Ale potrafią te kobiety kręcić! Szczególnie te ładniejsze. Wszędzie gadają, że szukając swojej drugiej połówki, wcale nie patrzą na stan konta faceta. Twierdzą, że najbardziej liczą się cechy charakteru – że ma być troskliwy i inteligentny. Co za bzdura! Najważniejsze są dla nich pieniądze, nie dajcie się nabrać. Sam się o tym przekonałem na własnej skórze!
Powiem tak – należę do grona ludzi, którym się nieźle powodzi. Nie jestem jakimś gościem, co wyrzuca kasę w błoto, ale finansowo jest całkiem dobrze. Prowadzę dochodowy biznes, mieszkam we własnym, już spłaconym apartamencie w fajnej okolicy. Na koncie bankowym mam odłożoną niezłą sumkę, jeżdżę swoim autem, a na Zalewie Zegrzyńskim trzymam łódkę motorową.
Rozstałem się z żoną
Całkiem dobrze się trzymam. W wieku 40 lat regularnie o siebie dbam, ćwicząc na siłowni i pilnując zdrowej diety. Słyszałem też opinie, że jestem świetny w łóżku. Potwierdza to nawet moja eks, mimo że rozstaliśmy się w fatalnej atmosferze... Często się zastanawiam, co ją pchnęło do szukania przygód z innymi podczas naszego związku – w sumie zdradziła mnie z dwoma kolesiami. Może po prostu miała za duże potrzeby albo zwyczajnie nudziło jej się w stałym związku? Trudno powiedzieć... Jak tylko dotarło do mnie od znajomych, że doprawiła mi do głowy wielkie poroże, bez wahania pokazałem jej drzwi.
Minął rok, odkąd się rozstaliśmy i ten czas spędziłem na leczeniu zranionego serca po nieudanym małżeństwie, które zawarłem kierując się wyłącznie miłością. W tym czasie unikałem jakichkolwiek poważnych relacji damsko-męskich. Co prawda, nie prowadziłem całkowicie samotnego życia, ale moje kontakty z dziewczynami nie trwały dłużej niż do następnego poranka. Zwykle poznawałem kogoś na jakiejś imprezie i kończyło się wspólną nocą. Kiedy której zależało na kolejnym spotkaniu, tylko się uśmiechałem i obiecywałem, że się skontaktuję. Po jej wyjściu od razu pozbywałem się numeru telefonu. Nie miałem ochoty na nic poważnego... Bo jak można szanować kobietę, która już pierwszego wieczoru jest gotowa pójść do łóżka z nowo poznanym mężczyzną...
Chciałem się zakochać
Samotne życie zaczęło mi doskwierać. Brakowało mi zwykłej domowej atmosfery. Tęskniłem za kimś, kto by mnie odprowadzał do drzwi przed pracą i szykował wieczorny posiłek po powrocie. Potrzebowałem osoby do wspólnych rozmów i wspólnego oglądania filmów. Zdecydowałem się więc ruszyć na poszukiwania drugiej połówki. Jak to dziś bywa wśród singli, zajrzałem na stronę z randkami w internecie. Zdecydowałem się na serwis premium, bo zależało mi na znalezieniu kogoś z poważnymi zamiarami.
Byłem całkowicie szczery i otwarty w swoim profilu. Wszystko, co napisałem o sobie, to czysta prawda. Przedstawiłem się dokładnie takim, jakim jestem – opisałem swoją sytuację, pracę i oczekiwania wobec potencjalnej partnerki. Dodałem też parę zdjęć pokazujących różne momenty z mojego życia – pływanie motorówką, relaks przy kominku w domu czy siedzenie w aucie. I wtedy ruszyła lawina.
Nie spodziewałem się, że wzbudzę aż takie zainteresowanie wśród płci pięknej. Kiedy sprawdziłem maile, dosłownie szczęka mi opadła na widok liczby nadesłanych wiadomości. Kompletnie nie miałem pojęcia, że tylu samotnym kobietom brakuje drugiej połówki! Całą noc przesiedziałem przed ekranem, czytając każdą propozycję i próbując jakoś ogarnąć ten zalew zainteresowania. Muszę przyznać, że poczułem się naprawdę doceniony jako facet. Widać byłem prawdziwym magnesem na kobiety!
Chodziłem z randki na randkę
W kolejnych miesiącach poznawałem przez internet mnóstwo pań. Rozmawiałem i umawiałem się zarówno z zamożnymi jak i mniej majętnymi, całkiem młodymi i nieco dojrzalszymi kobietami. Z niektórymi szybko urywał się kontakt, z innymi widywałem się regularnie. Organizowałem im wystawne kolacje przy świecach, wypady do kina czy na spektakle. Starałem się spełniać wszystkie ich życzenia. Zachowywałem się jak dżentelmen. One też nie pozostawały mi dłużne. Rzucały zalotne spojrzenia, kokietowały mnie i zabiegały o moją uwagę. Wzdychały z zachwytu na widok mojego auta, z zaciekawieniem wysłuchiwały historii o moich zawodowych sukcesach i nie mogły się nachwalić mojego apartamentu. Czułem się wtedy jak król życia!
Wspaniale mi się w tamtym czasie żyło. Prawie zapomniałem o pierwotnym celu założenia konta na portalu z randkami. Gdyby nie to, że moje oszczędności topniały przez częste wyjścia, pewnie dalej bym się nie zorientował, po co tam właściwie jestem.
Musiałem kogoś wybrać
Dopiero po roku od założenia profilu na portalu randkowym przyszło opamiętanie i spośród wielu kobiet, które mnie otaczały, skupiłem się na trzech: trzydziestodwuletniej Ance prowadzącej własny biznes, Paulinie studiującej historię sztuki oraz Klaudii – nauczycielce mającej 28 lat. Każda z nich olśniewała urodą, inteligencją i charakterem. Wszystkie też deklarowały, że są we mnie szaleńczo zakochane.
Wszystkie mówiły praktycznie to samo – że jestem ich wymarzonym partnerem i całe życie czekały właśnie na kogoś takiego jak ja. Zapewniały, że jesteśmy sobie przeznaczeni i nawet kompletna bieda by ich nie zniechęciła do związku ze mną. Kiedy mówiłem że mam wątpliwości i pytałem, czy mówią szczerze, reagowały złością. Czuły się dotknięte moim niedowierzaniem i przekonywały, że nie powinnam w nie wątpić. Podkreślały, że kasa to nie wszystko, a w relacji liczy się przede wszystkim miłość, lojalność i wzajemne zaufanie...
Kompletnie nie wiedziałem, na którą się zdecydować i z którą stworzyć prawdziwy związek. W sumie to chciałem być z każdą z nich. Zdawałem sobie jednak sprawę, że to się nie uda. One nawet nie wiedziały o swoim istnieniu. Strach było myśleć, co mogłoby się stać, gdyby odkryły prawdę. Te dziewczyny były tak zaborcze, że na pewno skończyłoby się to dla mnie bardzo źle! Kręciłem się więc między nimi wszystkimi, starając się wybrać najlepszą opcję.
Kumpel otworzył mi oczy
Pewnie do teraz bym się wahał i zastanawiał, gdyby nie pomoc mojego przyjaciela Roberta. Gadaliśmy w knajpie jakieś cztery tygodnie temu. Zazwyczaj unikałem z nim rozmów o uczuciach, ale tego wieczoru zrobiłem wyjątek. Po kilku piwach otworzyłem się i przedstawiłem mu swoją sytuację. Skupił się na każdym moim słowie. Tak bardzo, że nawet zrezygnował z następnego drinka, by móc trzeźwo myśleć.
– No wiesz co, super sprawa i w ogóle ci gratuluję. Tylko skąd pewność, że te dziewczyny lecą na ciebie, a nie na twój portfel? – rzucił, kiedy przestałem mówić.
Szeroko otworzyłem oczy ze zdziwienia.
– Co znaczy na portfel?! Przecież zdążyłem je dobrze poznać. Widać, że naprawdę coś do mnie czują... – odpowiedziałem zaskoczony.
– Daj spokój, kobietom nie należy ufać. Co innego gadają, a co innego mają w głowie. Potrafią świetnie grać. Na twoim miejscu sprawdziłbym ich intencje – powiedział.
– W jaki sposób? – spytałem zaciekawiony.
– To proste! Opowiedz im, że nie masz kasy. Że mieszkanie, auto i biznes tak naprawdę należą do kolegi z podstawówki. Chciałeś tylko zrobić wrażenie. A tak naprawdę jesteś zwykłym strażnikiem, wynajmujesz małą kawalerkę i ledwo starczy ci do pierwszego – wyjaśnił.
– Nie ma opcji – zaprotestowałem. – A co z tymi wszystkimi wyjściami do luksusowych knajp? Skąd niby wytrzasnąłem pieniądze?
– Daj spokój, wystarczy powiedzieć, że nabrałeś kredytów na kartach albo zaciągnąłeś jakąś pożyczkę. Teraz siedzisz w długach po uszy. Jak to do nich dotrze, od razu zobaczysz ich prawdziwe oblicze. I będziesz wiedział, która faktycznie coś do ciebie czuje – odparł.
Miałem mętlik w głowie
Na początku odrzucałem jego sugestie. Wydawało mi się, że każda z tych trzech kobiet naprawdę mnie kocha. Przekonywałem sam siebie, że to dzięki mojej osobowości, męskości i inteligencji. Jednak słowa Roberta nie dawały mi spokoju, choćbym nie wiem jak próbował je zignorować. Zacząłem się zastanawiać, czy może faktycznie ma on rację. W końcu moja poprzednia partnerka też potrafiła świetnie udawać uczucie i lojalność. Byłem wtedy święcie przekonany o jej szczerości! Dopiero znajomi otworzyli mi oczy na jej zdrady. Teraz przeszło mi przez myśl – co jeśli obecne kandydatki również coś przede mną ukrywają?
Nie dawało mi to spokoju i w końcu po kilku dniach zdecydowałem się je przetestować. Chciałem po prostu wiedzieć, na czym stoję. Liczyłem, że pójdzie im świetnie. Co najwyżej jedna mogła sobie nie poradzić. Jak bardzo się myliłem!
Kompletnie jej się to nie spodobało, kiedy zasugerowałem spotkanie w niedrogim lokalu. Widząc mnie za kierownicą starej, trzęsącej się astry pożyczonej od dozorcy, zrobiła taką minę, jakby połknęła coś wyjątkowo gorzkiego. Ale najgorzej zareagowała, kiedy drżącym głosem przedstawiłem jej rzekomą całą sytuację. Opowiedziałem o swoich długach, braku pieniędzy i o tym, że wcześniej koloryzowałem rzeczywistość, żeby zrobić na niej wrażenie. Dodałem, że jest dla mnie wszystkim i liczę, że nadal będzie mnie kochać. Po moim wyznaniu zapanowała długa cisza. Patrzyłem, jak w środku aż się gotuje ze złości.
– Przykro mi, ale nie dam rady być z osobą, która mnie tak podle okłamała. Dla mnie w związku najważniejsze jest, żeby być ze sobą szczerym i móc sobie ufać. Ale ty chyba nie rozumiesz, o czym mówię – wycedziła wściekle i odeszła.
Wszystkie kobiety mnie rozczarowały
Sprytnie się wymknęła z tej relacji. Prawie elegancko jej to wyszło. Piękne zawsze grają nieczysto, a te mniej urodziwe nie wchodzą w grę. Ta bizneswoman Anka pokazała swoje prawdziwe oblicze. Rzuciła we mnie stekiem wyzwisk. Kiedy zrozpaczony uklęknąłem przed nią, mówiąc jak bardzo ją kocham, odpowiedziała tylko szyderczym śmiechem.
– Jak mi będzie potrzebny bodyguard, zatrudnię profesjonalistę! Moi znajomi pękaliby ze śmiechu, gdybym pokazała się z kimś takim jak ty w towarzystwie. Naprawdę myślałeś, że będę ci fundować życie? Zapomnij o tym! – rzuciła z pogardą.
Znała słabe punkty mężczyzn i wiedziała, jak sprawić ból. Będąc w sytuacji Pana Nikt, pewnie bym nie wytrzymał – może skończyłbym ze sobą, rzucając się z wysokości albo podcinając sobie żyły. Na koniec została mi Paulina, dziewczyna ze studiów. Początkowo myślałem, że jest pełna empatii i delikatności. Niestety, i ona mnie rozczarowała. Na początku chichotała, pytając czy to jakiś żart. Kiedy zapewniałem ją z całą powagą, że mówię prawdę, jej uśmiech zniknął.
– Sorry, ale to nie wypali. Jesteś spoko gościem, tylko wiesz... Należy mi się coś więcej. W końcu mam wszystko – urodę, inteligencję, młodość. Nie widzę dla nas przyszłości. Nara, dziadku – pożegnała mnie machnięciem dłoni.
To było nasze ostatnie spotkanie. Zostałem sam jak palec. Muszę dojść do siebie... Zwłaszcza że to już trzecia taka sytuacja z rzędu. Mam dość randkowania na jakiś czas. Bo i po co? Ładne laski zawsze kłamią i kombinują! A z tymi mniej atrakcyjnymi nie chcę mieć nic wspólnego.
Alex, 40 lat
Czytaj także: „Otworzyłam własną firmę i odniosłam sukces. Ale zaraz zaczęły się problemy, bo komuś przeszkadzał mój pełny portfel”
„Córka uważa, że jestem głupia jak gęś, bo nie skończyłam studiów. Nie docenia, że harowałam, żeby ona była kimś”
„Odkładaliśmy pieniądze na dom, ale mój mąż bujał w obłokach. Któregoś dnia odkryłam, co zrobił za moimi plecami”