„Szalałam na stoku, a mąż siedział w hotelu obrażony. Tej zimy miałam ciekawsze towarzystwo niż tego nadętego gbura”
„Gdy wróciłam do pokoju, Kamil był w złym humorze. Zamiast rozmowy, która mogłaby nas zbliżyć, nasze dialogi sprowadzały się do milczenia przerywanego drobnymi, drażniącymi uwagami”.

Od trzech lat jestem żoną Kamila. Na początku wydawało się, że idealnie do siebie pasujemy, ale z czasem zaczęły pojawiać się problemy. Niekiedy miałam wrażenie, że znikamy w codzienności, że jesteśmy razem bardziej z przyzwyczajenia niż z miłości. Nie mogłam jednak zaprzeczyć, że nadal coś do niego czuję, chociaż nie byłam pewna, czy to wystarczy, by utrzymać nasz związek.
To miał być nowy start
Zdecydowaliśmy się jednak dać sobie jeszcze jedną szansę. Wyjazd zimą w góry miał odbudować to, co kiedyś mieliśmy. Wiedziałam, że jeśli to nie przyniesie zmian, będziemy musieli zmierzyć się z rzeczywistością, której oboje baliśmy się stawić czoła.
– Hej, potrzebujesz pomocy z przypięciem nart? – Zapytał jakiś chłopak, uśmiechając się ciepło.
– Tak, chyba tak… Zawsze mam z tym problem – odpowiedziałam nieco zakłopotana.
Szybko pomógł mi uporać się z wiązaniami i zaczęliśmy rozmawiać. Był tak bezpośredni i swobodny, że już po kilku minutach czułam się, jakbyśmy znali się od lat. Przedstawił się jako Marcin.
– Co cię sprowadza w góry? – Zapytał, gdy zaczęliśmy zjeżdżać.
– Próbuję ratować coś, co być może już nie da się uratować – odpowiedziałam nieco enigmatycznie.
– Brzmi poważnie. Ale każdy zasługuje na to, by być szczęśliwym – Marcin spojrzał na mnie z pełnym zrozumienia wyrazem twarzy.
W jego obecności czułam się lekko, jakby wszystkie moje problemy były gdzieś daleko. W jego oczach widziałam coś, czego od dawna brakowało mi w relacji z Kamilem – prawdziwe zainteresowanie. Przez resztę dnia nie mogłam przestać myśleć o Marcinie, choć jednocześnie moje myśli błądziły wokół tego, co się dzieje z Kamilem.
Oczarował mnie
Gdy wróciłam do pokoju, Kamil był w złym humorze. Zamiast rozmowy, która mogłaby nas zbliżyć, nasze dialogi sprowadzały się do milczenia przerywanego drobnymi, drażniącymi uwagami.
– Może spróbujemy porozmawiać o tym, co się z nami dzieje? – Zapytałam.
– A co tu jeszcze jest do mówienia? Każde z nas ma swoje życie i chyba zapomnieliśmy, jak to jest być razem – odpowiedział, unikając mojego wzroku.
– Może właśnie dlatego powinniśmy starać się to naprawić. Czy ten wyjazd nie miał być dla nas szansą?
– Mam wrażenie, że to wszystko nie ma sensu – odparł, a jego słowa zabolały mnie bardziej, niż chciałam przyznać.
Poczułam się, jakbyśmy kręcili się w nieskończonej pętli frustracji i niezrozumienia. Każda próba porozumienia kończyła się tym samym: milczeniem. Moje serce było pełne sprzecznych emocji. Z jednej strony nie mogłam zignorować tego, co poczułam do Marcina. Z drugiej strony czułam się winna, że nie potrafię znaleźć sposobu na odbudowanie więzi z Kamilem.
To nie miało sensu
Z każdym dniem spędzałam coraz więcej czasu z Marcinem. Każda rozmowa z nim była jak powiew świeżości. Nie mogłam powstrzymać się od porównań, gdyż Marcin traktował mnie z taką uwagą, jakiej dawno nie doświadczałam.
– Cieszę się, że mogę cię poznać – powiedział.
– Ja też się cieszę – odparłam, próbując ukryć rosnące w moim sercu emocje.
Czułam się coraz bardziej związana z jego światem. Ale w głębi duszy wiedziałam, że to, co rozwija się między nami, nie jest bez komplikacji.
– Wiesz, że jestem tu z partnerem, prawda? – Powiedziałam pewnego dnia, czując, że powinnam być szczera.
– Tak, domyślam się, że to niełatwe dla ciebie – Marcin spojrzał mi prosto w oczy.
Zaczęłam zdawać sobie sprawę, że moje uczucia do Marcina nie są już tylko przelotną fascynacją. Wiedziałam, że muszę podjąć decyzję, której unikałam.
– Czuję się, jakbym stała na rozdrożu. Nie wiem, co powinnam zrobić – wyznałam.
– Pamiętaj, że zasługujesz na szczęście – odparł, chwytając mnie za rękę. Jego dotyk dodał mi otuchy, ale jednocześnie pogłębił moje rozterki.
Czułam się bezradna
Musiałam skonfrontować się z Kamilem. Wiedziałam, że to będzie trudna rozmowa, ale nie mogłam dłużej żyć w kłamstwie. Pewnego wieczoru, po kolacji, postanowiłam porozmawiać z nim szczerze.
– Spotkałam kogoś tutaj kogoś, kto sprawił, że zaczęłam się zastanawiać nad naszym związkiem – powiedziałam.
– Kogo? O kim ty mówisz? – zapytał z zaskoczeniem, które szybko przerodziło się w gniew.
– Poznałam go na stoku… Nie planowałam, żeby coś się wydarzyło. Po prostu tak wyszło – próbowałam tłumaczyć, ale moje słowa zdawały się go tylko bardziej denerwować.
– Więc to o to chodziło? Cały ten wyjazd był po to, żebyś mogła mnie zostawić?
Czułam, jak wzbiera we mnie fala poczucia winy.
– Nie, ja tylko… nie wiem, co robić. Czuję się rozdarta.
– Myślałem, że poradzimy sobie z problemami, ale teraz nie wiem, czy to w ogóle możliwe – powiedział z gorzkim smutkiem.
Ostatecznie oboje zamilkliśmy, czując się bezsilni i rozbici. Nie miałam pojęcia, jak potoczy się nasze życie. Czułam się zagubiona jak nigdy dotąd.
Byłam na rozdrożu
Wiedziałam, że muszę wyjaśnić Marcinowi, na czym stoję, chociaż sama nie byłam pewna, jaką drogę obrać.
– Jesteś dla mnie bardzo ważny. Czuję, że mogłabym z tobą być naprawdę szczęśliwa. Ale nie wiem, czy jestem gotowa porzucić wszystko, co miałam z Kamilem. Potrzebuję czasu.
– Rozumiem. Nie chcę cię do niczego zmuszać. Wiesz, że jestem gotów na poważny związek – odpowiedział, chwytając moją dłoń.
Jego słowa były jak balsam dla mojej duszy, a jednocześnie przypominały o rozterkach, które wciąż we mnie tkwiły. Czułam, że każda decyzja, którą podejmę, będzie miała dalekosiężne konsekwencje.
Siedząc tam z Marcinem, w milczeniu rozważałam swoje priorytety. Czy lojalność wobec Kamila powinna przeważyć nad nowym uczuciem, które pojawiło się niespodziewanie? Co było dla mnie najważniejsze? To, co mogłabym zbudować z Marcinem, czy to, co już miałam z Kamilem?
Natalia, 29 lat
Czytaj także:
„Wyszłam za mąż za wesołego przystojniaka, a teraz mam zrzędliwego dziada. Albo on się ogarnie, albo ja się rozwiodę”
„Ufałem córce, więc podałem jej pomocną dłoń. Po tym, jak mnie wykorzystała, już wolałbym leżeć w trumnie”
„W głowie już dzieliłem spadek po matce, bo miałem plan na pieniądze. Mamuśka, gdyby żyła, to śmiałaby mi się w twarz”