„Teściowa nie przyszła na nasz ślub, a potem zaczęła udzielać złotych rad. Nie zamierzam słuchać rozwódki”

zamyślona kobieta fot. Adobe Stock, gpointstudio
„Wciąż wypytywała o dziecko, a jak przez kolejne tygodnie nie zachodziłam w ciążę, to przestrzegała mnie, że brak potomka może zniszczyć nasz związek. A jednocześnie przekazywała mi sposoby na szybkie zajście w ciążę. I ani razu nie zapytała, czy my chcemy zostać rodzicami”.
/ 16.09.2024 22:00
zamyślona kobieta fot. Adobe Stock, gpointstudio

Kiedy poznałam Darka, to wreszcie zrozumiałam, że znalazłam miłość swojego życia. Byłam przekonana, że stworzymy udany i szczęśliwy związek. I tak było. Jednak na drodze naszego szczęścia stanęła teściowa.

Najpierw mnie nie akceptowała i robiła wszystko, aby Darek mnie zostawił, potem nie przyszła na nasz ślub, a na końcu zaczęła udzielać nam złotych rad. Jednak ja nie zamierzałam tego tolerować. Nie będzie mi rozwódka mówić, jak mam układać swoje życie małżeńskie.

Miałam zły czas

Tamten okres nie był najlepszy w moim życiu. Właśnie rozstałam się z chłopakiem, który – jak się okazało – zdradzał mnie na prawo i lewo. I chociaż byłam na niego wściekła, to mimo wszystko było mi bardzo przykro.

Lepiej ci będzie bez niego – przekonywała mnie przyjaciółka.

To właśnie ona przez ostatnie lata próbowała mnie przekonać, że ten typ nie jest odpowiednią partią. Ale ja jej nie wierzyłam. Kochałam Krystiana i nie dałam powiedzieć o nim ani jednego złego słowa.

– Łatwo ci mówić – wzdychałam. Kaśka była w szczęśliwym związku i nie miała pojęcia, jak to jest być zdradzonym przez bliską osobę.

A to i tak nie było najgorsze. Kilka dni po zerwaniu z Krystianem okazało się, że mój pracodawca postanowił się ze mną rozstać.

– Musimy ograniczyć koszty – usłyszałam od szefa, który wręczył mi wypowiedzenie. – Ale zapewniam panią, że byliśmy bardzo zadowoleni z pani pracy – dodał z uśmiechem. "Tylko co mi z tego przyjdzie" – pomyślałam rozgoryczona. Ale grzecznie podziękowałam za współpracę i opuściłam miejsce, w którym pracowałam przez ostatnie trzy lata.

I wcale nie było mi łatwo znaleźć kolejne zajęcie. Wysyłałam mnóstwo CV, ale niewielu pracodawców się do mnie odzywało. A jeżeli już ktoś zadzwonił, to okazywało się, że w większości są to propozycje pracy bez umowy i za marne pieniądze. A moje oszczędności topniały w zastraszającym tempie.

Darek odmienił moje życie

Tego popołudnia wracałam do domu. I tak szczerze powiedziawszy, to byłam załamana. Moja kolejna rozmowa o pracę okazała się kompletnym fiaskiem. Facet chciał mieć sekretarkę, która dodatkowo będzie mu świadczyła usługi seksualne.

– Pan zwariował! – wykrzyknęłam mu prosto w twarz i wybiegłam na podwórko.

I bardzo możliwe, że byłam tak zdenerwowana, że nie wiedziałam, co się wokół mnie dzieje. W pewnym momencie usłyszałam pisk hamulców i podniesiony głos jakiegoś mężczyzny.

– Jak pani chodzi!

Dopiero wtedy zorientowałam się, że weszłam na ulicę na czerwonym świetle.

– Przepraszam – bąknęłam. I chyba faktycznie wyglądałam na nieszczęśliwą, bo mężczyzna zjechał do zatoczki, wysiadł z auta i podszedł do mnie.

Wszystko w porządku? – zapytał. A na jego twarzy malowało się autentyczna troska.

I to był właśnie Darek. Tamtego dnia zaproponował, że odprowadzi mnie do domu. Ja się zgodziłam i okazało się, że to była najlepsza decyzja w moim życiu. Od tamtego wieczoru staliśmy się niemal nierozłączni.

Zakochałam się

Darek okazał się świetnym facetem. Nie tylko był niezwykle sympatyczny, dobry i zabawny. Był także najbardziej uczciwym i prawym człowiekiem, jakiego poznałam w życiu. Być może wiązało się to z jego zawodem. Mój nowy chłopak był pediatrą, który całe swoje serce poświęcał małym pacjentom. I chyba właśnie za ten jego charakter pokochałam go tak mocno.

Jesteś niesamowity – powtarzałam mu za każdym razem, gdy opowiadał mi o swojej pracy.

I wcale nie mówiłam tego, aby mu się przypodobać. Ja naprawdę tak myślałam. Podobał mi się jego świat. I bardzo pragnęłam tego, aby stać się częścią tego świata.

Na szczęście Darek myślał podobnie. Kilka miesięcy po naszym pierwszym spotkaniu poprosił mnie o rękę. A ja poczułam, że właśnie spotkałam mężczyznę swojego życia. I nawet nie przypuszczałam, że największym wrogiem naszego szczęścia będzie moja teściowa.

Teściowa mnie nie akceptowała

Przez kolejne tygodnie chodziłam z głową w chmurach. W myślach już widziałam nasze przyszłe życie – przytulny domek, dzieci i pies. Niczego więcej nie było mi potrzeba do szczęścia.

– Mama zaprosiła nas na obiad – poinformował mnie Darek pewnego wieczoru. – Chce poznać dziewczynę, która skradła moje serce – dodał z uśmiechem.

Ja też bardzo chciałam poznać swoją przyszłą teściową. Wiedziałam, że Darek jest blisko związany ze swoją matką, która wychowywała go samotnie. Wielokrotnie powtarzał mi, że nie było jej łatwo.

– A mimo to wychowała mnie na dobrego człowieka – mówił. Z tym akurat musiałam się zgodzić.

Doskonale pamiętam dzień, w którym poznałam matkę swojego narzeczonego. Już od samego początku wiedziałam, że mnie nie polubiła.

A pani jest zwykłą sekretarką? – zapytała mnie cierpko, gdy wspomniałam, że pracuję w biurze.

– No tak, pracuję jako pomoc biurowa – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

Kilka tygodni wcześniej udało mi się wreszcie znaleźć przyzwoitą pracę i byłam z tego powodu bardzo dumna.

– A ma pani jakieś studia? – dopytywała. A jednocześnie patrzyła na mnie z pogardą. "Jesteś niewykształcona" – mówiły jej oczy. I chyba nie interesowało jej to, że nie miałam możliwości, aby podjąć studia studia. Musiałam szybko pójść do pracy, aby jakoś się utrzymać. A na rodziców nie miałam co liczyć. Ale czy ją to interesowało? Nie sądzę. Całą swoją postawą pokazywała, że nie jest zadowolona, że jej wykształcony syn znalazł sobie kogoś takiego jak ja.

Byłam złą partią

Potem było tylko gorzej. Już na pamiętnym obiedzie matka Darka kilkukrotnie podkreśliła, że jej syn jest lekarzem i że potrzebuję partnerki na poziomie. I chociaż nie powiedziała mi wprost, że mnie nie lubi, to ja nie miałam co do tego żadnych wątpliwości.

– Twoja mama chyba mnie nie polubiła – powiedziałam Darkowi, gdy tylko opuściliśmy jego rodzinny dom.

– Wydaje ci się – powiedział. – Moja mama ma specyficzny charakter. Ale to najmilsza kobieta pod słońcem – zapewniał mnie.

Ja niestety nie doświadczyłam jej sympatii. Z każdym kolejnym tygodniem moja teściowa robiła się coraz bardziej nieprzyjemna. I co więcej – zaczęła podkreślać, że do siebie nie pasujemy i że nie będziemy ze sobą szczęśliwi. W pewnym momencie doszło nawet do tego, że powiedziała wprost, że powinniśmy się rozstać.

– Mamo, przestań! – zaprotestował ostro Darek. Ale w jego oczach zobaczyłam niepewność. I tak naprawdę, to zaczęłam się obawiać, czy nie posłucha w końcu swojej matki i nie rzuci mnie na kilka tygodni przed ślubem.

Postanowiła ułożyć nam życie

Kiedy matka Darka dowiedziała się o dacie naszego ślubu, to kolejny raz podjęła próbę rozdzielenia nas. A gdy to się nie udało, to zagroziła, że nie pojawi się na ślubie.

– Mamo, nie żartuj – powiedział Paweł. – Ożenię się z Basią. I to bez względu na to, czy ci się to podoba czy nie – zapewnił ją.

I dotrzymał słowa. Pewnego słonecznego dnia powiedzieliśmy sobie sakramentalne tak. I nawet nieobecność teściowej nie była w stanie zmącić mojej radości. Bo matka Darka – tak jak zapowiadała – nie pojawiła się na naszym ślubie. A ja nie byłam w stanie patrzeć na zrozpaczonego męża. "Może mnie pani nie lubić. Ale proszę nie karać za to swojego syna" – napisałam jej SMS–a. Nie dostałam żadnej odpowiedzi, ale kilka dni później matka Darka pojawiła się w naszym mieszkaniu.

– Przemyślałam sprawę – powiedziała na wstępie. – Nie będę stać na drodze waszego szczęścia.

Odetchnęłam z ulgą. "Wreszcie będzie normalnie" – pomyślałam z nadzieją. A potem zaprosiłam ją do mieszkania i poczęstowałam domowym ciastem.

Wszystko wiedziała lepiej

Jednak zbyt szybko założyłam, że wszystko się jakoś ułoży. Wprawdzie matka Darka nie wspominała już o naszym rozstaniu, ale znalazła sobie inne zajęcie. Tym razem postanowiła pokazać nam, jak powinno wyglądać nasze życie.

– Ciasto jest za suche – mówiła po spróbowaniu mojej babki.

Podłogi trzeba zmywać na mokro – komentowała moje sprzątanie.

– Powinnaś do zupy dodawać więcej mięsa – narzekała, gdy zaprosiłam ją na obiad.

A i tak nie to było najgorsze. Najbardziej denerwowały mnie komentarze na temat naszego małżeństwa. Mojej teściowej nie podobało się nic. I co gorsza – postanowiła udzielać nam rad, jak to małżeństwo powinno wyglądać. Podczas każdej jej wizyty dowiadywałam się nie potrafię zadbać o domowe ognisko, że nie pokazuję Darkowi jak bardzo go kocham i że nie robię nic, aby to małżeństwo było szczęśliwe.

– Jak nie będziesz dbać o Darka w odpowiedni sposób, to cię w końcu zostawi – ostrzegała mnie.

A najgorsze z tego wszystkiego było to, że teściowa wtrącała się w nasze życie intymne. Wciąż wypytywała o dziecko, a jak przez kolejne tygodnie nie zachodziłam w ciążę, to przestrzegała mnie, że brak potomka może zniszczyć nasz związek. A jednocześnie przekazywała mi sposoby na szybkie zajście w ciążę. I ani razu nie zapytała, czy my chcemy zostać rodzicami.

– Mam tego dość – powiedziałam Darkowi. I kazałam mu porozmawiać z matką.

Postawiłam granice

Jednak to nie przyniosło rezultatu. Dlatego pewnego dnia nie wytrzymałam.

– Przepraszam cię mamo, ale nie życzę sobie twoich rad – powiedziałam chłodno, gdy teściowa kolejny raz zaczęła przedstawiać swoje złote rady. A ponieważ byłam już zła, to sięgnęłam po większy kaliber.

– Z tego co wiem, to mama jest po rozwodzie. Więc chyba te wszystkie dobre rady okazały się nieskuteczne, prawda? – zapytałam.

I jednocześnie nie mogłam powstrzymać się przed złośliwym i ironicznym uśmieszkiem. Tak wiem, to nie było miłe. Ale w tamtej chwili wydawało się to jedynym wyjściem.

Darek spojrzał na mnie zaskoczony. A we wzroku teściowej kryła się chęć mordu.

– Nie życzę sobie takich tekstów – wycedziła.

– A ja nie życzę sobie dobrych rad – odparowałam.

I na to teściowa już nic nie powiedziała. Założyła płaszcz i opuściła nasze mieszkanie.

Od tamtej pory mamy święty spokój. Wprawdzie teściowa odwiedza nas od czasu do czasu, ale powstrzymuje się od komentowania naszego życia. I oby trwało to jak najdłużej.

Barbara, 28 lat

Czytaj także: „W wieku 60 lat chciałam znów poczuć motyle w brzuchu. Dzieci przeganiały wszystkich adoratorów, bo jestem za stara”
„Wystarczyła sprzeczka przy sprzedaży auta, by zakończyć wieloletnią znajomość. Przyjaźń nie idzie w parze z interesami”
„Żona zostawiła mnie dla młodszego. Czuję się upokorzony, więc zabiorę jej przy rozwodzie nawet dzieci”

Redakcja poleca

REKLAMA