– Naprawdę musisz aż tak rozpuszczać Franka? – teściowa podniosła na mnie wzrok znad stołu, gdzie układała swoje ulubione krzyżówki.
Było w jej tonie coś, co sprawiało, że moje skrzywiłam się z irytacji. Od kiedy pamiętam, nasza relacja przypominała skomplikowaną układankę z elementów, które nie zawsze do siebie pasowały. Moja teściowa, wydawała się mieć na wszystko gotową odpowiedź i nie omieszkała dzielić się swoimi „złotymi radami” z kimkolwiek, kto tylko miał uszy.
Wszystko wiedziała lepiej
– Może powinnaś dać mu więcej obowiązków – dodała z zadowoleniem.
– Mam swoje metody wychowawcze – odpowiedziałam.
Czy naprawdę muszę tłumaczyć każdą decyzję? Może nie jestem doskonała, ale staram się robić, co w mojej mocy, by Franek był szczęśliwy. Moje relacje z teściową były niczym pole minowe. A w tym wszystkim musiałam dbać o dobro Franka.
– Może powinnaś bardziej uważać, jak się z nim obchodzisz – teściowa kontynuowała, próbując nadać swojej wypowiedzi troskliwy ton.
– Naprawdę sądzisz, że twoje ciągłe uwagi mi pomagają?
Czułam, jak moja twarz robi się czerwona. Teściowa nie odpowiedziała, ale jej spojrzenie mówiło wszystko.
– Ja chcę tylko pomóc – odpowiedziała w końcu urażona.
Wewnątrz miałam burzę emocji. To uczucie bycia niedocenianą zaczynało mnie przytłaczać. Teściowa zdawała się nie zauważać, jak bardzo rani mnie swoimi słowami.
– Nie musisz ciągle mi mówić, co robię źle! – wyrzuciłam z siebie w końcu. – Znam Franka lepiej niż ty.
Irytowała mnie
Wiedziałam, że te słowa zranią teściową, ale nie mogłam już ich powstrzymać. Obawiałam się, że Franek może widzieć, jak ten konflikt narasta, a to ostatnia rzecz, której bym chciała. Mąż od razu zauważył, że coś jest nie tak.
– Wszystko w porządku? – zapytał, zdejmując płaszcz.
– Twoja matka znowu… – zaczęłam, ale on uniósł rękę, przerywając mi.
– Nina, proszę cię – powiedział, a ja poczułam, jak fala frustracji wzbiera we mnie na nowo.
– Dla mnie to jest trudne! Nie wiesz, jak to jest być ciągle ocenianą.
– Ona nie robi tego specjalnie – próbował mnie uspokoić, ale jego słowa tylko dolały oliwy do ognia.
– Jestem kompletnie sama w tym wszystkim! Ty unikasz tematu, ona nie przestaje mnie krytykować. Jak mam sobie z tym poradzić? – wyrzuciłam z siebie.
Zrozumiałam, że na jego wsparcie raczej nie mam co liczyć. Czułam się bezradna i opuszczona. Być może teściowa nigdy nie zaakceptuje moich wyborów. A ja może nigdy nie znajdę sposobu, żeby to zmienić. Ten konflikt coraz bardziej wpływał na moje życie, a mąż nie potrafił lub nie chciał mi pomóc.
Przelała czarę goryczy
Dzień, który zaczął się jak każdy inny, szybko przemienił się w scenę z dramatycznego filmu. Rozmowa z teściową jak zwykle przybrała niepożądany kierunek.
– Powinnaś zwrócić uwagę na to, co Franek ogląda w telewizji – zaczęła.
Westchnęłam, próbując zachować spokój.
– To tylko bajki. Nic, co by mu zaszkodziło – odpowiedziałam, choć wiedziałam, że zaraz usłyszę listę argumentów na poparcie jej tezy.
– Może dla ciebie – odparła ostro – ale widziałam, jak te programy mogą wpływać na dzieci…
W tym momencie Franek wtrącił się, zanim zdążyłam odpowiedzieć.
– Babcia mówiła, że nie muszę zawsze robić tego, co mi każecie – powiedział, zupełnie nieświadomy, jak wielką bombę właśnie zdetonował.
Zamarłam. Spojrzałam na teściową, próbując wyczytać coś z jej twarzy, ale wyglądała równie zaskoczona jak ja.
– Franek, co masz na myśli? – zapytałam.
– No… – Franek zawahał się, nie rozumiejąc, jak poważna była ta sytuacja.
– Mamo, czy to prawda? – zapytałam.
– Nie tak to miało wyglądać… – zaczęła, unikając mojego wzroku.
Miała wytłumaczenie
W tym momencie zrozumiałam, że konflikt z teściową sięgał znacznie głębiej, niż byłam gotowa przyznać. Wszystko, co dotychczas było ukryte, właśnie ujrzało światło dzienne.
– Po prostu… – zamilkła, szukając słów.
– Dlaczego podważasz moje metody wychowawcze za moimi plecami?
Maria westchnęła ciężko, siadając przy stole.
– Kiedy ja wychowywałam dzieci, wszystko wyglądało inaczej. Miałam swoje przekonania, swoje sposoby i czasami zapominam, że czasy się zmieniają.
W jej głosie usłyszałam coś więcej niż tylko obronę. Był tam żal, smutek i chyba odrobina wstydu.
– Myślałam, że w ten sposób ci pomagam – dodała cicho. – Sama nigdy nie miałam wsparcia, a chciałam, by Franek miał to, czego moje dzieci nie miały.
Jej słowa były jak zimny prysznic. Nie oczekiwałam takiej szczerości. Przez chwilę nie wiedziałam, co powiedzieć.
– Ale nie możemy podważać siebie nawzajem – powiedziałam w końcu. – To nie pomoże Frankowi, tylko go zdezorientuje.
Teściowa skinęła głową. Zrozumiałam, że dla niej był to sposób na zrekompensowanie własnych porażek. Że może jej intencje były dobre, ale środki niewłaściwe.
Potrzebowałam rady
Umówiłam się z moją przyjaciółką, Kasią. Potrzebowałam jej wsparcia i obiektywnego spojrzenia na całą sytuację.
– Wyglądasz, jakbyś przeszła przez burzę – powiedziała na powitanie.
– Bo tak się czuję – westchnęłam. – Cała ta sprawa z moją teściową… Nie wiem, co myśleć.
Przez kolejne kilkanaście minut opowiadałam jej o konflikcie, o tym, jak Franek nieświadomie ujawnił jej tajemnicę i o rozmowie, która później się odbyła.
– To brzmi naprawdę kiepsko – powiedziała w końcu. – Ale może w tym wszystkim jest jakaś szansa na zrozumienie? Może powinnaś spróbować z nią porozmawiać bez emocji, powiedzieć jej, jak się czujesz i co to wszystko znaczy dla ciebie i Franka.
Zastanowiłam się nad tym. Może miała rację. Może potrzebowałam innego podejścia, żeby wyjaśnić teściowej, jak jej działania wpływają na mnie i na Franka.
Po powrocie do domu zastanawiałam się, jak teraz to wszystko będzie wyglądać. Czy znajdziemy sposób na zrozumienie siebie nawzajem? Czy uda nam się zażegnać ten konflikt dla dobra Franka?
Zrobiłyśmy pierwszy krok
Kiedy weszłam do salonu, teściowa siedziała w fotelu, patrząc przez okno. Usłyszała mnie i odwróciła głowę.
– Dobrze, że jesteś – zaczęła. – Chciałam z tobą porozmawiać.
– Ja z tobą też – odpowiedziałam. – Myślę, że obie potrzebujemy tego.
Kasia miała rację. Musiałam otworzyć się na dialog, niezależnie od tego, jak trudne to będzie.
– Wiem, że chcesz dla nas dobrze, ale musimy znaleźć wspólny język – zaczęłam spokojnie. – Franek potrzebuje stabilności i jasnych zasad. A ja potrzebuję, żebyś zaufała moim wyborom jako matki.
Teściowa słuchała uważnie.
– Wiem, że czasem przesadzam – przyznała. – Zapominam, że to ty jesteś matką, a nie ja.
Nie oczekiwałam, że wszystko zmieni się w jednej chwili, ale to był pierwszy krok. Wiedziałam, że przede mną długa droga, ale gotowa byłam na nią wyruszyć.
– Będę się starać – dodała. – Powinnam bardziej ci zaufać.
Uśmiechnęłam się delikatnie, czując, że to początek nowego etapu. Nie idealnego, ale prawdziwego. Obie musiałyśmy zrobić krok w tył, aby zrobić krok naprzód.
Nie było to idealne zakończenie, ale pełne nadziei. Wiedziałam, że jeśli obie będziemy się starały, być może uda nam się odbudować naszą relację. A przede wszystkim, dać Frankowi dom pełen miłości i wsparcia, którego potrzebuje.
Nina, 28 lat
Czytaj także:
„Zrobiłam z koleżanki biurową latawicę, by dostać upragniony awans. Nie wiedziałam jeszcze, ile w tym było prawdy”
„Wyszłam za mąż za chłopaka, którego wybrała mi babcia. Bałam się jej powiedzieć, że codziennie pudruję dowody miłości”
„17 lat temu ojciec zostawił swoje nasionko w delegacji. Wydało się i nagle przestałam być ukochaną córeczką”