowczynią majątków. Chcą intercyzy, to będą ją mieli, ale na moich warunkach”.
/ 06.11.2023 18:30
Pewna siebie kobieta fot. iStock by GettyImages, deimagine

Rodzice mojego narzeczonego zwabili mnie do ich domu rodzinnego pod pretekstem porozmawiania o przygotowaniach do ślubu. Zrozumiałam, jak bardzo się myliłam, gdy tylko otworzyli usta. Nie chcieli rozmawiać o tym, co będzie przed ślubem, a o tym, co będzie po.

Moi ukochani teściowie chcieli, żeby cały majątek, który Michał zdobędzie w trakcie trwania naszego małżeństwa, należał wyłącznie do niego.

– Ania, mam nadzieję, że rozumiesz. Chcemy zabezpieczyć majątek naszego jedynaka. Nie dopuścimy do tego, żebyś w przypadku rozwodu puściła Michałka z torbami – oświadczyła bez pardonu teściowa.

– A jeśli nie zechcę podpisać intercyzy? – odparłam zdenerwowana.

– Nie ma intercyzy, nie ma małżeństwa – wypalił teść.

– A co na to Michał?

– Nasz syn o niczym nie wie, ale na pewno będzie nam wdzięczny za zapobiegliwość – powiedziała z pewnością teściowa. – To jak, podpiszesz?

– Muszę to przemyśleć – powiedziałam.

– To myśl, bo musimy jak najszybciej dopiąć wszystkie szczegóły wesela – odparła z uśmiechem teściowa. – Mam nadzieję, że będziesz rozsądna i spotkamy się u notariusza. Oczekujemy, że podejmiesz decyzję do końca tygodnia.

Patrzyłam na nich z niedowierzaniem. Na usta cisnęły mi się najgorsze obelgi, ale kochałam Michała, więc musiałam się powstrzymać.

Do umowy można dodać kilka punktów

Kiedy wyszłam od nich z domu, nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie usłyszałam. Nie chodzi nawet o to, że mielibyśmy taki świstek podpisać, ale o to, że moi teściowie robili to za plecami Michała i byli przy tym chamscy. Podstępnie mnie do siebie zwabili i postawili ultimatum.

Przyszło mi do głowy, żeby zerwać zaręczyny, bo jak można tworzyć rodzinę z takimi ludźmi? Moja mamusia zawsze powtarzała, żeby nie działać pod wpływem emocji, więc tym razem postanowiłam jej posłuchać.

Komuś jednak musiałam się wygadać, żeby nie narobić głupot. Pojechałam do mojej przyjaciółki Oli. Kiedy opowiedziałam jej całe zdarzenie, była bardziej wściekła niż ja.

– A oni co, myślą, że jak mają kasę, to mogą innych traktować bez szacunku?! – mówiła podniesionym głosem, chodząc po pokoju z kieliszkiem wina. – Dorobili się bóg wie, na czym i teraz im się wydaje, że każdy chce ich oskubać.

– Nikt jeszcze mnie tak nie upokorzył – powiedziałam cicho.

– I co teraz? Powiesz Michałowi?

– Nie wiem, co robić. Z Jednej strony chciałabym zwrócić mu pierścionek i nigdy więcej nie widzieć tej chciwej rodzinki na oczy. A z drugiej strony przecież nie wychodzę za teściów, tylko za Michała i on nie jest niczemu winny. Chyba.

– No ale on chyba też ma tu jakieś zdanie?

– Teściowie i tak dopną swego. Będą tak długo wzbudzać w nim poczucie winy, aż im ulegnie albo mnie zostawi – wyjaśniłam.

Siedziałyśmy tak chwilę w milczeniu, popijając wino, aż nagle Ola wstała rozpromieniona.

– Mam pomysł! Przecież, intercyza to umowa, prawda? I jak w każdej umowie, mogą być w niej zawarte różne punkty. Nie tylko te, dotyczące kwestii finansowych – mówiła podniecona.

– Chyba nie do końca rozumiem, co masz na myśli – powiedziałam.

– Rety! Zgadzasz się na rozdzielność, ale postawisz im też swoje żądania – mówiła zniecierpliwiona.

– No dobra, ale jakimi?

– Zaraz się dowiemy. Odpalaj internet!

Spędziłyśmy godzinę na poszukiwaniu sensownych pomysłów. Nawet udało się kilka znaleźć.

– Teściowa dostanie zawału, jak usłyszy, czego żądam w zamian – powiedziałam triumfalnie.

– A niech pocałują pstrą kozę w łyse dupsko! Trzeba im pokazać, gdzie raki zimują za to, jak cię potraktowali.

Nie trzymałam teściów dłużej w niepewności

– Dobrze, że dzwonisz Aneczko. Rozumiem, że podpiszesz intercyzę?

– Podpiszę – powiedziałam tajemniczo.

– Cudnie! Dzwonię do notariusza. Może uda się to załatwić jeszcze w tym tygodniu – powiedziała uradowana.

– Chwileczkę, mamy jeszcze do omówienia kilka detali.

– Jakich detali? Przecież wszystko jest jasne – usłyszałam konsternację w jej głosie.

– Jednak nie wszystko jest jasne. Wpadnę do was jutro, dobrze? Porozmawiamy o szczegółach.

– No dobrze, to do zobaczenia – powiedziała niepewnie.

Są lepsi i gorsi. Dla nich jestem w tej drugiej grupie

Tak, jak przy poprzedniej rozmowie, kazali mi usiąść w jadalni na naprzeciwko siebie. Zjadał mnie stres, ale nie mogłam dać tego po sobie poznać. Musiałam przejąć inicjatywę.

– Wszystkim nam zależy na szczęściu Michała. Chcecie, żebym była dla niego dobrą małżonką, rozpieszczała go i poświęcała mu uwagę, na którą oczywiście zasługuje. Do tego będę przecież mu prała, sprzątała i gotowała – przerwałam na chwilę i popatrzyłam na nich uważnie.

– To raczej oczywiste – fuknął teść. Jeszcze nie rozumieli, o co mi chodzi.

– Tak więc to jest praca. A za pracę otrzymuje się wynagrodzenie – patrzyłam na nich czujnie.

– Ty chyba sobie żartujesz? – odparła zaskoczona teściowa.

– No przecież chyba nie myślicie, że będę harowała za darmo, poświęcę swoją karierę i życie osobiste po to, żeby uszczęśliwić waszego syna? Teraz mam etat i swoje pieniądze, ale jak urodzę dzieci, to nie zamierzam błagać Michała o każdą złotówkę.

– Nasz syn będzie dbał o rodzinę! – teść aż poczerwieniał ze złości.

– Nie wątpię. Ale chcę mieć to na piśmie. Nawet wyliczyłam już odpowiednie kwoty.

– No ciekawe – powiedziała wyraźnie rozzłoszczona teściowa.

– Powiedzmy, że praca w gospodarstwie domowym zajmie mi średnio trzy–cztery godziny dziennie. Można o mnie powiedzieć, że jestem skrupulatna, zaradna i obrotna, więc nie będę tyrać za najniższą krajową. Załóżmy, że policzę sobie 30 złotych za godzinę, co daje niecałe cztery tysiące miesięcznie. To chyba uczciwa stawka – wyrecytowałam dumna.

– Chyba sobie robisz z nas żarty. Myśleliśmy, że jesteś poważną osobą, a tu taki cyrk.

– Ależ ja nigdy wcześniej nie mówiłam bardziej poważne – odparłam, patrząc teściowej prosto w oczy. Po czym wstałam i po prostu wyszłam.

Nie mam pojęcia, jaki będzie finał tej historii. Boję się, że zechcą mnie rozdzielić z Michałem jeżeli dotrze do nich, że nie żartuję.

Michał na razie o niczym nie wie, ale chyba będę musiała z nim porozmawiać na ten temat. Jeżeli naprawdę mnie kocha, stanie po mojej stronie w batalii z jego rodzicami. To będzie dla nas największy test. Jeśli go zdamy, myślę, że czeka nas świetlana przyszłość.

Czytaj także:
„Córka rodzi dzieci jedno za drugim i jeszcze myśli o powrocie do pracy. Jeśli sądzi, że zajmę się jej dzieciarnią, to się grubo myli”
„Całe życie harowałem i nie zbudowałem relacji z dziećmi. Po śmierci żony nie chcą mieć ze mną kontaktu, uważają za obcego”
„Zrzuciłam habit, żeby wychować dziecko. Liczę, że zdołam dotrzymać ślubów czystości”


 

Redakcja poleca

REKLAMA