To ja spotkałem Gabrysię wcześniej i dlatego czułem się w pewien sposób uprawniony i zawiedziony. Wszystko zaczęło się od awarii komputera u znajomej kumpeli mojej siostry, gdzie przez przypadek zostałem wyznaczony do pomocy. Gabrysia, uroczo zdezorientowana, czekała w niewielkim mieszkaniu, bo jakimś trafem udało jej się przypadkowo skasować mnóstwo kluczowych arkuszy w Excelu, bez których nie mogła rozliczyć miesiąca. Po tym jak odzyskałem dane, pogawędka szła nam tak dobrze, że postanowiłem spróbować czegoś więcej.
Ale ze mnie tchórz! Kiedy miałem idealną okazję, żeby spokojnie pogadać przy kawie, to co zrobiłem? Zaprosiłem ją na spotkanie z całą paczką na kręgielni. No i się zgodziła. Problem w tym, że był tam też Marcin... Ech, co za głupota z mojej strony! Nie powinienem był pozwolić, żeby tak szybko poznała mojego kumpla. Bo Marcin to taki typ, co to dziewczyny za nim szaleją – prawdziwy przystojniak. A ja? Zwykły szarak. Nie mogłem się z nim równać. Gabi była przepiękna i od pierwszego spojrzenia wpadli sobie w oko. Obustronnie, niestety.
Kolega nie był fanem poważnych związków
Miałem świadomość, że się spotykają, ale przecież dobrze znałem swojego kumpla – zawsze powtarzał, że nie ma zamiarów wiązać się na stałe. To mnie ośmieliło, żeby parę razy zagadać do Gabi. Wysyłałem jej krótkie SMS-y, czasem coś napisałem na Facebooku. Jej odpowiedzi były miłe, ale bez entuzjazmu. Potem stało się coś nieoczekiwanego. Marcin zrezygnował ze swojego kawalerskiego stylu życia i zaczęli być razem na poważnie. Czułem się jak kompletny idiota.
Minęły dwa lata, a on wciąż wydawał się szczęśliwy z powodu tego, jak się wszystko ułożyło. Gdy wypił parę piw, lubił się przechwalać, że Gabi działa jak szwajcarski zegarek. Dom lśni czystością, obiady zawsze na stole, a ubrania idealnie wyprasowane.
– A wiecie co jeszcze? – poruszył znacząco brwiami – W łóżku też nie mogę narzekać.
Z jego ust padło jeszcze sporo innych rzeczy, ale wolę tego nie powtarzać. Kiedy go słuchałem, czułem się nieswojo. Bo mimo, że Marcin był moim bliskim kumplem, to szczerze mówiąc, nie zaliczał się do porządnych facetów. Doskonale pamiętałem, jak podle traktował swoje poprzednie dziewczyny i wątpiłem, żeby nagle się zmienił. Co prawda Gabi wszystko przyjmowała z anielską cierpliwością, ale nie mogłem się wtrącać w ich sprawy.
Nie miał zamiaru się oświadczać
– A może byś się z nią ożenił? – zaśmiał się Tadek, jeden z kumpli, z którymi często spędzaliśmy czas przy piwie.
Marcin tylko pokręcił przecząco głową.
– Dziewczyn jest przecież na pęczki.
Wstałem i oznajmiłem, że skoczę zamówić następną rundę. Miałem nadzieję, że jak wrócę, będą już gadać o czymś innym.
– No niezła drama się zrobiła, nie? – zagadnęła mnie Ania, kumpela, która kiedyś zapoznała mnie z Gabi. Często się z nami kręciła. Była raczej typem samotniczki i chyba czuła się lepiej wśród chłopaków. A może to po prostu Tadek, który się w niej zabujał, ciągle ją do nas ściągał. Szczerze? Sam się już pogubiłem w tym całym układzie między nami.
– Drama to mało powiedziane – mruknąłem, próbując się nie roześmiać.
– Wiesz co? Ona się spodziewa zaręczyn – szepnęła Anka. – No wiesz, dwa lata razem. W jej głowie to taki idealny scenariusz. Najpierw pierścionek, potem ślub.
Tylko pokręciłem głową. Biedna dziewczyna się rozczaruje. Bo jak sobie próbuję wyobrazić Marcina w garniturze, przed ołtarzem, wśród tych wszystkich kwiatów, przysięgającego dozgonną miłość, to jakoś mi to nie pasuje.
– Co jest? – zagadnęła Anka, szturchając mnie w bark. – Czemu taki markotny chodzisz?
– E tam, mam młyn w robocie – mruknąłem wymijająco.
W tamtej chwili rozmyślałem właśnie o Gabi. Byłaby wprost wymarzonym materiałem na żonę. Taka śliczna, kochana i lojalna. Przyszło mi też do głowy, jak to fajnie mieć kogoś, kto lubi gotować, bo współczesne dziewczyny często nie palą się do kuchni. Anka zaciągnęła mnie z powrotem do ekipy i spędziliśmy resztę wieczoru przy stole bilardowym. Dzięki temu przestałem się zamartwiać.
Następny tydzień spędziłem w mieszkaniu, bo dopadło mnie przeziębienie. Przez dwa dni – piątek i sobotę – nie wychodziłem z łóżka i oglądałem różne filmy. Dlatego kompletnie mnie zaskoczyło, kiedy w niedzielny poranek zbudził mnie dzwoniący telefon od Marcina.
Kumpel zdradzał ją na prawo i lewo
– Gdyby ktoś pytał, wczoraj popijaliśmy w knajpie, a potem nocowałem u ciebie – wypalił od razu.
– Co takiego? – wymamrotałem zaspany.
– Spałem wczoraj u ciebie w domu – rzucił zniecierpliwiony. – Pytała może już o to Gabi?
Sprawdziłem wyświetlacz komórki.
– Zero nieodebranych – powiedziałem.
– Super. Tylko nikomu ani słowa, stary – poprosił. – To na razie...
– Ej, czekaj – dotarło do mnie nagle – co ty kombinujesz?
– Nic takiego – uciął krótko, ale w jego tonie słyszałem, że pewnie się teraz szeroko uśmiecha. – Długa historia, innym razem ci wszystko wyjaśnię.
Temat powrócił kolejny raz, choć poprzednio całą sytuację maskował swoją obecnością Tadek. Tym razem jednak nie mógł pomóc, bo wybrał się na górską wycieczkę z dziewczynami – głównie z Anką, do której dołączyła też przypadkiem Gabi. Gdy planowano wyjazd, Marcin wykręcał się jak mógł, tłumacząc się pracą po godzinach. W rzeczywistości miał zupełnie inne zamiary.
Dowiedziałem się o wszystkim od podpitego Tadka parę dni później. Te inne plany nazywały się Zuzia.
– Jasna cholera! – wyrwało się z moich ust.
– Spokojnie, to Marcin się zabawił, hehe – wybełkotał Tadek. – Wpadamy czasem z chłopakami do knajpy, żeby pooglądać laski... No i Marcin jedną wypatrzył.
– A co z Gabi? – zapytałem natychmiast, myśląc o dziewczynie kolegi. – I czemu mnie nigdy nie zapraszacie? Przecież jestem singlem.
– Widzisz, ty masz taką dziwną atmosferę wokół siebie – alkohol sprawił, że Tadek stał się wyjątkowo szczery. – Taką przygnębiającą. Odstraszasz wszystkie panienki. A poza tym od razu byś nam prawił morały o Gabi i popsuł całe wyjście. Jesteś zbyt zasadniczy.
Myślałem, że wszystko się wyda
Ta sytuacja odsłoniła przede mną takie rzeczy o znajomych, których wolałbym nie wiedzieć. Następne dni były dla mnie naprawdę trudne. Zastanawiałem się bez przerwy, czy mówić Gabrysi prawdę, czy zachować wszystko dla siebie. Z jednej strony Marcin był moim bliskim kolegą i czułem się zobowiązany do zachowania jego tajemnicy, ale z drugiej... Ona zasługiwała na świadomość tego, z czym będzie musiała się zmierzyć. Szczerze mówiąc, przemknęło mi też przez głowę, że jakby została sama, to może wreszcie by mnie dostrzegła... Wiem, że to było podłe i nie w porządku tak myśleć, ale nic na to nie poradziłem. W końcu uczuć się nie wybiera. Po długiej wewnętrznej walce podjąłem decyzję.
W końcu się przełamałem i wyznałem prawdę. Musiałem się nieźle naprosić o to spotkanie sam na sam, bo ciągle znajdowała jakieś wymówki. Kiedy skończyłem mówić, rzuciła tylko krótko:
– Acha. Dzięki za informację.
Podniosła się od stolika i wyszła bez słowa, nawet nie dokończywszy swojego ciastka i kawy. Zostałem sam i zapłaciłem cały rachunek.
Kolejne dni spędziłem w napięciu. Spodziewałem się jakiejś reakcji ze strony Gabi. Albo że Marcin przyjdzie mi spuścić łomot. Na wszelki wypadek przez dwa tygodnie omijałem spotkania ze znajomymi. Ale kompletnie nic się nie stało. Zero reakcji, cisza absolutna.
Dostałem wiadomość od Marcina, który dopytywał gdzie się podziewam. Stwierdził, że tym razem nie mogę się wymigać i koniecznie mam się pojawić na imprezie w barze w piątek. Szykował jakąś niespodziankę dla Gabrieli.
– Urodziny obchodzi? – spytałem, choć doskonale wiedziałem, kiedy się urodziła. W tajemnicy wysyłałem jej urodzinowe bukiety.
– No coś ty – odpowiedział rozbawiony. – Przyjdź, a sam wszystko zrozumiesz.
Okazało się, że mój przyjaciel poprosił Gabrysię o rękę. Zrobił to bardzo pompatycznie, przy wszystkich znajomych. Ona zgodziła się, wzruszyła do łez, po czym każdemu po kolei pokazywała wielki brylant. Kiedy emocje opadły, ruszyłem do baru skorzystać z darmowego alkoholu, który zafundowała świeżo zaręczona para.
Wreszcie wszystko do mnie dotarło
– Była świadoma wszystkiego od samego początku – powiedziała Anka, siadając obok. – Po prostu szukała odpowiedniej chwili, żeby... sama nie wiem... albo wzbudzić w Marcinie współczucie, albo zmusić go szantażem do kupienia pierścionka. To ona go wskazała.
– Kompletnie się w tym gubię – westchnąłem. – Czy ona całkiem oszalała?
Ania patrzyła na mnie wzrokiem, który mówił wszystko – najwyraźniej uważała mnie za totalnego idiotę. No cóż, możliwe że miała rację.
– Wiesz, oni naprawdę są siebie warci – powiedziała. – Doskonale to sobie przypominam. Na imprezę przyszła w twoim towarzystwie, ale wyszła u jego boku. Czy to było w porządku? Absolutnie nie! – rzuciła, nie czekając na moją reakcję. – Ale ja jej wcześniej powiedziałam o jego sytuacji, że jego rodzice mają kasę i kupili mu chałupę. No i nie mogłeś z nim konkurować.
Wściekłość aż mnie rozsadzała. Czułem, że zaraz wybuchnę i muszę to na kimś odreagować.
– I co się tak mądrzysz?! – wybuchnąłem. – Ciągle kręcisz się w pobliżu, biegasz za Tadkiem jak cień. Serio myślisz, że on różni się czymkolwiek od Marcina?
Na początku parsknęła śmiechem, ale po chwili jej twarz stała się poważna. Spojrzała mi prosto w oczy takim wzrokiem, że przeszły mnie ciarki.
– Za Tadkiem? No nie wierzę, jaki ty jesteś głupi.
Dopiero wtedy zrozumiałem
Gdy się podniosła, poczułem dziwne zawroty głowy. I wcale nie chodziło o wypite drinki. Ledwo zdążyłem się napić. Wszystko przez nawał informacji, które musiałem w jednej chwili ogarnąć. Z jednej strony była Gabi, przytulająca się do swojego niewiernego chłopaka z wymuszonym uśmiechem na twarzy. Z drugiej Ania, która właśnie zmierzała do wyjścia, szczera i naturalna w swoich wysłużonych trampkach.
Sporo myśli kłębiło się w mojej głowie. Choć właściwie może niepotrzebnie? Wstałem i ruszyłem w ślad za Anką.
– Słuchaj, może złapiemy razem taksówkę do domu? – wyrzuciłem z siebie spontanicznie.
– Najpierw musimy wypić kawę – odpowiedziała stanowczo. – Żebyś wytrzeźwiał.
Chyba nie zdawała sobie sprawy, że to już się stało. Nareszcie pozbyłem się klapek na oczach i byłem zachwycony tym, co dostrzegłem przed sobą.
Robert, 27 lat
Czytaj także:
„Zakochałem się w kobiecie starszej ode mnie o 20 lat. Rodzina mnie wydziedziczyła, ale nie tego żałowałem najbardziej”
„Byłem księdzem, ale nie dlatego stanąłem przed ołtarzem. Myślałem, że jest mi pisana miłość do kobiet”
„Nie wierzyłam, że własna siostra uwiedzie mi narzeczonego. Za moimi plecami zrobiła coś o wiele gorszego”