„Syn ma tylko 14 lat, a chodzi z kolegami na piwo. Myślałam, że ojciec nauczy go moresu, ale on... zaproponował mu układ”

rodzice mają pretensje do syna fot. Adobe Stock, JackF
„– No, prędzej czy później to się musiało stać. Miałem nadzieję, że później. Przecież smarkacz ma dopiero 14 lat! Ja w jego wieku… – zamilkł i spojrzał na mnie jakoś dziwnie. – Ja w jego wieku też już próbowałem piwa i papierosów. Kurczę! Jednak inaczej się do tego podchodzi, gdy samemu jest się ojcem”.
/ 24.06.2022 14:15
rodzice mają pretensje do syna fot. Adobe Stock, JackF

– Tymek, dokąd to? Przecież jutro masz klasówkę! – wychyliłam się z kuchni, słysząc, jak syn trzaska drzwiami od szafki w przedpokoju.

– Na boisko idę. Z kumplami się umówiłem – rzucił.

– A biologia? Jutro sprawdzian, musisz go dobrze napisać. Masz już dwie jedynki…

– I dwie trójki. Mamo, dam radę, a poza tym się umówiłem.

Złapał piłkę i wybiegł.

Z westchnieniem wróciłam do kuchni i przykręciłam gaz pod zupą. Wyjrzałam przez okno. Zobaczyłam syna, jak kozłując piłkę, przechodzi przez jezdnię. Miałam nadzieję, że idzie tylko na boisko. 

Tymek ma 14 lat. Dobrze wiem, że chłopaki w jego wieku już palą  i piją. I to żadna patologia – koledzy z jego klasy, z porządnych rodzin, gdzie rodzice interesują się dziećmi. Sama na własne oczy widziałam Krzyśka, kumpla Tymka jeszcze z podstawówki, jak przypalał sobie papierosa, ukrywając się za śmietnikiem. On mnie nie widział. 

Nawet zastanawiałam się, czy nie donieść jego mamie. To prawniczka, ale nie z tych zapracowanych kobiet, co w domu bywają tylko na chwilę. Nie, ona naprawdę interesuje się tym, co dzieje się z Krzyśkiem i jego młodszą siostrą. Dlatego pomyślałam, że powinna wiedzieć. Ale mój mąż wybił mi to z głowy.

– To tak naprawdę ich sprawa – powiedział. – Ty nie wiedziałabyś, gdyby Tymek popalał?

– Nie wiem – zawahałam się.

– Poza tym pewnych rzeczy nie zmienisz – ciągnął. – Każdy musi przejść przez swój czas eksperymentów. Tymka też to czeka. A jak zadzwonisz i się wyda, że to ty zakablowałaś, to Tymek będzie miał do ciebie pretensje?

– A o co? – zdziwiłam się.

– Krzysiek to jego kumpel, a ty go chcesz wydać. Myślisz, że nasz syn będzie z tego zadowolony?

Zastanowiłam się. Ja chyba chciałabym wiedzieć, gdyby Tymek zrobił coś zakazanego. Ale  faktycznie, mama Krzyśka może mu powiedzieć, kto go widział; będą jakieś pretensje, żale, kwasy – a wszystko skupi się na Tymku. Po co mi to? Chyba Mirek ma rację – to sprawa rodziców Krzyśka, niech go pilnują!

Tylko jedno piwo? Akurat!

Od tamtej pory zaczęłam zwracać większą uwagę na Tymka. Sprawdzałam jego rzeczy, po kryjomu wąchałam bluzy, które nosił. Nigdy nie wyczułam papierosów. Za to wczoraj, gdy wrócił wieczorem z boiska, wyczułam od syna… zapach alkoholu!

Sparaliżowało mnie to. Szczerze mówiąc, nie wiedziałam, co powinnam zrobić. Zapytałam więc, pewnie jak większość zaskoczonych taką sytuacją mam:

– Synku, ty piłeś?

Ewidentnie się speszył, co mnie ucieszyło. Bo to znaczy, że ma jakieś wyrzuty sumienia.

– Nieee – wydukał, uciekając wzrokiem w bok.

Odsunęłam się nieco i spojrzałam na niego poważnie.

– Przecież czuję – powiedziałam ostrym tonem. – Wyraźnie czuć od ciebie alkohol. Mógłbyś być chociaż na tyle odpowiedzialny, żeby się przyznać.

– Jedno piwo – bąknął i zaraz zaczął się usprawiedliwiać: – Mamo, naprawdę… Chłopaki po meczu wyciągnęli piwo z plecaka, poczęstowali mnie. Pić mi się chciało, i tyle.

– Trzeba było kupić sobie wodę, masz kieszonkowe. Nie uważasz, że jesteś za młody na piwo? A ci koledzy to starsi od ciebie?

– No nie, to kumple z klasy i z podwórka – zająknął się, jakby nie chciał ich wsypać.

– Tak? I ktoś im sprzedał piwo? – zapytałam zdziwiona.

Mamo, proszę cię, nic się nie stało. Przecież piwo piją wszyscy.

– Mnie zarzucasz, że generalizuję, a teraz sam to robisz – zdenerwowałam się. – Jacy wszyscy?

– No… większość…

– Aha! – nie odpuszczałam. – A jak większość będzie palić trawkę, to ty też? I co, może jeszcze zaczniesz się narkotyzować?

– Mamo, nie przesadzaj – nagle odzyskał pewność siebie. – To było jedno piwo, a nie heroina!

Zakończyłam dyskusję, ale, oczywiście, wcale nie przestałam o tym zdarzeniu myśleć.

Musiałam powiedzieć mężowi

Bałam się, jak zareaguje mąż. Bo Tymek jest w takim wieku, że musimy uważać. Nie chciałam, żeby się od nas odciął, aby coś ukrywał. „Jednak z drugiej strony – wahałam się – Mirek jest jego ojcem, powinien wiedzieć. A poza tym właściwie to nie mam pewności, czy to był Tymka pierwszy raz. A może częściej zdarza mu się popijać piwo?”.

Wczoraj nic Mirkowi nie powiedziałam – widziałam, że syn bał się tego, bo prawie nie wychodził z pokoju, a przy kolacji był taki zalękniony. Miałam wrażenie, że wieczorem, gdy szedł spać, spojrzał na mnie z wdzięcznością. Tylko że przecież nie o to chodzi, jakoś musiałam zareagować! Dlatego dziś, gdy Mirek wrócił z pracy, a Tymek był jeszcze na boisku, powiedziałam mu, co odkryłam.

– Cholera – rzucił tylko mąż, a po chwili namysłu dodał:

– No, prędzej czy później to się musiało stać. Miałem nadzieję, że później. Przecież smarkacz ma dopiero 14 lat! Ja w jego wieku… – zamilkł i spojrzał na mnie jakoś dziwnie. – Ja w jego wieku też już próbowałem piwa i papierosów. Kurczę! Jednak inaczej się do tego podchodzi, gdy samemu jest się ojcem.

– To co zrobimy? – zapytałam, próbując sobie przypomnieć moją „alkoholową inicjację”.

To było na początku pierwszej klasy licealnej. Kupiłyśmy z dziewczynami wino… Czyli też jakoś tak w wieku Tymka!

– Wiesz co, ja z nim pogadam – powiedział Mirek, a widząc moją minę, dodał: – Nie martw się, nie będę robił awantury. Pamiętam, jak mój ojciec na mnie nawrzeszczał, gdy znalazł u mnie fajki. Doszedłem wtedy do wniosku, że muszę się bardziej pilnować, i tyle. Tu trzeba inaczej…

W tym momencie do domu wszedł nasz syn.

– Jestem! – krzyknął i zajrzał do pokoju.

Może coś wywnioskował z naszych min, bo szybko zwiał do siebie.

Po kolacji Mirek powiedział:

– Tymek, poczekaj chwilę, musimy pogadać.

Syn rzucił mi szybkie spojrzenie i jakoś tak skurczył się w sobie. Dziwne, ale zrobiło mi się go żal.

– Słuchaj, wiem, że popijasz piwo – zaczął Mirek i widząc, że Tymek chce coś powiedzieć, podniósł rękę. – Nie przerywaj. Nie będę ci prawił kazań. Dobrze pamiętam, jak byłem w twoim wieku i jak reagowałem na takie rodzicielskie pogadanki. Ale musimy coś ustalić. Masz 14 lat i choć naprawdę na to nie wyglądasz, czujesz się dorosły. Tyle że ty wciąż rośniesz, twój organizm się rozwija. Ja rozumiem, że chcesz spróbować różnych rzeczy, w tym piwa. I zgadzam się na to – powiedział Mirek.

Zakazany owoc najlepiej smakuje

Nie wiem, kto był bardziej zaskoczony – ja czy syn.

– Jak to? – zapytał Tymek.

– Tak to. Przecież jeżeli ci zabronię, to i tak znajdziesz sposób, żeby postawić na swoim. Dlatego proponuję układ. Będziesz pił legalnie, ale pod dwoma warunkami. Po pierwsze, my zawsze musimy o tym wiedzieć. I to przed faktem, a nie po! A zatem zanim weźmiesz łyk, zadzwonisz do mnie albo do mamy i powiesz o tym. A po drugie – możesz, ale rzadko i mało. Nie więcej niż jedno piwo raz na jakiś czas, powiedzmy, na trzy miesiące.

Tymek kiwnął głową. Wyglądał na oszołomionego. Pewnie spodziewał się wielkiej bury, kar i zakazów, a dostał… pozwolenie na picie! Chyba był zszokowany słowami ojca.

– Co prawda, najbardziej by mi odpowiadało, gdybyś próbował piwa w domu – dodał jeszcze mój mąż. – Bo wy pewnie pijecie jakieś najtańsze, chemicznie pędzone, co z prawdziwym piwem nie ma nic wspólnego. Możemy czasem kupić jakieś lepsze, zobaczysz różnicę. Aha, i jeszcze jedno! Naszą umowę uważam za zobowiązującą. Pamiętaj: złamiesz ją – poniesiesz konsekwencje. Nie za picie, tylko za niedotrzymanie umowy. Chcesz być dorosły? Dorośli są odpowiedzialni i ja cię tak zaczynam traktować. A ty pokaż, że na to zasługujesz.

Kiedy Tymek poszedł do swojego pokoju, natychmiast zaatakowałam męża:

Jesteś pewien, że to dobry pomysł? Przecież właśnie pozwoliłeś pić smarkaczowi!

Mirek wyglądał na bardzo zadowolonego z siebie.

– Iza, naprawdę wierzysz, że gdybym mu zakazał, toby posłuchał? Pomyśl: obarczyłem go odpowiedzialnością za to, co robi. Teraz będzie miał dylemat – może pić piwo, ale musi przestrzegać umowy. Więc będzie musiał wybrać, kiedy ma się napić. Nauczy się odmawiać! Poza tym – mąż mrugnął do mnie zakazany owoc najbardziej smakuje. A ja właśnie sprawiłem, że ten owoc zakazany już nie jest. Odebrałem mu połowę przyjemności z picia piwa – ma na to pozwolenie i naszą zgodę. No i jeszcze jedno: może zaszpanować przed kumplami, że rodzice mu pozwolili pić. Nawet jak czasem odmówi, to nie straci przed nimi twarzy.

Brzmiało to rozsądnie. A czy będzie działało, czas pokaże…

Czytaj także:
„Syn z synową zaprzęgają nas do opieki nad wnukiem, a sami wybywają na wakacje. Jestem za stary, by biegać za kilkulatkiem”
„Rzuciłem ciężarną narzeczoną kilka dni przed ślubem. To był początek nieszczęść, których nigdy sobie nie wybaczę”
„Kiedy ciężko zachorowałam, mąż znalazł sobie kochankę. Nie tolerował tego, że nie mam siły się malować i sprzątać domu”

Redakcja poleca

REKLAMA