„Stryjek wybrał na żonę wdowę z dzieckiem. A babcia uważała, że mógłby mieć każdą pannę i nie mogła się z tym pogodzić”

teściowa która chce zatruć życie synowej fot. Adobe Stock, Rawpixel.com
Pozornie akceptowała synową, ale zaczęła knuć z byłą dziewczyną stryjka. Tydzień przed ślubem gruchnęła plotka, że panna spodziewa się dziecka Staszka. Stryjek nie stracił jednak głowy - dotarł do źródła. Gdy okazało się, że plotkę rozpuściła jego własna matka, zerwał z nią kontakty.
/ 09.06.2021 14:51
teściowa która chce zatruć życie synowej fot. Adobe Stock, Rawpixel.com

Podziwiałem stryjka Staszka od siódmego roku życia. Od kiedy tata wyjawił mi w tajemnicy, że jego starszy brat potrafi jeździć na rowerze bez trzymanki. Przez całe wakacje nie odstępowałem stryja na krok, aż w końcu mi uległ i podzielił się ze mną umiejętnościami. Poza tym stryjek nauczył mnie też unikać gęsi sąsiadów, odbijać głową piłkę, jeździć na motorze, no i podrywać dziewczyny. Nie dodałem, że brat ojca był szalenie przystojny i miał w sobie to coś, co sprawiało, że kobiety były gotowe wiele dla niego zrobić.

Babcia osiągnęła tylko tyle, że stryj uciekł z ojcowizny

Babcia uważała, że Staszek mógł mieć każdą pannę w okolicy, dlatego nie wybaczyła ukochanemu synowi, że wybrał Wandę – cichutką, niepozorną wdowę z dzieckiem. Ale że tylko Staszek z pięciorga rodzeństwa pragnął zostać na gospodarstwie, protesty babci wydawały się bez znaczenia. Mimo to uparta babcia co rusz wyciągała argumenty przeciwko przyszłej synowej. Zarzucała jej niechlujstwo, chęć zysku, a gdy i to nie pomogło, posunęła się do oskarżeń o podtruwanie pierwszego męża, choć wszyscy wiedzieli, że zginął, przechodząc w nieoznakowanym miejscu przez tory kolejowe.

Ten ostatni wymysł tak bardzo rozzłościł wujka, że zagroził matce zerwaniem kontaktów, jeśli nie przestanie oczerniać Wandy. Babcia jednak nie byłaby sobą, gdyby tak łatwo odstąpiła od swoich zamiarów. Oficjalnie zachowywała się uprzejmie wobec Wandy, ale za plecami syna zaczęła knuć z jedną z jego byłych, przelotnych znajomości, całkiem posażną panną.

Do dzisiaj nie wiadomo, która z nich pierwsza wpadła na pomysł ciąży. Faktem jest, że na tydzień przed ślubem gruchnęła wieść, że panna spodziewa się dziecka Staszka. Plotka nie osiągnęła jednak zamierzonego efektu i nie zniszczyła małżeństwa wujka, bo ten zrobił wszystko, żeby znaleźć jej źródło. Kiedy dowiedział się, że jest nim jego własna matka, na długie lata zerwał z nią kontakty. Co gorsza, ku zaskoczeniu wszystkich, w tym rodzeństwa, które ułożyło sobie życie z dala od rodzinnych stron, zrezygnował z majątku i prowadzenia gospodarstwa. Nasza apodyktyczna babcia została sama w pięknym majątku.

Miłość Staszka i Wandy była czymś wyjątkowym

Żaden inny mężczyzna w okolicy nie darzył żony takim szacunkiem i nie troszczył się o nią z równym oddaniem, a żadna kobieta nie wpatrywała się w męża z podobnym uwielbieniem. Stryjek od początku znajomości traktował ciocię i jej synka, jakby byli jego najcenniejszym skarbem. Kolejne poronienia Wandy tylko zbliżały parę do siebie, co wtedy wcale nie było regułą. Ludzie wymyślali na temat Wandy niestworzone historie. Szeptali, że utrata dzieci to kara dla wdowy za zbyt krótki okres żałoby. Posądzali naszą ciuchuteńką ciocię o rozwiązłość, współczując przy tym zakochanemu po uszy rogaczowi, ale Staszek i Wanda nic nie robili sobie z gadania zawistników.

Którym zresztą zamknęli usta, kiedy w końcu doczekali się ślicznych bliźniąt. Po rezygnacji z ojcowizny Staszek zatrudnił się w tartaku. Pracował od świtu do późnych godzin wieczornych, a mimo tego zawsze znalazł czas, aby przygotować choćby najprostsze śniadanie dla rodziny i towarzyszyć żonie w drodze do pracy lub ją z niej odebrać. Wszyscy w okolicy znali dobrze historię Wandy i wiedzieli, jak bardzo moja ciocia boi się pociągów i torów kolejowych, a to one dzieliły działkę wujostwa od reszty świata.

Po ich stronie torów nie było nic oprócz domu odziedziczonego po babci Wandy, ogródka i połaci lasów, zaś za torami w pewnej odległości mieściła się rodzinna wieś wujka i miasteczko, w którym Wanda znalazła pracę. Żartowano, że nawet ciężko chory stryjek nie zmieniłby przyzwyczajeń.

Uciekłby ze szpitala albo wstał z grobu, żeby przeprowadzić Wandę przez tory – nie bez cienia zazdrości mawiały dawne jego sympatie.

Pamiętam, że tata nieraz pytał brata, czemu, idąc w jego ślady, nie poszuka szczęścia w większym mieście, gdzie Wanda nie musiałaby truchleć na dźwięk pociągu, a Staszek dbać o bezpieczeństwo żony. Stryjek niezmiennie odpowiadał, że nie porzuciłby tych lasów i łąk, podobnie jak nie zrezygnowałby ze swoich rytuałów.

– Nie wiesz, jak ważne są dla mnie te chwile – uśmiechał się rozmarzony. – Gdy idąc obok siebie, wsłuchujemy się w swoje oddechy albo omawiamy ważne dla nas sprawy nieprzeznaczone dla uszu dzieci. Gdy przed przejazdem kolejowym, niezmiennie od lat, Wandzia wtula się we mnie, pozwalając mi się prowadzić, czuję się, jakbym znowu miał 25 lat i dotykał jej po raz pierwszy…

Przysłuchiwałem się słowom stryjka z zachwytem, obiecując sobie, że i ja wybiorę sobie na żonę podobnie delikatną Wandę, ale trafiłem na bardzo samodzielną kobietę. Mimo tego od lat, wzorem wujka, odwożę moją Iwonkę do pracy z przyjemnością.

Czytaj także:
Swoje niespełnione ambicje moja mama przeniosła nie tylko na dzieci, ale też na wnuki
Na własne oczy widziałam, jak Kaśka obściskuje się z kochankiem. A przecież wzięła ślub pół roku temu
Sąsiadka zaraziła mnie grypą. Byłem wściekły, ale kolejną chorobę spędziliśmy już razem

Redakcja poleca

REKLAMA