„Teść ciągle mi dogryzał, że powinnam być kurą domową. Za karę się pochorował, a mi wcale nie było go żal”

poważna kobieta fot. iStock by Getty Images, Westend61
„Po ogłoszeniu zaręczyn atmosfera spotkań diametralnie się zmieniła. Przyszły teść zaczął się mnie czepiać. Wykpiwał moją pracę, krytykował poglądy i nazywał feministką z taką miną i taki tonem, jakby to była najgorsza obelga”.
/ 09.10.2024 15:05
poważna kobieta fot. iStock by Getty Images, Westend61

Kiedy Rafał mi się oświadczył, zgodziłam się bez wahania. Był mężczyzną niemal idealnym: wrażliwym, czułym, troskliwym, inteligentnym, zaradnym. Po dwóch latach związku nie wątpiłam, że świetnie sprawdzi się w roli męża. Nie przewidziałam tylko problemu z jego rodziną…

Nie podobało mi się to

Gdy powiedzieliśmy rodzicom Rafała o zaręczynach, jego mama serdecznie nas uściskała i szczerze nam pogratulowała. Za to ojciec nie potrafił ukryć niezadowolenia: krzywił się, chrząkał i nerwowo przestępował z nogi na nogę. A potem wypalił:

– Ale po ślubie to już chyba rzucisz tę swoją niby pracę, Edytko?

Zrobiło mi się przykro. Zanim zdążyłam odpowiedzieć, wyręczył mnie Rafał:

– Edyta kocha swoją pracę i na pewno z niej nie zrezygnuje.

– Wyklejanki i malowanki? To nie jest prawdziwa robota. Pieniądze też żadne. Lepiej by zrobiła, jakby się domem zajęła, kiedy ty będziesz zarabiał.

W jednej chwili moje zakłopotanie zmieniło się w złość. Pracowałam w domu kultury, prowadziłam zajęcia plastyczne dla dzieci. Wbrew pozorom to była trudna i wyczerpująca praca. Ale podobała mi się, bo robiłam coś ważnego i dobrego. Jak on śmie mówić, że powinnam z tego zrezygnować i zostać pełnoetatową kurą domową?! Miałam szczerą ochotę wygarnąć mu od serca, nie przebierając w słowach, ale ugryzłam się w język. Przecież ten zaściankowy człowiek o ciasnym umyśle miał zostać wkrótce moim teściem.

Wcześniej tak się nie zachowywał

Uśmiechnęłam się więc i odparłam:

– To są nasze sprawy i sami będziemy o nich decydować.

Tata Rafała nadął się jak balon i poczerwieniał na twarzy. Chciał chyba rzucić jakąś ripostę, ale jego żona uratowała sytuację.

– Koniecznie trzeba uczcić zaręczyny dzieci szampanem! – zawołała i napięcie rozeszło się po kościach.

Do końca wizyty poruszaliśmy już tylko neutralne tematy, takie jak pogoda, seriale i gotowanie. To znaczy Rafał i jego mama rozmawiali, bo ja i jego ojciec głównie milczeliśmy. On dlatego, że był obrażony. Ja wciąż nie mogłam się otrząsnąć z nieprzyjemnego zaskoczenia. Mój przyszły teść wcześniej nie zachowywał się w ten sposób. Kiedy wróciliśmy do domu, zapytałam Rafała wprost:

– Co dziś ugryzło twojego ojca?

Wzruszył ramionami.

Nie wiedziałam o tym

– Zawsze był apodyktycznym tradycjonalistą. Według niego prawdziwy mężczyzna musi być samcem alfa, przywódcą stada i tak dalej. Nie wiem, jak mama to znosi. Mój brat wdał się w niego, ale ja jestem tym wyrodnym, gorszym synem, nigdy nie chciałem być taki jak on. Dlatego uważa mnie za mięczaka, nieudacznika – głos mojego ukochanego przepełniała gorycz.

– Dlaczego nic o tym nie wiedziałam? – zdziwiłam się.

– A to by coś zmieniło? Nie chciałem cię obciążać moimi traumami. Zresztą, już się z tym pogodziłem.

– Czyżby? Twoja mina temu przeczy. A ja chcę dzielić z tobą i miłe rzeczy, i niemiłe. Więc masz mi o wszystkim mówić. Zrozumiano?

– Zamienił stryjek siekierkę na kijek… – westchnął i się uśmiechnął. – Okej, rozumiem. Co dokładnie chcesz wiedzieć?

– Dlaczego twój tata wcześniej był dla mnie taki miły? Czemu nagle przestał?

– Bo sądził, że jesteś dziewczyną na chwilę. Wiele razy to mówił, ale ci nie powtarzałem, bo i po co. Ojciec uważa, że nic nie potrafię, nawet odpowiedniej dziewczyny sobie znaleźć, tym bardziej stworzyć udanego, poważnego związku.

– Co za…! – znowu musiałam się ugryźć w język. Mimo wszystko to był jego ojciec. – Może kiedyś zrozumie, jak bardzo się pomylił – skwitowałam dyplomatycznie, a potem zaczęłam pocieszać narzeczonego gorącymi pocałunkami…

Podziałało. Kiedy przenieśliśmy się do sypialni, żadne z nas już nie pamiętało o opiniach ojca Rafała. Przynajmniej do rana. Bo mleko się już rozlało…

Czułam niesmak

Wcześniej jeździłam do rodziców Rafała z przyjemnością: lubiłam z nimi gawędzić, popijać herbatę i delektować się pysznymi wypiekami. Jednak po ogłoszeniu zaręczyn atmosfera spotkań diametralnie się zmieniła. Przyszły teść zaczął się mnie czepiać. Wykpiwał moją pracę, krytykował poglądy i nazywał feministką z taką miną i taki tonem, jakby to była najgorsza obelga.

Nie dawałam się w to wciągnąć. Zachowywałam kamienną twarz, co tylko bardziej drażniło agresora. Prawie mnie to bawiło. Do czasu, gdy senior zmienił obiekt ataków i… zaczął prowokować Rafała. Rzucał uwagi o tym, że to ja noszę w tym związku spodnie. Posunął się nawet do tego, że nazywał mnie swoim zięciem! Niby w żartach, ale ich celem było ośmieszenie, a nie rozbawienie.

Im bardziej kpił, tym bardziej Rafał się wycofywał i zamykał w sobie. Nie jest typem człowieka, który będzie walczył na noże z kimś, kto jest mu bliski. Między innymi za to go kochałam, ale ojciec nie potrafił zaakceptować w nim tej „słabości”. Bardzo chciałam stanąć w obronie mojego narzeczonego, nagadać teściowi, żeby mu w pięty poszło, ale nie mogłam tego zrobić. Tylko bym pogorszyła sytuację, utwierdzając opinię – przynajmniej w jego rodzinie – że Rafcio jest pantoflarzem i mięczakiem, którego musi bronić kobieta. Więc zaciskałam zęby. Ale nie mogłam bez końca patrzeć bezczynnie, jak mój ukochany cierpi.

– Rafał, nie chcę więcej odwiedzać twoich rodziców – powiedziałam. – I uważam, że będzie lepiej, jak ty też sobie odpuścisz te wizyty. Za dużo cię kosztują, nie sądzisz?

Postawiliśmy granice

Bałam się, że zaprotestuje, ale nie.

– Sam o tym myślałem. Przez jakiś czas będę się spotykał tylko z mamą, gdzieś na mieście. Muszę odpocząć od ojca. Tylko czy to w porządku? Nie uznasz mnie za tchórza, który ucieka przed problemem, zamiast go rozwiązać?

– Ani trochę. Przecież sama to zaproponowałam. To, że nie chcesz się z nim kłócić, nie znaczy, że masz się godzić na poniżenia i ataki. To będzie takie taktyczny odwrót. Kto wie, może tata za tobą zatęskni i coś dzięki temu zrozumie…

– Nie sądzę – pokręcił głową. – On chyba nigdy mnie nie kochał.

Nie wiedziałam, co na to odpowiedzieć, więc tylko bardzo mocno go przytuliłam. Przestaliśmy jeździć do rodziców Rafała. Początkowo matka próbowała go namówić do zmiany zdania, ale gdy konsekwentnie odmawiał, w końcu dała spokój i zaakceptowała sytuację. Za to jego ojciec śmiertelnie się obraził. Brat Rafała wygadał się przed nami, że ponoć staruszek oznajmił przy jakieś tam okazji, że ma już tylko jednego syna. Uparty, złośliwy, twardogłowy dziadyga! – pomyślałam ze złością. Ale przed Rafałem udawałam, że mnie to nie rusza, musiałam być silna i opanowana, musiałam być dla niego wsparciem.

Sytuacja nie ulegała zmianie

Mieliśmy już wyznaczoną datę ślubu, zaplanowaliśmy wszystko i niemal dopięliśmy na ostatni guzik, tylko nie wiedzieliśmy, czy zaprosić tatę Rafała. Brak zaproszenia byłby ogromnym nietaktem, zdawaliśmy sobie z tego sprawę. Ale z drugiej strony, nie wyobrażaliśmy sobie tej radosnej ceremonii i wielkiego święta z udziałem obrażonego, nastawionego krytycznie seniora. Tak źle, i tak niedobrze. Patowa sytuacja. Pomógł nam przypadek, a może zrządzenie losu. Któregoś wieczoru zadzwoniła mama Rafała.

– Tatę zabrało pogotowie! Przyjedź do szpitala!

– Co się stało? – Rafał zrobił się blady jak prześcieradło.

– Chyba coś z sercem, nic nie wiemy. Przyjeżdżaj jak najszybciej!

Ja prowadziłam, bo Rafał był zbyt zdenerwowany. Przez całą drogę powtarzał półgłosem: „proszę, niech z tego wyjdzie”. Pomyślałam wtedy, że jeżeli teść umrze, to Rafał nigdy sobie nie wybaczy, że się z nim pokłócił. Ja też będę się czuła winna, bo namówiłam go do zerwania kontaktów. Nadal uważałam, że miałam rację, ale nie wzięłam pod uwagę, iż mogą nie mieć okazji do zawarcia rozejmu…

Na miejscu okazało się, że szanowny teść nie miał żadnego ataku serca, tylko ostrą zgagę! Objawy obu chorób mogą być bardzo podobne. Cała rodzina płakała z ulgi, a ja ze śmiechu. No proszę, czyli macho też potrafi histeryzować jak baba. Plus był taki, że strach przeżyty przy owym fałszywym zawale dał seniorowi do myślenia. Może nie doszło do jakiegoś filmowego pojednania czy obustronnych przeprosin, ale ojciec nie pogonił Rafała ze szpitala, a potem bez wybrzydzania przyjął zaproszenie na ślub, podczas którego zachowywał się przyzwoicie. Ponoć starego psa nowych sztuczek nie nauczysz, więc nie liczę na wielką przemianę. Doceniam jednak, że teść chociaż się stara, czyli zachowuje swoje uwagi dla siebie…

Edyta, 27 lat

Czytaj także: „Teściowa obwinia mnie o romans swojego syna. Postanowiła mnie ukarać w sposób, który przeszedł wszelkie wyobrażenia”
„Jestem kierowniczką w dużej korporacji, a w domu nie znaczę nic. Tak traktuje mnie własny mąż”
„Gdy mąż dowiedział się o ciąży, dosłownie skakał z radości. Nawet nie podejrzewa, czyje naprawdę jest to dziecko”

Redakcja poleca

REKLAMA