W chwilach rozpaczy zastanawiam się, po co ja tak się staram, skoro mężczyźni, z którymi jestem, w ogóle tego nie doceniają. Może powinnam być jak te wiecznie obrażone księżniczki? Kiedy taka się łaskawie uśmiechnie, to facetowi od razu miękną kolana, jakby trafił szóstkę w totolotka…
A ja jestem za dobra. Kiedyś nosiłam tacie kapcie, gdy wracał zmęczony do domu, bo uważałam, że trzeba go rozpieszczać. Odwdzięczał mi się za to na sto sposobów, ale był pierwszym i ostatnim, który to robił. Żaden z moich chłopaków mnie nie doceniał. Przez lata całymi garściami dawałam, nie dostając nic w zamian.
A już myślałam, że z Adamem może być inaczej… Zaczęliśmy się spotykać w maju, tuż przed jego trzydziestymi urodzinami, i oboje wpadliśmy po uszy. Dlatego przyrzekałam sobie, że na kolejne urodziny zafunduję mu niezapomniane chwile. Żadnych przyjęć z rodziną czy wyjść do pubu. Tylko my dwoje, cudowna kolacja przy świecach w romantycznej scenerii – i ja jako prezent.
Długo wybierałam odpowiednie miejsce. Godzinami siedziałam w internecie, przebierając w ofertach, aż znalazłam maleńki pałacyk położony w cudownym ogrodzie. Stylowo urządzone pokoje ze wszelkimi wygodami.
Apartament składał się z sypialni i saloniku. Już widziałam oczami wyobraźni rozstawiony w nim stół z przysmakami. Gwoździem programu miały być truskawki w czekoladzie i szampan. Kiedy marzyłam, jak wkładam je Adamowi do ust, z wrażenia aż traciłam dech.
A to jeszcze nie wszystko! W łazience miała być ogromna wanna z bąbelkami. Takie nasze małe, prywatne jacuzzi. „Bąbelki w wodzie będą mieszać się z bąbelkami od szampana i wszystkie uderzą nam do głowy! – cieszyłam się.
Kosztowało mnie wiele zachodu utrzymanie moich planów w tajemnicy. Oczywiście, musiałam dać Adamowi jakoś do zrozumienia, żeby tego dnia niczego nie planował. Ale poza tym jednym zdaniem milczałam jak grób.
Jestem perfekcjonistką, więc starannie wybrałam wszelkie szczegóły. Seksowną, koronkową bieliznę w romantycznym stylu. Pończoszki z podwiązkami, tzw. „lolitki”, i bokserki dla Adama… Przyznam, dosyć wyzywające. Niech się schowa David Beckham z gaciami od Calvina Kleina wypchanymi skarpetką!
W dniu urodzin Adama udałam, że o niczym nie pamiętam, i jak zwykle zrobiłam mu kawę i tosty. Kiedy już pojechał do pracy, wysłałam SMS-a, żeby wyszedł o szóstej. Ale mój misterny plan szlag trafił, bo coś mu wypadło. Naczekałam się pod biurem jak głupia, zanim się pojawił.
– Trudno, będziemy teraz wyjeżdżać z miasta w korku – zauważyłam cierpko.
– Wyjeżdżać z miasta? – zdziwił się.
– To jest właśnie moja niespodzianka – uśmiechnęłam się do mojego ukochanego. – Oczy ci wyjdą na wierzch, kiedy zobaczysz, co dla ciebie przygotowałam!
Jednak jak pech, to pech. Tamtego wieczoru nic nie szło tak, jak powinno. Adam był jakiś osowiały i zamiast bawić mnie podczas jazdy rozmową, w milczeniu parzył w okno. A kiedy dojechaliśmy na miejsce, mój ukochany wcale nie rozejrzał się z zachwytem po apartamencie, tylko od razu padł na łóżko.
– Twarde, ale ujdzie – skomentował.
„A kto ci powiedział, że będziemy spali?” – zaśmiałam się do siebie w duchu.
– Weź prysznic, odprężysz się – poradziłam mu, ale nie weszłam tam razem z nim: miałam przecież perfekcyjny makijaż i starannie ułożoną fryzurę.
Kiedy skończył, czekałam już na niego ubrana w seksowną sukienkę.
– Mam włożyć garnitur? – zdziwił się, spojrzawszy na mnie, a potem na swoje rzeczy, które dla niego przygotowałam. – Myślałem, że zjemy coś we dwoje.
„Ale czy to oznacza, że musimy siedzieć w dresach? – pomyślałam z rozbawieniem. – Ach, ci mężczyźni…”.
Adam wbił się w garnitur, narzekając, że nie cierpi takich ciuchów. Wyglądał bosko, prawie jak James Bond.
– Zjadłabym cię, mój przystojniaku… – szepnęłam mu do ucha.
Jednak wszystko w swoim czasie. Najpierw musieliśmy przecież coś zjeść. Dania kusiły wyglądem i smakiem. Tylko że Adam połykał je jak kluski.
– Jestem taki głodny! Od rana nic nie miałem w ustach. Nie poszedłem na obiad, bo powiedziałaś, że mam wyjść wcześniej – tłumaczył się z pełnymi ustami, gdy gromiłam go wzrokiem.
Byłam przy przystawkach, kiedy on już wsuwał główne danie. Dłubałam sałatkę, gdy on dobrał się do truskawek. I… zjadł je sam. Po prostu pochłonął! Na szczęście została nam jeszcze wanna z bąbelkami. No i szampan. Tymczasem? Adam po prostu… odmówił wejścia razem ze mną do wanny.
– Przecież już się kąpałem! – prychnął takim tonem, jakbym mu zarzuciła, że śmierdzi, i to był koniec dyskusji.
Zaciskałam pięści, żeby nie wybuchnąć
„Co za głupek! To ja się staram, wychodzę z siebie, a on zachowuje się tak, jakby mi robił łaskę!”. Szlag mnie trafił dopiero przy tych cholernych bokserkach, które on określił jako… niemęskie.
– Ja mam to włożyć? W życiu! Ty chyba naprawdę zwariowałaś, dziewczyno! – huknął na mnie tak, że natychmiast skoczyło mi ciśnienie.
– A ty co?! Jak zwykle wszystko chcesz zepsuć?! – wrzasnęłam, wziąwszy się pod boki. – To ja od miesiąca planuję twoje urodziny, łamię sobie głowę, co tu fajnego wymyślić, a ty nie możesz nawet zrobić mi tej przyjemności, żeby w nich uczestniczyć? Odegrać swoją rolę?
– Odegrać rolę? A to co, jakiś teatr?! – warknął szyderczo.
– Wiesz co? – ciągnął wściekły, dysząc mi prosto w twarz. – Nic nie mówiłem, jak wywiozłaś mnie sto kilometrów za miasto tylko po to, żeby złożyć mi życzenia. Kazałaś mi się wbić w ten garniak i siedzieć na niewygodnym krzesełku podczas czegoś, co nawet trudno nazwać kolacją, bo przecież więcej tam było dekoracji niż jedzenia! – tu oskarżycielskim gestem wskazał na stolik już całkowicie ogołocony z dań.
– Starałem ci się łagodnie wytłumaczyć, że nie włożę tych bokserek – zamachał mi nimi przed nosem – bo ta ozdóbka na wysokości penisa zwyczajnie mnie obraża! I nie wejdę do wanny pełnej wody, bo nie jestem jakąś kaczką, żeby się wiecznie moczyć. Ale ty nadal nie rozumiesz, że ja mam dosyć! Po całym tygodniu pracy jestem tak zmęczony, że marzy mi się tylko łóżko. I może jeszcze dziewczyna, która mnie przytuli, a nie będzie mną dyrygowała! A ty nigdy nie zwracasz uwagi na moje potrzeby… Od początku próbujesz mi udowodnić, że wiesz lepiej, czego potrzebuję… Ty… ty… egoistko!
Kto jak kto, ale ja egoistką na pewno nie jestem
Tu cisnął bokserkami o podłogę i energicznie wyszedł z pokoju. Rozpłakałam się. Gdy wrócił, leżałam już w łóżku i nawet na niego nie spojrzałam. Przez chwilę sądziłam, że położy się na sofie w saloniku, jednak on wślizgnął się pod kołdrę. Tyle że zamiast mnie przytulić i przeprosić, odwrócił się do mnie tyłkiem.
Rano poszliśmy osobno na śniadanie do hotelowej restauracji, a potem w milczeniu wróciliśmy do miasta. Liczyłam na to, że zadzwoni do mnie z pracy, ale się nie doczekałam. „Co za świnia! Nigdy mnie nie doceniał – pomyślałam z goryczą. – Jak on śmiał nazwać mnie egoistką? Przecież to wszystko robiłam dla niego…”.
Czytaj także:
„Mojej mamie totalnie pomieszało się w głowie. Oskarża mnie o kradzieże, intrygi, a nawet o to, że próbowałem ją otruć”
„Teściowa dręczy mnie, bo jestem bezpłodna. Na imieniny zaprosiła tylko ciężarne, by pokazać mi, że jestem bezwartościowa”
„Razem z mężem pochowałam też siebie. Byłam za stara na nową miłość. Na szczęście los dał mi drugą szansę”