„Telewizyjny oszust żerował na starszych ludziach z osiedla. Zabierał im drogie telewizory i wymieniał na stare graty”

Osiedlowy oszust żerował na staruszkach fot. Adobe Stock, motortion
„– Nieprawda, jest nowoczesny! Był tu taki jeden pan, co wymieniał telewizor sąsiadce, i był tak miły, że wymienił telewizory bez żadnej dopłaty. Ona jest ze swojego bardzo zadowolona i ja z mojego też! – Jak babcia może być zadowolona, skoro jest 2 razy mniejszy od tamtego?! – Nie szkodzi, ja sobie tutaj przed nim stawiam stołeczek!”.
Listy od Czytelniczek / 08.07.2022 15:15
Osiedlowy oszust żerował na staruszkach fot. Adobe Stock, motortion

Dla babci, jak dla wielu ludzi w jej wieku, telewizor jest oknem na świat i najbliższym przyjacielem. Musi więc być niezawodny. Wydawało mi się, że duży ekran spodoba się babci.

Ale ona nie lubi zmian...

Jakiś czas temu moja babcia zaczęła mieć kłopoty z chodzeniem, tak więc jedynym oknem na świat stał się dla niej telewizor. Kiedy rok temu stary i wysłużony odbiornik kompletnie padł, od razu złożyliśmy się całą rodziną na nowy. Sam go wybierałem – solidny, 40-calowy, żeby dobrze widziała, i dobrej firmy, aby posłużył jej na lata. Oczywiście babcia, jak chyba większość starszych ludzi, zamiast się zachwycić, podeszła do zmiany nieufnie. Musiałem jej poustawiać kanały i po kilka razy tłumaczyć, że teraz ma nie tylko wszystkie swoje ulubione, ale nawet więcej niż dotychczas. Przy okazji zmieniłem bowiem pakiet telewizji cyfrowej na bardziej rozbudowany, mimo że w dotychczasowej cenie.

– Mnie tam tych moich kilka wystarczy, innych i tak nie oglądam – stwierdziła babcia, lecz ustawiłem jej co ciekawsze, myśląc, że z czasem się do nich przekona.

Dobrze wiedziałem, że odbiornik jest naprawdę świetny, więc jakież było moje zdziwienie, kiedy po miesiącu babcia zadzwoniła z pretensją, że… się zepsuł.

– Karolku, ja wolę tamten stary. Nie da się go naprawić? – marudziła.

– Nie jest to możliwe, bo przecież tamten już wyrzuciłem, i to na babci życzenie! – przypomniałem jej, bo rzeczywiście kazała mi wywalić zepsuty telewizor na śmietnik. – A poza tym, jeśli ten się zepsuł, to jest przecież na gwarancji. Zaraz do babci przyjadę i zobaczymy, co się dzieje.

Po godzinie stałem obok babci i obserwowałem, jak staruszka, cała w nerwach, raz po raz wciska guziki na pilocie.

– No popatrz tylko, czarny obraz! Od razu zrozumiałem, że telewizor po prostu się rozkodował, i dlatego ustawione na poszczególnych kanałach programy zniknęły. Tylko dlaczego tak się stało?

Znowu wyłączyła babunia wtyczkę z gniazdka na noc? – olśniło mnie.

Choć zaprzeczyła, gwałtownie kręcąc głową, z jej miny od razu wywnioskowałem, że owszem, tak właśnie zrobiła.

W ramach oszczędzania prądu…

– Babciu, on musi być cały czas na „czuwaniu” – pouczyłem ją znowu. – Czyli musi się palić ta mała czerwona żaróweczka. Bo jeśli babunia wyciągnie wtyczkę z gniazdka, to… no, telewizor zapomni, jaki kanał gdzie był – tłumaczyłem cierpliwie. – Dlatego nie ma „jedynki” pod tym guzikiem pilota i trzeba ją znowu ustawić.

Miałem nadzieję, że to zapamięta, bo wprawdzie dla mnie to żaden kłopot przyjechać znowu do babci i jej wszystko poustawiać, ale ona się bardzo denerwowała, myśląc, że coś się popsuło.

„Nic dziwnego, że telewizor jest dla niej taki ważny, skoro czasami nawet po kilka dni nie wychodzi z domu – myślałem, wracając do siebie. – Wszystko sobie ustawia pod ulubione seriale, życie całe”.

Rzeczywiście, nawet kiedy babcia zaprasza na podwieczorek rodzinę, to tak, aby spotkanie nie kolidowało z jej „spotkaniem” z bohaterami jakiejś telenoweli. Ostatnio sen z powiek spędzała jej zmiana systemu nadawania, o której tyle wszędzie się trąbi. Już od dłuższego czasu pytała mnie, czy na pewno jej telewizor jest dobry i telewizja jej nie „zniknie”.

– Niech się babunia o nic nie martwi, nawet babunia nie zauważy żadnej zmiany. Wszystko się ustawi automatycznie – pocieszałem ją na spokojnie.

Tłumaczyłem, że ma nie tylko nowoczesny odbiornik, ale przede wszystkim telewizję satelitarną na abonament.

Już oni tam sobie wszystko za babunię podłączą – powtarzałem z uśmiechem.

Sądziłem, że przygotowana przeze mnie będzie odporna na wszelkie sugestie podpisywania nowych umów, kupowania dekoderów i inne sztuczki oszustów, którzy ujawnili się w tym czasie, żerując na naiwności starszych ludzi. Niestety, przeliczyłem się, nie doceniając ich przebiegłości.

No jasne, po co komu głupie dokumenty!

Pewnego dnia przyjechałem do babci, bo zgłosiła, że kran w kuchni cieknie i dobrze byłoby go naprawić. I zastałem staruszkę siedzącą przed jakimś rzęchem!

– A gdzie telewizor?! – zdumiałem się.

– Karolku, tylko ty się nie denerwuj! – zaczęła od razu babcia, przyjmując postawę: „Wiem, że będziesz na mnie wściekły, ale to ja mam rację!”. – Zamieniłam go na ten malutki! Ten jest lepszy i ja go wolę! – usłyszałem.

– Ale jak może być lepszy ten stary grat? On ma chyba tyle samo lat, co tamten, który wyrzuciliśmy na śmietnik! – ręce mi opadły, byłem bliski załamania.

– Nieprawda, jest nowoczesny! Był tu taki jeden pan, co wymieniał telewizor sąsiadce, i on powiedział mi, że do tamtego potrzebowałabym przystawki! A do tego absolutnie nie. I był tak miły, że wymienił telewizory bez żadnej dopłaty. Pani z dołu jest ze swojego bardzo zadowolona i ja z mojego też!

– Jak babcia może być zadowolona, skoro jest 2 razy mniejszy od tamtego?!

– Nie szkodzi, ja sobie tutaj przed nim stawiam stołeczek, i jest dobrze! – babcia mi od razu to zademonstrowała.

Usiadła na środku pokoju na taborecie przyniesionym z kuchni i wytrzeszczyła oczy, wpatrując się w mały ekran.

– Za to mam dużego pilota! – oświadczyła z satysfakcją.

– Pilota?! – wykrzyknąłem. – Taki pilot to kosztuje z 50 złotych! A zamieniając swój dobry telewizor na tego grata, straciła babcia znacznie więcej! Ze 2 tysiące! – uświadomiłem jej, myśląc jednocześnie, że kiedy dorwę tego drania, który namówił ją na taką zamianę, to nogi z tyłka mu powyrywam!

To mówisz, że źle zrobiłam? – do babci chyba w końcu powoli zaczęło docierać, że dała się nabić w butelkę. – I co ja mam zrobić? – zapytała smutno.

– Nie wiem – odparłem szczerze. – Ma babunia jakiś dokument na tę wymianę? – zapytałem, zastanawiając się, co też może być w nim napisane.

Jak ten bezczelny oszust ujął to w papierach? Że zabiera dobry telewizor, dając w zamian złom?

– Nie mam – rozwiała od razu moje wątpliwości babcia. – Bo ten pan powiedział, że żadne papiery nam niepotrzebne, skoro się zamieniamy telewizorami. On mi daje jeden i odbiera jeden…

Gdybym palił, chyba na miejscu wykończyłbym z pół paczki. Cholera!

„Nie ma co, drań świetnie się zabezpieczył! Nie pozostaje nic innego, jak pójść na policję i zgłosić oszustwo” – myślałem.

Zdawałem sobie jednak sprawę z tego, że szanse znalezienia łobuza i udowodnienia mu czegokolwiek, są nikłe…

– Słuchaj, Karol, a może zastosować inne rozwiązanie? – zaproponował mi kumpel, któremu, załamany całą sytuacją, wszystko opowiedziałem.

– Jakie? – zainteresowałem się.

– No bardziej… siłowe – uściślił. – Żeby komuś spuścić łomot, trzeba go najpierw złapać! – zaznaczyłem.

A ja mogę sobie szukać wiatru w polu!

– Niekoniecznie, bo skoro cwaniak działa na terenie osiedla, to pewnie za moment gdzieś wypłynie. Trzeba spróbować poobserwować teren – kombinował Zbycho. – I to najlepiej rano, kiedy większość młodych jest w pracy, a emeryci zostają sami w domach. Wtedy nie ma komu ich odwieść od robienia głupich rzeczy, czyli panuje prawdziwy raj dla oszustów!

To, co proponował kumpel brzmiało naprawdę rozsądnie

A że pracujemy w tej samej firmie, to poprosiliśmy szefa o różne zmiany i monitorowaliśmy osiedle mojej babci obaj, na przemian. To mnie się poszczęściło. Po kilku dniach zobaczyłem vana, do którego jakiś gostek pakował telewizor. Całkiem przyzwoity, podczas gdy resztę auta miał wyładowaną jakimś złomem.

Widziałem to wyraźnie, bo zaparkowałem swoje auto dość blisko. Dla pewności spisałem jego numery, aby mieć w razie czego podczas zgłoszenia na policję. Potem śledziłem go… Miał zakład naprawy sprzętu RTV, skubany! I skup używanych odbiorników.

„To stąd wpadł na taki pomysł, gnojek! Nieźle się może obłowić na tych emerytach! – pomyślałem. – Ale na mojej babci zarobić ci nie dam!”.

Następnego dnia pod wieczór złożyliśmy gościowi wizytę. Ja, Zbycho i kilku jego kolegów z sekcji judo – naprawdę napakowanych facetów budzących respekt. W kilku prostych słowach wyjaśniliśmy facetowi, jak bardzo nie podoba się nam to, co robi.

Żądam wydania telewizora mojej babci albo zgłoszę sprawę na policję – powiedziałem, ale bez nazwisk.

Nie chciałem, aby się potem w jakikolwiek sposób mścił na staruszce.

– A jaki był? Bo ja mam tego dużo… – przyznał drań, prawie robiąc w gacie.

Już ja go sobie odszukam – powiedziałem i – znalazłem! – A tego pilota biorę na przeprosiny – zaznaczyłem, zgarniając nowego pilota z dużymi cyframi, specjalnie dla ludzi starszych.

– Co z moim starym telewizorem? – oszust śmiał się jeszcze zainteresować, kiedy wychodziliśmy.

– Radzę przejrzeć okoliczne śmietniki… – rzuciłem z uśmieszkiem.

Jeśli łobuz myślał, że tak to wszystko zostawię, to się pomylił! Nienawidzę oszustów i nimi gardzę, uważałem więc, że powinien ponieść zasłużoną karę. Dlatego dałem znać na policję, że jeden taki ma w zakładzie mnóstwo nowych telewizorów niewiadomego pochodzenia.

– Może to paser? – zasugerowałem.

I niech się teraz facet tłumaczy, skąd u niego tyle odbiorników bez papierów! A babcia? Nie liczę na to, że ta przygoda ją czegoś nauczy. Nie w tym wieku.

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA