„Teściowa chciała mnie nauczyć, jak być dobrą żoną. Bezczelna dała mi nawet listę zasad w sypialni”

zaskoczona kobieta fot. Getty Images, Emilija Manevska
„– Stworzę ci taką listę wytycznych, które pomogą ci zostać dobrą żoną – powiedziała z niewinnym uśmiechem. – Dziękuję, ale nie trzeba – powiedziałam uprzejmie. – Myślę, że jestem całkiem niezłą żoną. Maciek się nie skarży – dodałam. – To się jeszcze okaże – powiedziała ironicznie”.
/ 01.04.2024 18:30
zaskoczona kobieta fot. Getty Images, Emilija Manevska

Zawsze śmiałam się z opowieści o teściowych, które wtrącały się do wszystkiego i próbowały układać życie swoich synów i ich żon. Do czasu.

Kiedy poznałam Maćka, to od razu wiedziałam, że jego mama to stanowcza i nieco apodyktyczna kobieta, która zawsze musi postawić na swoim. Jednak nigdy nie przypuszczałam, że wręczy mi listę zasad i obowiązków, które zapewnią mi bycie dobrą żoną. A już szczytem bezczelności było pouczanie mnie, jak powinnam zachowywać się w sypialni.

To bardzo specyficzna kobieta

Maćka poznałam na studiach i od razu zrozumiałam, że jest miłością mojego życia. Szybko staliśmy się nierozłączni i kilka miesięcy później stanęliśmy na ślubnym kobiercu. To był najpiękniejszy dzień mojego życia, którego nikt i nic nie mogło posuć, nawet teściowa.

– Mam nadzieję, że w odpowiedni sposób zadbasz o mojego syna – powiedziała mi podczas składania życzeń. Spojrzałam na nią z uśmiechem i zapewniłam, że zajmę się Maćkiem najlepiej, jak potrafięA w myślach już obiecywałam sobie, że nie pozwolę jej na wtrącanie się w nasze życie.

Rodziców Maćka poznałam na wiele miesięcy przed tym, zanim mi się oświadczył. Jego tata okazał się bardzo sympatycznym człowiekiem, który podobnie jak ja kochał siatkówkę i książki. Zupełnie inaczej była za to teściowa.

– Mama jest bardzo specyficzna – ostrzegał mnie Maciek. – Ale trzeba przejść nad tym do porządku dziennego. W rzeczywistości to sympatyczna i naprawdę dobra kobieta.

Przyjęłam te słowa ze śmiechem i zapewniłam mojego przyszłego męża, że nie musi się martwić.

Na pewno się polubimy – zapewniłam go. I bardzo szybko zmieniłam zdanie.

Nie byłam dla niej idealną synową

Prawdziwą twarz teściowej poznałam na obiedzie, na który zostaliśmy zaproszeni po wielu miesiącach znajomości. To właśnie wtedy Maciek mi się oświadczył i wręczył mi przepiękny pierścionek zaręczynowy.

– Otwieramy szamana – powiedział mój przyszły teść. – W końcu trzeba godnie przywitać nowego członka rodziny – dodał.

A szeptem powiedział mi, żebym trzymała Maćka krótko. Roześmiałam się i zapewniłam go, że tak właśnie będzie. Zupełnie inaczej na te wieści zareagowała mama Maćka.

Bądź dobrą żoną dla mojego syna – powiedziała tonem, który wskazywał, że niekoniecznie nadaję się na jej przyszłą synową. – Maciuś zasługuje na kogoś najlepszego. Na kogoś, kto da mu szczęście – dodała.

A ja spojrzałam na swojego narzeczonego i zobaczyłam, że przewraca oczami. Chyba chciał mi dać do zrozumienia, żebym za bardzo się nie przejmowała. I wtedy faktycznie nie za bardzo się tym przejęłam. Jednak szybko okazało się, że mama Maćka nie zamierza odpuścić, a jej podstawowym celem stało się zrobienie ze mnie dobrej żony.

We wszystko się wtrącała

Już przed ślubem i weselem przyszła teściowa próbowała pokazać, kto naprawdę rządzi. Wtrącała się we wszystko i na wszystko chciała mieć wpływ.

– Ta sukienka jest zbyt wyzywająca – poinformowała mnie, gdy pokazałam jej w katalogu, w jakiej sukience chciałabym wziąć ślub.

Takiego jedzenia nikt nie będzie jadł – powiedziała, gdy poinformowaliśmy ją, co wybraliśmy na ślubne menu.

– Na weselu powinien być zespół, a nie jakiś nowoczesny szarpidrut – dodała, gdy zdecydowaliśmy się na DJ-a, a nie na zespół grający muzykę do kotleta.

A już szczytem wszystkiego było ustalanie listy gości.

– Musicie zaprosić wszystkich członków rodziny – powiedziała oburzona, gdy przedstawiliśmy jej bardzo okrojoną listę.

I dopiero wtedy Maciek zainterweniował. Powiedział, że nie stać nas na tak wystawne przyjęcie. Chyba nie przewidział, że teściowa zdecyduje się wziąć na siebie część kosztów, ale w zamian chciała mieć wpływ niemal na wszystko.

– Nie denerwuj się – uspokajał mnie mój narzeczony. – To tylko ślub. Pozwól mamie się wykazać. A potem będziemy żyć już własnym życiem – dodał.

To był dopiero początek

Zgodziłam się. Nie chciałam kłócić się z przyszłą teściową. Nie zareagowałam nawet, gdy teściowa poinformowała mnie, że pomoże mi zostać dobrą żoną.

– Nic się nie martw kochanie – powiedziała mi podczas wyboru zaproszeń ślubnych. – Ja ci wszystko powiem. Dzięki moim radom będziesz najlepszą żoną pod słońcem.

Spojrzałam na nią z niedowierzaniem. Jednak tylko machnęłam ręką. "Oby do ślubu" – pomyślałam w duchu. Nawet nie przypuszczałam, że to jedynie początek.

Potrzebowaliśmy prywatności

Pomimo dziwnych pomysłów mojej teściowej, wesele przebiegło bez większych zakłóceń. Postanowiłam, że tego dnia nie dam się wyprowadzić z równowagi – w końcu to najważniejszy dzień w moim życiu i powinnam wspominać go naprawdę dobrze.

Oczywiście, nie uniknęłam kilku uszczypliwości i tak zwanych dobrych rad, ale starałam się nie zwracać na nie uwagi. I muszę przyznać, że szło mi to całkiem nieźle. W pewnym momencie myślałam nawet, że moja teściowa odpuści i da nam w końcu święty spokój. Jednak niemal natychmiast przekonałam się, że mama Maćka nie należy do kobiet, które kiedykolwiek odpuszczają.

Po ślubie zamieszkaliśmy w wynajętym mieszkaniu. I chociaż teściowa namawiała nas do tego, abyśmy wprowadzili się do nich, to  my stanowczo odmówiliśmy.

– Chcemy mieć trochę prywatności – tłumaczył Maciek. – Poza tym jesteśmy już dorośli i doskonale damy sobie radę sami – dodał ze śmiechem.

I wtedy wydawało mi się, że teściowa przyjmie to do wiadomości i faktycznie da nam spokój. Nic bardziej mylnego.

Próbowała mną rządzić

Pierwszy nalot na mieszkanie mieliśmy od razu po powrocie z podróży poślubnej. Tamtego dnia byliśmy w mieszkaniu razem z Maćkiem, co nieco utemperowało zapędy teściowej. I chociaż przeszła się po mieszkaniu i delikatnie skrytykowała wystrój, to jednak nie odważyła się, aby w obecności syna pokazywać swoje niezadowolenie.

Kolejnym razem nie była już tak miła. Tego dnia byłam sama i niemal od razu usłyszałam kilka rad od serca.

Powinnaś gotować to, co Maciek lubi – powiedziała, gdy zobaczyła, że na stole leży obrany batat.

– Musisz prasować koszule i spodnie na kant – poinformowała mnie, gdy jej wzrok padł na złożone i jeszcze nieuprasowane pranie.

I tak za każdym razem, gdy zobaczyła coś, co zwróciło jej uwagę. Do końca jej wizyty usłyszałam jeszcze kilkanaście rad, które miały uczynić ze mnie najlepszą żonę dla jej synka.

– Jak chcesz, to stworzę ci taką listę wytycznych, które pomogą ci zostać dobrą żoną – powiedziała z niewinnym uśmiechem. I co gorsze, to wyciągnęła z torebki długopis i notes, w którym zaczęła coś zapisywać.

– Dziękuję, ale nie trzeba – powiedziałam uprzejmie. – Myślę, że jestem całkiem niezłą żoną – dodałam.

A potem poinformowałam ją, że jej syn się nie skarży i jak na razie jest bardzo zadowolony.

– To się jeszcze okaże – powiedziała ironicznie i spojrzała na mnie wzrokiem modliszki. Potem w końcu opuściła nasze mieszkanie, a ja mogłam w końcu odetchnąć pełną piersią.

Była bezczelna

Przez kilka kolejnych tygodni mieliśmy względny spokój. Teściowa odwiedzała nas rzadko, a jak już przychodziła, to zachowywała się jak najlepsza mamusia na świecie. Jednak było wiadomo, że w końcu nie wytrzyma i wtrąci swoje pięć groszy w nasze życie. Stało się to akurat wtedy, gdy znowu byłam sama w mieszkaniu.

– Nauczę cię, jak być dobrą żoną – oświadczyła już w progu. "O nie, znowu się zaczyna" – pomyślałam z rozpaczą i zaczęłam zastanawiać się, jak pozbyć się jej z mieszkania.

Tymczasem teściowa miała zupełnie inne plany. Wyciągnęła z torebki kartkę, na której były zapisane jakieś podpunkty.

– To dekalog, który musisz przestrzegać – powiedziała wręczając mi gęsto zapisaną kartkę papieru. Spojrzałam na jej zapiski i omal nie wybuchłam śmiechem.

– Mam stosować te wszystkie zasady? – zapytałam z ironią.

Teściowa chyba nie wyczuła sarkazmu, bo przytaknęła z bardzo poważną miną .

– Tak, wszystkie. Łącznie z tymi na ostatniej stronie – dodała szeptem.

Szybko odwróciłam kartkę i spojrzałam na kolejne zapiski. I sama nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Teściowa spisała listę zadań, które dobra żona powinna wykonywać w sypialni. Tego było już za wiele. Wyprosiłam ją z mieszkania, tłumacząc się tym, że muszę wyjść.

Mąż się śmiał

A po powrocie Maćka pokazałam mu, jakie zadania dostałam od jego matki. Mój mąż zaczął się śmiać, ale mi nie było do śmiechu.

Nie przejmuj się tym – powiedział Maciek.

– Łatwo ci mówić – odpowiedziałam oburzona. – To nie tobie teściowa stworzyła listę obowiązków w łóżku, które powinieneś wykonywać. To upokarzające!

Maciek obiecał porozmawiać z matką. I chyba to zrobił, bo od kilku tygodni teściowa odwiedza nas znacznie rzadziej. A jak już przychodzi, to nie przedstawia żadnych list z dekalogiem dobrej żony. Czasami kusi mnie, aby zdać jej relację z zadań wykonywanych w sypialni. I kto wie, może kiedyś tak właśnie zrobię. 

Czytaj także: „Patrzę na swoje przyjaciółki i jest mi ich żal. Wolą klepać schabowe dla mężusiów, niż szaleć i o siebie dbać”
„Chciałem poderwać piękną kobietę, ale miała obrączkę na palcu. Jej mąż w niczym nam jednak nie przeszkodził”
„Od 20 lat pudruję siniaki i pozwalam sobą pomiatać. Żałuję, że nie uciekłam od męża od razu po ślubie”

Redakcja poleca

REKLAMA