Mam pięćdziesiąt lat. Mój mąż zmarł na zawał w lutym 2016 roku i od tamtej pory jestem sama. Byliśmy razem ponad dwadzieścia lat, więc po takim czasie niełatwo znaleźć kogoś, kto pomoże pokonać stare przyzwyczajenia i na nowo odnaleźć radość życia. Dlatego bardzo się ucieszyłam, gdy odezwał się do mnie kolega z dawnych czasów i zaproponował odnowienie przyjaźni. Kiedyś bardzo go lubiłam i kto wie, czy nie byłoby między nami czegoś więcej, jednak po skończeniu liceum wyjechałam z rodzinnego miasteczka na studia i tak straciliśmy się z oczu.
Ten kolega, Grzegorz, wyemigrował na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku i od tamtej pory był w Polsce tylko dwa razy, na pogrzebie swoich rodziców, którzy mieszkali do końca w naszym mieście. Czasami ich odwiedzałam, gdy jechałam do swojej mamy, więc wiedziałam, że Grzegorz jest zamożny, często zmienia partnerki, ale nie ma dzieci i nigdy się nie ożenił. Na pokazywanych mi fotografiach wyglądał bardzo atrakcyjnie: przystojny, dobrze zbudowany, z szerokim uśmiechem i nadal bujną fryzurą. Naprawdę mógł się podobać…
Mieszkał w południowej Hiszpanii, na wybrzeżu. Był właścicielem pensjonatów dla turystów i z tego się utrzymywał. Wyglądał na człowieka spełnionego, prawie króla życia, więc do głowy mi nie przyszło, że właśnie on będzie chciał kiedyś odnowić naszą znajomość i nawet snuć plany dotyczące wspólnego życia.
Po utracie męża musiałam się zająć zapewnieniem środków na życie i naukę synowi, który zaczął studia we Francji. To były dla mnie trudne i pracowite miesiące, więc nie myślałam o niczym innym i rzadko pozwalałam sobie na spotkania z koleżankami, choć wiele razy do mnie dzwoniły i namawiały na kawę i plotki.
Jest wolny, przystojny, mieszka w raju…
Dopiero gdy jedna z nich zapowiedziała, że ma dla mnie niezwykłą niespodziankę i że na pewno będę z niej zadowolona, postanowiłam sprawdzić, o co chodzi. I wtedy okazało się, że poprzez media społecznościowe nawiązała kontakt z Grzegorzem i że on bardzo się mną interesuje, szczególnie od kiedy jestem sama.
– Ma zamiar przyjechać do Polski i zostać tu parę miesięcy – mówiła. – Chce zorganizować spotkanie w dawnym gronie, ale nie ukrywa, że szczególnie zależy mu na tobie. Facet wygląda jak amant filmowy, ma kasę, mieszka w raju, jest wolny… Czego trzeba więcej?
Wyobraziłam sobie słońce, morze, cudowne plaże, spokój i mężczyznę, przy którym znowu poczuję się piękna, młoda i pożądana. Trafił mi się wspaniały los na loterii życia i nie miałam zamiaru tego lekceważyć. Odezwałam się do Grzegorza, że bardzo się cieszę i że chętnie go zobaczę.
Wszystko zaczęło się toczyć błyskawicznie: godzinami rozmawialiśmy przez Skype’a, wspominaliśmy i snuliśmy plany na przyszłość. Wszystko wydawało się takie proste. Gdzieś zniknęły osobno spędzone lata, rodziły się nowe plany, w tym małżeństwo, i nie wydawało się możliwe, aby cokolwiek miało je zburzyć.
Nasze pierwsze wspólne dni i noce były jak złoty sen, bajka, spełnione marzenie. Grzegorz zatrzymał się u mnie, bo tak było najwygodniej, a poza tym w ten sposób nie musieliśmy się rozstawać nawet na chwilę. Jego bagaże miały dopiero nadejść, więc na razie dysponował wszystkim, co było u mnie, a ja byłam szczęśliwa, bo wydawało mi się, że w ten sposób jeszcze bardziej go mocuję w swoim życiu.
Miał jakieś problemy z bankiem, więc na razie korzystał z mojego konta. Samej sobie wydaję się teraz naiwna i głupia, ale kompletnie mnie oszołomiła nagła fascynacja miłosna i chodziłam pozbawiona rozumu i woli. Grzegorz robił ze mną, co chciał. Normalnie jestem całkiem rozsądna, ale widocznie nawet najrozsądniejszym zdarzają się chwile wariactwa.
Grzegorz miał gest i lubił luksus, więc po czterech miesiącach sielanki musiałam zawiadomić syna, że wstrzymuję przelewy na jego szkołę, bo mam kryzys finansowy. Nie wiem, jak i od kogo mój syn dowiedział się, o co naprawdę chodzi, ale przyjechał i bardzo szybko zrobił porządek z moim ukochanym. Miał komplet dokumentów świadczących o tym, że Grzegorz nie jest tym facetem, za którego się podaje, że nie ma żadnych pensjonatów i dochodów, że żyje z romansów z turystkami i z oszukiwania zakochanych w nim kobiet.
Błyskawicznie go spakował i wystawił za drzwi. Byłam tak zdruzgotana, że nawet nie pisnęłam. Tym bardziej po informacji o zaległościach alimentacyjnych Grzegorza, który w Polsce ma dwoje dzieci i nie płaci ani grosza na ich utrzymanie.
Nigdy nie przeżyłam takiego wstydu i rozczarowania, nigdy nikt mnie tak nie oszukał, ale prawdą jest też to, że nigdy i z nikim nie byłam taka szaleńczo, nieprawdopodobnie i cudownie szczęśliwa.
Czytaj także:
„Przeżyłam wakacyjny romans z Grekiem, a ten drań mnie oszukał. Ukradł mi biżuterię, ekspres do kawy i... moje serce”
„Miałam wakacyjny romans pod nosem męża. Kochanek mnie oszukał, ale dzięki temu zdecydowałam się na dziecko”
„Otworzyłam przed nim serce, a on zdradził, oszukał i odszedł. Po obiecanym małżeństwie zostały tylko zgliszcza”