Kinga traktowała mnie jak naganiacza facetów, bo sama nie miała odwagi się do nich odezwać. Wykorzystała mnie, bo była moją szefową i na początku nie potrafiłam jej odmówić. Gdy się jej postawiłam, zbierała szczękę z podłogi.
Czuła się bezkarna
Ten czerwcowy dzień był niezwykle chłodny. Za kilka godzin miałam lot na Karaiby.
– Dlaczego jesteś taka smutna? – pytała Hanka, moja współlokatorka. – W końcu lecisz do raju!
– Nie jestem pewna... – wyszeptałam.
– Jak to nie jesteś pewna? Twoja szefowa funduje ci tę wspaniałą podróż, a ty marudzisz?!
– Kinga wcale nie jest taką miłą szefową – odpowiedziałam smutno. – Wszyscy w biurze boimy się jej zmiennych nastrojów.
– Ale ty jesteś jej ulubienicą – nie odpuszczała Hanka. – Więc powinnaś się cieszyć.
– Masz rację – westchnęłam i zakończyłam pakowanie.
Mimo to na lotnisko pojechałam w kiepskim nastroju. Coś mi podpowiadało, że to nie będzie podróż mojego życia...
Od momentu, gdy Kinga objęła stanowisko szefa naszego działu, minęły już dwa miesiące. Rządy rozpoczęła od zwalniania ludzi. Dwie z moich przyjaciółek straciły pracę, a ona oświadczyła, że to dopiero początek. Wszyscy zaczęliśmy odczuwać strach. Kinga manipulowała pracownikami: niektórych otwarcie faworyzowała, innych zaś zastraszała.
W stosunku do mnie zachowywała się z dystansem, aż do pewnego dnia, kiedy nagle oznajmiła, że... zabiera mnie na Karaiby! Nie przepadam za lataniem. Klimatyzacja mi nie służy, a dodatkowo cierpię na klaustrofobię. A teraz czułam się jeszcze bardziej skrępowana – przez szefową.
To był podstęp!
– Może napijemy się drinka? – zaproponowała nagle Kinga, kiedy stewardesy zaczęły rozdawać napoje.
– Hm – odpowiedziałam.
Kinga zamówiła dla nas dwie porcje dżinu z tonikiem, uderzyła swoim plastikowym kubkiem o mój i wzniosła toast:
– Za Karaiby!
Następnie wydłużyła szyję i zmrużyła brązowe oczy niczym lisica w trakcie polowania.
– Zauważyłaś tego typa? – zapytała szeptem, ściskając mnie za rękę, co zdecydowanie mi nie odpowiada.
Rzuciłam okiem w kierunku, który wskazała. Nad siedzącymi pasażerami stał pewien mężczyzna, który wydobywał coś ze schowka. Wysoki, dobrze zbudowany, nawet atrakcyjny ciemny brunet.
– Godny uwagi, prawda? – Kinga puściła do mnie oczko.
W tym samym momencie mężczyzna obrócił się i nasze spojrzenia się skrzyżowały. Zaskoczona zrobiłam się czerwona jak burak.
– Dobrze, że nawiązaliście kontakt – orzekła szefowa. – Bo ten przystojny jegomość będzie mieszkał w naszym hotelu, dlatego możesz go poderwać dziś na kolacji.
– Jak to? – nie mogłam zrozumieć.
– Kochanie, proszę cię tylko o niewielką pomoc – rzekła Kinga. – Jestem raczej nieśmiała, jeśli idzie o nawiązywanie relacji z mężczyznami. Dlatego liczę na twoje wsparcie.
„Aha, rozumiem – pomyślałam. – Mam pełnić funkcję wabika na mężczyzn!”. Byłam wściekła, jednocześnie jednak miałam ochotę się roześmiać. W międzyczasie Kinga zamówiła jeszcze jeden drink i natychmiast zasnęła po wypiciu. Zaczęłam przeglądać jakąś książkę i nagle poczułam, że ktoś się na mnie patrzy. Mężczyzna, który przyciągnął uwagę mojej przełożonej, obdarował mnie uroczym uśmiechem. Chciałam odwzajemnić uśmiech – ale nie. Lepiej nie komplikować spraw.
Zaczęłam głupią gierkę
Trzygwiazdkowy hotel był usytuowany tuż obok plaży. Pokój miał klimatyzację oraz obszerną wannę w łazience. Czułam, że wraca mi chęć do życia, więc zdecydowałam się rozpakować walizkę. Nie minęło wiele czasu, a do mojego pokoju weszła elegancka Kinga.
– Idziemy na kolację – oznajmiła. – Prysznic możesz wziąć później. Pośpiesz się, bo mój przystojniak już czeka.
Zrozumiałam, że moje sprzeciwy nic nie dadzą, więc poszłam. Niemniej jednak, zanim zdążyłam wybrać coś dla siebie ze stołu szwedzkiego, Kinga szturchnęła mnie w bok.
– Ruchy! – powiedziała zdecydowanym tonem.
Jej spojrzenie skierowało się ku małemu stolikowi pod oknem, przy którym siedział atrakcyjny brunet, którego spotkałyśmy w samolocie.
– Spróbuj wymyślić kilka komplementów na mój temat. Myślę, że dasz radę.
– Zobaczę, co da się zrobić – odparłam ze znużeniem, kierując się w stronę mężczyzny.
Brunet natychmiast mnie rozpoznał.
– Widziałem cię w samolocie – oznajmił. – Nazywam się Daniel.
Podając mu dłoń, czułam na sobie przeszywające mnie spojrzenie Kingi.
– Wybrałeś makaron? – zapytałam mało przytomnie. – Moja przyjaciółka przepada za włoską kuchnią... Jest w ogóle niesamowita. Siedzi o, tam – pokazałam na Kingę, która delektowała się drinkiem. – No cóż, życzę miłego wieczoru!
Zrobiłam z siebie kompletną idiotkę! Przeklinałam w myślach swoją szefową, po czym opuściłam salę, nie chcąc widzieć, jak rozwija się ich znajomość. Poszłam spać zarówno głodna, jak i zła.
To nie był raj
Obudziłam się wczesnym rankiem i szybko zbiegłam na dół, licząc na to, że Kinga jeszcze słodko śpi. „Ciekawe, czy jest sama” – zastanawiałam się, jedząc czekoladowego rogalika. Na szczęście śniadanie również było podane w formie bufetu szwedzkiego. Później schowałam się w odległym miejscu na plaży. Opalałam się i cieszyłam samotnością.
Po południu zdecydowałam, że pora wrócić do hotelu. Przechodziłam obok basenu hotelowego, gdzie mogłam spotkać Kingę. I tak się stało. Miałam nadzieję, że uda mi się przejść niezauważoną...
– Gdzie do cholery byłaś?! – wrzasnęła na mnie z widocznym zdenerwowaniem. – Potrzebuję cię. Widzisz tego gościa?
Pokornie spojrzałam: na przeciwległym końcu basenu wysoki blondyn rozciągał się na słońcu, pokrywając swoje umięśnione ciało olejkiem do opalania.
– Jest przystojny, prawda? – zapytała Kinga.
– A co z tym atrakcyjnym brunetem z samolotu? – ostrożnie skierowałam rozmowę w inną stronę.
– Daniel jest na masażu. Chciałabym, żebyś się nim zainteresowała.
– Zainteresowała? – zdziwiłam się, otwierając szeroko oczy.
– No przecież mówię – zirytowała się Kinga. – Możesz go wziąć na przechadzkę. Chodzi o to, żeby nie był tu obecny w najbliższym czasie. A teraz podejdź do tego blondyna i szeptem powiedz mu, że za pięć minut czekam na niego w moim pokoju!
Nie pozwolę sobie na takie traktowanie
Z westchnieniem przeszłam na przeciwną stronę basenu. Oczywiście blondyn dał się złapać na przynętę. Zirytowana, wróciłam do swojego pokoju, by wziąć prysznic. Byłam w fatalnym nastroju. Kinga miała jakiegoś fioła na punkcie seksu, a mnie traktowała jak służącą... Właśnie zakładałam szlafrok, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. Przestraszyłam się. Czyżby Kinga miała dla mnie kolejne zadanie?!
W drzwiach pojawił się Daniel.
– Mam nadzieję, że nie przeszkadzam? – zapytał. – Czy możemy pogadać?
– Oczywiście – zaprosiłam go do środka.
– Chodzi o Kingę… – rozpoczął. – Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, co z tym zrobić. Ona nie chce zrozumieć, że nie jestem nią zainteresowany. Jeśli już, to chodzi mi o kogoś innego – uśmiechnął się i spojrzał mi prosto w oczy.
Na pewno wówczas zrobiłam się czerwona na twarzy... W międzyczasie Daniel oświadczył, że delikatnie mówiąc, nie jest fanem mojej koleżanki.
– To nie jest moja koleżanka, to jest moja szefowa – odpowiedziałam, czując się zakłopotana.
Daniel był wyraźnie zdziwiony.
– Jak ona może cię tak traktować? Jak posłańca, a może nawet gorzej! Przecież nie jesteś jej niewolnicą!
– Kinga traktuje wszystkich instrumentalnie – powiedziałam, czując się przytłoczona.
– Chyba powinna dostać lekcję.
To samo przyszło mi do głowy... Gdy nadszedł czas na kolacje, włożyłam swoją najpiękniejszą sukienkę i zrobiłam makijaż. Następnie zeszłam na parter. Kinga była już przy swoim stoliku, delektując się drinkiem. Kiedy tylko mnie zauważyła, chciała coś powiedzieć – prawdopodobnie miała wskazać mi kolejnego mężczyznę do zdobycia – ale wtedy do pomieszczenia wszedł Daniel. Kingę zignorował, a mnie... pocałował w usta.
Zrobiła się zielona na twarzy
– Składasz wypowiedzenie – wymamrotała po chwili.
– To dobra wiadomość, bo Daniel zaoferował mi pracę – oznajmiłam. – W dziale PR w jego firmie. Ale teraz jesteśmy na urlopie. Chodźmy skarbie – Daniel złapał mnie za dłoń i przesiedliśmy się do stolika przy oknie.
Kelner niebawem przyniósł szampana.
– Za co pijemy? – zapytał.
– Za Karaiby! – z radością podniosłam kieliszek.
Czytaj także:
„Zatrudniłam znajomą, bo nie miała, co do garnka włożyć. Potem półnaga dziękowała za to mojemu mężowi”
„W piątki mój chłopak miał grać z kumplami. Jeden z nich jest blondynką, ma czerwone paznokcie i kusą spódniczkę"
„Kiedy żona wróciła z Włoch, była zupełnie inna. Miałem wrażenie, że jakiś Massimo nawinął jej makaron na uszy”