Z niechęcią szedłem na imieniny teściowej, bo doskonale wiedziałem, co mnie tam czeka: wymówki i złośliwe uwagi. Matka mojej żony uważa, że Ewa zrobiła poważny błąd, wychodząc za takiego nieudacznika jak ja. Co innego Michał, były chłopak mojej żony. Chodzący ideał – przystojny i obrotny.
– Ty wiesz, ile Michał teraz zarabia? Ponad dziesięć tysięcy złotych! Jego matka mi mówiła, że pracuje w Norwegii na budowie – teściowa karmiła moją żonę takimi opowieściami, znacząco przy tym zerkając na mnie. – Wróci do Polski za trzy–cztery lata i kupi sobie mieszkanie! – znowu rzut oka w moją stronę.
Fakt, my z Ewą musieliśmy wziąć kredyt na trzydzieści lat…
– Twój mąż też mógłby się postarać! – teściowa na koniec przypuszczała frontalny atak.
– Mamo, wyobraża sobie mama Krzyśka na budowie?! – śmiała się Ewa, nieświadomie podkładając się matce, która zyskiwała kolejny argument do narzekania na zięcia niedorajdę.
Chyba wreszcie odbijemy się od dna
Istotnie nie jestem typem budowlańca i przez lata nawet miałem kompleks na punkcie niskiego wzrostu. Ale Ewa mi wyjaśniła, że jak dla niej to on jest zaletą.
– Przynajmniej nie muszę zadzierać głowy, aby cię pocałować, kotku – powiedziała, wprowadzając z miejsca swoje słowa w czyn.
Dzięki mojej żonie zyskałem pewność siebie i chociaż nie wchodziłem w polemikę z teściową – bo po co kopać się z koniem – to uważam, że zawodowo radzę sobie całkiem dobrze. Nawet jeśli na razie zarabiam jedną trzecią tego, co ten cały Michał, to do pierwszego nam zawsze starcza.
A poza tym, namówiony przez moją ukochaną, kończyłem właśnie kurs księgowy i miałem nadzieję na lepszą pracę. Z samego tylko wypełniania PIT-ów od stycznia do maja można było wyciągnąć niezłą kasę. Moja teściowa zresztą, jak się dowiedziała, że potrafię to robić, od razu podsunęła mi do rozliczenia swoje dochody.
– A na tych wszystkich ulgach się znasz? – upewniała się, leżąc mi prawie na plecach, gdy wypełniałem kolejne rubryki.
„Inspekcja” najwyraźniej przebiegła pozytywnie, bo teściowa na koniec łaskawie stwierdziła:
– To ja ci nagonię klientów!
Miłe to było z jej strony, bo rzeczywiście miała sporo koleżanek, z których nie wszystkie radziły sobie z podatkami. I oto pewnego dnia, wypełniając kolejne zobowiązania jej znajomych, ze zdumieniem odkryłem, że wśród nich jest także PIT Michała!
Poszedłem się podzielić tą informacją z żoną.
– Pewnie jego mama tego pilnuje w kraju, skoro on przebywa za granicą – stwierdziła Ewa.
A wszystko przez głupotę i chciwość
– Mnie nie chodzi o to, kto mi dał zlecenie. Ty się przyjrzyj tym dokumentom! Twoja mama wychwalała Michała pod niebiosa, że tyle zarabia, a tymczasem on jest bezrobotny! I to od dłuższego czasu, bo nie przysługuje mu już nawet zasiłek. No, sama popatrz, w rubrykę „dochody” wpisałem okrągłe zero!
– No co ty? – Ewa też była zdumiona. – Jak to możliwe?
– Albo facet kłamie, że zarabia w Norwegii, albo, co wydaje się bardziej prawdopodobne, pracuje tam na czarno i ukrywa swoje dochody – wyjaśniłem.
– Przecież to nielegalne! A jak urząd skarbowy zainteresuje się tym, z czego Michał żyje, wejdzie na jego konto, a tam przelewy z Norwegii na tysiące złotych?
– Ja myślę, że nie ma żadnych przelewów. Facet bierze pieniądze do ręki, i tyle! – stwierdziłem, dodając: – Strasznie jest głupi, bo przecież wcześniej czy później i tak będzie się musiał wytłumaczyć, skąd miał pieniądze na zakup tego trzypokojowego mieszkania, o którym w kółko opowiada twoja matka! – podsumowałem. – A wtedy beknie za niepłacenie podatków jak nic.
Dawałem Michałowi trzy–cztery lata, lecz wszystko rozegrało się o wiele wcześniej. Były chłopak mojej żony wpadł na lotnisku w drodze do rodzinnego kraju. Pies wyszkolony w wyszukiwaniu pieniędzy wywąchał w jego walizce całkiem sporą kwotę, bo 200 tysięcy koron norweskich, a więc 100 tysięcy złotych! Michał chciał je przemycić do kraju, a ponieważ prawo zezwala na przewożenie jedynie sumy do równowartości 10 tysięcy euro, to pieniądze Michałowi odebrano do czasu wyjaśnienia, skąd je wziął. Może z nielegalnego źródła, na przykład ze sprzedaży narkotyków…
Oczywiście za nic nie mógł się przyznać, że zarobił je nielegalnie, wił się więc jak piskorz i w efekcie norweski sąd nie dał wiary jego opowieściom. Za to ustalił ponad wszelką wątpliwość, że Michał pracował na budowie, i – jak uznali prawnicy – na pewno nie robił tego charytatywnie.
Ideał mojej teściowej w tym momencie musiał nie tylko zapłacić karę w Norwegii, lecz jeszcze wytłumaczyć się przed polskim urzędem skarbowym. Grzywna i 75 procent karnego podatku od kwoty zarobionej w Norwegii uczyniły z Michała bankruta. Wyszło na to, że przez swoją głupotę i chciwość przepracował wiele miesięcy na darmo…
– Ja tam wolę bogacić się powoli, za to legalnie – stwierdziłem, przytulając moją żonę.
– Dlatego cię wybrałam, misiu – odpowiedziała z uśmiechem.
Muszę przyznać, że i teściowa w końcu zaczęła odnosić się do mnie z większym szacunkiem.
Czytaj także:
„Moja córka mną gardzi, bo jestem biedna. Czy dobrze jej z mężem tylko dlatego, że gwarantuje jej dobrobyt i wygodne życie?"
„Teściowa traktowała mnie jak popychadło. Jednak to ja zaopiekowałam się nią po wylewach, pomimo że byłam w 2 ciąży”
„Teść i teściowa mnie nie akceptowali. Chcieli prawnika albo maklera, a ja byłem zwykłym barmanem”