„Teściowa uważała mnie za ladacznicę, która zdradza jej syna. Postanowiłam się zemścić i zaczęłam flirtować z jej mężem”

teściowa kłótnia fot. Adobe Stock, fizkes
„W pewnym momencie coś we mnie pękło. Pomyślałam, że skoro racjonalne argumenty jej nie przekonują, to zadziałam dokładnie tak, jak tego ode mnie oczekiwała. Tak jak zrobiłaby >ladacznica<, za jaką mnie uważała. Postanowiłam się zemścić”.
/ 30.07.2023 21:30
teściowa kłótnia fot. Adobe Stock, fizkes

Moje małżeństwo z Markiem było dla mnie najpiękniejszym, co mogło mnie spotkać. Jednak wkrótce po ślubie zaczęłam zauważać, że moja teściowa, Helena, była osobą trudną do zniesienia.

Po czasie stała się niezwykle krytyczna i ingerowała w każdy aspekt naszego życia. Nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego traktowała mnie z taką niechęcią. Ale... Odwdzięczyłam się jej pięknym za nadobne. Chyba zrozumiała lekcję, jaką jej dałam.

Czepiała się mnie o wszystko

Przez dłuższy czas starałam się ignorować jej zachowanie i zachowywać się grzecznie, ale jej wrogie uwagi zaczęły mnie przytłaczać. Czułam, że nie mogę już dłużej udawać, że wszystko jest w porządku. Pogłębiało to spięcia między nami, a atmosfera w rodzinie stawała się coraz bardziej napięta.

— Weroniczko, czy wy tutaj w ogóle odkurzacie? — pytała z kwaśną miną, przechadzając się po naszym domu tak, jakby był jej własnością. — Bo tak jakby kompletnie tu nieposprzątane. Jak dzieci mają żyć w takim syfie?

— Zapewniam cię mamo — mówiłam spokojnie, chociaż wewnątrz mnie wszystko się gotowało — że dzieci mają się bardzo dobrze i są zdrowe, dziękuję za troskę — pozwoliłam sobie na odrobinę sarkazmu.

Ale to była tylko jedna z takich sytuacji. Codziennie było ich sporo.

Zarzucała mi zdradę męża

Na przykład pewnego dnia zaczęła robić mi wyrzuty, że niby flirtuję na mieście z jakimiś obcymi facetami i rzekomo zdradzam jej syna. Nie wiem, skąd wzięła takie plotki, ale zawzięcie starała mi się udowodnić, że jestem ladacznicą.

 —  To są totalne brednie! —  broniłam się —  Nie flirtuję z nikim, a już na pewno nie zdradzam Marka. Nie wiem, jak w ogóle możesz sobie w ten sposób myśleć i wierzyć takim oskarżeniom.

— Mówią, że cię widzieli kilka razy w różnych miejscach z różnymi mężczyznami. To nie może być przypadek — mówiła z niechęcią w głosie.

 — To normalnie jakiś absurd!  — krzyczałam ze łzami w oczach.

 — Nie wiem, Weronika. Zawsze miałam wysokie wymagania względem syna, i obawiałam się, że może znaleźć się ktoś, kto go skrzywdzi. Może na to się zanosi? — nie skomentowałam tego, bo zabrakło mi słów.

Na samą myśl o tym, że teściowa potrafiła snuć tak absurdalne oskarżenia, czułam, jak kipi we mnie złość i żal. Jak można było powielać tak wstrętne oskarżenia! Starałam się nie reagować na te brednie, ale każda kolejna złośliwa uwaga stawała się kroplą, która przepełniała czarę goryczy. Wiedziałam, że za jakiś czas moja cierpliwość się skończy.

W końcu nie wytrzymałam

Jednak, w miarę jak czas mijał, moja frustracja i złość narastały. Byłam zmęczona ciągłymi oskarżeniami i próbami zszargania mojej reputacji. Czułam się bezsilna wobec nieustających wyrzutów, a jednocześnie coraz bardziej zdeterminowana, żeby zrobić teściowej na złość. Tak po prostu.

W pewnym momencie coś we mnie pękło. Pomyślałam, że skoro racjonalne argumenty jej nie przekonują, to zadziałam dokładnie tak, jak tego ode mnie oczekiwała. Tak jak zrobiłaby „ladacznica”, za jaką mnie uważała.

Dlatego przy następnym rodzinnym spotkaniu w ogrodzie tak jakby bardziej przymilałam się do mojego teścia. Wiedziałam, że on jest typem podrywacza i na pewno odpowie na te zaloty, a jeśli dodatkowo zrobię to na oczach Helenki, to ta wpadnie w furię. I dokładnie o to mi chodziło. Mogłam sobie pozwolić na więcej dlatego, że Marek mi ufał i wiedział, że go nie zdradzę. Poza tym akurat w ten weekend przebywał poza miastem. Nie wahając się, powoli wprowadzałam swój plan w życie.

Celowo ubrałam zwiewną czerwoną sukienkę, która podkreślała moje atuty i niekoniecznie wszystko zakrywała. Chciała ladacznicę? No to będzie ją miała!

 — Mmm, panie Adamie!  — mruczałam do niego, przymilając się niczym kot  — Ale pan pięknie dziś wygląda w tej koszuli! Normalnie bosko!  — komplementowałam, niby z grzeczności, ale jednak zaczepnie.

Teść trochę się zdziwił, ale jednak odwzajemnił komplement:

— Weroniczko, ty też niczego sobie dzisiaj. Widać, że szalejesz, gdy Mareczka nie ma.

Z daleka dostrzegałam pierwsze podejrzane spojrzenia Heleny. I zdecydowałam się kontynuować mój spektakl.

— Widzę, że dzisiaj spędzimy trochę czasu razem w ogrodzie. Przed nami cały wieczór, prawda? To świetny moment, żeby cię lepiej poznać. — ostatnie słowa wypowiedziałam zalotnym szeptem.

— Chętnie sobie porozmawiam, bo dawno nie mieliśmy okazji. Siadaj przy mnie! — odparł bez wahania.

Posłusznie przyjęłam zaproszenie do wspólnego biesiadowania.

— Czy pan Adam ma może jakieś sekretne przepisy na pyszne potrawy? 

Mówiąc to, przybliżałam się do mojego teścia i dostrzegłam, że spogląda w mój dekolt, chociaż bardzo się powstrzymywał, by nie było tego widać

— Chętnie bym się nauczyła gotować coś wyjątkowego... oczywiście dla Marka. — dodałam.

Teściowa była bliska wybuchu

Adam zarumienił się i odchrząknął. Ja w tym czasie ukradkiem zerknęłam na teściową, która przyszła wybadać teren i chyba zaczynała dostrzegać, co się święci. Było oczywiste, że Helen była coraz bardziej zaniepokojona tym, co widziała. Wiedziałam jednak, że musiałam być bardzo ostrożna, żeby ta gra nie wymknęła mi się spod kontroli.

Jednak im więcej flirtowałam z teściem, tym bardziej czułam się coraz bardziej nieswojo. To nie było coś, co wcześniej sobie wyobrażałam. Zamiast poczucia triumfu, odczuwałam jedynie wewnętrzny konflikt i poczucie winy.

To było sprzeczne z moim charakterem i wartościami, a cały mój plan zaczynał mi się źle kojarzyć. Dlatego gdy zauważyłam, że teść jest coraz bardziej rozochocony, podziękowałam za spotkanie i poszłam do domu. Ale widziałam, że Helena jest bliska furii. I dokładnie o to mi chodziło.

Nie byłam z siebie zadowolona

Po tym w gruncie rzeczy dziwnym i mało komfortowym rodzinnym spotkaniu sumienie zaczęło mocno mnie gryźć. Owszem, odczuwałam niemą satysfakcję. Miałam swój moment zemsty. Ale z drugiej strony...  

Byłam załamana samą sobą i zdziwiona, że mogłam podjąć takie działanie w odwecie. Zrozumiałam, że było to sprzeczne z moim charakterem i wartościami, a moim celem powinno być budowanie harmonijnych relacji rodzinnych, a nie sprawianie bólu drugiej osobie.

Minęły kolejne dni, a w mojej głowie stale tliło się przekonanie, że muszę to naprawić i przeprosić Helenę za swoje zachowanie. Zdecydowałam się przyznać do błędu i powiedzieć jej o swoim kontrowersyjnym planie. Po kilku dniach, gdy Adam był poza domem, odwiedziłam Helenę. Miała mieszane uczucia co do mojej wizyty, ale zgodziła się na rozmowę.

— To, co zrobiłam na ogrodowym przyjęciu, to był strasznie głupi i nieodpowiedzialny pomysł. — wyjaśniłam — To nie jestem ja. W bardzo dziwny i pokręcony sposób chciałam ci udowodnić, że twoje oskarżenia są nieprawdziwe.

—  Weronika, nie rozumiem... Czemu zrobiłaś coś takiego? To było dziwne i nieodpowiednie. — odparła.

— Wiem, to było strasznie głupie z mojej strony. Ale czułam się bezsilna wobec twoich oskarżeń i chciałam cię jakoś zranić, żebyś zrozumiała, jak mi jest przykro z powodu tych wszystkich uwag — tłumaczyłam jej.

— No nie wiem. Przyjmuję przeprosiny, w końcu nic wielkiego się nie stało —  odparła — Przemyślałam sprawę. Nie powinnam była mówić takich rzeczy. To były tylko moje obawy i nie powinnam była w to wierzyć. To twoje zachowanie podczas grilla... Wydało mi się takie jakieś drapieżne i nienaturalne... Jakbyś to nie była ty. Tym bardziej trudno mi sobie wyobrazić, żebyś w ten sposób uwodziła mężczyzn na ulicy. Straszna bzdura, tak na moje oko.

Może wreszcie się dogadamy

Po tym wszystkim przeprosiłam również Adama, a on przyznał, że sam bardzo dziwnie się z tym wszystkim czuł i przyznał, że nie potrafi zachować się w takich sytuacjach. Nie umie również odpowiednio przyjmować komplementów. Między nami obecnie wszystko jest okej.

To doświadczenie nauczyło mnie, że działanie w nienawiści i odwet tylko pogłębia konflikty, a szukanie rozwiązań i komunikacja są kluczem do naprawy relacji. Być może nasza rodzina nigdy nie będzie doskonała, ale wiem teraz, że warto pracować nad nieporozumieniami. Jeśli teściowa kiedykolwiek będzie się zachowywać nie w porządku wobec mnie, Marka albo dzieci, od razu o tym powiem. Ale może teraz już będzie tylko lepiej? Czas pokaże.

Czytaj także:
„Gdy przystojniak z plaży zaczął ze mną flirtować, wściekłam się. Myśli, że jestem głupia? Przecież widziałam, że ma żonę”
„Łaknęłam zainteresowania, więc flirtowałam z kolegą z pracy. Myślałam, że to tylko zabawa, a on wniósł pozew o rozwód”
„Podczas imprezy firmowej flirtowałam z klientem. Zupełnie zapomniałam, że w domu czeka na mnie mąż”
 

Redakcja poleca

REKLAMA