„Teściowa ma mnie za nieudacznika, bo mało zarabiam. Nie to co były facet mojej żony, który wyciąga krocie w Norwegii”

teściowa strofuje zięcia fot. Adobe Stock, Monkey Business
„– Ja myślę, że nie ma żadnych przelewów. Facet bierze pieniądze do ręki, i tyle – stwierdziłem, dodając: – Strasznie jest głupi, bo przecież wcześniej czy później i tak będzie się musiał wytłumaczyć, skąd miał pieniądze na zakup tego trzypokojowego mieszkania, o którym w kółko opowiada twoja matka! – podsumowałem. – A wtedy beknie za niepłacenie podatków jak nic”.
/ 01.03.2023 12:22
teściowa strofuje zięcia fot. Adobe Stock, Monkey Business

Z niechęcią szedłem na imieniny teściowej, bo doskonale wiedziałem, co mnie tam czeka: wymówki i złośliwe uwagi. Matka mojej żony uważa, że Ewa zrobiła poważny błąd, wychodząc za takiego nieudacznika jak ja. Co innego Michał, były chłopak mojej żony. Chodzący ideał – przystojny i obrotny.

Ty wiesz, ile Michał teraz zarabia? Ponad dziesięć tysięcy złotych! Jego matka mi mówiła, że pracuje w Norwegii na budowie – teściowa karmiła moją żonę takimi opowieściami, znacząco przy tym zerkając na mnie.  – Wróci do Polski za trzy–cztery lata i kupi sobie mieszkanie! – znowu rzut oka w moją stronę.

Fakt, my z Ewą musieliśmy wziąć kredyt na trzydzieści lat…

– Twój mąż też mógłby się postarać! – teściowa na koniec przypuszczała frontalny atak.

– Mamo, wyobraża sobie mama Krzyśka na budowie?! – śmiała się Ewa, nieświadomie podkładając się matce, która zyskiwała kolejny argument do narzekania na zięcia niedorajdę.

Chyba wreszcie odbijemy się od dna

Istotnie nie jestem typem budowlańca i przez lata nawet miałem kompleks na punkcie niskiego wzrostu. Ale Ewa mi wyjaśniła, że jak dla niej to on jest zaletą.

– Przynajmniej nie muszę zadzierać głowy, aby cię pocałować, kotku – powiedziała, wprowadzając z miejsca swoje słowa w czyn.

Dzięki mojej żonie zyskałem pewność siebie i chociaż nie wchodziłem w polemikę z teściową – bo po co kopać się z koniem – to uważam, że zawodowo radzę sobie całkiem dobrze. Nawet jeśli na razie zarabiam jedną trzecią tego, co ten cały Michał, to do pierwszego nam zawsze starcza.

A poza tym, namówiony przez moją ukochaną, kończyłem właśnie kurs księgowy i miałem nadzieję na lepszą pracę. Z samego tylko wypełniania PIT-ów od stycznia do maja można było wyciągnąć niezłą kasę. Moja teściowa zresztą, jak się dowiedziała, że potrafię to robić,  od razu podsunęła mi do rozliczenia swoje dochody.

– A na tych wszystkich ulgach się znasz? – upewniała się, leżąc mi prawie na plecach, gdy wypełniałem kolejne rubryki.

„Inspekcja” najwyraźniej przebiegła pozytywnie, bo teściowa na koniec łaskawie stwierdziła:

To ja ci nagonię klientów!

Miłe to było z jej strony, bo rzeczywiście miała sporo koleżanek, z których nie wszystkie radziły sobie z podatkami. I oto pewnego dnia, wypełniając kolejne zobowiązania jej znajomych, ze zdumieniem odkryłem, że wśród nich jest także PIT Michała!

Poszedłem się podzielić tą informacją z żoną.

– Pewnie jego mama tego pilnuje w kraju, skoro on przebywa za granicą – stwierdziła Ewa.

A wszystko przez głupotę i chciwość

– Mnie nie chodzi o to, kto mi dał zlecenie. Ty się przyjrzyj tym dokumentom! Twoja mama wychwalała Michała pod niebiosa, że tyle zarabia, a tymczasem on jest bezrobotny! I to od dłuższego czasu, bo nie przysługuje mu już nawet zasiłek. No, sama popatrz, w rubrykę „dochody” wpisałem okrągłe zero!

– No co ty? – Ewa też była zdumiona. – Jak to możliwe?

– Albo facet kłamie, że zarabia w Norwegii, albo, co wydaje się bardziej prawdopodobne, pracuje tam na czarno i ukrywa swoje dochody – wyjaśniłem.

– Przecież to nielegalne! A jak urząd skarbowy zainteresuje się tym, z czego Michał żyje, wejdzie na jego konto, a tam przelewy z Norwegii na tysiące złotych?

– Ja myślę, że nie ma żadnych przelewów. Facet bierze pieniądze do ręki, i tyle! – stwierdziłem, dodając: – Strasznie jest głupi, bo przecież wcześniej czy później i tak będzie się musiał wytłumaczyć, skąd miał pieniądze na zakup tego trzypokojowego mieszkania, o którym w kółko opowiada twoja matka! – podsumowałem. – A wtedy beknie za niepłacenie podatków jak nic.

Dawałem Michałowi trzy–cztery lata, lecz wszystko rozegrało się o wiele wcześniej. Były chłopak mojej żony wpadł na lotnisku w drodze do rodzinnego kraju. Pies wyszkolony w wyszukiwaniu pieniędzy wywąchał w jego walizce całkiem sporą kwotę, bo 200 tysięcy koron norweskich, a więc 100 tysięcy złotych! Michał chciał je przemycić do kraju, a ponieważ prawo zezwala na przewożenie jedynie sumy do równowartości 10 tysięcy euro, to pieniądze Michałowi odebrano do czasu wyjaśnienia, skąd je wziął. Może z nielegalnego źródła, na przykład ze sprzedaży narkotyków…

Oczywiście za nic nie mógł się przyznać, że zarobił je nielegalnie, wił się więc jak piskorz i w efekcie norweski sąd nie dał wiary jego opowieściom. Za to ustalił ponad wszelką wątpliwość, że Michał pracował na budowie, i – jak uznali prawnicy – na pewno nie robił tego charytatywnie.

Ideał mojej teściowej w tym momencie musiał nie tylko zapłacić karę w Norwegii, lecz jeszcze wytłumaczyć się przed polskim urzędem skarbowym. Grzywna i 75 procent karnego podatku od kwoty zarobionej w Norwegii uczyniły z Michała bankruta. Wyszło na to, że przez swoją głupotę i chciwość przepracował wiele miesięcy na darmo…

– Ja tam wolę bogacić się powoli, za to legalnie – stwierdziłem, przytulając moją żonę.

– Dlatego cię wybrałam, misiu – odpowiedziała z uśmiechem.

Muszę przyznać, że i teściowa w końcu zaczęła odnosić się do mnie z większym szacunkiem.

Czytaj także:
„Moja córka mną gardzi, bo jestem biedna. Czy dobrze jej z mężem tylko dlatego, że gwarantuje jej dobrobyt i wygodne życie?"
„Teściowa traktowała mnie jak popychadło. Jednak to ja zaopiekowałam się nią po wylewach, pomimo że byłam w 2 ciąży”
„Teść i teściowa mnie nie akceptowali. Chcieli prawnika albo maklera, a ja byłem zwykłym barmanem”

Redakcja poleca

REKLAMA