„Ślub mojego eks był dla mnie koszmarem, czułam jak pęka mi serce. Moje rany uleczył gorący kochanek, którego wyrwałam w zemście”

Kobieta zemściła się na byłym fot. Adobe Stock, Drobot Dean
„Zapragnęłam, żeby to była prawda, bo już wiedziałam, że podoba mi się bardzo. Do końca wesela szaleliśmy razem. Każdy taniec należał do nas. Nie wiem tylko, czy mi się wydawało, czy naprawdę para młoda co jakiś czas zerkała znacząco w naszym kierunku".
/ 25.10.2022 09:15
Kobieta zemściła się na byłym fot. Adobe Stock, Drobot Dean

 – Właściwie to po co przyszłam? – zastanawiałam się, stojąc wśród weselnych gości. – Pasuję tu jak wół do karety. Jestem byłą dziewczyną pana młodego i właśnie tak powinnam odpowiadać wszystkim na to głupie pytanie, kim jestem dla nowożeńców…

Kiedy dostałam zaproszenie na ślub Arka i Celiny, poczułam, że brakuje mi tchu. „No nie, za nic tam nie pójdę – pomyślałam w popłochu. – Nie będę się sama wystawiać na pośmiewisko!”. Ale chwilę później Arek zadzwonił i poprosił, bym mu nie odmawiała.

– Ala, jesteśmy przecież przyjaciółmi, prawda? – dopytywał się jak dziecko.

To prawda, nie rozstaliśmy się w gniewie

Po czterech latach związku po prostu coś się w nas wypaliło… Ale gdy Arek podjął decyzję o odejściu, nie przyjęłam jej z ulgą. Tym bardziej że niemal od razu zamieszkał z Celiną. Potem czasami dzwonił do mnie, ze dwa razy nawet umówiliśmy się na kawę, ale nic ponadto. Dlatego uznałam, że zaproszenie mnie na ślub było z jego strony co najmniej nietaktem. Po co stawiał mnie w sytuacji porzuconej dziewczyny, która musi patrzeć na jego szczęście?!

– Idź! – namawiały mnie jednak koleżanki. – Nie daj po sobie poznać, że cię boli jego małżeństwo.

Zrobiłam, jak kazały. Zniosłam ślub, obrzucanie ryżem przed kościołem i liczne toasty na cześć pary młodej, robiąc dobrą minę do złej gry. Siedziałam przy stole i od jakiegoś czasu obserwowałam chłopaka, który także wyglądał, jakby nie wiedział, co ze sobą zrobić. W pewnej chwili podszedł do mnie.

– Cześć! Jesteś może z rodziny naszego pana młodego? – zapytał.

– Niezupełnie – stwierdziłam.

– Koleżanka? – nie rezygnował.

– Była dziewczyna – wyrwało mi się w przypływie nagłej szczerości.

– Naprawdę?! – aż podskoczył. – To widzę, że jest nas tu dwoje frajerów, którzy dali się namówić na przyjście!

– Nie rozumiem…

– Mam na imię Paweł, kiedyś byłem zaręczony z panną młodą, zanim mi jej nie odbił ten twój Arek – uśmiechnął się.

– On już nie jest mój – zaprotestowałam rozbawiona sytuacją.

– Niby wesele, a dla nas jak stypa, nie? – powiódł wzrokiem po sali.

– Kochasz ją jeszcze? – postanowiłam zainteresować się chłopakiem.

– Nie, chociaż ją lubię.

– No tak, inaczej by cię tu nie było.

Wzruszył ramionami.

– Przyszedłem, bo się bałem, że jak odmówię, to Celina pomyśli, że ciągle jestem o nią zazdrosny. Ale w tej chwili czuję się tak, jakbym popełnił jakąś gafę.

Te spojrzenia rodziny… Koszmar

– Taaak, też się tak czuję – przyznałam, a on spojrzał na mnie z sympatią.

– Zatańczysz? – zaproponował.

Poprowadził na parkiet. Tańczył wspaniale!

– Chodziłeś na jakiś kurs? – zapytałam zaciekawiona jego umiejętnościami.

– Sam je prowadzę! Jestem mistrzem województwa w salsie – odparł i porozumiewawczo puścił do mnie oko.

Ja w czasie studiów należałam do koła tanecznego. Mieliśmy więc podobne zainteresowania…

– Celina nigdy nie lubiła tańczyć, ale z tobą jest inaczej. Czujesz rytm – pochwalił mnie.
Zaczerwieniłam się.

Nawet nie zauważyliśmy, kiedy nadeszła północ i pora na oczepiny. Nie pchałam się za bardzo, by złapać bukiet panny młodej, jednak poleciał wprost w moje ręce. Chwilę później mój taneczny partner stał się posiadaczem muszki pana młodego. Przysięgłabym, że Arek rzucił ją w jego kierunku specjalnie, chociaż przecież miał na oczach przepaskę, aby nikogo nie widzieć.

– Podobno wiele par poznaje się właśnie na weselach – stwierdził Paweł, a ja poczułam, jak się znów czerwienię.

Zapragnęłam, żeby to była prawda, bo już wiedziałam, że podoba mi się bardzo. Do końca wesela szaleliśmy razem. Każdy taniec należał do nas. Nie wiem tylko, czy mi się wydawało, czy naprawdę para młoda co jakiś czas zerkała znacząco w naszym kierunku.

– To było najpiękniejsze wesele w moim życiu, bo spotkałem na nim ciebie – Paweł wyznał mi na koniec zabawy. – A zapowiadało się tak koszmarnie.

– Ja też się cieszę, że na nie poszłam – odparłam, patrząc mu w oczy.

Tydzień później zadzwoniłam do Arka

– Zrobiliście to specjalnie, tak?

– Niby co? – grał głupiego, ale nie dałam się mu zwieść.

– Zaprosiliście mnie i Pawła na wasz ślub bez pary, w dodatku specjalnie rzucaliście welonem i muszką tak, byśmy je złapali – byłam pewna swoich racji.

– No cóż, kto będzie cię znał lepiej niż były facet – poddał się w końcu. – Celina opowiadała mi o swoim eks i doszedłem do wniosku, że byłby to idealny facet dla ciebie. I nie pomyliłem się, prawda? – spytał zadziornie.

– Mam nadzieję, że nie – zaśmiałam się. – Może ci kiedyś za to podziękuję.

Podziękowałam mu pół roku później, gdy wychodziłam za Pawła. I choć Arek i Celina nie zostali naszymi świadkami (tego byłoby za wiele!), na zawsze pozostaną rodzicami chrzestnymi naszego związku, a może kiedyś naszych dzieci.

Czytaj także:
„Mój facet zrobił mnie w balona. Żeby jeszcze się zakochał i mnie zdradził, zrozumiałabym. Ale on zrobił coś znacznie gorszego..."
„Moja ukochana pozbawiła mnie całego mojego świata. Odizolowała od tych, którzy mnie kochali i darzyli przyjaźnią. Powiedziałem >>dość<<”
„Mój ex załatwił mi pracę, a mąż wpadł w dziki szał. Ma mnie za rozwiązłą lafiryndę, która tylko czeka, by wskoczyć byłemu do łóżka”

Redakcja poleca

REKLAMA