„Szwagier chciał od nas wyłudzić 50 tysięcy. Gdy się nie zgodziliśmy, zrobił coś okropnego”

oszukani rodzice fot. iStock by Getty Images, Westend61
„– Na co nam jakieś papierki? Przecież jesteśmy braćmi. Jak podpiszemy umowę pożyczki, będzie trzeba zapłacić haracz skarbówce i prawnikowi – mówił. Serio uważał, że się uśmiechnie, grzecznie poprosi, a my mu tak po prostu przekażemy kasę bez żadnego zabezpieczenia?”.
/ 10.07.2024 07:15
oszukani rodzice fot. iStock by Getty Images, Westend61

Dziadek Antek często powtarzał: kochajmy się niczym rodzina, ale rozliczajmy się jak Żydzi. Kiedy byłam dzieckiem nie ogarniałam, skąd wzięło się to porównanie.

– Chodzi o to – tłumaczyła mi babcia Hania – że wszelkie pożyczki i należności trzeba spłacać do ostatniego grosika, nawet jeśli dotyczą kogoś z naszych najbliższych.

Najlepiej w ogóle nie pożyczać kasy – biadolił dziadek. – Absolutnie nikomu, bo ludzie to łajzy, a im bliższa łajza, tym gorzej.

– Daj już spokój, naprawdę – uspokajała babcia. – Po pierwsze, na własnych pomyłkach człowiek najwięcej się uczy. A po drugie, nie powinno się generalizować i oceniać wszystkich tak samo.

– Ale przecież jak Kazek wziął od nas...

– Cicho bądź wreszcie! – przerwała mu babcia poirytowanym tonem.

To stare dzieje. Szkoda jęczeć i użalać się nad tym, czego już nie da się zmienić.

Nasza rodzina miała tajemnice

Dopiero jak podrosłam, poznałam historię tego całego Kazika. Jego imię wypłynęło podczas pogawędki z mamą i tatą, już po tym, jak dziadek odszedł z tego świata.

Wtedy wyszło na jaw, że dziadek Antek miał młodszego brata. Kiedy dziadek wziął ślub z babcią Hanią, ciężko tyrali i oszczędzali każdą złotówkę, żeby czym prędzej stanąć na własnych nogach. Uciułali już całkiem sporą kasę, gdy Kazik zwrócił się do brata z prośbą o pożyczenie pieniędzy. Przysięgał, że zwróci wszystko w przeciągu miesiąca.

Kiedy Kazimierz poprosił o pożyczkę, początkowo zarówno dziadek, jak i babcia byli temu przeciwni. W końcu mieli odłożone fundusze na nowy rozdział swojego życia i własne lokum. Jednak Kazimierz upierał się, że potrzebuje gotówki na rozkręcenie biznesu i zwrócił się o wsparcie do najbliższych.

Dziadek dał się oszukać bratu

Pod presją rodziców, dziadek Antoni w końcu uległ i przekonał babcię, żeby dali Kazimierzowi pieniądze. Niedługo potem wszelki ślad po nim zaginął. Jak wyszło na jaw po pewnym czasie, Kazik zwiał z miasta, bo deptali mu po piętach wierzyciele. Dla dziadka było to ciężkie przeżycie.

Antoni żałował, że nie zawarł z bratem żadnej pisemnej umowy ani nie miał dowodów na to, że pożyczył mu pieniądze. Rodzice obu braci – Antoniego i Kazimierza – stwierdzili, że nic takiego wielkiego się nie stało, a Kazimierz najwyraźniej potrzebował wsparcia finansowego. Uważali też, że starszy brat powinien puścić w niepamięć tę stratę i wybaczyć młodszemu, bo przecież chodzi tylko o pieniądze. A pieniądze to rzecz nabyta.

Jednak dziadek Antoni nie należał do osób, które łatwo przechodzą nad czymś takim do porządku dziennego. Czuł się oszukany. Bolało go to tym bardziej, że przez własnego brata, a nawet poniekąd przez swoich rodziców, którzy w tym konflikcie trzymali stronę Kazimierza. Ta niespłacona pożyczka tkwiła w sercu dziadka niczym zadra do końca jego życia.

Szwagier miał pomysł na biznes

Czas leciał nieubłaganie. Stałam się dorosłą kobietą, wyszłam za mąż i zostałam mamą. Razem z mężem zarządzaliśmy niewielką, ale prężnie działającą hurtownią z materiałami papierniczymi. Nie narzekaliśmy na brak pieniędzy, wiedliśmy spokojne i dostatnie życie.

Aż tu nagle, pewnego dnia, naszą firmę odwiedził Krystian – młodszy brat męża. Nie miałam okazji dobrze go poznać, bo niedługo po zdaniu matury wyemigrował do Niemiec i tam żył i pracował przez długie lata.

– Zdecydowałem, że czas najwyższy znów zamieszkać w ojczyźnie. Skoro wam powiodło się w kraju, to i ja powinienem sobie poradzić. Przecież od dziecka byłem bardziej zaradny i urodziwy niż ty – parsknął śmiechem, spoglądając na Andrzeja.

– Chodzi mi po głowie pomysł, żeby rozkręcić biznes związany z remontami i budowlanką. Przez te wszystkie lata udało mi się uzbierać trochę oszczędności, ale przydałby się jeszcze zaufany wspólnik. Może ty chciałbyś się przyłączyć do interesu, co o tym myślisz, bracie?

Andrzej bezradnie wzruszył ramionami.

– Oboje z żoną mamy pełne ręce roboty w hurtowni, więc nie starczyłoby mi czasu, żeby jednocześnie wspierać ciebie i pilnować naszego biznesu.

– Dam sobie radę z prowadzeniem własnej działalności – Krystian ponownie parsknął śmiechem. – Bardziej zależy mi na znalezieniu współudziałowca, który zainwestuje w rozkręcenie firmy.

Byłam podejrzliwa

Kiedy usłyszałam tę propozycję, od razu wróciły do mnie wspomnienia o dziadku Antonim i jego bracie. Momentalnie w głowie zapaliła mi się ostrzegawcza lampka.

– I co o tym sądzisz? – Andrzej zwrócił się do mnie, gdy Krystian odjechał.

– Pamiętam, co było między moim dziadkiem a jego bratem. Wolałabym nie dawać mu tych pieniędzy. Co, jeśli ich nie odda? I nie mów mi, że to przecież twój brat. Kazik i Antek też byli rodzeństwem, a wiemy, jak to się skończyło.

– To może podpiszemy z nim jakąś umowę, żeby mieć to na piśmie? Co ty na to?

Zauważyłam, że mąż próbował dogodzić wszystkim, ale wiedziałam, że Krystianowi ta koncepcja nie będzie pasować. I faktycznie tak było.

Miał nas za naiwniaków

– Chyba sobie żartujesz? – Krystian wparował do naszego mieszkania po kilku dniach. – Na co nam jakieś papierki? Przecież jesteśmy braćmi. Jak podpiszemy umowę pożyczki, będzie trzeba zapłacić haracz skarbówce i prawnikowi.

No, no, no, ktoś tu jest bardzo światowy. To dlaczego sądził, że ma do czynienia z naiwniakami? Serio uważał, że się uśmiechnie, grzecznie poprosi, a my mu tak po prostu przekażemy 50 tysięcy bez żadnego zabezpieczenia?

Nie widzę innego wyjścia – na całe szczęście mój małżonek był tego samego zdania.

– A poza tym sam wspominałeś, że masz trochę odłożonej kasy – wtrąciłam swoje trzy grosze. – Więc jaki masz problem, żeby pójść do banku i wziąć kredyt?

Krystian rzucił mi dziwne spojrzenie.

– Faceci powinni gadać o biznesach – stwierdził, próbując się uśmiechnąć, ale wyszło to dość opryskliwie. – Co powiesz na to, żebyś zaparzyła nam kawkę, a my tu sobie pogadamy jak bracia.

Mąż miał głowę na karku

Spoglądając na twarz męża mogłam z łatwością odczytać, że perspektywa otrzymania pożyczki właśnie legła w gruzach. Mąż nie znosił, gdy mężczyźni traktowali kobiety z góry, a już szczególnie nie tolerował takiego podejścia w stosunku do mnie. Czasem zastanawiałam się, jak to możliwe, że dwaj bracia mogą mieć tak skrajnie odmienne charaktery.

– Rachunek w banku mamy z żoną wspólny, więc dopóki nie wyrazi na to zgody, nie ma szans, żebym dał ci jakąkolwiek kasę.

Krystian, słysząc moje słowa, uśmiechnął się do mnie przepraszająco.

– Agatko, nie chciałem cię urazić. Ale w końcu dzielicie ze sobą cały majątek, więc to co należy do ciebie, jest też jego, czyż nie?

W środku poczułam irytację, ale nim zdołałam się odezwać, głos zabrał Andrzej.

– Przykro mi, stary, ale bez notarialnej pieczątki na papierach, jedyne co mogę ci dać to góra tysiąc złotych.

Krystian się oburzył

– To jest właśnie ta słynna braterska miłość – mruknął pod nosem. – Przez ciebie poniosę jeszcze większe wydatki.

– No to idź do banku i weź kredyt, a koszty ci znikną – odparłam uszczypliwie.

– Chyba się powiększą. Banki kasują spore odsetki – Krystian spojrzał na mnie podejrzliwie. – Bo wy chyba nie liczycie na odsetki, prawda?

– Ani na jakieś dodatkowe opłaty za spóźnienia w płatnościach albo w ogóle ich niewnoszenie… – dorzuciłam od siebie.

– No i co teraz? – Krystian udał, że mnie nie słyszy i wbił wzrok w Andrzeja.

– Sorry stary, ale bez papierów nie dam ci tyle kasy, nawet jeśli to dla ciebie.

Krystian wstał i wyszedł.

Teściowa miała pretensje

Późnym wieczorem zaskoczył mnie telefon od teściowej . Niby przypadkiem, rzuciła parę słów na temat Krystiana, sugerując, że odnosiłam się do niego dość nieprzyjemnie, a wręcz okazywałam wrogość. Nie do końca pojmowała przyczyny mojego zachowania. Zasugerowała, że chyba odczuwam pewien niepokój związany z mężem i dlatego sprzeciwiam się temu, aby prowadził interesy ze swoim bratem.

– Przecież to również twoi bliscy, powinnaś mieć to na uwadze. Krewnym należy pomagać w potrzebie – przekonywała.

Nie miałam zamiaru wdawać się z nią w pogaduszki, bo tylko skończyłoby się to nerwami z mojej strony. Nawet nie przyszło mi do głowy, żeby zapytać, czemu sami nie mogą dać kasy swojemu synalkowi. Wiadomo, że od razu wszystko wygadałam Andrzejowi, jak tylko się spotkaliśmy.

Okłamał własnych rodziców

– Słuchaj, dziadkowi Antoniemu też matka z ojcem ciągle truła głowę, żeby wsparł brata kasą. No bo w rodzinie trzeba sobie pomagać, nie?

Andrzej przytaknął ruchem głowy.

– Jasne, że chcę go wesprzeć, ale mam pewien pomysł. Może dzięki temu uda się uniknąć powtórki z przeszłości.

Mimo prób przekonania, mąż pozostał nieugięty w sprawie podpisania umowy przed notariuszem. Krystian naciskał, a Andrzej jeszcze bardziej zacinał się w swoim stanowisku. Doszło między nimi do ostrej wymiany zdań, po której nadąsany szwagier w końcu wyżebrał kasę od rodziców. Cóż, ich forsa, ich wybór.

Nie powiem, byliśmy ciekawi, jak idzie biznes Krystiana, ale skoro teściowie milczeli jak zaklęci, głupio nam było dopytywać.

Pewnego popołudnia telefon od teściowej zaskoczył nas wszystkich. Chciała porozmawiać wyłącznie z Andrzejem, jakby krępowała się odezwać do mnie. Jak się później okazało, poprosiła go o przysługę – wykupienie leków dla teścia. Niestety zabrakło im pieniędzy, bo musieli uregulować kolejną część pożyczki, którą zaciągnęli na potrzeby Krystiana.

Andrzej streścił mi całą rozmowę. Teściowa rzeczywiście czuła się niezręcznie, prosząc o pomoc, ale mimo wszystko broniła swojego młodszego syna. Tłumaczyła, że Krystek po prostu nie miał szczęścia i niefortunnie wybrał pomysł na biznes.

Szwagier się przeliczył

Zatrudnieni przez niego ludzie byli leniwi i nie przykładali się do roboty. Do tego doszły wysokie podatki i składki ZUS, które trzeba było odprowadzać. Jakby tego było mało, jego klienci się wściekli za to, że nie wywiązał się z ustalonych terminów. Musiał szybko zapłacić należności, przez co zabrakło mu kasy na spłatę pożyczki. No i bank, nie bacząc na to, że rodzice nie mieli z tą pożyczką nic wspólnego, wszedł na ich emerytury.

Miałam ochotę powiedzieć mu prosto w oczy: "A nie mówiłam?" Jasne, że Krystek i jego rodzice nie podpisywali żadnych papierów. W końcu, kto normalny robi umowy ze swoim dzieciakiem, dokłada mu opłat i pokazuje, że mu nie ufa? Przecież chłopak specjalnie wrócił za granicę do roboty, żeby te pożyczone pieniądze oddać.

– No tak – podsumowałam sprawę. – I rodzice są przekonani, że synek przyleci z powrotem i ureguluje dług.

Żal mi teściów

Pomagamy teściom, bo nie da się ich przecież zostawić samym sobie z kłopotem. Tym bardziej, że Krystian nadal nie zwrócił choćby części tego, co wziął w ramach pożyczki. Odczuwamy pewną dozę zadowolenia, gdyż mama męża wreszcie przyznała, że jednak mieliśmy rację.

Mogliśmy jednak spisać tę umowę. Teraz to Krystian w ogóle nie czuje, że jest coś winien. Spłaca powoli, ale jakby przysługę robił. Aż mi przykro się robi i okropnie mi wstyd przed wami. Nie udało nam się go dobrze wychować – westchnęła z żalem.

– Andrzeja wychowywaliście identycznie, a widzisz, jaki wspaniały z niego człowiek wyrósł – starałam się ją pocieszyć. – Niestety są tacy, co dobroć innych bezwstydnie wykorzystują. Taka już ich natura.

Moim zdaniem, jeśli chodzi o kasę, to lepiej trzymać się swojego i nie dawać się naciągać, nawet bliskim znajomym czy krewnym. Bo potem można tylko wylewać łzy i przeklinać samego siebie, że dało się zrobić w bambuko. Dziękuję dziadku Antoni za lekcję życia.

Agata, 37 lat

Czytaj także: „Przez lata myślałam, że będę samotna do końca życia, a wystarczyło tylko sięgnąć po komórkę”
„Podczas wakacji nad morzem porwała mnie fala namiętności. Mąż mi nie wybaczy, gdy się dowie, z kim go zdradziłam”
„Byłam już żoną, kochanką i partnerką. Czekałam, aż jakiś facet w końcu okaże się niespodzianką, a nie rozczarowaniem”

Redakcja poleca

REKLAMA