„Przyszła teściowa chciała mnie złapać w sidła i oświadczyła mi się, zanim zrobił to jej synalek. Chciała, by się zmienił”

kobieta zaręczyny zdrada fot. Adobe Stock, Antonioguillem
„Nie wierzyłam w to, co słyszę. Ta kobieta wiedziała o wszystkim od początku? To ja miałam wyciągać Janka z nałogu zdrad i dbać o dobre samopoczucie teściowej, ale co w tym wszystkim ze mną?”.
/ 09.09.2023 20:47
kobieta zaręczyny zdrada fot. Adobe Stock, Antonioguillem

Nasłuchałam się o koszmarnych teściowych, podczas gdy moja niedoszła traktowała mnie, jak prawdziwą księżniczkę.

Dziś wiem, że chciała się podlizać, żeby wżenić niewiernego syna w dobrą rodzinę. Liczyła, że przy mnie wyjdzie na ludzi i przestanie szukać kochanek… Postanowiłam odpłacić się im obydwu.

Była dla mnie zadziwiająco miła

Kiedy poznałam Janka, stawiałam pierwsze kroki w karierze i bałam się nalotu pytań od przyszłej teściowej. Gdy zdecydował się zaprosić mnie do rodzinnego domu, ćwiczyłam godzinami kwestie przed lustrem.

– Opowiedz mi coś o sobie. Studiujesz, pracujesz? – starsza kobieta zaczęła zadawać pytania, których najbardziej się bałam.

– Jestem po marketingu, a od września pracuję w korporacji. W korpo jak to w korpo, niezbyt pasuje mi wyścig szczurów, dlatego szykuję się na założenie własnej firmy w przyszłym roku. – wyrecytowałam.

– Aleś ty mądra! Mój Janek potrzebuje właśnie takiej dziewczyny: do tańca i różańca.

Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi. Nie spodziewałam się też tego, co nastąpi później: po całym wieczorze pełnym komplementów, pani Mirosława zabrała mnie na chwilę do swojego pokoju, po czym wyjęła coś z szafy.

– Mam tutaj taką włoską torebkę, z prawdziwej skóry. Jest nieużywana. Jak tak teraz myślę, to nie jest w moim stylu, może tobie się spodoba? No, przymierz, chętnie ci ją dam. – wyśpiewała szczęśliwa.

– Naprawdę nie trzeba! Głupio mi przyjmować tak ładne rzeczy.

– Ależ nie ma żadnego problemu, ja i tak bym jej nie nosiła. Za to tobie pasuje doskonale.

Na tamtym etapie nie poddawałam w wątpliwość tego, że torebka jest nietrafionym zakupem, ale z czasem zaczęłam zauważać, że dostaje coraz więcej nowych rzeczy. Buty, kolczyki, kolejna torebka, tym razem z logiem drogiej firmy. Próbowałam wtedy tłumaczyć sobie całą sytuację na swój sposób: miałam teorię, że matka mojego wybranka może być zakupoholiczką. Dziś wiem już, że prawdopodobnie chodziło o przekupienie mnie i jak najszybsze wżenienie mnie w swoją rodzinę.

Były znaki ostrzegawcze

Relacja z Jankiem rozwijała się, jak wtedy uważałam, w normalnym stylu i tempie. Teściowa zapraszała mnie z kolei regularnie na kawkę i herbatkę, a ja zaczęłam traktować to w końcu jak cotygodniowy rytuał. Wraz z upływem czasu spędzanego w domu rodziców Janka, zaczęłam zauważać jednak, że jego ojca praktycznie nigdy nie ma. Tłumaczyłam to sobie podobnie, jak w przypadku przyszłej teściowej: uważałam, że być może sprawa dotyczy pracoholizmu, a może ojciec Janka jest duszą towarzystwa czy zagorzałym kibicem.

Osłupiałam jednak, gdy dostrzegłam go pierwszy raz w objęciach innej kobiety. Ten facet nie krył się nawet ze zdradzaniem żony: obściskiwał się z kochanką w miejskim parku, jak napalony nastolatek. Postanowiłam przeczekać wtedy ich spotkanie, skryta za drzewem nieopodal. Żywiłam pozytywne uczucia względem teściowej i było mi jej żal. Kiedy kochanka odeszła, nadszedł mój czas.

– Panie Stefanie, co to ma znaczyć? Przepraszam, ale powiem wszystko żonie. Ja… po prostu nie popieram zdrad. Żona tak bardzo kocha, jak pan może…

– Mirka? Ona przecież o wszystkim wie. – odburknął widocznie znudzony.

– Jak to? – nie dowierzałam.

– Facet nie pies, obroży mu nie założysz, będzie chciał iść do innej baby, to pójdzie. Ale do żony zawsze wróci. Było tak od lat, tylko teraz jakaś nowa moda.

Odeszłam oburzona. Spodziewałam się wszystkiego: przekonywania, błagania. Nie sądziłam jednak, że ten facet zbagatelizuje moje słowa, bo pani Mirka zdaje sobie sprawę z jego romansów.

Po 8 miesiącach związku z Jankiem, pani Mirosława pojawiła się w moim mieszkaniu. Zdziwiłam się, kiedy rozwinęła przy mnie szpulkę nici.

– No, Milenka, pokaż palec. Ale Ty masz małe dłonie! Przecież to będzie, jak nic, rozmiar 8. Taki to tylko na zamówienie.

– Słucham? – nie rozumiałam, patrząc zdębiała na to, jak teściowa odmierza obwód mojego palca nicią.

– No pierścionek! Janek planuje się Tobie oświadczyć. – odrzekła bezceremonialnie.

– Naprawdę? Nie wiem, co powiedzieć. – mówiąc to, aż się zarumieniłam.

Czułam, że tak krótki staż związku nie wystarcza, a jednocześnie czułam euforię. Janek wydawał mi się porządnym, choć niespecjalnie bystrym facetem. Nie spędzałam wprawdzie z nim absolutnie każdego dnia i ciężko mi było ocenić, jak podchodzi do kluczowych spraw związku i codziennego życia, ale kiedy wyobraziłam sobie siebie w długiej, białej sukni, na moment straciłam rozum.

Oświadczyła mi się jego matka

Kilka dni później, sprzątając szafę, znalazłam liścik, w którym w staromodnych, romantycznych słowach sformułowane było wyznanie miłości i prośba o rękę. Uznałam to za niezwykle romantyczne. Kiedy jednak Janek oświadczył mi się w rzeczywistości, spytał tylko: „Milena, czy zostaniesz moją żoną?”. Wydaje mi się teraz, że liścik napisała dla niego mama. Wskazuje na to nie tylko język, ale również mocno schludny charakter pisma.

Na ślub zaczęła naciskać niedługo później, rezerwując za nas salę, zespół weselny i wizytę w salonie sukien ślubnych. Było mi wtedy żal tej kobiety. Myślałam, że przelewa całą swoją miłość na mnie i Janka, bo mąż absolutnie na to nie zasługuje.

Z racji, że pochodzę z niewielkiego miasteczka, ciężko było nie trafiać na moich przyszłych teściów. Kiedy kolejny raz zobaczyłam pana Stefana, rozmawiającego w widocznie zalotny sposób z inną kobietą, nie czekałam długo. Podeszłam do nich tak, by celowo stanąć między ich dwójką, i rozpoczęłam swój monolog.

– Jak pan śmie? – zwróciłam się do teścia.– A pani? – tym razem spojrzałam w stronę jego kochanki. – Pani Mirka ma złote serce, nie zasługuje na to wszystko. Nie może tak być. Jeśli mam być częścią tej rodziny, przekonam ją, żeby się rozwiodła.

– Rozwód to najgłupsze, co można zrobić! Jak Janek pójdzie z inną babą na bok, też się rozwiedziesz? Dobre sobie!

– Janek taki nie jest! – broniłam zaciekle narzeczonego.

– Każdy facet jest taki sam! Musisz się z tym pogodzić i dbać o męża, to będzie między wami dobrze. Myślisz zresztą, że już nie ma kogoś na boku? Ruda Patrycja, czarna Baśka, blond Anita…

– Co takiego?

– On też cię robi! Znajdź mi faceta, który nie zdradza, nie myśli o innych kobietach i nie ogląda świerszczyków po wyjściu żony, to zjem własne buty. Bierz ten ślub, rób, co chcesz, ale wara od Mirki. Zresztą to ona naciskała na ten ślub, doskonale wiedząc o babach Janka. Liczyła, że przy tobie się zmieni. Dobre sobie…

Od początku mnie zdradzał

Nie wierzyłam w to, co słyszę. Ta kobieta wiedziała o wszystkim od początku? To ja miałam wyciągać Janka z nałogu zdrad i dbać o dobre samopoczucie teściowej, ale co w tym wszystkim ze mną? Stałam się dla niej tylko narzędziem, a drogie torebki i buty: zwyczajnym przekupstwem. W tamtym momencie buzowała we mnie złość, ale cieszyłam się, że dowiedziałam się o wszystkim dostatecznie wcześnie. O ironio: z ust tak zepsutego mężczyzny.

– Kojarzysz jakąś rudą Patrycję albo czarnowłosą Baśkę? – rozpytywałam dzień później wszystkie koleżanki.

Wiedziałam, że któraś z nich je rozpozna, bo żyjemy w hermetycznej społeczności.

– Ruda Patrycja jest tylko jedna. Lampucera jak nie wiem, leci nie tylko na dobre fury, ale też na darmowe piwo, kiedy jest już dostatecznie pijana. Baśka…

– Jak to ta, o której myślę, to wcale nie jest lepsza. Leci tylko na kasę. Spotykała się raz z Damianem z naszego dawnego liceum. Kiedy skończyły mu się fundusze, szybko się zmyła…

Niedługo później udało się rozpoznać wszystkie z trzech kobiet. Skontaktowałam się z nimi osobiście, mówiąc im, że zmywam się z tej relacji, ale pani Mirka, która uwielbia prezentować potencjalnym synowym drogie torebki, pilnie szuka nowej narzeczonej dla syna.

Skonfrontowałam też ze sobą kochanki pana Stefana, mówiąc im, że zamierza rozwieść się z żoną, więc muszą walczyć ze sobą nawzajem. Kobiety te nietrudno było namierzyć na ulicy: znaczna część z nich podpijała wieczorem pod sklepem. Poradziłam im przy okazji namówić Mirosławę na przyspieszony rozwód.

Po zerwaniu zaręczyn z Jankiem, od razu podjechałam pod jego rodzinny dom, parkując w nieco gęściej zalesionym obszarze tak, by nikt nie zdołał mnie zauważyć. Wieść rozniosła się bardzo szybko, jak na niewielkie miasteczko przystało. Już godzinę później zobaczyłam bowiem pierwszą z kobiet, z którą zdradzał mnie ten palant. Wydawała się taka uradowana i miała ze sobą nawet pakunek, który wskazywał, że niesie tort lub ciasto. Mirosława musiała bardzo się uradować…

Niedługo później zobaczyłam, jak pan Stefan, wracający najwidoczniej z wieczornej popijawy, wykłóca się z łańcuszkiem podążających za nim kobiet. Łowy rozpoczęte. Ja zaczynam z kolei nowe życie… Dumna z tego, co udało mi się osiągnąć.

Czytaj także:
„Mąż od początku mnie zdradzał. Chce zabawiać kochanki? Śmiało, ja zabawię się z jego biznesem

„Mąż zdradzał mnie od samego ślubu i nawet się z tym nie krył. Ludzie wytykali mnie palcami, a ja trwałam w tym dla dzieci”
„Zdradzam żonę i nie mam wyrzutów sumienia. Przynajmniej sobie poużywam, a dla niej i tak jestem tylko bankomatem”

Redakcja poleca

REKLAMA