„Marzyłam o księciu z bajki, a dostałam zwykłego szaraka, ale i ja pięknością nie jestem. Dobrze, że miłość jest ślepa”

zakochana para fot. Adobe Stock, baranq
„Miałam wrażenie, że współpasażerowie zatrzymują wzrok na mojej twarzy dłużej, niż powinni. Szczególnie facet siedzący naprzeciwko. >>I czego się tak gapisz? – pomyślałam. – Spójrz lepiej na siebie<<. Przeciętniak. Ani szczególnie wysoki, ani wybitnie przystojny”.
/ 17.05.2022 14:00
zakochana para fot. Adobe Stock, baranq

Długo szukałam prawdziwej miłości, mężczyzny, który nie będzie wytykał mi moich wad i niedoskonałości, ale powie: „Kocham cię taką, jaka jesteś”. Bo w tych słowach jest wszystko: akceptacja, bliskość i prawdziwe uczucie. Takie, które nie szuka usprawiedliwienia dla swojej słabości, nie wpędza w poczucie winy: „Kochałbym cię bardziej, gdybyś…” – tu można napisać, co kto chce. Gdybyś miała ładniejsze nogi, lepiej gotowała, nie była taka przemądrzała…

Na lepsze nogi nie mam szans. Trudno, jest to, co Bozia dała, o reszcie nie wspomnę. Dlatego zrezygnowałam. Z szukania miłości właśnie. No i dlatego, że każdy książę z bajki, okazywał się w końcu żabą. Miałam już po dziurki w nosie uganiania się za mężczyznami. Nie przeszkodziło mi to przyjąć zaproszenia na elegancki bal karnawałowy w Zakopanem. Tym razem nie od żadnego księcia na białym koniu, a od mojej przyjaciółki.

Wyglądałam jak ofiara trądu

To właściwie miały być poprawiny. Na wesele nie załapałam się, bo byłam w tym czasie w delegacji, więc teraz miałam okazję wstąpić do wielkiego świata. Anka z mężem nie liczyli się z kosztami i wynajęli salę w hotelu. Szał ciał! Postanowiłam zrobić się na bóstwo, żeby nie odstawać od reszty wytwornego towarzystwa.

Szybko przekonałam się, że wizytę w salonie kosmetycznym należy zamawiać z dużym wyprzedzeniem, ale nie przejęłam się porażką. Kupiłam maseczkę nawilżającą, peeling i odżywkę do rzęs, tak zachwalaną ostatnio przez koleżanki z pracy. 

Do pociągu wsiadłam w ostatniej chwili. Byłam zaaferowana podróżą, więc pieczenie i szczypanie poczułam dopiero w cieple wagonu. Miałam też wrażenie, że współpasażerowie zatrzymują wzrok na mojej twarzy dłużej, niż powinni. Szczególnie młody facet siedzący naprzeciwko. „I czego się tak gapisz? – pomyślałam. – Spójrz lepiej na siebie”. Przeciętniak. Ani szczególnie wysoki, ani wybitnie przystojny.

Zapiekło mocniej w okolicy oka, podniosłam rękę do twarzy.

– Nie drap! To pewnie alergia – posłał mi życzliwe spojrzenie. Może i był przeciętniakiem, ale miał miły, ciepły głos. – Lek antyhistaminowy powinien szybko pomóc – pocieszył mnie.

– Mam coś na twarzy?

– Nie wiesz? – zdziwił się.

Odżywka może była dobra do rzęs, ale nie do powiek…

Miałam. Z toalety wróciłam załamana. Powieki mi spuchły, a na policzkach wykwitły czerwone krostki. Kosmetyki zadziałały bez pudła, pewnie byłam uczulona na któryś ze składników albo na ich połączenie, wyglądałam jak indycze jajo. Pech, po prostu pech! Jak ja się pokażę na imprezie?

– Karnawał w Zakopanem? – spytał facet, wskazując na suknię, którą wiozłam na wieszaku.

– Koleżanka urządza poprawiny. Można powiedzieć – dwa w jednym.

– Nie mów! – ucieszył się przeciętniak. – Ja też jestem zaproszony! To przeznaczenie!

Miałam wątpliwości, ale zmilczałam zajęta swoim kłopotem.

Zakopane przywitało nas mrozem i zaspami śniegu.

– Najpierw do apteki – moje przeznaczenie, które miało na imię Darek, przejęło bagaż i dowództwo. – Kupimy lek na alergię i zobaczysz, jak szybko ci się poprawi.

Wolałam o tym nie myśleć, jednak posłusznie połknęłam tabletkę, popijając wodą, o którą Darek poprosił farmaceutkę. Znałam go zaledwie od kilku godzin, ale dobrze się czułam w jego towarzystwie. Swobodnie. Nie przeszkadzało mi, że wyglądam jak ofiara trądu. Jemu chyba też nie.

Dobrnęliśmy przez zasypane śniegiem ulice do hotelu, śmiejąc się i gadając jak starzy znajomi. Darek poprosił, żebym towarzyszyła mu tego wieczoru, a ja nie widziałam powodu, żeby odmówić. Już nie wydawał mi się przeciętny. To był inteligentny i dowcipny człowiek z dużym dystansem do siebie. Że też ja takiego wcześniej nie spotkałam…

Do wieczora wysypka prawie znikła, ale oczy miałam nadal czerwone a powieki opuchnięte. O makijażu mogłam zapomnieć.

– Wyglądasz przepięknie! – Darek obrzucił mnie ciepłym spojrzeniem.

Nawet jeżeli był to tylko zwyczajowy komplement – rozkwitłam. Pomyślałam, że przy nim jakoś inaczej się czuję. Jakbym była lepsza i ładniejsza.

Ten czas należał tylko do nas

Weszliśmy razem do sali i… oniemiałam. Anka zaszalała! To było przyjęcie zasiadane, kelnerzy prowadzili gości do stołów i usadzali na wybranych miejscach. Big-band cicho przygrywał, była więc nadzieja na tańce. Spojrzałam na Darka, a on na mnie. Zrozumieliśmy się bez słów. Wziął mnie za rękę i poprowadził na parkiet, chociaż nikt jeszcze nie tańczył. Kołysaliśmy się w takt wolnej melodii, nasze ciała odnajdywały wspólny rytm, jakbyśmy byli parą z wieloletnim stażem. Przytuliłam się do niego, moja rezerwa stopniała do zera.

– Dobrze, że cię spotkałem – szepnął.

Milczałam, trzymając poznaczoną wysypką twarz na jego piersi. W sali było mnóstwo pięknych kobiet, a on tańczył ze mną, choć powinien uciec na mój widok. Może to rzeczywiście przeznaczenie? W końcu miłość jest ślepa.

Szybki rockowy kawałek zburzył romantyczny nastrój.

– Może popatrzymy na góry? – zaproponował Darek.

Wyszliśmy przed hotel. Na czystym zimowym niebie migotały gwiazdy, biel śniegu rozjaśniała krajobraz.

– Jak tu pięknie… – westchnęłam.

– Jak w bajce.

– Nie zimno ci? – Darek ciaśniej otulił mnie płaszczem.

– Jest dobrze, po prostu idealnie.

Poczułam ciepłe wargi Darka na swoich. Zamknęłam oczy.

– Teraz jest idealnie – podsumował mój nieprzeciętniak i mocno mnie przytulił.

Zastanawiałam się, co się ze mną dzieje. W głowie miałam zamęt, przy sobie mężczyznę, którego nie spodziewałam się spotkać. „Nawet jeżeli to ma być krótki romans, nie będę żałowała” – pomyślałam.

Ten wieczór należał do nas, Darek nie odstępował mnie na krok, a ja nie miałam zamiaru pozbawiać się jego towarzystwa choćby na chwilę. Tańczyliśmy, rozmawialiśmy, całowaliśmy się. Ledwo znalazłam czas, żeby przywitać się z Anką i jej mężem. Przyjaciółka nie miała pretensji, widziała, że jestem zajęta. Byłam jej wdzięczna za wyrozumiałość.

Jednak nawet najszczęśliwsze chwile kiedyś się kończą. Wychodząc z sali balowej, czułam się jak Kopciuszek, a lęk ściskał mi gardło. Czy ta historia będzie miała dalszy ciąg?

Miała. Spędziliśmy z Darkiem w Zakopanem więcej czasu, niż planowaliśmy. Wynajęliśmy pokój w pensjonacie i prawie z niego nie wychodziliśmy.

– Dookoła takie piękne widoki, pogoda jak złoto i to wszystko na nic! – śmiał się Darek.

Na spacer poszliśmy dopiero ostatniego dnia.

– My i Zakopane. Będę musiał zapamiętać to na zawsze, czy mogę liczyć na dalszy ciąg? – spytał Darek, nie odrywając wzroku od doskonale widocznego Giewontu.

Wspięłam się na palce i ujęłam jego twarz w dłonie, zmuszając go, żeby spojrzał mi w oczy.

– A jak myślisz? – spytałam. – Mogłabym wypuścić z rąk takie szczęście?

– Serio? Będziemy razem? Natalko, ja jestem poważny chłopak, nie baw się ze mną. Jeżeli masz inne zobowiązania albo nie jesteś pewna, to powiedz.

– Jestem wolna, choć obecnie zakochana, i bardzo chcę być szczęśliwa. Z tobą.

Darek nachylił się nade mną.

– To właśnie chciałem usłyszeć. Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?

– Nie bardzo…

– Ja też nie wierzyłem, aż do chwili, gdy zobaczyłem cię w pociągu. Nie sądziłem, że takie rzeczy się zdarzają. Strzał prosto w serce. Przeznaczenie. Nie wiem, jak to opisać.

Milczałam. Jak to było? Kocham cię taką, jaka jesteś? Nawet, jeżeli na twojej twarzy rozlała się wysypka? Może udało mi się spotkać prawdziwą miłość? Dziś już wiem na pewno, to był najszczęśliwszy dzień mojego życia, zrządzenie losu. Wciąż jesteśmy razem, nie tylko się kochamy, ale i przyjaźnimy. Darek jest dla mnie najważniejszą osobą, nie wyobrażam sobie bez niego ani jednego dnia. Ślub weźmiemy w Zakopanem, tak postanowiliśmy.

Czytaj także:
„Ojciec zostawił mamę i wyjechał za granicę z kochanką. Prawie ze sobą nie rozmawiamy, bo nie potrafię mu wybaczyć”
„Koleżanka snuje łzawe opowieści o rodzinnych nieszczęściach, żeby wyłudzić ode mnie kasę. Nie dam się więcej nabrać”
„Po rozwodzie, mój mąż związał się z moją przyjaciółką. Bolało, kiedy moja córka zaczęła traktować ją jak matkę”

Redakcja poleca

REKLAMA