„Tego kwiatu jest pół światu, a córka wybrała akurat prymitywnego aroganta. Zięć chce wszystkich ustawiać do pionu”

załamany mężczyzna fot. iStock, laflor
„Od słowa do słowa, skończyło się awanturą. Zabrali się i poszli. Basia aż się popłakała. A teraz? Czasem wpada sama Iza z chłopcami, ale zawsze jak po ogień”.
/ 29.02.2024 19:00
załamany mężczyzna fot. iStock, laflor

– Nie, tatusiu, jutro nie możemy. Adam ma pilną pracę. Może za tydzień. Pa – Iza odłożyła słuchawkę, zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć.

No tak, znowu jakiś wykręt. Od kiedy tak jest? Już chyba od ponad miesiąca albo jakoś tak. Od tamtej awantury o psa.

Lubię zwierzęta, ale uważam, że w domu to można trzymać pudla, pekińczyka. Nie bez przyczyny kiedyś mówiło się o takich: pieski pokojowe. Miejsce dużego psa jest w budzie. A oni co? Kupili sobie owczarka niemieckiego i traktują go jak maskotkę. Wszędzie ze sobą zabierają. Nawet na wczasy. I do nas, choć tyle razy mówiłem, że jestem uczulony na sierść.

Po każdej takiej wizycie mieszkanie wymaga gruntownego sprzątania. Mam astmę. Tak trudno to zrozumieć? Jeszcze machnąłbym ręką na to, że mój zięć się tym specjalnie nie przejmuje. Było nie było, obcy człowiek, ale Izunia? Moja ukochana córeczka? To tak trudno wziąć pod uwagę prośbę ojca?

– Oj dałbyś już spokój. Może naprawdę nie mają czasu? – moja żona jak zwykle starała się wszystko łagodzić.

– Jakoś jak budowali dom i potrzebowali naszej pomocy, to mieli czas. Wtedy nawet Mariusz umiał się zdobyć na serdeczność – tym razem nie miałem zamiaru dać się zagadać.

– Heniu, przecież Mariusz wcale się nie zmienił. Wtedy po prostu nie mieli psa i nie było powodów do awantur. Teraz ty sam wywołujesz konflikty. Nigdy nie możesz powstrzymać się od złośliwych uwag – Basia nie dawała za wygraną. No tak, własna żona jest przeciwko mnie.

Mam chyba prawo do decydowania

– Przecież wcale nie chodzi tylko o psa, choć mogliby go zostawiać w domu, kiedy do nas przychodzą – byłem pewien swoich racji – A papierosy? Wiesz, że dym mi szkodzi, a Mariusz kopci, jak komin. Ostatnim razem dmuchnął mi prosto w twarz – byłem już naprawdę zły.

– A skąd miał wiedzieć, że wyszedłeś za nim na balkon? – mruknęła Basia niewyraźnie – Iza nie mówiła, czy przywiezie jutro malców na noc? – żona zmieniła temat.

– Nie mówiła – odparłem sucho i nagle zrobiło mi się przykro. Nie widziałem wnuków dobre dwa tygodnie. To głupie, mieszkają tak blisko...

Snułem się po domu, nie mogąc znaleźć sobie zajęcia. Wciąż myślałem o rozmowie z córką. A właściwie o rozmowach, bo ta dzisiejsza w ostatnich czasach nie była wyjątkiem, odkąd w Wielkanoc na serio pokłóciłem się z zięciem. Ale to był tylko wierzchołek góry lodowej, bo tak naprawdę konflikt narastał już od dawna. Dzisiaj młodzi są tacy egoistyczni. Nawet moja córka. Nie tak ją wychowałem. Ale ona jest dobrym dzieckiem, tylko za bardzo ulega we wszystkim temu swojemu mężowi. Wtedy też. Jemu nic nie powiedziała, za to do mnie? Nic tylko: Daj spokój, tato.

Basia aż się popłakała

Przyszli w niedzielę rano na świąteczne śniadanie. Oczywiście, z tym kundlem. Od razu zacząłem kaszleć, ale przecież nic nie mówiłem. Wybuchnąłem dopiero, gdy ten przebrzydły zwierzak władował się na mój fotel. No muszę przyznać, że Mariusz od razu kazał mu zejść, ale jaką miał przy tym minę!!! I potem, ledwie skończyliśmy jeść, złapał za papierosy. Niby wyszedł na balkon, ale przecież drzwi zostały otwarte – dym i tak wlatywał do środka. A potem, gdy Iza o coś tam zapytała, to polazł z tym petem aż do kuchni. Przez cały dom.

I jeszcze się tłumaczył, że musiał przecież gdzieś go zgasić, skoro nie pozwalam ustawić popielniczki na balkonie. Pewnie – popielniczka w moim domu? I co jeszcze? Po moim trupie. Od słowa do słowa, skończyło się awanturą. Zabrali się i poszli. Basia aż się popłakała. A teraz? Czasem wpada sama Iza z chłopcami, ale zawsze jak po ogień. Czasem gdy chcą gdzieś wyjść wieczorem podrzuca nam wnuki na noc. Dobre i tyle. Gdyby nie to, już pewnie zapomnielibyśmy, jak wyglądają. Ale jak mam widywać wnuków tylko dlatego, że ich rodzice chcą się zabawić, to nie potrzeba nam takiej łaski.

Czytaj także:
„Teściowa wyklęła mnie i swojego wnuka, bo zostawiłam jej nieodpowiedzialnego syna. Złagodniała, gdy zmarł”
„Sąsiadka ze swojego mieszkania zrobiła schronisko dla bezdomnych kotów. Tego smrodu nie da się wytrzymać”
„Noszę w sobie owoc miłości do księdza. Słowa o miłości do bliźniego wcielaliśmy w czyn na plebanii”

Redakcja poleca

REKLAMA